Przejmująca powieść o jednym z najtrudniejszych momentów w historii Ukrainy - Wielkim Głodzie w latach 1932-1933.
Rodzina młodej Jawdochy umiera z głodu, podobnie jak wiele innych rodzin w miejscowości Macochy. W tym samym czasie żona radzieckiego komisarza Sołomija zajada smutek po stracie dziecka, nieświadoma sytuacji. Swyryd, przedstawiciel wiejskiej władzy, zupełnie pogubił się w swoich odczuciach i nie wie co nim kieruje - miłość czy partia.
Zdaje się, że tych bohaterów dzieli ogromna przepaść. Nie wiedzą oni jeszcze, że przyjdzie im zjednoczyć się przeciwko czerwonemu mrowisku swoich radzieckich ciemiężycieli.
Tania Pjankowa stworzyła głęboką psychologiczną powieść. Na tle niewyobrażalnej tragedii przedstawia los zwykłych ludzi, o różnych statusach i charakterach. Książka otrzymała trzecią nagrodę w konkursie ,,Koronacja Słowa" w 2021 roku.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2023-01-18
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 312
Tytuł oryginału:
Książka "Wiek czerwonych mrówek" jest debiutancką powieścią autorki, jak wiecie bardzo lubię poznawać nowych pisarzy, dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok tego tytułu. Do sięgnięcia po tą książkę zachęcił mnie niesamowicie interesujący opis i klimatyczna, nieoczywista okładka, która ogromnie przyciąga wzrok. Język jakim posługuje się autorka jest bardzo przyjemny w odbiorze, co sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko i z dużym zainteresowaniem oraz zaangażowaniem. Fabuła została w bardzo ciekawy i zarazem wciągający, poruszający sposób nakreślona, przemyślana, dopracowana i równie dobrze poprowadzona. Razem z bohaterami książki przenosimy się na Ukrainę, gdzie w latach trzydziestych dwudziestego wieku polityka Sowietów wywołała tak zwany "Wielki Głód". Postaci przedstawione na kartach tej powieści zostały naprawdę świetnie wykreowane. Mamy tutaj troje narratorów: Jawdochije (Dusię), Swyryda oraz Sołomije (Solę). Dowiadujemy się co czują, myślą, z czym się borykają, jakie emocje nimi targają oraz możemy lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. To co łączy tych bohaterów to głód, jednak w zupełnie innym wymiarze, od początku widać tutaj wyraźny kontrast pomiędzy bohaterami... jedni nie mają co jeść, a inni zajadają smutek i cierpienie.. Autorka w bardzo realistyczny, plastyczny i emocjonujący sposób opisuje wszystkie wydarzenia mające miejsce w tamtym czasie na ziemiach ukraińskich. To naprawdę przerażające, że takie rzeczy miały kiedyś miejsce. Niektóre sytuacje przestawione na stronach tej powieści ogromnie mną wstrząsnęły, zabolały i zmusiły do refleksji oraz docenienia tego co mam. "Wiek czerwonych mrówek" to przejmująca, poruszająca, wartościowa i ogromnie emocjonująca pozycja, która momentami łamie serce. Czekam na kolejne powieści spod pióra autorki. Polecam!!
"One niestrudzenie pełzną przez nasze domostwa, nasze szyby, dojadają nas, wypijają nasz miód, naszą rosę, nektar naszych kwiatów; budują na naszych kościach nowe mrowiska, za każdym razem wyższe, za każdym razem większe,. Ich mrowiska wyrastają na pogorzeliskach naszych chat, naszych cerkwi, naszych świętości. Ich czerwona zawziętość wzbudza przerażenie."
Czym jest dla Was głód? Tym, że nie zjecie przez dwie godziny żadnego większego lub mniejszego posiłku i odczuwacie ssanie w żołądku? Macie szczęście.
