ZAPRASZAMY NA WIECZÓR CUDÓW,
KTÓRY CHOĆ ZAPLANOWANY, PRZYNIESIE NIEOCZEKIWANE ROZWIĄZANIA.
Warszawiacy w rytm świątecznych przebojów szykują się do świąt Bożego Narodzenia. Adam postanawia uporządkować swoje życie i nieoczekiwanie wywraca je do góry nogami. Julia jedzie do domu na święta, chociaż zarzekała się, że nigdy tam nie wróci. Tymon, didżej, dla którego życie jest jedną wielką imprezą, po kolejnym hardcorowym występie naraża się wszystkim wokół. Ewa doświadczy wigilijnego cudu, który miał zdarzyć się kilka lat wcześniej, ale odebrał go jej tragiczny w skutkach wypadek. Maksymilian, egocentryk ceniący wygodę, będzie musiał odnaleźć się w zupełnie nowej roli i w dodatku zawalczyć
o względy dwóch opornych dam.
Każda z tych postaci poczuje żywsze bicie serca, a dużą rolę w przebiegu wydarzeń odegra projekt
mający połączyć dwa pokolenia: dziadków i wnuków, których nie łączą więzy krwi, a fakt, że nie spędzą świąt w rodzinnym kręgu.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2022-10-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Język oryginału: polski
,,Na szczęście jest w roku taki czas, gdy najtwardsze serca kruszeją i wydarzają się cuda. Pozostaje tylko w nie uwierzyć. Pozwolić rzeczom dziać się i nie wciskać hamulca awaryjnego. Święta Bożego Narodzenia dostarczają tej niezbędnej dawki magii, jakiej niekiedy brakuje w codziennej krzątaninie. Warto tego nie przegapić. Podnieść wzrok. Poczuć. "
Przed wami prawdziwie stuprocentowa świąteczna książka! Już z samego początku poznamy po krótce każdą z postaci, a także problem z jakim się zmaga. Następnie nastąpi małe wprowadzenie do książki, jakby ukazanie czego brakuje każdej z tych osób. Później historia biegnie już dalej, a każdy kolejny rozdział, to dalsze losy naszych postaci. A uwierzcie, że każda z nich jest inna, ma inne potrzeby i są w różnym wieku. Jedynie spędzanie świąt wyobrażają sobie w inny sposób i tak jak biegnie ich opowieść, tak ich plany muszą zostać zmienione. U jednych nurtują ich problemy z niemożnością zajścia w ciążę. Inne z kolei osoby wiedzą, że nie dane jest im stadne życie, gdyż wolą skakać z kwiatka na kwiatek. Ranią przy tym innych w ogóle nie posiadając wyrzutów sumienia. Liczy się dla nich tylko ich własne szczęście. Znajdą się też i tacy, którzy przebywają w związku, a tak naprawdę nie widzą dla niego przyszłości. Ona ma nadzieję na rodzinne święta, a on chciałby wygrzewać się w tym czasie na gorącym piasku, bez tak zwanej świątecznej szopki. Czy stanie się tu cokolwiek, co sprawi, że życie tych osób się zmieni? Czy jedna spadająca gwiazda może spełnić życzenie każdej z nich? Powiem wam, że to tak śliczna książka, aż człowiek się przy niej wzrusza. Ukazując życie różnych osób pokazuje, że każdy z nas ma prawo marzyć o innym spędzeniu świąt, lecz najważniejsze, by były one w rodzinnym gronie. Jest tu osoba, która ma rodzinę, lecz jej nie zna. Dawne spory poróżniły ich i tak naprawdę czują się z tego powodu samotne. Pozycja podkreśla, że nie warto długo chować urazy, gdyż później może być na wszystko za późno. Mamy określony czas na tej ziemi i warto wykorzystać go jak najlepiej. Słowo przepraszam nie jest takie trudne. Niekiedy warto dumę schować do kieszeni.
Autorka ma przepiękny styl, bardzo ciepły i miły. Nie znajdziecie tutaj wulgarności. Jej celem jest ukazanie nam wielu przesłań i sprawienie, by nasze prywatne problemy zmniejszyły swoją wartość. Najpiękniej jak potrafię wam ją polecam!
Adam, Julia, Tymon, Ewa, Maksymilian to główne postacie tej książki.
W pierwszej chwili, gdy sięgnęłam po te lekturę, pomyślałam, że będzie to coś w rodzaju ,,Listów do M" i przyznam szczerze, że niewiele się pomyliłam, tylko...
No właśnie, to jedno maleńkie ,,tylko" sprawiło, że początkowo bardzo czułam się zagubiona w wątkach i historiach odnoszących się do poszczególnych postaci.
Jak to mówią ,,im dalej w las..." tym z każdym kolejnym rozdziałem, będąc bliżej finału, coraz bardziej odnajdowałam się w tej patchworkowej historii.
