Powieść autorki nominowanej do Nagrody Wielkiego Kalibru!
Maj 1887 roku. Warszawskim światkiem teatralnym wstrząsa wiadomość, że znana artystka baletu, Zofia Ostrowska została zasztyletowana. Wszystkie poszlaki wskazują na jej ostatniego kochanka, policjanta Aleksandra Woronina. Tymczasem do Warszawy, po prawie półtorarocznej nieobecności, wraz z matką i siostrą, wraca Leontyna Rapacka. Dociera do niej wieść o aresztowaniu Woronina. Panna początkowo nie chce mieć nic wspólnego z tą sprawą, ale dowiaduje się, że ma moralny dług wobec policjanta, gdyż to właśnie on uratował jej rodzinny majątek. Leontyna ma słabość do młodego Rosjanina i nie potrafi uwierzyć w jego winę. Zagrożenie narasta, a pytania się mnożą. Dlaczego Woronin milczy jak zaklęty? Po co do Warszawy przyjechał jego ojciec? Czy w czasach konwenansów jest miejsce na miłość?
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2024-07-17
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 448
Leontyna Rapacka wraca do Warszawy wraz zatja i siostra po półtorarocznej przerwie. Niestety wieści jakie dostała nie są wesołe. Kobieta dowiaduje się o areszcie Woronina. Mężczyzna jest podejrzany o zabójstwo Zofii Ostrowskiej. Leontyna za wszelką cenę nie chce mieszkać się w tę sprawę jednak zmienia zdanie po wizycie u adwokata.
~
Pozytywnym aspektem spotkania przyjaciela Aleksandra wie, że jej rodzina może odzyskać cały swój majątek. Kobieta postanawia udowodnić niewinność mężczyzny i w ten sposób chcę też spłacić swój dług. Ale jak to w życiu bywa Woronin nie chce współpracować. Czy Woronin będzie niewinny? Kto tak naprawdę stoi za morderstwem? Czy uczucia Leontyny i Woronina są wciąż żywe?
~
Szczerze mówiąc to ta część bardziej mi się podobała niżeli poprzednia. Te wątki, dreszczyk niepewności i oczywiście kryminał w tle dodają do całej fabuły pikanterii. Podziwiam z całym szacunkiem Leontyne bo pokazała swoją odwagę ale przede wszystkim determinację aby do końca doprowadzić śledztwo. Kobieta za wszelką cenę chciała wyjaśnić cała tą zagadkę morderstwa. Kobiety to mają jednak siłę i wolę walki już od wielu wieków i pokoleń.
~
Książka jest naprawdę wciągająca ale trzyma w napięciu aż do ostatnich stron co pozwala wspólnie z bohaterami przeżywać wszystkie te emocje. Autorka świetnie zbudowała fabułę a klimat jest wręcz niesamowity. Kolejnym plusem jaki bardzo mnie zaskoczył to było oczywiste dbałość o te detale i dbałość o szczegóły tamtej epoki.
~
Przyjemnie się tak przenieść w czasie. Książka idealnie sprawdzi się nie tylko dla czytelników, którzy lubią podróże w czasie ale idealnie też odnajdą się w niej fani kryminałów. Śmiało mogę napisać, że świetnie się bawiłam rozwiązując zagadki wraz z bohaterami. Książka zasługuje na miano najlepszego retro kryminału. Koniecznie muszę przeczytać finalny tom tej serii bo chce poznać losy Leontyny.
Dziękuję wydawnictwu Skarpa Warszawska za egzemplarz ❤️
Aleksander Woronin wpada w kłopoty i to nie byle jakie. Zostaje zamordowana znana artystka baletu, Zofia Ostrowska. Mężczyzna zostaje aresztowany i niestety jego zachowanie działa na jego niekorzyść. Aleksander z pewnych powodów nie broni się, chce zostać uznany za winnego. Ani jego przyjaciele, ani współpracownicy nie wierzą, że mógł to zrobić i za wszelką cenę próbują mu pomóc. Tylko czy to jest możliwe, jeśli on sam tego nie chce?
