Helen Memel leży na oddziale chorób wewnętrznych szpitala pod wezwaniem Matki Bożej Wspomożycielki. Czeka na odwiedziny rozwiedzionych rodziców w złudnej nadziei, że przy szpitalnym łóżku chorej córki zdołają się wreszcie pogodzić. Tymczasem poddaje drobiazgowemu badaniu te części swego ciała, które zwykle uchodzą za niedziewczęce, i poleca pielęgniarzowi Robinowi fotografowanie miejsc, które uchodzą jej dociekliwemu spojrzeniu. Oprócz tego troszczy się o kolekcję pestek awokado, oddających jej cenne usługi również pod względem seksualnym.
Jeśli nawet obsesja Helen powoduje konieczność nagłej operacji, to jednak jej nieokiełznany dowcip i autentyzm sprawiają, że staje się sensacją nie tylko na szpitalnym oddziale. Wypowiada na głos to, o czym inni nie śmią nawet myśleć.
„Wilgotne miejsca” są podróżą do krainy ostatnich tabu współczesności. Powieść Charlotte Roche, odważna, bezkompromisowa i prowokacyjna, przeciwstawia się histerii higieny i sterylnej estetyce pism kobiecych, znormalizowanemu podejściu do kobiecego ciała i jego seksualności, a przy tym opowiada cudownie nieskrępowaną historię bohaterki równie zmysłowej, co wrażliwej i kruchej.
Informacje dodatkowe o Wilgotne miejsca:
Wydawnictwo: Jacek Santorski
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
9788375541090
Liczba stron: 200
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2022-01-09, Ocena: 1, Przeczytałam,
Nie wiem, co mnie podkusiło?
Nigdy, powtarzam: nigdy nie czytałam tak odrażającej i obrzydliwej książki.
Narratorką jest osiemnastoletnia Helen, która trafia do szpitala na operację, hm…, odbytu. I w sumie to byłby najmniejszy problem tej fabuły.
Książka jest przesiąknięta ohydnymi, dosadnymi i obrzydliwymi opisami kobiecej fizjonomii i fizjologii. Z uwzględnieniem wszelkich możliwych aspektów brzydoty tejże, chorób ją atakujących i tego, w jaki sposób bohaterka ją wykorzystuje. Każdą ohydę, każdy szczegół swojej anatomii bohaterka obrazowo i szczegółowo podała czytelnikowi jak na tacy.
Książka rzekomo „opowiada cudownie nieskrępowaną historię bohaterki równie zmysłowej, co wrażliwej i kruchej”… Wybaczcie, nic takiego tam nie znalazłam.
W zamyśle autorki miała to być bezkompromisowa, łamiąca tabu książka i tak głosi opis. W praktyce wyszedł bezkompromisowy, łamiący wszelkie granice dobrego smaku gniot. W dodatku gniot, który nie ma żadnej wartości edukacyjnej, żadnego waloru estetycznego (no, może poza tymi, że w zasadzie jeśli przestaniemy się myć tu i tam to będzie super, a faceci oszaleją).
Na szczęście katorga trwa krótko, bo i książka jest krótka, ale uwierzcie, z radością pożegnałam hemoroidy, wydzieliny i inne zwieracze. Końcowe jedna-trzecia fabuły czytałam już co dziesiąte zdanie bo naprawdę trudno znieść tę szokującą obrzydliwość. Nie ma w tej książce jednej rzeczy, którą można by ocenić na plus. A przynajmniej ja nie znajduję. To nie jest dla mnie żadne objawienie, żaden fenomen i żadna odwaga pisać takie książki.
Ach, byłabym zapomniała! Jest jeden plus tej powieści: łopatologiczna prostota wypowiedzi bohaterki. Helen mówi wszystko kawa na ławę, bez pudrowania, koloryzowania więc trudno mieć wątpliwości co do tego, co wyraża.
Nie polecam, a nawet stanowczo odradzam.