Odkryj magię świątecznej bliskości
Antonina i Marcel od dawna czują, że ich uczucie się wypaliło. I choć nadal mieszkają pod jednym dachem, z roku na rok stają się sobie coraz bardziej obcy. Tegoroczne święta okażą się dla nich prawdziwą próbą, bo choć nie podjęli decyzji o rozstaniu, oboje postanawiają zrezygnować z wigilii w rodzinnym gronie. Los bywa jednak przewrotny i na skutek zbiegu okoliczności małżonkowie są zmuszeni spędzić ten dzień razem. Czy ludzie, których poznają pomogą im odkryć prawdę o sobie? I czy magiczna atmosfera w przysypanym śniegiem Poznaniu sprawi, że dadzą sobie jeszcze jedną szansę?
Wigilia z nieznajomym to poruszająca opowieść o tym, że miłość nie ma daty ważności, a szczęście nie zawsze jest różowe. Czasem to tylko i aż głos naszej duszy.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2021-10-27
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 320
Język oryginału: polski
Czym jest świąteczna bliskość, gdy małżeństwo od dawna przeżywa kryzys? Tak jest w przypadku Antoniny i Marcela, którzy, mimo iż mieszkają razem, to czują, że już od dawna nie są ze sobą blisko tak, jak kiedyś. Obecna Wigilia stanie się dla nich ogromną próbą, ponieważ oboje podejmują decyzję, aby zerwać z tradycją i nie spędzić jej przy stole w rodzinnym gronie. Każde z nich chciało spędzić ten szczególny czas osobno, ale jak to w życiu bywa: los zadecydował inaczej i małżonkowie są skazani na swoje towarzystwo. Poznają w tym czasie wielu ciekawych ludzi, którzy w dość nieoczekiwany sposób pozwolą im odkryć się na nowo. Czy małżonkowie mają jeszcze szansę na odbudowanie związku? Czy ciążące tajemnice nie zaważą o ich rozstaniu? Tego dowiecie się właśnie, czytając książkę Nataszy Sochy pt. "Wigilia z nieznajomym".
"Wigilia z nieznajomym" to opowieść nieoczywista. Znajdziemy w niej ckliwych słów, blichtru, ozdób świątecznych i rodzinnych rozmów, choinki, opłatka, miłości i wielu innych rzeczy, które zazwyczaj dzieją się w tym czasie. Jednym słowem, jeśli oczekujecie typowego świątecznego klimatu, to go niestety nie znajdziecie. Autorka opisała tu Wigilię, jakiej nie zna nikt. Będziecie zaskoczeni tak, jak zaskoczeni byli sami bohaterowie. Nie ma tu atmosfery radości, oczekiwania na pierwszą gwiazdkę, radości, wspólnych śpiewów. Zamiast tego jest wędrówka – zarówno ta fizyczna, jak i ta w głąb siebie.
Historia tutaj przedstawiona pokazuje, jak ogromnie ważna jest rozmowa, próba zrozumienia siebie nawzajem oraz szczerość w związku. Oboje bowiem chyba zapomnieli, co ich tak naprawdę łączyło. Antonina żyje przeszłością i swoją szkolną miłością. Taki stan rzeczy coraz bardziej oddala ją od męża. Już zapomniała, że Marcel był jej miłością i to z nim spędziła te wszystkie lata. Teraz zaczyna mieć wątpliwości, czy to wszystko ma jakikolwiek sens. Seria niespotykanych sytuacji pozwoli jednak obojgu na zmianę perspektywy. Będą musieli oboje się odnaleźć i zacząć wreszcie ze sobą rozmawiać. Tylko tak dowiedzą się, czy jest co jeszcze ratować w tym związku. Los zafundował im więc darmową terapię małżeńską. A wszystko pozbawione lukrowanej świątecznej atmosfery, której pełno w amerykańskich filmach. Zamiast tego mamy refleksje, rozmowy oraz powrót do przeszłości, który daje czas na zastanowienie się, czego tak naprawdę oczekujemy w życiu. Pokaże, że oprócz tradycyjnie obchodzonej Wigilii jest coś więcej, coś ważniejszego. Wystarczy, że to dostrzeżemy, a nie będziemy wiecznie gonić za marzeniami, próbować spełniać nieosiągalne cele.
"Wigilia z nieznajomym" to opowieść o tym, że czasem za daleko szukamy czegoś, co jest blisko nas. Ulegamy pokusie, złudzeniu pozornego szczęścia, egoizmowi, zamiast twardo stąpać po ziemi i pielęgnować to, co już mamy. Czasem taka wędrówka jest ważna – trzeba pokonać długą drogę, aby to zrozumieć.