"Wiek czerwonych mrówek" to wstrząsająca historia mieszkańców Macochy i okolicznych wsi, którzy umierają z głodu. Czerwoni zabierają z ich domu wszelkie dobra w imię partii, w imię ojczyzny. Okropnym zjawiskiem jest walka o jedno, JEDNO, ziarenko zboża, które "ratuje" sytuację głodzonych rodzin. Każdy najdrobniejszy okruszek jest na wagę złota. Sprzedaż domu za osiem bochenków chleba? Niewyobrażalne! A jednak mogło być faktem.
"Oni, wiesz, są jak mrówki, hordami przyszli tutaj, gdzie można się pożywić miodem z cudzego dzbanka. I już się przyssali. Już się nie zatrzymają, dopóki nie wyssą z nas ostatniej kropli krwi."
Tania Pjankowa stworzyła obraz głodujących ludzi, który dostarcza wielu emocji. Czytelnika bombarduje potężny ładunek smutku, żalu, poczucia niesprawiedliwości, ale i chęć zemsty, wyznawanie zasady "oko za oko, ząb za ząb".
Skłania do refleksji, dlaczego człowiek jest tak okrutny w stosunku do drugiego. Dlaczego to zawsze najsłabsi dostają rykoszetem. Dlaczego ktoś ma prawo odbierać człowiekowi prawo do jedzenia, do posiadania domu, do życia.
W tej przejmującej lekturze poznajemy losy mieszkańców Macoch z trzech perspektyw. Każda z nich wyraża inne pojęcie głodu. Głód, który trawi nasze ciało przez brak dostarczanego pożywienia. Głód, którego zaspokajanie pozwala na chwilę poczuć się lepiej po traumatycznych przeżyciach. Głód miłości, który po odtrąceniu rośnie z dnia na dzień jeszcze bardziej. Ukazana jest też nieświadomość ludzi, którzy nie widzą bądź nie chcą widzieć tego, co ich władza wyrządza zwykłym ukraińskim chłopom i ich rodzinom.
"Wiek czerwonych mrówek" napisany jest pięknym stylem, który urzeka już od pierwszych stron. Bohaterowie i ich przemyślenia, "radzenie" sobie z sytuacją, która ma katastrofalne skutki są na piedestale tejże powieści. Nie znajdzie się tu pozytywnych wydźwięków. Ta książka zasmuca, wywołuje negatywne emocje, skłania do refleksji nad ludzkim życiem. Nad tym, ile jest ono warte.
Nie wiem, czy jest to książka do polecenia. Jej mocny wydźwięk i to, że temat jest naprawdę trudny, nie spodoba się każdemu. Sądzę, że zmąci spokój, zachęci do poznania faktów o Wielkim Głodzie na Ukrainie i pozostanie w głowie na dłużej. Jeśli czytujecie tak ciężką literaturę, to zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł.
Historia, która przeraża, porusza najczulsze struny serca i wstrząsa czytelnikiem. Historia, której nie da się przeczytać na raz, tę powieść trzeba sobie dawkować. Ślad, który po sobie pozostawia, na długo pozostanie w pamięci. Pełna niewyobrażalnego okrucieństwa rozdzierająca serce i wywołująca masę emocji powieść Tani Piankowej to trudna i na wskroś przeszywająca serce powieść, o której nie sposób jest zapomnieć.
Rok 1933, Ukraina, wieś Macochy. To czas, który zapisał się na kartach historii pod nazwą Wielki Głód. Mieszkańcy głodują, ale próbują utrzymać resztkę człowieczeństwa.
Tośko codziennie zabiera ciała zmarłych i wywozi w nieznane.
Dusia i jej bliscy żywią się garstką prosa. Jej matka każdego dnia chodzi do kołchozu, a ojca aresztowano. Choć z każdym kolejnym dniem ich ciała coraz bardziej puchną z głodu, pozostały w nich resztki człowieczeństwa.
Sola po stracie dziecka czuje niewyobrażalną pustkę. Jej partyjny mąż przestał się nią interesować, Sola dostrzega w jego oczach obrzydzenie.
Swyryd oddany radzieckiej władzy wciąż kocha Hannę, która wyszła za innego.
