Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2015-06-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 384
Czy pisarz kryminałów zabijając w swej powieści bohaterkę wydał tym samym wyrok na swoją byłą żonę? Janusz Krzyżanowski powoli zaczyna popadać w paranoję natykając się na coraz więcej elementów, które zostały jakimś trafem przeniesione wprost z jego powieści do rzeczywistości. Na początku dotyczy to tylko przedmiotów martwych, później ożywają bohaterowie, których tak skrzętnie tam opisał. Czy to w ogóle możliwe? Może nasz pisarz ma urojenia. A może ktoś próbuje z jakiegoś nieznanego powodu wpędzić go w obłęd. Tylko dlaczego?
Jak sami widzicie "Wielki chłód" to lektura tajemnicza już od pierwszej strony. Autorka zdecydowała się podzielić fabułę na trzy historie i na szczęście każda z nich pisana jest innym krojem czcionki. Dodatkowo Katarzyna Rygiel zróżnicowała w nich narrację. Gdyby było inaczej trudno byłoby się połapać w tej szaradzie. Ciekawy jest także fakt, że poszczególne fragmenty są kontynuacją poprzednich, co sprawia że czytelnik sam już nie wie co jest fikcją, a co prawdą. Duża ilość postaci (zarówno tych stworzonych przez pisarza-bohatera jak i autorkę tej książki) nie ułatwia lektury. Cały czas trzeba być skupionym, w przeciwnym przypadku coś ważnego umknie naszej uwadze.
Zatem poznajemy Janusza Krzyżanowskiego w dniu, gdy znika jego była żona. Od tej chwili jesteśmy także świadkami jego dość skomplikowanych relacji z jedenastoletnim synem. Tego samego dnia nasz główny bohater również zaczyna znajdować różne rzeczy, spotykać osoby które opisał w swej powieści. Ta sytuacja powoduje u niego przerażenie. Czuje się obserwowany. Zgłasza się na policję i tym sposobem autorka zapoznaje nas z nowymi postaciami tej powieści - śledczymi. Mimo że policjanci nie są tu głównymi postaciami poznałam ich dość dobrze. Szczególnie wiele miejsca Katarzyna Rygiel poświęciła charakterystyce jednego z nich - Krzysztofa Sobolewskiego. W trakcie dochodzenia wychodzą na jaw także ciekawe informacje w kwestii relacji łączących Janusza Krzyżanowskiego z jego szwagierką.
Autorka zdecydowała się tu na dość niecodzienny zabieg. Otóż "schowała" jedną powieść kryminalną w innej powieści kryminalnej. Zatem mamy wszystko podwojone. Zdrady, morderstwa, podejrzanych, zagadki. Dodatkowo wszechobecny śnieg i tytułowy wielki chłód dopełniają złowrogą atmosferę. Nie liczcie tu na chwilę wytchnienia. Trzeba w szybkim tempie podążać za bohaterami, aby się nie zagubić wśród zasp. Często należy za nimi wręcz biec. Jednak nie wszystkie fragmenty czytało mi się tak samo płynnie i szybko. Natrafiłam na parę błędów, niewychwyconych podczas korekty. Trochę mnie to raziło. Niektóre części książki sprawiają wrażenie mocno "spowalniających", a mi przecież tak było spieszno do rozwiązania tej zagadki (może należałoby je skrócić lub usunąć). I gdy wreszcie dotarłam do końca wszystko wreszcie się wyjaśniło. Jednak zanim dobrnęłam do ostatnich słów wielokrotnie już byłam prawie pewna jak to wszystko się zakończy. Szkoda, że nie widzieliście mojej miny, gdy poznałam zaskakujący epilog. Bezcenne.
Déjà vu czasami potrafi sprytnie oszukać naszą codzienność, a co dopiero sytuacja, w której nasz utwór wymyka nam się spod palców i trafia do rzeczywistości. Czy ta ruda kobieta to Karolina z mojej powieści? Czy wykreowany przez nas detektyw jest taki jak my, czy bardziej my jesteśmy tacy jak on? Gdzie zaciera się granica między fikcją literacką a rzeczywistością? A może nie chcemy, by ta granica w ogóle istniała? Przecież życie na łamach kartek papieru jest dużo przyjemniejsze i o wiele bardziej przewidywalne.
Na początku zdziwił mnie tytuł tej książki - "Wielki chłód". Rozumiem, że kryminał, aura tajemniczości i w ogóle, ale chłód? I do tego wielki? Przez całą lekturę czekałam na wyjaśnienie tej zagadkowej nazwy, bo za każdym razem jak patrzyłam na okładkę, to mi ten fakt zupełnie nie pasował do tego, co czytam! W pewnej chwili przyszło mi wszystko zrozumieć. Choć można się momentami pogubić w tym, co jest fikcją stworzoną przez Krzyżanowskiego, a co rzeczywistością, w której Krzyżanowski jest trzeciorzędnym pisarzem kryminałów. Gdy zaginęła jego żona, a w jego domu zaczęły pojawiać się przedmioty związane z bohaterami jego książek, wszystko nabiera złowrogich barw. Czy Krzyżanowski ma fana, którego bawi podrzucanie takich rzeczy? Czy sam uprowadził i zabił swoją żonę? A może odeszła, mając dosyć jego ciągłego braku kontaktu z rzeczywistością? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w dochodzeniu nadkomisarza Krzysztofa Sobolewskiego w „Wielkim chłodzie”.
Katarzyna Rygiel jest z wykształcenia archeologiem, jednak swoje szczęście odnalazła w przelewaniu słów na papier, bardziej niż szukaniu szczątków w dalekich krainach. Jej debiutem była książka "Pod powiekami", która ukazała się w 2005 roku. Choć niewątpliwie można zaszufladkować utwory autorki do powieści kryminalnych, to jednak jest w nich dużo z powieści obyczajowych oraz psychologicznych. "Wielki chłód" nie jest tutaj wyjątkiem. Ta obszerna pozycja pokazuje Czytelnikowi jak łatwo zagubić dystans między fikcją, a rzeczywistością (ciekawi mnie czy autorka też miała choćby maleńkie stadium tej przypadłości). Autorka wplata elementy kryminału w kryminał, co jest szalenie ciekawym rozwiązaniem i na początku sama się w tym wszystkim pogubiłam, ale całe szczęście, szybko się odnalazłam. Niewątpliwie zrozumienie wszystkiego ułatwia sposób wydrukowania książki (kursywa, podział na rozdziały) - bez tego faktycznie mogłabym się zgubić permanentnie (co może być traktowane jako minus). Świetna lektura obrazująca, jak ciężkim chlebem jest pisarstwo i zgrabnie przeplatająca to ciepłym Nadkomisarzem Sobolewskim, który perfekcyjnie wykonuje swoją pracę.
Nie takie miały być te urodziny! Ada Niezgódka liczy na imprezę niespodziankę, tymczasem odwiedza ją dziwny gadający ptak. W dodatku wręcza jej tajemnicze...
Pierwsze ciało może być przypadkiem. Drugie wskazuje na pewien schemat działania. Trzecie jest ostrzeżeniem. Kolejne zwłoki znajdowane nad Wisłą świadczą...
Ocena: 4, Chcę przeczytać, Mam,