Ta książka jest też o tym, że nawet jeśli będziemy bardzo chcieli uciec od tradycji, to i tak się nam nie uda. Kierują nami bowiem przyzwyczajenia, nawyki, które nieustannie kształtują nasze życie. Socha, używając sobie właściwego humoru, pokazuje te wszystkie wady i przywary ludzkie w sposób dość prosty. Nie owija w bawełnę. Nie ironizuje, nie krytykuje. Zwyczajnie analizuje, uświadamiając, że czasem nie trzeba być szablonowym, aby być szczęśliwym. Tradycja wypełniana na siłę nie sprawi, iż w domu nagle zagości radość, a jeśli nawet tak będzie, to stanie się tylko maską, pod którą skrywamy prawdziwe uczucia.
Jeszcze dobrze nie zaczął się grudzień a już można było obserwować ustrojone choinki czy posłuchać świątecznych melodii. Tylko czy każdy cieszy się z tej atmosfery? Czy odlicza dni do Wigilii? Aż wreszcie czy ten podobno wyjątkowy dzień jest gwarancją szczęścia dla osób zgromadzonym przy wspólnym stole? Może nie każdy marzy o świętach i najchętniej ratowałby się ucieczką...
Antonina ma pięćdziesiąt lat, dwie córki, męża i... brak ochoty na sztuczne święta. Kiedy dzieci były małe z zapałem piekła, gotowała, sprzątała i dekorowała. Według niej człowiek ma prawo do buntu, nie musi mieć ochoty na obowiązkową świąteczną radość. Przez dwadzieścia lat wszystko było idealne, ale teraz pękło... Dlatego nie zamierza odkładać znowu czegoś na jutro i w wigilijny poranek po prostu wychodzi z domu (!) z zamiarem spacerowania po ulicach Poznania.
Czy uda jej się przełamać schemat i spędzić Wigilię samotnie i po swojemu? Nic nie musieć, nie mieć obowiązków i nie piec nawet swojego idealnego makowca?
Chichot losu w przypadku bohaterki polega na tym, że zostaje niejako zmuszona, by przez cały dzień znosić towarzystwo męża, choć ich małżeństwo od dawna przeżywa kryzys. Związek jest już zaledwie letni, brakuje w nim rozmów a pełno jest pretensji czy ignorowania. Jednak czego nie robi się na prośbę dziecka...
Co takiego wydarzyło się w życiu Karoli, że rodzice grzecznie jej posłuchali? Jak bardzo jej wybory zaskoczyły ich tego dnia?
Zresztą los zaskoczył ich nie tylko w sprawie młodszej córki... To była najdziwniejsza Wigilia z jaką się spotkali. Marcel spełnia swoje drobne aczkolwiek szalone marzenia a Antonina chce nadrobić rzeczy, które zawsze miała zrobić "jutro"... I tak trafiają do Marianny... To wtedy worek z niespodziankami się rozwiązuje...
Genialna książka! To nie jest przesłodzona książka świąteczna, z cukrem, lukrem i pierniczkami. Ze stosem prezentów, ogromną rodziną przy wspólnym stole i radości ze wspólnego śpiewania kolęd... Rzekłabym, że to typowa powieść Nataszy Sochy, za którą należą jej się oklaski i to duże. Wreszcie lektura opowiadająca o kryzysach związanych z teoretycznie radosnymi świętami a nie wciąż "rzyganie choinkową tęczą z karpiami i wstążkami". Tutaj ludzie z krwi i kości pokazali nam swoje prawdziwe życie, rozterki, zadry z przeszłości i najzwyczajniejsze marzenia będące odskocznią od tego, co miało miejsce co roku.
Przyznaję szczerze, że choć teraz pewnie poleci na mnie hejt od wielbicieli Bożego Narodzenia to... i tak napiszę to co myślę. Mam dość. Tak jak główni - i nie tylko - bohaterowie, nie lubię świąt. Najchętniej wzięłabym przykład i po prostu wyszła z domu albo wyjechała. Jestem Grinchem? Może, ale przecież chyba nie każdy musi kochać to samo, prawda?
Bardzo podobały mi się perypetie jakie przygotowała autorka dla swoich bohaterów - wątek Marianny i Zygmunta, Broni i Kazika czy Antoniny i Łukasza a także niezbędny w wigilijnych przygotowaniach Batman. To wszystko sprawiło, że książka jest magiczna, choć inaczej niż można się tego spodziewać.
