Wydawnictwo: JanKa
Data wydania: 2016-02-12
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 240
Jak się czujesz jadąc windą? Przeraża cię klaustrofobiczna kabina, a może paraliżuje strach przed możliwością awarii? Czy jednak należysz do grona tych, którzy doskonale czują się w bezpiecznej – bo niewielkiej, wręcz intymnej – przestrzeni sam na sam ze sobą? Z pewnością winda to miejsce niezwykle inspirujące i działające na wyobraźnię, o czym przekonuje nas Magdalena Knedler w swojej najnowszej książce.
W „Windzie” spotykamy się z sąsiadami pewnego wrocławskiego 10-piętrowca. Blok to szczególny, bo jego mieszkańcy to wyjątkowe indywidualności, samotnicy podążający własnymi ścieżkami, a mimo to nie da się o nich myśleć jako bytach osobnych – tak bardzo tworzą pewnego rodzaju całość. Knedler stworzyła mnóstwo charakterystycznych bohaterów, m.in. Wandę, kurę domową z artystycznymi ambicjami, Japonkę z samurajskim mieczem, cierpiącą na atrofię uczuciową panią psycholog, albinoskę, niezdolnego do podejmowania aktywnych działań Romana czy byłą zakonnicę.
Każdy bohater nosi w sobie (mniej lub bardziej) dramatyczną historię, wszyscy mają swoje sekrety. Niemal zawsze podczas wprowadzania postaci Knedler generuje pewien niepokój w czytelniku, odrobinę niepewności i oczekiwanie – pokazuje bowiem osobę w bardzo intymnym momencie (najczęściej podczas autorefleksji), nawiązuje do jej przeszłości (która zwykle ma kluczowy wpływ na obecne życie bohaterów) i dopiero stopniowo, rozdział po rozdziale (piętro po piętrze) odsłania tajemnice konkretnego mieszkańca.
Bohaterów, na pozór diametralnie różnych (inne wychowanie, pochodzenie, religia, pasje, ambicje, pragnienia), łączy samotność, smutna przeszłość, niespełnione marzenia, tęsknota (za kimś lub do czegoś), strach przed byciem sobą – niemal wszyscy przybierają jakieś maski czy chowają się przed światem bojąc się odrzucenia lub braku akceptacji, wstydzą się też swoich uczuć. Wielu z nich wymierza sobie karę, np. Wanda nie potrafi zrezygnować z literackiej pasji, ale narzuca sobie rygor formy – tworzy wyłącznie haiku. Pokutą Alicji jest praca na oddziale paliatywnym – kobieta chce ukarać siebie cierpieniem, ale nie potrafi (współ)odczuwać, nie umie odnaleźć w sobie wrażliwości. Pozwala by ją wykorzystywano i upokarzano, co ma być nie tylko karą za przeszłą winę, ale i za nieumiejętność emocjonalnego zaangażowania.
Mieszkańcy zmagają się z kompleksami, czują potrzebę udowadniania (innym i sobie) własnej wartości, pragną zyskać uznanie najbliższych czy wreszcie marzą po prostu o szczęściu. W przypadku bohaterów „Windy” szczęście przybiera rozmaite realizacje, może być np. małżeńską harmonią lub byciem użytecznym dla kogoś.
Winda – łatwo się domyślić – jest symbolem, ale wcale nie tak jednoznacznym i oczywistym jak może się wydawać. Bohaterowie właśnie w windzie oddają się ważnym refleksjom, analizom dotychczasowego życia, to tu krystalizują się ich marzenia i plany, w ciasnej kabinie stają twarzą w twarz z demonami przeszłości. Winda to dla nich jednocześnie miejsce ucieczki i pole konfrontacji. W windzie cierpią, ale także wyzwalają się z cierpienia. Winda to odzwierciedlenie wszelkich naszych lęków, pragnień, wyobrażeń i oczekiwań zderzonych z brutalną rzeczywistością. Ale, gdzie jak nie tu, szukać nadziei i wewnętrznej siły?
Już na początku powieści autorka wysyła czytelne sygnały, np. analizując haiku Wandy subtelnie podpowiada, co jest najważniejsze – słowa, ich głębia, wszelkie konotacje i skojarzenia oraz emocje, jakie wywołują. Proza Knedler jest niezwykle gęsta – każdy wyraz posiada odpowiedni ciężar, barwę, nacechowanie, nie tylko nazywa, ale bywa też wielowymiarowym drogowskazem. Słowa są tu najważniejsze, ale równie istotne bywają gesty czy atrybuty bohaterów, a nawet rzeczy-symbole, jak np. gitara, grzebień z kości słoniowej czy fortepian, które budują pojedyncze opowieści. Wiele tu także odniesień do światowej sztuki i kultury, jak i mniej ambitnej rozrywki (szczególną frajdę będą mieli dzisiejsi trzydziestokilkulatkowie).
