Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2016-10-12
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 300
''Ty też tego chcesz. Tego szukałaś. Mówiłaś mi, że byłaś niespełniona, może ty powiedziałabyś raczej, że czułaś brak czegoś. To... właśnie to, Laro. Dziś, tylko dziś nie walcz z tym.''
Nienagannie uprzejmy i nieobecny duchem. Jego chłodne maniery idealnie współgrały z szarymi, zimnymi oczami. Dla Lary właśnie taki wydawał się Connor Donavan. Kobieta również aż nazbyt dobrze wiedziała jaki jest przystojny. W końcu był bratem jej najlepszej przyjaciółki i tylko on mógł jej pomóc.
Lara Bertrand to kobieta z klasą. Spędza sporo czasu za biurkiem, aby wyciągnąć rodzinną firmę z tarapatów. Jednak, kiedy wszystko zawodzi kobieta postanawia złożyć Connorowi odważną propozycję małżeństwa. Mężczyzna na nią przystaje, ale ku wbrew oczekiwaniom Lary i on ma swoje warunki. Po pierwsze, będą żyć jak mąż z żoną, a ona wprowadzi się do jego mieszkania. Po drugie, nie będzie zadawała się z innymi mężczyznami i po trzecie, będzie mu uległa i posłuszna. Lara, która bardzo ceni swoją niezależność nie uśmiechają się te zasady, ale wie, że musi zrobić wszystko, aby ratować to, na co tyle lat pracował jej ojciec.
Szczerze mówiąc nie czytałam Grey'a więc trudno mi będzie ustosunkować się do słów na przodzie okładki. Jednak szczerze mówiąc spotykałam dużo pikantniejsze erotyki od ''Więzów''. Ta książka nie jest zła. Przyznam, że wciąga i trudno się od niej oderwać. Pomimo schematyczności widać, że autorka dużo włożyła w wykreowanie postaci. Jeśli chodzi o sceny erotyczne jakoś nie za bardzo do mnie przemawiały. Były intrygujące, bo pierwszy raz spotkałam się z BDSM, ale nie podziałały na moją wyobraźnię. Fabuła książki też jakoś mi nie pod pasowała, bo była od seksu do rozmów o firmie i z powrotem. Zabrakło mi czegoś codziennego w stosunkach pomiędzy bohaterami, zwyczajnych rozmów wybiegających poza głównym problemem Lary. Connora polubiłam, bo jest silną, zdecydowaną męską postacią, takie jakie lubię, ale nie za bardzo by mi odpowiadało takie rządzenie się. Wiele razy dziwiłam się głównej bohaterce, że tak się dawała. Chociaż główna postać na początku powieści jest stanowcza i pewna siebie to później się robi z niej rozgotowana klucha.
Na plus jest na pewno pomysł z propozycją małżeństwa. Ten motyw jest dość rzadko spotykany w literaturze erotycznej. Również lekki styl autorki i łatwy język jakim się posługuje sprawiają, że ta książka jest przyjemna w odbiorze. Sceny seksu nie są niesmaczne, wręcz subtelne i ukazane w takiej delikatnej formie, która pokazuje, że BDSM nie jest bestialskim stosunkiem.
Pomimo kilku wad z wielką chęcią sięgnę po kolejną część, bo cała seria zapowiada się obiecująco.
Nie spodziewałam się zbyt wiele po tej książce... standardowe kopiuj wklej niektórych sytuacji/charakterystyki/opisów z Grey'a. Płytko, nudno... w sam raz na zresetowanie mózgu i zatęsknienie za normalną literaturą.
Jeszcze pikantniejsza od ,,Pięćdziesięciu twarzy Greya"! - Mail Online tom trzeci z serii Rodzina Donovanów Jego erotyczne wymagania wystawiają...
On chce, by całkowicie poddała się jego woli. Ona się boi, że już nigdy nie będzie pragnąć niczego innego. Gdy Sofia McBride po raz pierwszy spotyka...
Przeczytane:2019-03-10,
Niech osoba, która nie słyszała o „Pięćdziesięciu twarzach Greya” podniesie rękę, reszta – niech pozostawi opuszczone. Teraz małe pytanie… ogólnie wszyscy wiedzą, o czym jest rzeczona książka, prawda? Opowiada o mężczyźnie, który prowadzi wielką firmę, ma prestiż, władzę no i specyficzne preferencje seksualne. Poznaje młodą kobietę, pokazuje jej ten tajemniczy i ekscytujący świat zza drzwi sypialni i takie tam… rodzi się uczucie.