Podsumowując - "Wigilia z nieznajomym" to powieść skłaniająca do refleksji i przemyśleń nad swoim życiem. Historia o nierealnej, absurdalnej, chaotycznej a przede wszystkim trudnej i nieprzewidywalnej Wigilii, kiedy to wykreowane postacie często skupiają się na innych a nie na sobie, co tylko na dobre im wychodzi. Zaskakujące zwroty akcji, zmieniające się perspektywy, tajemnice z przeszłości i decyzje, które zaważą na przyszłości.
Ja jestem bardzo zadowolona z lektury, ale Wy musicie sami zdecydować czy inne postrzeganie Wigilii spełni Wasze oczekiwania.
Gorąco polecam!
"Wigilia z nieznajomym" to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i zdecydowanie zaliczę je do tych udanych.
Natasza Socha w książce używa lekkiego i bardzo przyjemnego języka, a przedstawioną historię pozwala nam poznać z dwóch najważniejszych perspektyw. Mamy możliwość poznania historii oczami zarówno Antoniny, jak i Marcela, którzy od lat wspólnie tworzą małżeństwo. Jest to para dojrzałych ludzi z niemałym bagażem doświadczeń i dwójką dorosłych już córek.
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, a oni w tym roku postanowili spędzić je inaczej niż zwykle, po swojemu a nie tak jak wszyscy tego od nich oczekują. Stąd bierze się wielki splot zdarzeń, który niesie ze sobą poznanie wielu osób, ich historii, ciekawych, niejednokrotnie nietuzinkowych przypadków.
Zarządzenie losu sprawia jednak, że Antonina i Marcel po ucieczce z domu spotykają się w kawiarni, gdzie udają dwoje nieznajomych, a dalsze wydarzenia dnia nie pozostawiają im wyboru jak spędzić ten dzień, w zupełnie inny niż tradycyjnie sposób, ale jednak razem.
Antonina podjęła już najtrudniejszą decyzję, z którą walczy od lat, i na którą za każdym razem brakowało jej odwagi. Natomiast Marcel bije się z myślami o wyjeździe do pracy, co wiąże się z opuszczeniem rodziny. Jak to często w takich sytuacjach los postanawia spłatać im figla i ich młodsza córka Karolina ląduje w szpitalu. A takie wydarzenia zawsze potrafią wiele zmienić i pokazać co tak naprawdę ma dla nas w życiu znaczenie.
Książka napisana jest w bardzo przyjemny sposób. Cała akcja toczy się w dzień Wigilii, choć zdarzają się również powroty w czasie, podczas których poznajemy stare wydarzenia z życia bohaterów i poznajemy wiele szczegółów, które istotnie wpłynęły na ich życie.
Polubiłam bohaterów, choć miałam również do nich niewielkie zastrzeżenia, a szczególnie do osoby Antoniny, której decyzję niejednokrotnie były dla mnie bardzo egoistyczne i nie potrafiłam się z nimi zgodzić. Mimo to jednak książkę czytałam z wielkim zaciekawieniem, szczególnie ciekawa byłam zakończenia całej Bożonarodzeniowej historii i stąd moje lekkie rozczarowanie zakończeniem, które tak naprawdę pozostaje otwarte.
Mimo wszystko książka przypadła mi do gustu i chętnie jeszcze kiedyś sięgnę po pióro autorki.
Antonina i Marcel są małżeństwem, jednak od dłuższego czasu oboje czują, że ich uczucie się wypaliło. W tegoroczne święta oboje planują zrezygnować z wigilii w rodzinnym gronie. Jednak jedno wydarzenie zmienia wszystko i małżonkowie będą zmuszeni spędzić wigilię razem. Jak potoczy się ten dzień? Kogo spotkają na swojej drodze?
Uwielbiam historie przedstawiane przez autorkę, każda z nich jest na wskroś prawdziwa, o pełnokrwistych bohaterach, po prostu o życiu - bez koloryzowania, bez upiększeń. Tym razem oczywiście też tak było! Ja przepadałam czytając perypetie Antoniny i Marcela.