„Winda” to ogromny ładunek emocjonalny, ale nie oznacza to, że książka wpędza w depresję. Autorka umiejętnie równoważy ciężar powieści, m.in. poprzez humor czy fascynującą grę w szukanie aluzji, skojarzeń, wydobywanie ukrytych sensów. Muszę jeszcze wspomnieć o okładce – idealna! Bo to również utwór o wzajemnych relacjach, powiązaniach międzyludzkich, o byciu jednym z trybików wielkiej machiny.
Już w swoim debiucie Knedler udowodniła, że potrafi pisać i sprawić czytelnikowi wielką przyjemność, ale „Winda” odkryła wszechstronność autorki i potwierdziła, że jej twórczość to najwyższa literacka jakość. W powieści proza życia współgra z poezją, melodia codzienności tłumiona jest dźwiękami dzieł klasyków. Pisarka porusza nas emocjami bohaterów, zmusza do refleksji, zaskakuje i zachwyca. To, o czym pisze jest bardzo ciekawe i ważne, ale to jak pisze jest dla mnie dużo istotniejsze, bo oto właśnie literatura polska wzniosła się na wyżyny, z których Knedler spogląda w dół na większość współczesnych autorów. Ogromny ukłon dla pisarki oraz jej biegłości językowej, konsekwencji i świadomości celu, jaki chciała osiągnąć.
''Winda jest przecież jak soczewka, która zatrzymuje w sobie detal''
Zdawałoby się, co tam taka sobie winda. Któż nie zna tego ustrojstwa, które pomaga dostać się na wyższe piętro,na przykład wieżowca . Windy bywają w różnym stanie, jak i ludzie którzy nimi podróżują . Zauważyliście że w windzie nikt nikomu nie patrzy w oczy ?. Każdy ucieka spojrzeniem, obserwując jednak tak by osoba obserwowana nie zauważyła . Chyba że wsiada ktoś znajomy, ale kto może być ''znajomy'',bardziej niż na zwyczajowe dzień dobry w dziesięciopiętrowym bloku, skoro teraz podobno nawet sąsiada tuż zza ściany zna się ledwo ledwo . W windzie na chwile jesteśmy '' detalem '' który ona zatrzymuje . Taka stop klatka . Na małej ograniczonej klaustrofobicznej przestrzeni mimo krótkiego czasu, wiele zdarzyć się może . W zależności w jakiej konfiguracji spotkają się w niej ludzie . Czasami ludzi jest dużo, co zwiększa zdecydowanie brak komfortu i zawęża osobisty dystans, który według psychologów, kształtuje się na poziomie 45 - 120 cm. Raczej nikt tego nie lubi, zwłaszcza dalekowidze, którzy muszą mieć odstęp by coś zobaczyć wyraźnie :). A konfiguracja zależy od losu ? przeznaczenia ? czy kogoś, czegoś innego (właściwe podkreślić) co poruszy polami tej specyficznej kostki Rubika, tak nawiasem mówiąc, bardzo podoba mi się ta okładka :). A więc w '' Windzie '' książce i tej drugiej '' Windzie '' , życiu spotkamy cały przekrój społeczeństwa, jak się okazuje, nie tylko polskiego. Bo jest tu i Japonka Aya,która uciekła przed swoim życiem w Japonii, aż do naszego dalekiego dla niej kraju . Jest i Eli, wielbiciel anatomii, w ciągłej żałobie po swojej babce Rifce i Wanda która jeżdżąc windą z góry na dół i z powrotem , szuka natchnienia do tworzenia ulubionego haiku . A także 32 - letnia Matylda ze swoim nieślubnym synkiem i rodzicami Gajewskimi którzy reprezentują prawdziwą ? polską wieś i Maryla, fanatyczna katoliczka, była zakonnica i była gospodyni księdza. Oraz bardzo miły, gentleman w każdym calu, ze starej lwowskiej szkoły, 95 - letni pan Stanisław, który tak bardzo potrafił się ucieszyć, że nauczył się korzystać z karty bankomatowej . Co w jego wieku było nie lada wyczynem . To tylko niektórzy z tych których poznać można w zatrzymanej soczewce '' Windy ''. Oni wszyscy mają swoje kłopoty, zmartwienia, radości i marzenia, mają swoje życie . Jednak i oni i my żyjemy wśród innych ludzi . Może więc czasami w tej '' windzie '', dobrze by było się do kogoś odezwać, zapytać , pomóc, a może chociaż zwyczajnie się uśmiechnąć. Tylko tyle i aż tyle . Polecam tę książkę . To naprawdę bardzo dobry kawałek rodzimej prozy . Jakiś czas temu przeczytałam inną książkę tej autorki '' Dziewczyna z daleka '' i raczej nie zachwyciła mnie wtedy ona . Jednak '' Winda '' bardzo przypadła mi do gustu, mimo że wydana rok wcześniej .
W czasie wojny kocha się inaczej. Mocniej Czerwiec 1938 roku jest wyjątkowo ciepły. Maria czuje, że rozpierają ją energia i młodość. Spotyka się ze swoją...
...I wreszcie prosisz setny raz. Wstajesz, zwijasz dłoń w pięść i czujesz już tylko agresję. A przecież prosiłaś. Prosiłaś grzecznie. Moim zdaniem tak...