Leontyna Rapacka wraca po pół roku do Warszawy. Po śmierci ojca wiele w jej życiu się zmieniło, ale wraz z matką i siostrą dały sobie radę. Początkowo kobieta nie chce mieć nic wspólnego z Aleksandrem. Kiedy jednak dowiaduje się, że to on uratował jej rodzinny majątek, zmienia zdanie, czuje, że ma wobec niego dług. Dlatego, kiedy dowiaduje się, że jest oskarżony o morderstwo, zamierza mu pomóc. Tym bardziej że nie jest jej obojętny. Czy to się uda? Czy inne baletnice są bezpieczne? Kto dokonał morderstwa? Jak potoczy się znajomość Leontyny i Aleksandra?
Autorka w książce przeniosła mnie do 1887 roku, czyli dwa lata później niż w poprzednim tomie. Również tym razem sprawiła, że doskonale się tam bawiłam. Historia okazała się ciekawa, a także zdecydowanie wciągająca. Śledztwo co prawda trochę trwało, jednak dla mnie był to plus. Było tak poprowadzone, że nie nudziło ani troszkę, a na dodatek do samego końca nie byłam pewna, kto tak naprawdę jest zabójcą. Również wątek romantyczny bardzo przypadł mi do gustu.
Akcja zdecydowanie sprawnie poprowadzona, ze zwrotami, które mnie potrafiły zaskoczyć. Książkę czytało się szybko, a podczas czytania towarzyszyły mi różne emocje.
Książkę czytamy z perspektywy kilku bohaterów. To bardzo dużo wnosi do historii, pozwala pewne rzeczy zrozumieć, poznać bliżej więcej niż tylko jedną osobę. Każdy z nich jest na swój sposób ciekawy, dobrze wykreowany.
„Warszawianka. Gdy zgasną światła” to według mnie ciekawa propozycja dla każdego, kto lubi kryminalne zagadki z wątkiem romantycznym. Ze swojej strony polecam i to nawet bardziej niż tom pierwszy.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
„Gdy zgasną światła” to drugi tom z serii „Warszawianka” autorstwa Idy Żmijewskiej, który ponownie przenosi nas do Warszawy końca XIX wieku. Tym razem akcja toczy się w maju 1887 roku, kiedy to w warszawskim świecie teatru dochodzi do szokującego morderstwa. Znana baletnica, Zofia Ostrowska, zostaje zasztyletowana, a wszystkie dowody wskazują na jej kochanka, policjanta Aleksandra Woronina. Wbrew oczekiwaniom, Woronin milczy i nie stara się bronić, co w efekcie tylko pogłębia jego kłopoty.
W tym czasie do Warszawy powraca Leontyna Rapacka wraz z matką i siostrą po długiej nieobecności. Chociaż początkowo nie chce ona się angażować w tę sprawę, zmienia zdanie, gdy dowiaduje się, że to właśnie Woronin uratował jej rodzinny majątek. Leontyna nie potrafi uwierzyć w winę Aleksandra, a czując, że ma wobec niego dług wdzięczności, postanawia mu pomóc i udowodnić jego niewinność.
Czy Leontynie uda się pomóc Woroninowi? Jak rozwinie się dalej ich relacja?
Drugi tom serii jest równie dobry i świetnie trzyma poziom pierwszego. Mocnym punktem i w tym tomie jest jego klimat. Żmijewska doskonale oddaje realia Warszawy końca XIX wieku, co sprawia, że czujemy się jakbyśmy sami przechadzali się warszawskimi uliczkami tamtych czasów. Bohaterowie są dobrze wykreowani, choć postać Woronina momentami może irytować swoją postawą. Jego milczenie i determinacja, by przyjąć na siebie winę, dodają jednak historii pewnej głębi i niezaprzeczalnej tajemniczości. Natomiast Leontyna, choć początkowo niechętna do działania, pokazuje siłę i determinację w dążeniu do prawdy. Jej relacja z Woroninem, jest pełna napięć i niewypowiedzianych uczuć, co stanowi istotny element fabuły, chociaż pewnie dla niektórych czytelników może być on mniej interesujący niż sam wątek kryminalny. Autorka jednak zgrabnie łączy oba te wątki, wciągając nas w intrygi, śledztwo, miłosne uczucia i tajemnice warszawskiego teatru.