Autorka pokazała nam tutaj święta od zupełnie innej strony, bardziej realistycznie - nie każdy musi je lubić, dla niektórych są przytłaczające, przypominają o tym co się straciło, co już nie wróci. Dlatego też Antonina i Marcel postanawiają spędzić je inaczej, szwedajac się po ulicach Poznania, jednak los ma dla nich inne plany i pod przymusem ze strony córki postanawiają spędzić ten dzień razem. Ta Wigilia dla obojga była ciekawym doznaniem, poznali ciekawych i intrygujących ludzi, którzy przedstawiając im historia swojego życia sprawili, że Antonina i Marcel zaczęli inaczej postrzegać to co ich otacza. Przyznaje, że nie raz śmiałam się z tego czego w tym dniu doświadczali bohaterowie, mam wrażenie, że dzięki tym wydarzeniom spojrzeli na siebie inaczej, jakby poznawali się na nowo, dowiadywali się o sobie nowych rzeczy, o swoich pragnieniach, marzeniach, w końcu zaczęli rozmawiać! Faktycznie to była taka "Wigilia z nieznajomym", bo dla obojga był to nowy początek!
Ta historia z pewnością skłania do refleksji, pokazuje co jest najważniejsze w życiu - szczera rozmowa, relacje międzyludzkie, wsparcie, troska, zaufanie i przede wszystkim szczęście.
Małżeństwo Antoniny i Marcela, już od wielu lat jest tylko z pozoru, ponieważ ich uczucie już dawno wygasło. Dlatego tegoroczna wigilię postanawiają spędzić samotnie, bez drugiego współmałżonka i bez całej tej wigilijnej otoczki. Niestety los postanawia pokrzyżować im plany… albowiem ich nastoletnia córka trafia do szpitala, co wymusza zmianę pierwotnych postanowień. W szczególności gdy córka prosi, aby ten wigilijny dzień spędzili wspólnie…
WIGILIA Z NIEZNAJOMYM nie jest powieścią cukierkową, tylko bardzo życiową, z nieoczywistym zakończeniem. Zawiera nostalgię i daje, nam czytelnikom do myślenia.
Choć fabuła opiera się na wydarzeniach w ciągu jednego dnia, autorka opowiedziała tę historie w bardzo ciekawy sposób. A bohaterzy jakich stworzyła, to postacie, z krwi i kości! Których możemy spotkać wszędzie w realnym świecie, z prawdziwymi problemami. Mimo to chcemy ich poznać bliżej i śledzić ich losy.
Nie zabrakło również w tej historii aury świątecznej. Antonina i Marcel, chociaż dawno przestali wierzyć w magię świąt, wspólnie pomagają innym. Bo jest jeden taki dzień w roku, kiedy niemożliwe staje się prawdziwe… A niekiedy cuda się zdarzają.
"Wigilia z nieznajomym" Nataszy Sochy jest troszkę nietypową powieścią świąteczną, ponieważ jej bohaterowie mają specyficzne podejście do tego magicznego czasu. Niemniej jednak, tak jak i reszta lektur w tym klimacie, ma w sobie to coś, co w nich uwielbiam, czyli zmusza do refleksji, dzięki którym można otworzyć oczy na wiele spraw.
Bardzo pozytywnie odebrałam tę lekturę i czytało mi się ją bardzo przyjemnie. Perypetie głównych bohaterów są zakręcone i nietuzinkowe. Podejrzewam, iż czasem podczas pochłaniania tej powieści mój wyraz twarzy mówił jasno o tym, jak bardzo zaskoczona jestem sytuacjami, o których właśnie czytam. Wiele akcji, które zawarte są w fabule są wręcz śmieszne i niedorzeczne, ale w tym dobrym znaczeniu.
Mam wrażenie, że autorka pod powłoką tych nietypowych zdarzeń, przedstawiła bardzo ważne sprawy, które dotyczą wielu osób. Przede wszystkim to, jak życie potrafi pokierować ludzkim losem i jak bliska osoba może stać się nieznajomą. Granice pomiędzy ludzkimi więzami są czasem tak delikatne, że pękają przy pierwszej lepszej sprzeczce, a innym razem wystarczy brak rozmów, zamykanie się we własnym świecie i upływ czasu robi już swoje.