Jest to książka o niesieniu pomocy, o cieple jakie można okazać innym, ale to również opowieść o podejmowaniu często bardzo trudnych decyzji oraz o nawiązywaniu relacji między ludźmi. Są w niej również wątki mocno odnoszące się do przygotowywania świąt.
Losy bohaterów w pewnym momencie łączą się ze sobą i początkowy chaos jaki ogarniał mój umysł został uspokojony.
Moim zdaniem, autorka przekazując nam tę książkę daje ciepłą, refleksyjną opowieść, która z pewnością poruszy niejedno serce.
Być może początkowo pomyślałam:' ,,ale to już było", zarówno w ,,Listach do M" jak i w innych powieściach (chociażby w książce Karoliny Wilczyńskiej - ,,Święta do wynajęcia") ale zauroczył mnie pomysł z organizowaniem wspólnej wigilii dla seniorów z Domu Opieki z dziećmi z Domu Dziecka.
Nie wiem, czy fabuła tej powieści na długo pozostanie w mojej głowie, końcówka książki z pewnością będzie gościła dłużej niż jej początek, w którym tak jak wspomniałam wcześniej nieco się gubiłam wątkowo, ale z pewnością zapamiętam nazwisko autorki i kiedyś sięgnę po inną jej książkę, ponieważ to spotkanie było moim pierwszym.
Ta książka jest jak rozsypane puzzle, do ułożenia których potrzeba uwagi, skupienia aby nie zniszczyć ostatecznego obrazu.
To historie, które momentami wzruszają, ale momentami pozwalają na uśmiech rozbawienia. Chwilami tak pokręcone, że można się pogubić, ale gdy dobrnie się do końca można poczuć powiew mile spędzonego czasu z książką.
Wiadomo nie od dziś, że ilu ludzi tyle emocji, problemów, radości. Każdy z nas niesie na swoich barkach inny bagaż życiowy i tak też jest w tej książce. Ilu ludzi, tyle historii.
Jedni przeżywają szczęśliwe chwile, inni dramaty. Jednych życie łaskocze innych przytłacza rozgoryczeniem. Ale czasami warto popatrzeć przed siebie i za siebie i dostrzec tego drugiego człowieka, który być może czeka na naszą wyciągniętą w jego stronę dłoń.
Nie od dziś wiadomo jak ważne jest wsparcie drugiej osoby, nieważne czy będzie to przyjaciel, czy ktoś z bliższej czy dalszej rodziny, ważne, aby był obok w chwilach dla nas trudnych, w chwilach samotności.
Mamy tutaj ciekawy dodatek poradnikowy pojawiający się między rozdziałami, który z pewnością wiele osób zmusi do refleksji. Czy jesteśmy tacy jak miliony ludzi, czy jest w nas odrobina indywidualności.
Polecam tę książkę osobom, które lubią spokojne powieści obyczajowe. Myślę, że wielu odnajdzie w tej książce cząstkę siebie.
W rytm świątecznych hitów Warszawiacy przygotowują się do Świąt Bożego Narodzenia a jednocześnie starają się uporządkować swoje życie. Adam postanawia zalegalizować swój związek z wieloletnią partnerką. Julia postanawia wrócić do domu chociaż zarzekała się nigdy do niego nie wrócić. Tymona żyjącego od imprezy do imprezy dopada rzeczywistość. Ewa jest zaskoczona swoim odkryciem. Egocentryk Maksymilian musi odnaleźć się w nowej roli. Każdy z tych bohaterów dołoży swoją cegiełkę do niesamowitego projektu mającego połączyć pokolenia.
Życie potrafi zaskakiwać. Co chwilę przekonujemy się o tym my wszyscy. Przekonali się o tym bohaterowie Wieczoru cudów. Jedni byli zaskoczeni pozytywnie. Inni niekoniecznie, ale dla wszystkich okres przedświąteczny był czasem mniejszych bądź większych rewolucji...
Nie zdawali sobie też sprawy jak w dziwny, niewytłumaczalny sposób plotą się ludzkie losy. Przez to z początku czułam się trochę zagubiona, bo było w książce sporo wątków i trudno było mi jakoś je połączyć. Na szczęście z każdą kolejną stroną wszystko zaczęło się układać a to sprawiło, że czytało się tę lekturę coraz lepiej.
Ta książka była niczym puzzle opowiadające świąteczną i magiczną historię. Momentami była wesoła, momentami wzruszająca a momentami zakręcona. Znajdziemy w niej wszystkie elementy, z których powinna składać się świąteczna książka dlatego powinna przypaść do gusty wszystkim miłośnikom zimowo-świątecznych historii.