Fabuła jest pełna zwrotów akcji i zaskakujących momentów, co w moim przypadku zadecydowało o skończeniu książki w jeden dzień. Autorka umiejętnie zbudowała napięcie, a zakończenie sprawy morderstwa jest zarówno ciekawe, jak i na tyle niespodziewane, że z niecierpliwością czekam na finałowy tom 🙌🏻🔥.
„Gdy zgasną światła” to wciągająca i emocjonująca kontynuacja powieść, która trzyma w napięciu do samego końca. Ida Żmijewska po raz kolejny udowadnia, że potrafi tworzyć intrygujące i dobrze napisane historie, które przenoszą nas w czasie oraz prowadzą przez meandry śledztwa i zakamarki ludzkich emocji. To lektura, która z pewnością spodoba się zarówno miłośnikom kryminałów, jak i romansów, oferując zrównoważoną mieszankę miłości i zbrodni na tle historycznej Warszawy 🕵🏻🩷.
Dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji od @skarpawarszawska (współpraca reklamowa)🩷.
Druga część Warszawianki. Świętnie przedstawiona Warszawa i życie jej mieszkańców pod koniec XIX wieku. Dalsze losy Woronina i Leontyny Rapackiej. . Woronin zostaje oskarżony o morderstwo swojej kochanki, jego znajimi i Leontyna wierzą, że jest on niewinny. Wkrótce giną jeszcze dwie kobiety z teatru. Śledztwo prowadzone jest innymi meodami, niż obecnie, nie ma badania DNA, monitoringu z kamer. Mimo to udaje się znależć winnych. Historia związku Woronina i Leontyny wciąga, dobrze się czyta. Książka klimatyczna, pełna emocji. Smaczku dodaje język, jakim posługują się bohaterowie i ówczesne konwenanse.
Maj 1887. Warszawskim światem teatralnym wstrząsa wiadomość o tragicznej śmierci artystki baletu Zofii Ostrowskiej. Winnym jej śmierci wydaje się jej kochanek, policjant Aleksander Woronin. Tymczasem do Warszawy po wielu miesiącach nieobecności powraca Leontyna Rapacka. Młoda kobieta z początku nie chce mieć nic wspólnego z tą sprawą, ale, gdy dowiaduje się o zasługach mężczyzny względem jej rodziny, niezwłocznie pragnie spłacić dług. Dodatkowo młoda kobieta, chociaż nie chce tego przyznać, ma słabość do przystojnego Rosjanina i nie wierzy, że byłby zdolny do morderstwa. Nie spodziewa się, że angażując się w uniewinnienie Aleksandra sprowadzi na siebie problemy, które zaważą na jej dalszym życiu.
Od wydarzeń, w których uczestniczyliśmy w pierwszej części cyklu minęło ponad półtorej roku. Sporo przez ten czas zmieniło się u znanych i w większości lubianych bohaterów. Zmiana stanu cywilnego, miejsca zamieszkania, rozpoczęcie związku.... Niektóre zmiany mogą nas zaskoczyć... Niektóre stały się przyczyną kolejnych problemów... Świetnym przykładem jest Aleksander, który nawiązał romans z młodą baletnicą. I to jest jeden z najważniejszych wątków, które tym razem zdominowały fabułę. Wątków, które w ostatecznym rozrachunku zbliżyły Leontynę i Aleksandra. Wątków, które sprowadziły na tą dwójkę spore kłopoty... Autorka nie pozwoliła im złapać oddechu. Nie pozwoliła zapomnieć im o dzielących ich różnicach. Nie pozwoliła na wspólne szczęście... A może jeszcze pozwoliła? Kto wie?