biblioteczkamoni.blogspot.com
Bardzo długo czekałam na tę powieść. Myślałam sobie, że skoro czytelnicy tak ochoczo sięgają po książkę z motywem świątecznym, w dodatku robią to nawet latem, to w takim razie Natasza Socha musiała napisać coś niezwykle ciekawego, niebanalnego, dającego do myślenia. Osobiście zdążyłam już wyczuć styl pisarki i wiem, że potrafi ona zawrócić mi w głowie poruszanymi przez siebie tematami. Tym razem nieco się przeliczyłam. ,,Wigilia z nieznajomym" nie jest czymś złym, nieodpowiednim, ale nie zasługuje też na miano arcydzieła. Mam wrażenie, że Natasza Socha chce nas odzwyczaić od magii grudniowych świąt, a może sama za nimi nie przepada? Nie wiem, ale na pewno nie jest to powieść dla tradycjonalistów, którzy nie wyobrażają sobie czasu między 24-27 grudnia bez choinki, opłatka czy odgłosu kolęd. Fani Bożego Narodzenia niech lepiej trzymają się od tej pozycji z daleka, bo tylko nabawią się depresji. Książka jest po prostu za smutna, by umieszczać ją w dziale okolicznościowym.
Antonina i Marcel to główni bohaterowie powieści. Jest to małżeństwo z dość długim stażem, mogą oni też pochwalić się dwiema córkami. Jedna z nich, Monika, już wie, co to znaczy być żoną, a niedługo też pozna tajniki macierzyństwa. Druga zaś, Karolina, niebawem zacznie studia. Niestety, w małżeństwie pary nie układa się najlepiej. To chyba nawet mało powiedziane, bo Antonina i Marcel w ogóle nie potrafią ze sobą rozmawiać, nie znają życia swoich córek, sami siebie notorycznie okłamują. Jeśli już coś do siebie mówią, to są to bardziej komunikaty, a nie owocne i serdeczne dialogi. Myślę, że rozmowa ekspedientki z często widzianą klientką sklepu może uchodzić za bardziej wzorcową...
24 grudnia to bardzo specyficzny dzień, jak i wieczór. Wiele osób wierzy w cuda i tak naprawdę wszystko się może darzyć. Główna para bohaterów będzie zmuszona do tego, by spędzić ten dzień niebanalnie, bez zbędnej otoczki. Zamiast raczyć się upieczonym piernikiem czy smakiem zupy grzybowej, będą oni zobligowani do wykonywania bardzo dziwnych rzeczy. Co ich do tego zmusi i co się wydarzy? O tym sami się przekonacie. Jak dla mnie, autorka nieco za bardzo popłynęła z fabułą i wymyśliła zbyt dużo krętych zwrotów akcji. Być może chciała nam udowodnić, że świat naprawdę jest bardzo mały i wszyscy jesteśmy nieodwracalnie ze sobą powiązani? Tak, zgadzam się z tym absolutnie, bo już niejednokrotnie przekonałam się, że tak naprawdę jest. Tym razem jednak zaczynałam nieco gubić się w fabule, jak też nie za bardzo wierzyłam w opisywane historie. Było ich zbyt wiele, nie zrobiły one na mnie wrażenia, a poza tym nie przeniosłam się ani na chwilę do czasu grudniowego. Jeśli taki był zamysł pisarki- świetnie jej się to udało. ,,Wigilia z nieznajomym" to książka idealna wyłącznie dla stuprocentowego GRINCHA, czyli antyfana świąt.
Natasza Socha pisała już wcześniej powieści z klimatem świątecznym i wówczas byłam o wiele bardziej szczęśliwa po lekturze. Uważam, że jej ,,Godzina zagubionych słów" nie ma sobie równych, a tym razem zostałam poczęstowana czymś mało udanym. Przeczytałam powieść do końca, bo takie było moje założenie, ale treść ,,Wigilii z nieznajomym" bardzo szybko wyparuje z mej głowy. Nie oznacza to jednak, że przestanę czytać inne powieści Nataszy Sochy. Klasyczną wpadkę czy gorszy dzień może mieć każdy, zatem jestem święcie przekonana, że autorka jeszcze wiele razy bardzo pozytywnie mnie zaskoczy.
Czy polecam opisywaną powieść? Hmmm, tak, ale tylko osobom, które niezbyt lubią klimat bożonarodzeniowy. Przyznam, że sama kiedyś bardziej za nim przepadałam, teraz wszelkie ozdoby świąteczne pojawiają się zdecydowanie za szybko, co tylko psuje cały nastrój...
Nasza Klasa - wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia. Pierwsza miłość, pierwsza czekolada z Pewexu, pierwsze dekatyzowane dżinsy. Dziesięć historii, które...
Słodko-gorzka opowieść o spełnianiu swoich i nie swoich marzeń Maja słyszy to pytanie na każdym rodzinnym obiedzie. Od dzieciństwa marzy o założeniu...