Według danych zawartych na portalu Lubimy Czytać, Kinga Gąska napisała jak dotąd 4 książki. Sama nie miałam okazji, by wcześniej zapoznać się z jej stylem pisarskim, a po ,,Wieczór cudów" wolałam sięgnąć w styczniu. Dlaczego? Powodów jest kilka. Po pierwsze, każda powieść czy antologia o tematyce bożonarodzeniowej pojawia się w zasięgu czytelników już w październiku, co zwyczajnie osłabia chęć lektury. Po drugie, ,,Wieczór cudów" ukazał się w mej filii bibliotecznej niedawno, a teraz już nie ma zażartego boju o tego typu powieści.
Propozycję Kingi Gąski czyta się dość szybko, nie ma tutaj także przerostu formy nad treścią. Co to oznacza? Bywa, że niektóre teksty wpisujące się w czas grudniowych świąt wręcz ociekają kolędami, choinkami, prezentami i innymi elementami kojarzącymi się z czasem między 24-27 grudnia. W przypadku ,,Wieczoru cudów" chodzi bardziej o względy emocjonalne, kłopoty i zmartwienia ludzkie, które mogą mieć miejsce w tym wyjątkowym, magicznym czasie. Oczywistym jest, że nie każdy święta spędza szczęśliwie, a autorka dość dobrze to podkreśliła, dając tym samym czytelnikom mocno do myślenia. Czy symbol pustego miejsca przy wigilijnym stole to tylko archaiczny wymysł? Czy ktoś z nas przygarnąłby kogoś samotnego? No właśnie- to temat rzeka, z pewnością poruszyła go nie tylko Kinga Gąska.
Fabuła ,,Wieczoru cudów" skupia się wokół pięciu osób: Adama, Julii, Ewy, Maksymiliana i Tymona. Każdy z nich przeżywa swoje osobiste rozterki, jednak mnie najbardziej zainteresowała historia Julii i w sumie to jej fikcyjne życie przekonało mnie do tego, by powieść przeczytać do końca. Zachowanie dziewczyny z początku wydaje się dziwne i krnąbrne, ale radzę nie wyciągać pochopnych wniosków. Młoda studentka dzieli życie z ojcem i macochą. Agnieszka, bo tak owa macocha ma na imię, nie cieszy się uznaniem w oczach Julii. Dlaczego tak jest? Skąd zły stosunek studentki do nowej partnerki ojca? Jaką tajemnicę Agnieszka skrywa przed Julią? Warto samemu znaleźć odpowiedzi na te pytania, ale zapewniam, że relacje rodzinne opisane przez autorkę zaciekawią niejednego czytelnika.
Nie chcę opisywać pozostałych wątków ujętych w książce, jeśli jednak o mnie chodzi, uznam tę lekturę za przeciętną. Nie męczyłam się podczas czytania, ale inne informacje nie wciągały mnie tak mocno, nie było efektu łał. Potraktowałam propozycję pani Gąski jako coś bardzo zwyczajnego. Może pozostałe tytuły zaciekawią mnie mocniej? Bardzo bym tego chciała. Plusem jest ładna okładka, czytelny druk, a także troska o to, by nie przesadzać z liczbą ozdobników świątecznych.
Trzy kobiety, które łączy ten sam mężczyzna. Dla jednej był mężem, dla drugiej jest synem, dla trzeciej bratem. Ale nie to jest najważniejsze. Każda...
Trzy kobiety i trzy nowe początki. Jadwiga z nikomu nieznanej bibliotekarki przeistacza się w rasową blogerkę. Definitywnie odcina się od przeszłości...
Przeczytane:2022-12-21, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
Święta coraz bliżej...
A ja przychodzę do Was z propozycją kolejnej książki, która wprawi Was w nastrój świąteczny:)
"Wieczór cudów" to historia o pięciu różnych bohaterach. Adam chce uporządkować swoje życie, ale wywraca je do góry nogami. Julia jedzie do domu na święta, chociaż zarzekała się, że nigdy tam nie wróci. Tymon, didżej i imprezowicz naraża się wszystkim wokół siebie. Ewa dozna wigilijnego cudu. Maksymilian, egocentryk i perfekcjonista przeżył tragedię, która bardzo go zmieniła. Wkrótce ich drogi splotą się za sprawą pewnego projektu i spotkają się w wigilijny wieczór.
Ja potoczą się ich losy i co zmieni ich wspólnie spędzony czas?
Przekonajcie się sami.
Znakomita fabuła, ciekawie wykreowani bohaterowie, idealne dialogi.
Ta historia udowadni Wam, że magia świąt istnieje, a w wigilijny wieczór zdążają się cuda.
Ciepła, wzruszająca książka, która wprowadzi Was idealnie w nastrój świąteczny i pokaże, że w życiu najważniejsza jest miłość i rodzina.
Wierzycie w cuda?
Przeczytajcie "Wieczór cudów", a przekonacie się, że święta to czas cudów.
Gorąco polecam!