Warszawianka. Gdy zgasną światła to barwna historia, w której nie możemy być pewni praktycznie niczego. Śledząc postępy w śledztwie z pewnością będziemy zastanawiali się nad motywami zabójstwa baletnicy i powiązań z kolejnymi morderstwami. Będziemy zastanawiali się nad osobą mordercy. I co najważniejsze będziemy zastanawiali się czy Leontynie i Aleksandrowi, pomimo różnic oraz uprzedzeń będzie dane wspólne życie. To były najważniejsze pytania, które zadawałam sobie w trakcie tej lektury. Przez to z zapartym tchem śledziłam fabułę. Autorce po raz kolejny udało się wykreować wciągającą powieść, która sprawi, że zechcemy jak najszybciej poznać kolejną część cyklu.
Moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki wzbudziło zachwyt. Dlatego bez wahania sięgnęłam po drugi tom cyklu ,,Warszawianka" pt.:
,,Warszawianka. Gdy zgasną światła"
Przyznaję, że rzadko kiedy sięgam po kryminały, ale skusiła mnie obietnica tła historycznego. I nie zawiodłam się. "Warszawianka" to kryminalna opowieść, z romantycznym wątkiem, osadzona w 1887.roku.
Warszawskim światem artystycznym wstrząsa wiadomość o zasztelytowaniu znanej baletnicy. Zofia Ostrowska była kochanką policjanta Aleksandra Woronina i wszystko wskazuje, że to on jest winny jej śmierci. Szczególnie, że sam Woronin nie robi nic, by się bronić. Czy naprawdę jest winny zbrodni? A może ma ukryty cel, by wziąć winę na siebie?
Jednocześnie, po prawie półtorarocznej nieobecności (wymuszonej skandalem), wraz z matką i siostrą, wraca Leontyna Rapacka. Woronin prowadził śledztwo w sprawie zabójcy jej ojca i wzbudził w Leontynie uczucia, jakich dotąd nie znała. Kiedy dociera do niej wiadomość o aresztowaniu Aleksandra, nie chce mieć z nim nic wspólnego. Jednak dowiaduje się, że ma wobec niego dług moralny (a wiemy, że w tamtych czasach honor był rzeczą świętą), wobec czego musi mu pomóc. Nie wierzy w jego winę, porusza wszelkie możliwe instytucje, by dowieść jego niewinności. To dopiero początek lawiny zdarzeń. Dochodzi do kolejnych zbrodni w Teatrze. Akcja toczy się szybko, nie sposób się oderwać od tej historii.
Nie często czytam kryminały, zazwyczaj wybieram ich lżejszą wersję (komedie kryminalne), ale Pani Ida wciąga mnie w ten świat tam mocno, że od pierwszej do ostatniej strony czytam z zapartym tchem. Uwielbiam sposób, w jaki pokazuje społeczeństwo i klimaty panujący w tamtych czasach. Autorka zbudowała ten obraz z ogromną dbałością o szczegóły historyczne. Czułam się jakbym tam była.
Bardzo polecam!
Ida Żmijewska, nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru, powraca z pasjonującą powieścią ,,Gdy zgasną światła". To kryminał historyczny osadzony w Warszawie końca XIX wieku, w którym autorka z niezwykłą precyzją odmalowuje tło społeczne, jednocześnie wciągając czytelnika w skomplikowaną intrygę kryminalną.
II część serii ,,Warszawianka" od Pani Idy Żmiejewskiej.
Ginie jedna z baletnic w Warszawie, wszystkie dowody wskazują na Aleksandra Woronina .
Tymczasem Leontyna Rapacka wraca z matką i Helenką po blisko 1,5 roku do Warszawy i dowiaduje się, że pan Aleksander w więzieniu, i to oskarżony o morderstwo! No nie może być! Taki miły i uczynny komisarz? Tym bardziej, że podczas gdy on siedzi w więzieniu, dochodzi do kolejnego morderstwa. Coś tu nie pasuje ... Dlaczego Woronin milczy i nie chce adwokata ?
Panna Rapacka postanawia zatem (przy pomocy kilku znajomych) rozwikłać zagadkę tajemniczych morderstw, tym samym udowadniając niewinność mężczyzny, do którego... zaczyna coś więcej czuć ... ?.
Bardzo ciekawie poprowadzona fabuła, wielu podejrzanych, zagmatwane śledztwo. Do tego wielu bohaterów, którzy sieją zamęt w tej historii.
