Niewielu z nas pamięta, że Wiktor Osiatyński – prawnik, konstytucjonalista, działacz społeczny i zaangażowany w obronę praw człowieka publicysta – wcielił się w swoim życiu również w rolę reportera sportowego. W 1973 roku jako korespondent „Kultury” był świadkiem sukcesu piłkarzy Kazimierza Górskiego w starciu z reprezentacją Anglii, a w 1979 roku opisywał mecze tenisa rozgrywane na murawach Wimbledonu.
Po co wznawiać teksty sportowe sprzed ponad czterdziestu lat? Bo dobry reportaż jest o tym, o czym jest, ale jest również o czymś więcej. Dzisiaj nie szukamy już w tych historiach wyników spotkań sportowych. Czytamy je jako uniwersalne opowieści o ludzkich słabościach i o ludzkiej sile, o emocjach – pragnieniach, nadziejach, lękach. Wrażliwy erudyta, jakim był Osiatyński, patrząc na sportowców, nie widział koszulek reprezentacji narodowych ani nawet dobrego uderzeniach z podbicia czy mocnego serwisu, widział – człowieka.
Michał Okoński, sam będący dziennikarzem sportowym, wyznał we wstępie do książki: „Nikt nie pisał o sporcie tak jak Osiatyński. I pewnie dlatego, że w gruncie rzeczy nie o sporcie on pisał, a o ludzkich sprawach, jego pisanie przetrwało”.
Wydawnictwo: Dowody
Data wydania: 2017-10-09
Kategoria: Sport
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: Wembley, Winbledon
Język oryginału: polski
W kwietniu 1983 roku musiałem przestać pić. Niedługo później trafiłem na pierwszy mityng Anonimowych Alkoholików. Po pół roku abstynencji pojechałem na...
Na początku lat 90. napisałem książkę na temat alkoholizmu, zatytułowaną Grzech czy choroba? Z biegiem lat dochodzę jednak do wniosku, że alkoholizm jest...
Przeczytane:2018-06-20, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu, 52 książki 2018, Książki XXI wieku,
Mundialowa gorączka trwa. Pierwszy mecz grupowy Polaków (z Senegalem) już za nami, a ja między meczami wspominam z Wiktorem Osiatyńskim spotkanie polskiej drużyny z angielską na Wembley w 1973 roku.
Autor na słynny mecz w Londynie pojechał przypadkiem. Piłką nożną zaczął się tak naprawdę interesować w związku z reportażem, który miał napisać na temat tego spotkania. Wydaje się to absurdem? Trochę na pewno. A jednak już pierwsze strony książki pokazują, że to będzie niezwykła przygoda.
W wydaniu, które możecie zobaczyć na zdjęciu, jest także tekst o meczach tenisa rozgrywanych w 1979 roku na murawach Wimbledonu. Kiedyś uważałam, że tenis jest nudny. Było tak do czasu, gdy moi rodzice wkręcili się w jeden z turniejów wielkoszlemowych, a ja z braku innej opcji, oglądałam kolejne potyczki najlepszych graczy razem z nimi.
Myślę jednak, że gdybym wciąż nie była przekonana do tenisa, Wiktor Osiatyński by mi go sprzedał w swoim reportażu.