Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2012-10-01
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 424
W ostatnim czasie napięcie na linii Madryt - Barcelona osiągnęło apogeum. Jesienią ubiegłego roku parlament Katalonii ogłosił niepodległość. Decyzji...
Wybierając się na planetę Ziemię, warto opanować następujące umiejętności: przechodzenie przez ulicę bez tracenia głowy, bieg na nartach latem główną...
Przeczytane:2021-02-14,
Eduardo Mendoza ; Walka kotów ; wydawnictwa Znak, która otrzymała nagrodę Premio Planeta 2010 która uznawana jest największą Hiszpańską Nagrodą Literacką, jest pierwszą powieścią tego autora którego miałam okazję przeczytać. Powieść kryminalna o tematyce i przedwojennej do której autor wprowadził mnie, czyniąc z laika który nie bardzo interesował się prawicowo - lewicową partią polityczną państwa Hiszpańskiego, powołując się na grupowanie Falangistów, odłamu partii która faszystowskim powołaniem buntowała cywilów, nawołując do bojkotów. Długie opisy były z jednym powodów iż powieść nakreślała historię i bieg wydarzeń jaka toczyła się w kraju tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej, miała na celu ukazanie i charakter tego co działo się na ulicach Madrytu, opinie ludzi światłych jak i tych których polityka mierziła. Drugą poruszoną tematyką która mogła być uznana za nudną, wyczerpującą i monotonną, były długie opisy malarstwa mało znanego malarza Velazqueza o którego można powiedzieć: ta wojna miała swój początek.
W roku 1936 pewien zacny Anglik, Anthony Whitelands, znawca malarstwa hiszpańskiego, dostał zlecenie nietypowe - wywieźć i ukryć jeden z nielicznych obrazów który nigdy nie był skatalogowany, oceniony acz wybitnie cenny za granicę państwa hiszpańskiego, w celu jego ratunku przed zbliżającą się zawieruchą wojenną. Obraz ten był w posiadaniu księcia który ten ów obraz posiadał, ukrył i postanowił prosić by nasz bohater począł wszelkie środki bezpieczeństwa by ten został wywieziony. Jednak los chciał inaczej: nasz bohater poznaje córkę księcia która delikatnie mówiąc zawraca mu w głowie, poznaje także przypadkowego jegomościa przez którego popada w tarapaty, nie gdzie indziej a w burdelu. Do tego wszystkiego zaczynają deptać mu po piętach Służby Bezpieczeństwa, policjanci, dyplomaci, konspiratorzy i ci których uważał za ; swoich ; okazując się szpiegami. Każdy z tych osobników w Anthonym widzi wroga który konspiruje, który brata się z wrogiem. A biedny znawca sztuki nie bardzo wiedząc co począć, tonie w intrygach które coraz bardziej go pognębiają, dając świadectwu ironii i własnej głupocie na którą nie ma rady. Wszystkie ślady, poszlaki, zabójstwo inspektora policji wskazują na winnego, który oczywiście zawsze pojawia się w nieodpowiednim czasie, na nieodpowiednim miejscu.
Powieść z jednej strony wymagająca, pośrednicząca pomiędzy teorie spiskowe, polityczne i sięgające wiedzy malarstwa, ze szczególną lubością podkreślająca atrybuty nieznanego akta Velazqueza, którego autor z całą stanowczością przedstawił w detalach, opisach, z drugiej strony opisuje bezradność, bezmyślne popadanie w kłopoty, intrygi i doszukiwanie się tej jednej nie wiadomej w zagadkach które na końcu ukazują rozwiązanie. Dla mnie osobiście jest to powieść którą można uznać za interesującą, kryminał który trzyma napięcie, buduje emocje, lecz jak to Hiszpanie, są głośni, emocjonalni, wybuchowi, a jednocześnie podejrzliwi w stosunku do obcokrajowca, książkę czyta się tak jakby słuchało się hiszpańskiego heavy metalu, coś się gryzie, coś się nie zgadza, człowiek jest przesycony wiedzą o której do tej pory nie wiele go interesował sztuka minionych epok, książka ma narrację stworzoną do stylu i charakteru minionych lat, czyta się chwilami trudno, jednocześnie trudno uwierzyć momentami takiej swawoli, swobodzie jaką ukazał autor w swojej powieści - dając upust osobom stworzonym na poczet książki. Coś innego, coś intrygującego, coś odkrywczego a jednocześnie budzącego rozbawienie, co spowoduje że czas ten spędzony na lekturze nie będzie czasem straconym. Dla mnie jest to kolejne odkrycie mistrzowskiego rzemiosła, zabawy piórem. Polecam serdecznie.