Nieodłącznym towarzyszem bohaterów powieści jest głód, który każdego dnia próbuje pozbawić ludzi człowieczeństwa.
Tania Pjankowa stworzyła powieść, która rozdarła moje serce na milion kawałków. Przed rozpoczęciem lektury przeczytałam opis, czytałam również kilka opinii na temat tej książki i wiedziałam, że to będzie trudna i bardzo bolesna historia.
„Wiek czerwonych mrówek” to powieść z bogatym tłem historycznym ukazująca nam, ile jest w stanie znieść człowiek, by zachować, choć namiastkę człowieczeństwa. Trudno jest pojąć to, jakie krzywdy potrafi wyrządzić człowiek drugiemu człowiekowi. Obraz okrucieństwa, jakiego doświadczyli bohaterowie powieści, jest nie do opisania. Autorka w bardzo realistyczny i niezwykle obrazowy sposób oddała realia Hołodomoru. Kartkując kolejne strony, moje serce rozrywało się na coraz to mniejsze kawałki, a umysł nie mógł pojąć tego, jak okrutny potrafi być los. Powieść, pomimo trudnego tematu, napisana jest przepięknym, bardzo poetyckim językiem, pomimo bólu i cierpienia, jaki niesie ze sobą ta historia, czyta się ją bardzo dobrze, choć nie jest to lektura dla każdego.
„Wiek czerwonych mrówek” to proza wybitna, niezwykle przejmująca, przepełniona wieloma emocjami historia, która pozostanie ze mną na zawsze. To zdecydowanie jedna z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek miałam przyjemność przeczytać.
,,Głód usiadł na zimnym piecu w naszej chacie i zwiesił swoje czarne nogi."
Rodzina młodej Jawdochy umiera z głodu, podobnie jak wiele innych rodzin w miejscowości Macochy. W tym samym czasie żona radzieckiego komisarza Sołomija zajada smutek po stracie dziecka, nieświadoma sytuacji. Swyryd, przedstawiciel wiejskiej władzy, zupełnie pogubił się w swoich odczuciach i nie wie, co nim kieruje - miłość, czy partia.
Zdaje się, że tych bohaterów dzieli ogromna przepaść. Nie wiedzą oni jeszcze, że przyjdzie im zjednoczyć się przeciwko czerwonemu mrowisku swoich radzieckich ciemiężycieli.
Ta książka jest przerażająca! To pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy po lekturze. Dlaczego? Może ten cytat odpowie wam na to pytanie:
,,Nasze nogi omijają ludzkie ciała, które leżą nieruchomo i już nie potrzebują ani drewna, ani przemarzłego buraka z pola, a księżyc na czarnym niebie już nie świeci im złotą stroną jak świeżo upieczony kołacz... Nikt ich nie zbiera, nie obśpiewuje, nie wyposaża na drogę w wieczność, nikt z nimi się nie żegna, nikt się nie śpieszy do szykowania im mogiły, do kopania zmarzłej ziemi, aby oddać jej tych, którzy z niej powstali i do niej mieli powrócić..."
Zdecydowanie nie jest to książka dla każdego. Jest miejscami makabryczna, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że to zdarzyło się naprawdę, nie jest to fikcja literacka. Tej pozycji nie da się czytać na raz, na jedno posiedzenie. Jest makabryczna i napisana językiem odpowiednim do tamtych czasów.
Autorka skupia się na emocjach bohaterów, na tym, przez co przechodzą, jak bardzo każdego dnia walczą o życie. Ta pozycja idealnie pokazała jak bardzo podzielona była Ukraina na tych, którzy chcieli za wszelką cenę przeżyć i na oportunistów, którzy zatracili człowieczeństwo.
Najsmutniejsze jest to, że w czasie, kiedy większość społeczeństwa przechodziła katusze, głodowała, umierała z niedożywienia, inni mieli jedzenia pod dostatkiem, a nawet musieli leczyć się z otyłości jak Sola. Najgorsze w tym wszystkim było to, że śmierć stała się codziennością i ludzie na nią zobojętnieli.
