Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2001 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 443
Butelka rzucona w morze, Koniec etapu, Druga podróż, Satarsa, Szkoła nocą, Niewpory, Koszmary, Pisząc opowiadanie....
Fantastyczny prezent dla wielbicieli Julio Cortazara, którzy dawno już przeczytali wszystko, co Wielki Kronopio kiedykolwiek napisał. Nigdy nie marzyli...
Przeczytane:2021-09-27, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2021,
Przypuszczam, iż nie jest łatwo napisać książkę, w której akcja dzieje się w jednym miejscu. Trochę łatwiej jest, jak mniemam, kiedy w tym jednym miejscu autor zbierze kilka lub kilkanaście postaci. Wtedy może nimi rozgrywać, jak kartami. Tasować je, przestawiać, umieszczać w różnych konfiguracjach i przypisywać im różne role. Tak właśnie się dzieje w książce "Wielkie wygrane" - Julio Cortázara.
Mamy oto statek i dwanaścioro szczęśliwców, którzy w państwowej loterii, wygrali rejs tymże. Statek nazywa się ,,Malcolm" i podobno ma być bardzo luksusowy, a rejs ma trwać kilka miesięcy. Kto by się nie cieszył z takiej wygranej? Zwycięscy cieszą się również, jednak to nie przeszkadza im we wnikliwych obserwacjach i domniemaniach, z kim będą ten czas spędzać. Kto to są ci inni wygrani. Mnożą się różne spekulacje i komentarze. Zwłaszcza że nikt za bardzo się nie spieszy, by ich odebrać z miejsca zbiórki i w końcu zaokrętować, na to cudo morskiej techniki.
W końcu jednak po pewnych trudnościach organizacyjnych cała grupa szczęśliwców zostaje zakwaterowana na statku i...rzeczywiście kabiny są luksusowe, jednak coś zdaje się być nie tak...coś dziwnego wisi w powietrzu.. Załoga mówi w jakichś dziwnych, niezrozumiałych dla pasażerów, językach. Nie można się doprosić o rozmowę z kapitanem, czy jakimkolwiek innym oficerem. Nikt nie wie dokąd, właściwie płyną. A co najbardziej tajemnicze, obowiązuje całkowity zakaz wstępu na rufę... W końcu dostają takie oto tłumaczenie skąd te techniczne kłopoty z wypłynięciem:
"Państwo sami wiedzą czym jest komunizm, personel raz po raz buntuje się, ale na szczęście jesteśmy w kraju, gdzie jeszcze istnieje porządek i władza. Nawet imigranci zaczynają to w końcu rozumieć i przestają się wygłupiać".
Niestety, takie tłumaczenie nie zadowala nikogo z pasażerów. Zaczynają się więc spekulacje i dyskusje, o co u diabła chodzi. Padają różne pomysły. Oczywiście każda dyskusja kończy się zahaczeniem o politykę, słyszy się między innymi takie stwierdzenia:
"Jeszcze nie widziałem władz obdarzonych wyobraźnią, więc co tu mówić o inteligencji. W dziedzinie handlu nie ma ani jednej ustawy, która by nie strzelała kulą w płot. [...] Oto pełne inteligencji i wyobraźni posunięcia naszego rządu"
"Tak, tak cały świat natychmiast zaczyna mówić o anarchii, podczas kiedy prawdziwą anarchią jest ta oficjalna, zasłaniająca się parawanem ustaw i zarządzeń"
Książkę czyta się dobrze, chociaż początek może być dla niektórych trochę nudnawy. Kiedy jeszcze pasażerowie nie znają się i snują różne dywagacje na temat współuczestników rejsu wygranych. Jednak później kiedy pojawia się wspólna sprawa i różne podejścia do niej (zakaz wyjścia na rufę) zaczyna się robić naprawdę ciekawie. Bo my czytelnicy też jesteśmy ciekawi, dlaczego u licha wyjście na tę rufę jest obostrzone takim kategorycznym i bezwzględnym zakazem. Reasumując, książka jest warta przeczytania, ja dałam jej się porwać całkowicie i z kretesem. Mimo że nie jest napisana w tak niecodzienny sposób jak "Gra w klasy", jednak i tę pozycję można interpretować na kilka możliwych sposobów.
Gdzieś w którejś z recenzji, czy opinii, przeczytałam "Jakaś taka strasznie aktualna ta książka." i ja się z tym zdaniem w zupełności zgadzam. Rzekłabym, że dziś bardziej aktualna, niż kiedykolwiek dotąd.