No i to uczucie między panną Rapacką a Woroninem, tak po malutku tlące się gdzieś w powietrzu. Podobało mi się. Rozwiązanie sprawy- zaskakujące, ja nie odgadłam mordercy. Zakończenie natomiast pełne napięcie i nieoczekiwanego zwrotu akcji. Aż chciałoby się chwycić od razu za kontynuację . Szczerze polecam.
1918 rok. Wielka Wojna nareszcie zbliża się ku końcowi. Rosja, po rewolucji październikowej rządzona przez bolszewików, podpisuje traktat pokojowy w Brześciu...
Akcja powieści rozgrywa się w Warszawie, w 1885 roku. Oś intrygi stanowi śledztwo w sprawie śmierci znanego adwokata, którego pewnej listopadowej...
Przeczytane:2025-01-20, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, Literatura obyczajowa, Z historią w tle, Kryminał retro,
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗭𝗮𝗴𝗮𝗱𝗸𝗼𝘄𝗲 ś𝗺𝗶𝗲𝗿𝗰𝗶
Poprzednia część 𝑊𝑎𝑟𝑠𝑧𝑎𝑤𝑖𝑎𝑛𝑘𝑖 skończyła się w dość nieoczekiwanym momencie, a zachwyciła mnie na tyle mocno, że z największą przyjemnością sięgnęłam po jej kontynuację – 𝐺𝑑𝑦 𝑧𝑔𝑎𝑠𝑛ą ś𝑤𝑖𝑎𝑡ł𝑎. Wydarzenia w tej części mają miejsce dwa lata po tych opisanych w 𝑊𝑎𝑟𝑠𝑧𝑎𝑤𝑖𝑎𝑛𝑐𝑒.
Do Warszawy, po prawie półtorarocznej nieobecności, wraca wraz z matką i siostrą Leontyna Rapacka. Panie wróciły do stolicy po pobycie w Szwajcarii, mając nadzieję, że tak długa nieobecność pozwoliła społeczeństwu zapomnieć o skandalu związanym ze śmiercią adwokata Rapackiego oraz samobójczą śmiercią jego syna. Kobiety sądzą, że dwa lata to wystarczający czas, by ludzie zapomnieli o atmosferze skandalu wokół ich rodziny i pozwolili im na powrót do normalnego życia w społeczeństwie.
𝐿𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑚𝑜𝑟𝑑𝑢𝑗ą 𝑠𝑖ę 𝑤𝑦łą𝑐𝑧𝑛𝑖𝑒 𝑧 𝑝𝑜𝑤𝑜𝑑𝑢 𝑏𝑎𝑛𝑎𝑙𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑠𝑝𝑟𝑎𝑤. 𝑍 𝑚𝑖ł𝑜ś𝑐𝑖, 𝑧 𝑧𝑎𝑧𝑑𝑟𝑜ś𝑐𝑖 𝑖 𝑑𝑙𝑎 𝑝𝑖𝑒𝑛𝑖ę𝑑𝑧𝑦.
Leontyna, sama zarządza majątkiem, ponieważ matka nie ma do tego głowy, a Helenka jest na to zbyt młoda, poza tym bardzo poważnie odchorowała tamte zdarzenia. Nagła śmierć ojca, zupełnie nieoczekiwana, jak uderzenie pioruna, zmusiła Leontynę do stawienia czoła brutalnej rzeczywistości. Po samobójczej śmierci brata Ludwika poczuła, jak grunt usuwa jej się spod nóg. Zrozumiała, że teraz musi polegać tylko na sobie, bo ci, na których kiedyś mogła liczyć, mogli zniknąć w każdej chwili. To doświadczenie sprawiło, że stała się silniejsza, zaczęła myśleć samodzielnie. Wobec braku mężczyzny w rodzinie to ona stała się jej głową. Ma dwadzieścia cztery lata, w towarzystwie uchodzi za starą pannę, co daje jej pewną swobodę, jakiej młodsze niezamężne kobiety nie mają. Jednak jej myśli wciąż krążą wokół tajemnicy morderstwa ojca. Dałaby wiele, by poznać prawdę. Uważa, że nawet najgorsza prawda jest lepsza od niepewności, plotek i zawieszenia w niewiedzy.
