"Wiedźma z Podhala" to wciągająca i ciekawa powieść, w której dawne podania i baśnie mieszają się sprawnie z nowoczesną codziennością i wpisują w życie XXI-go wieku.
Wydawnictwo: Białe Pióro
Data wydania: 2014-08-01
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 228
Język oryginału: Polski
"Takie zwykłe miasteczko" to historia zbrodni niemalże doskonałej, wymyślonej i spełnionej w niewielkim miasteczku pod Trójmiastem, Sokołowcu. Wychowany...
„Cień nadziei” (czerwiec 2023) - Mniej więcej 50 lat po Wielkiej Wojnie Europejskiej, która zrujnowała pół kontynentu. Ukraina jest częścią...
Przeczytane:2019-03-16, Ocena: 5, Przeczytałam, Książki XXI wieku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu,
ŚWIAT OBOK NAS
Jeśli szukacie książki, która wymyka się z ram, trudno ją sklasyfikować i jest udanym miksem różnych gatunków, to warto zwrócić uwagę na „Wiedźmę z Podhala” autorstwa Luizy Dobrzyńskiej, która ukazała się w 2014 roku pod szyldem Wydawnictwa Literackiego Białe Pióro.
Kilkunastoletnia Edyta nie jest typową dziewczyną. Po śmierci rodziców zamieszkała w domu ciotki i wuja, których wcześniej nie znała, w maleńkiej wsi Mała Świerkowa pod Krakowem. Ciotka Janina imponuje Edycie. Jest wiejskim weterynarzem, a dodatkowo skrywa tajemną moc. Okazuje się, że Edyta także dysponuje niesamowitym darem. Wyobraźmy sobie, że tuż obok nas istnieje magiczny świat, a w nim kryją się przeróżne, dziwne czasem stworzenia. Zwyczajni śmiertelnicy nie potrafią dostrzec wszechobecnych nimf, krasnali czy niegroźnych wampirów. Edyta i jej ciotka, nie dość, że widzą niecodziennych sąsiadów, to również parają się czarami. Świadomość istnienia tego niesamowitego świata to jednocześnie i dar i przekleństwo. Niezykle trudno jest, zwyczajnej nastolatce, przywyknąć do swojej odmienności. Tajemnicze rusałki, mityczne stwory, złośliwe diabełki, istna plejada osobliwych indywidualności. Każde z tych stworzeń ma swą niszę, swoją rolę. Jedne płatają niewinne figle, inne dbają o domostwa, a jeszcze inne zwiastują śmierć. Edyta aspiruje do dołączenia do grona wiedźm, choć powoli zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele przyjdzie jej poświęcić. Z biegiem czasu zauważa jak ardzo oddala się od rówieśników. Czy cena, którą przyjdzie jej zapłacić za swoje magiczne moce, nie okaże się dla dziewczyny zbyt wysoka?
„Wiedźma z Podhala. Nie jestem już dzieckiem” to kontynuacja losów Edyty z książki „Jestem na to zbyt młoda”. Jesli jednak nie czytaliście tej powieści, to nie martwcie się. Luiza Dobrzyńska w krótkich zdanaich streszcza poprzednią książkę i tak malowniczo wprowadza czytelnika w bajeczny świat Edyty, że śmiało można swą przygodę z jej twórczośćią rozpocząć od „Wiedźmy z Podhala”. Są takie powieści, które od samego początku zasysają nas do swojego świata i ta właśnie do nich należy. Mnogość tajemniczych istot, nadrzyrodzone zdolności bohaterki i ten niesamowity świat można pokochać od pierwszych stron. Edyta to taka postać, w której wielu z nas może odnaleźć cząstkę siebie. Pełna młodzieńczego optymizmu, nieco naiwna i o ogromnym sercu nastolatka wzbudza sympatię i zabiera nas w pasjonującą podróż do świata, który rządzi się specyficznymi prawami, a nakreślony jest tak plastycznie, że czujemy się w nim wyśmienicie. Francuski wampir, stary szwedzki mędrzec, zabawny kudłaty skrzat zabiorą nas w ekscytującą przygodę. Prawdziwa gama osobliwych i niezmiernie interesujących postaci, a każda z nich zdaje się życ własnym życiem. Tych dziwnych stworów jest tu istne zatrzęsienie, ale wszystkie postaci mają tak ciekawie nakreślone cechy, że nie gubimy się w ich ilości. Każde z nich czaruje swoim osobliwym sposobem bycia. Przy tak barwnych osobnikach nie może być miejsca na nudę.
Na początku wspomniałam o tym, że ogromnie trudno jest tę powieść jednoznacznie zakwalifikować do jakiegoś gatunku. Jest tu po trosze wszystkiego. Jest to zarówno wyśmienita powieść młodzieżowa jak i fantastyka i książka obyczajowa. Rozterki Edyty, która dorastając musi zmierzyć się zarówno z problemami adekwatnymi do swojego wieku, jak i z trudnym do pojęcia darem, który posiada, mogą być wskazówkami dla wielu młodych ludzi, którzy często borykają się z brakiem akceptacji, samotnością, lękiem przed wkraczaniem w dorosłość. Jednak ta powieść porusza masę bardzo ważnych problemów takich jak odmienność, wykluczenie, potrzeba akceptacji. Miejscami urokliwa i zabawna, sprawia, że uśmiechamy się czytając o perypetiach bohaterów. Trochę głębiej dojrzymy także sporo smutku, samotność i strach przed tym jak zaciążyć mogą na nas nasze wybory. Widzę tu idealną proporcję między tą lżejszą treścią jak i tym, co kryje się między wierszami. Myślę, że każdy czytelnik odnajdzie tu własne emocje i wyczyta to, co dla niego jest bliskie i ważne. Jeśli powieści z elementami fantastyki zawsze wydawały Wam się płytkie, to ta książka zdecydowanie wykracza poza schematy. Ten misternie skonstruwany, baśniowy świat skrywa wiele refleksji i na pewno nie da łatwo o sobie zapomnieć. „Wiedżma z Podhala” zdecydowanie nie jest lekturą , która dostarcza krókotrwałej rozrywki, a następnie ginie gdzieś między podobnymi książkami. Niesie za sobą niejedno ważne przesłanie i jest przepiękną opowieścią o dorastaniu, walce o marzenia, a także poszukiwaniu swojego miejsca w świecie. Któż z nas nie chciałby poświęcać się swojej pasji i żyć w zgodzie ze swoim sercem? Rzeczywistość często depcze w nas siłę, by walczyć o swoje marzenia. Jednak gdy jesteśmy młodzi wydaje się nam, że wszystkie leżą w zasięgu ręki i wystarczy po nie sięgnąć. Tymczasem marzenia są ulotne niczym elfy i czasami potrzebujemy wiele czasu, by je dogonić. Jak potoczą się losy Edyty? Czy uda jej się żyć normalnie znając tajemnice świata, który tuż obok nas czaruje swoimi tajemnicami?