Sięgnijcie po tą książkę, jest warta poznania.
Ocena: 6, Chcę przeczytać,
„A głód zabija powoli, męczy cię przed śmiercią...”[1] o ironio słowa te padły z ust (prze)jedzonej. Jednej z tych uprzywilejowanych, pełnych, otyłych. Jednej z tych, która mogła zajadać swoje smutki, kiedy ludzie dziękowali za zupę z wody i mąki, kiedy ludzie po prostu masowo umierali. Hołodomor, czyli Wielki Głód, zebrał w latach 30 XX wieku okrutne żniwo na Ukrainie. Właśnie na ten temat jest powieść Tani Pjankowej „Wiek czerwonych mrówek”.
W książce mamy trzech bohaterów i trzy perspektywy. Dusia, córka kułaka (czyli wroga klasowego), młoda spuchnięta z głodu dziewczyna. Jej matka pracuje w kołchozie, aby utrzymać rodzinę i zdobyć chociaż kilka marnych ziaren. Sola, której mąż należy do partii (i z tego co zrozumiałam jest dość wysoko postawiony), otyła kobieta z depresją. Oderwana od świata, żyjąca tęsknotą za zmarłym dzieckiem. Swyryd, kolejny partyjniak (chociaż tym razem niższego szczebla), a do tego zakochany partyjniak. Nieodwzajemniona, fanatyczna miłość zżera go, ale też napiętnuje rodzinę jego wybranki. Tania Pjankowa kreśli głęboki portret psychologiczny tych trzech postaci na tle jakże ekstremalnie ciężkich czasów. Z opisanej historii wyłania się straszna tragedia, którą ludzie ludziom zgotowali. Wyłania się niezwykłe okrucieństwo, ale również ogromne poświęcenie.
Najciekawszą (i zapewne najbardziej kontrowersyjną) kwestią jeżeli chodzi o „Wiek czerwonych mrówek” jest język, jakim powieść została napisana. Straszne wydarzenie, jakie rozegrały się w latach 30 XX wieku na Ukrainie zostały przedstawione w delikatnym, poetyckim stylu. Wydaje mi się, że nie będzie tu zgody między czytelnikami i podzielą się oni na dwa obozy – zwolenników i krytyków takiego ujęcia tematu. Ja zaliczam się do tych pierwszych. W moim odczuciu autorka w żadnej mierze nie złagodziła opisywanych scen pięknem języka. Pomimo, że książka nie epatuje brutalnością, czułam dramat tych ludzi i zło jakie im wyrządzono. Być może pewne rzeczy nie zostały nazwane po imieniu, ale ja i tak wiedziałam, że się wydarzyły. Tania Pjankowa interesująco wykorzystała balans między jawą a snem, obrazowo opisując niepokoje i pragnienia bohaterów, aby potem sprowadzić ich na ziemię i skonfrontować z „prawdziwym życiem”. Genialnie uzupełnia tym ich portrety psychologiczne.
Mogę się tylko domyślać, jakim wyzwaniem musiała być ta książka dla tłumacza (Marka S. Zadury). Na końcu dzieli się przed jakimi wyzwaniami stanął za sprawą ukraińskiej pisarki, więc nie będę się nad tym rozwodzić. Natomiast podkreślę zbalansowanie poetyckiego stylu z wiejskim, gwarowym językiem. Z jakiegoś powodu te niezbyt pasujące elementy brzmią razem naturalnie, co zwyczajnie musi zachwycać.
Tania Pjankowa w powieści „Wiek czerwonych mrówek” opisuje dramatyczne wydarzenia z historii Ukrainy i robi to w przepięknym stylu. To jest powieść, obok której nie można przejść obojętnie. Długo zastanawiałam się, czy dam radę ze względu na tragiczny temat, ale dałam. Wzruszyłam się i zachwyciłam. Panie i Panowie, oto arcydzieło w każdym calu.
[1] Tania Pjankowa, „Wiek czerwonych mrówek”, przeł. Marek S. Zadura, wyd. Mova,, Białystok 2023, s. 80.