Leontyna pogodziła się już z faktem, że nigdy nie będzie mogła wstąpić w związek małżeński z rosyjskim policjantem Wrońskim. Nawet wydawało jej się, że o nim zapomniała. Niestety, zaraz po powrocie Leontyna dowiedziała się, że Woronin trafił do więzienia, oskarżony o zamordowanie swojej kochanki, znanej baletnicy Zofii Ostrowskiej. Co gorsza milczy, jak zaklęty, nie próbuje się bronić i odmawia jakiejkolwiek pomocy. Panna Rapacka początkowo nie chce mieć nic wspólnego z tą sprawą, ale wkrótce dowiaduje się, że ma dług wdzięczności wobec policjanta, bo to on uratował ich rodzinny majątek, dzięki czemu mogą teraz żyć na przyzwoitym poziomie. Paszkiewicz, wynajęty przez Michaiła, wierzy, że tylko Leontyna jest w stanie przekonać Aleksandra, by pozwolił się bronić i sam zacząć walczyć o swoją wolność i chciał udowodnić niewinność.
Sędzia Bojko jest przekonany o winie Woronina, ale podczas gdy ten siedzi w więzieniu, ktoś w podobny sposób morduje kolejną baletnicę, a potem jeszcze jedną. Mimo to sędzia nie zamierza zrezygnować z oskarżenia Aleksandra o zamordowanie Ostrowskiej, ponieważ jego zdaniem wina Woronina jest niekwestionowana. Nie przyjmuje do wiadomości oczywistych dowodów, które wskazują, że to niemożliwe, bo Woronin na czas zabójstwa ma niepodważalne alibi. Bojko jest jednak nieustępliwy i marzy o wysłaniu policjanta na Sybir. Innego zdania są stary sędzia Mironow oraz asesor kolegialny Langer, którzy za wszelką cenę pragną znaleźć prawdziwego mordercę baletnicy i nie dopuścić do skazania niewinnego człowieka. Obydwaj dostrzegają, że Bojko nie prowadzi śledztwa rzetelnie.
Leontyna jest wstrząśnięta wizytą w ratuszu i spotkaniem z Woroninem. Już wie, że nie zapomniała o nim, a zdradzieckie serce wciąż go kocha, chociaż z drugiej strony rozsądek bije na alarm. Wie, że nie może się nim przejmować, że nie powinna. Nie ma do tego prawa. 𝐽𝑎𝑘𝑖𝑘𝑜𝑙𝑤𝑖𝑒𝑘 𝑏𝑦 𝑏𝑦ł, 𝑗𝑎𝑘𝑏𝑦 𝑜 𝑛𝑖ą 𝑛𝑖𝑒 𝑑𝑏𝑎ł, 𝑖𝑙𝑢 𝑝𝑖𝑒𝑛𝑖ę𝑑𝑧𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑜𝑑𝑛𝑎𝑙𝑎𝑧ł 𝑖 𝑗𝑎𝑘 𝑤𝑠𝑝𝑎𝑛𝑖𝑎𝑙𝑒 𝑚ó𝑤𝑖ł 𝑝𝑜 𝑝𝑜𝑙𝑠𝑘𝑢, 𝐴𝑙𝑒𝑘𝑠𝑎𝑛𝑑𝑒𝑟 𝑛𝑎𝑑𝑎𝑙 𝑏𝑦ł 𝑀𝑜𝑠𝑘𝑎𝑙𝑒𝑚. 𝐾𝑖𝑚ś, 𝑘𝑡𝑜 𝑝𝑜𝑗𝑎𝑤𝑖ł 𝑠𝑖ę 𝑤 𝑊𝑎𝑟𝑠𝑧𝑎𝑤𝑖𝑒 𝑝𝑜 𝑡𝑜, 𝑎𝑏𝑦 𝑝𝑖𝑙𝑛𝑜𝑤𝑎ć 𝑛𝑎𝑟𝑧𝑢𝑐𝑜𝑛𝑒𝑔𝑜 𝑠𝑖łą 𝑝𝑜𝑟𝑧ą𝑑𝑘𝑢. Leontyna jest skłonna zrobić dla Aleksandra wiele, ale nie odważy się wyjść za niego. Niemniej jednak łączy siły z aktorką Ireną, by odnaleźć mordercę baletnicy. Leontyna pragnie oczyścić Aleksandra z zarzutów, bo jej na nim zależy, a Irena dlatego, że potrzebuje pieniędzy, które może otrzymać od panny Rapackiej. Wszyscy szukają dowodów na niewinność Aleksandra, a tymczasem we więzieniu pojawia się ktoś, kogo Woronin w ogóle się nie spodziewał. Czy to sprawi, że Aleksander zmieni zdanie i zechce się bronić? Czy Leontynie uda się odkryć fakty, których nie ujawniono w śledztwie? Czy prawda wyjdzie na jaw, bo jeśli Woronin nie jest winny, to dlaczego milczy? Kogo chroni?