„Więzy” Sierry Cartwright opierają się na tym samym schemacie. Bogaty, wpływowy Connor Donovan prowadzi rodzinny biznes po śmierci ojca. Jak na tego typu powieści jest przystojnym mężczyzną, za którym kobiety ciągną sznurem, pewny siebie i uwodzący samym tylko spojrzeniem. Natomiast Lara Bertrand pochodzi z równie zamożnej rodziny, z tą małą różnicą, że jej ojciec nie zgadza się na pewne inwestycje, które mogłyby wyprowadzić firmę na prostą. Dlatego też Lara proponuje Connorowi dość nietypowy układ, który może pomóc jej ocalić rodzinny biznes. Brzmi trochę jak przypowieść o Samarytaninie, prawda? Ofiarność Lary nie zna granic….
Nie będę ukrywać, że nie spodziewałam się czegoś w stylu Grey’a, bo czytałam całą trylogię, więc poniekąd wiem, czego oczekiwać po książce, na okładce której widnieje zdanie, że jest bardziej pikantna. Ta książka opiera się na schemacie słynnego erotyka, który czytały i czytają kobiety na całym świecie po dziś dzień z wypiekami na twarzach. Jest bardzo przewidywalna i z góry wiadomo jak się zakończy. Autorka nie wprowadziła żadnej nowości, żadnej innowacyjności w pisaniu o seksie. Z drugiej jednak strony „Więzy” były inne, myślę, że bardziej na plus.
Zacznijmy od Lary. Kobieta pewna siebie, która miała kilku chłopaków, jednak żaden nie zadowalał jej w pełni, jeśli chodzi o te łóżkowe sprawy. Spodobało mi się jej przywiązanie do rodziny, chęć zmiany kierunku rozwoju w firmie ojca, ale nie spodobał mi się jej sposób postępowania w związku z rozwiązaniem problemu. No i wiecie… historia z sado-maso… kobiety są różne, różne rzeczy je podniecają. Lara akurat wdała się w relację, którą ciężko z początku nazwać zauroczeniem, to było raczej czyste pożądanie, bo Connor okazał się kimś, kto jest w stanie ją zadowolić.
Co z Connorem? Przypuszczam, iż większość pań po przeczytaniu tej książki albo go pokocha albo znienawidzi. Ja dojrzałam w nim znacznie lepsze, bardziej „ludzkie” odruchy niż w przypadku Christiana Greya. Nie chciałabym za dużo spojlerować, ale po pewnych aktach, które przeciętny człowiek określiłby mianem „zdziczenia” czy „zwyrodnialstwa” Connor okazywał czułość Larze i wbrew temu jak niekiedy ją traktował podczas tych tzw. sesji, to miałam poczucie, że mimo wszystko ją szanuje, że ona nie jest dla niego tylko i wyłącznie zabawką seksualną. Miał też swoją drugą stronę mężczyzny nieustępliwego i nieznoszącego sprzeciwu, co mnie osobiście denerwowało, bo o ile w tym całym pokoju zabaw Connor ma władzę, o tyle poza nim powinien nieco przystopować.
Powyżej napisałam, że wedle opisu na okładce jest pikantniejsza niż „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Moim zdaniem jest nie tyle pikantniejsza, co bardziej wyważona, napisana z prawdziwą klasą i subtelnością. Opisy scen łóżkowych pobudzają wyobraźnię, nie ma co ukrywać. Tę książkę czytało się naprawdę bardzo dobrze i cieszę się, że w drugiej części historia skupi się na bracie Connora, autorka podjęła słuszną decyzję o niekontynuowaniu historii Lary i Connora.
Ogólnie rzecz biorąc „Więzy” można porównać do Greya… można i chyba powinno się to zrobić, bo wiele scen jest dokładną kopią słynnej trylogii pani E.L. James, idealnym odbiciem lustrzanym. Powiem szczerze… nie wiem czy polecić tę książkę, naprawdę nie wiem. Może napiszę tak… jeśli ktokolwiek odczuwa potrzebę przeczytania jakiegoś erotyka to niech sięgnie po „Więzy”, bo są dla mnie nieco lepsze, subtelniejsze i bardziej smaczne moim zdaniem. Ale nie spodziewajcie się nie wiadomo jak wysokich lotów literatury tego gatunku.