Ta historia zachwyca swoim spokojnym tempem, pięknym językiem i ogromną dbałością o szczegóły. 𝐺𝑑𝑦 𝑧𝑔𝑎𝑠𝑛ą ś𝑤𝑖𝑎𝑡ł𝑎 to doskonały kryminał retro, ukazujący czasy, gdy policja nie dysponowała nowoczesnymi narzędziami śledczymi. Wszystko musieli odkrywać sami, opierając się na dedukcji oraz łączeniu faktów i śladów.
Autorka w doskonały sposób zobrazowała XIX-wieczną Warszawę, opisując ją tak realistycznie, że miałam wrażenie, jakbym sama tam była. Wciągająca zagadka kryminalna od początku trzymała mnie w napięciu, a im więcej się dowiadywałam, tym więcej pojawiało się pytań. Śledztwo w sprawie morderstw okazało się znacznie bardziej skomplikowane, niż mogłam przypuszczać, a każde nowe odkrycie tylko mnożyło moje wątpliwości.
Akcja powieści toczy się w teatralnym środowisku, pełnym rywalizacji, ambicji i zakulisowych dramatów, ale nie brakuje też momentów okazywania sobie prawdziwej przyjaźni. Autorka doskonale ukazała kontrast między luksusem warszawskich salonów a biednymi dzielnicami miasta, tworząc wiarygodny obraz tamtych czasów. Perfekcyjnie prezentuje trudne, skomplikowane relacje polsko-rosyjskie, arystokratyczny świat i konwenanse – wspaniale połączyła miłość, przyjaźń i zbrodnie na tle historycznej Warszawy.
Ida Żmiejewska zwraca również uwagę na sytuację kobiet w ówczesnym społeczeństwie. Były zdane na łaskę i niełaskę mężczyzn, nie mogły same decydować o swojej przyszłości. Przekonała się o tym nawet tak samodzielna kobieta jak Leontyna, która pod presją rodziny musiała podjąć decyzję, na którą nie była gotowa.
Na końcu książki znajduje się dodatkowa atrakcja w postaci krótkiej historii oświadczyn pewnego kawalera, który stara się o rękę jednej z córek sędziego Mironowa.
Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak sięgnąć po kolejną część cyklu 𝑊𝑎𝑟𝑠𝑧𝑎𝑤𝑖𝑎𝑛𝑘𝑎, ponieważ zakończenie mnie zaskoczyło i zostawiło otwarte drzwi do kolejnej części tej niesamowitej historii.
𝑇𝑐ℎó𝑟𝑧𝑒 𝑎𝑡𝑎𝑘𝑢𝑗ą 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑠ł𝑎𝑏𝑠𝑧𝑦𝑐ℎ 𝑜𝑑 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒 [...] 𝑆𝑖𝑙𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑦𝑐ℎ 𝑘ł𝑢𝑗ą 𝑠𝑧𝑝𝑖𝑐𝑟𝑢𝑡ą 𝑧𝑧𝑎 𝑤ę𝑔ł𝑎.