Odważne, zadziorne, poświęcające własne życie dla dobra kraju i drugiego człowieka, dziś w większości niemal całkowicie nie znane. Kim były góralki walczące w czasie II wojny światowej?
Helena Marusarzówna, kurierka tatrzańska i żołnierka AK, w 1940 roku trafiła w ręce Gestapo. Przetrzymywano ją w zakopiańskim więzieniu Palace. Rok później stracono w Pogórskiej Woli.
Helena Błażusiakówna jako osiemnastoletnia dziewczyna została osadzona w ,,katowni Podhala". W jednej z cel wyryła wybitym przez oprawców zębem słowa modlitwy, do której Henryk Górecki skomponował swoją ,,Symfonię pieśni żałosnych". Przez lata uważano, że zmarła w więzieniu.
Józefa Mikowa ps. ,,Ryś", oficer łącznikowy Tajnej Organizacji Wojskowej, działała na terenie Polski i Słowacji. Do ostatnich chwil, mimo tortur, nikogo nie zdradziła. Podczas przesłuchań uparcie milczała, ratując w ten sposób wielu ludzi. Została zamordowana w Palace w 1942 roku.
Agata Puścikowska odkrywa wyjątkowe postaci Walecznych z gór. Z dokumentów archiwalnych, rozmów z mieszkańcami Podhala, Gorców i Beskidów oraz spisanych wspomnień tworzy obraz kobiet z krwi i kości, bohaterek oryginalnych, odważnych, a jednocześnie skromnych i dotąd najczęściej przemilczanych.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2021-09-01
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 400
Na pewno nie była to książka, którą czytało się szybko i łatwo. Tak, “Waleczne z gór” to lektura wymagająca uważności i skupienia. I tak właśnie, uważnie, w skupieniu czytałam tę książkę, podziwiając niezwykłą odwagę dzielnych góralek i współczując im tragicznego losu.
Kobiety z gór - matki, żony, córki, siostry; młode i starsze; nauczycielki, sportsmenki, zakonnice, działaczki społeczne, gaździny, wszystkie łączyło jedno - zaangażowanie w walkę o wolną ojczyznę, o obronę polskości w trudnych latach II wojny światowej. Świadome grożącego im niebezpieczeństwa nie wahały się jednak i podejmowały ryzyko, włączając się czynnie w działania konspiracyjne.
Autorka, Agata Puścikowska, zadała sobie wiele trudu, by poznać prawdę o życiu, a często i śmierci walecznych góralek. Na pewno poświęciła wiele czasu na rozmowy z bliskimi tych kobiet, na zgłębienie dostępnych materiałów archiwalnych, przeczytanie wspomnień, odwiedziny w opisywanych miejscach. W efekcie powstała bardzo ciekawa pozycja, nie tylko ze względu na przekazaną prawdę historyczną, ale przede wszystkim z uwagi na to, że ocaliła ona od zapomnienia bohaterskie kobiety, góralki zamieszkujące Tatry, Gorce, Beskidy, Pieniny, nieznane przecież ogółowi, pomijane w innych opracowaniach, przemilczane, niedoceniane.
Piętnaście przepięknych, chwytających za serce opowieści o odwadze, dzielności, poświęceniu, ale też i skromności, solidarności, wierności. Wstrząsające, pełne bólu historie kobiet, które za swoją odwagę cierpiały okrutnie w hitlerowskich katowniach: Palace w Zakopanem, na Montelupich w Krakowie, w więzieniu w Tarnowie, w obozach koncentracyjnych, płacąc często najwyższą cenę, jak choćby Helena Marusarzówna, piękna góralka, narciarka, kurierka rozstrzelana przez Niemców w 1941 roku. A Katarzyna Filipek - góralka sprawiedliwa, matka siedmiorga dzieci, która przyjęła do swego domu żydowską rodzinę. Jej los wzruszył mnie bardzo, aresztowana za pomoc bezbronnym i prześladowanym, przetrzymywana w straszliwych warunkach, torturowana, wreszcie została zgładzona, a jej ukochane dzieci zostały sierotami. Jestem pod ogromnym wrażeniem dzielności i odwagi tej kobiety. Trudno nie wspomnieć o innych góralkach, o których pamięć dzięki książce Puścikowskiej przetrwała: konspiratorka Jadwiga Apostoł, działaczka społeczna Józefina Michay- Mikowa, młoda sanitariuszka Genowefa Kroczek, siostry sercanki ze szpitala w Zakopanem, nieustraszone Maria i Wanda, matka i córka z rodu Zachwiejów, waleczne damy z Raby Wyżnej - Róża i Wanda Głowińskie, niezwykła Antonina Tatar, “Góralska Pani”, walcząca o dobro dzieci, waleczna i cicha gospodyni na plebanii - Ludwina Makuch, siostry urszulanki i inne.
Te wszystkie dzielne kobiety, góralki bohaterki, choć nie walczyły z bronią w ręku, nie ginęły na froncie stały się dla mnie obrończyniami największych wartości - wolności, polskości, honoru, poświęcenia. Ich siła ducha, hart, męstwo są niezwykłe.
Dobrze, że dzięki książce Puścikowskiej pamięć o tych skromnych, ofiarnych, walecznych z gór kobietach przetrwa.
Polecam “Waleczne z gór” , to opowieść o sile kobiet, o prawdzie, piękna i wzruszająca lekcja historii!
Dziękuję wydawnictwu Znak za możliwość zrecenzowania tej wartościowej pozycji.
mniej
Stereotypy mówiły i wciąż mówią, że góralki to kobiety, które ubierają się na codzień w ludowe stroje, słuchają się swoich mężów, którzy często piją i biją, mają zajmować się domem i dziećmi, zupełnie odkładając na bok karierę zawodową. Do tego są bardzo przywiązane do tradycji i religii, a także niechętnie obcują z kulturą wyższą. Kiedyś nawet nie mogły grać pierwszych skrzypiec w kapeli, zasiadać w pierwszych ławach w kościele i nosić spodni.
Na przełomie XIX i XX wieku Podhale często odwiedzał Karol Wojtyła i kardynał Wyszyński (goszcząc u bohaterek książki), a Zakopanem i góralami zachwyciło się warszawskie środowisko bohemy artystycznej, które wykreowało wizerunek górala honorowego i heroicznego.
Dziś góralki mówią, że typowa góralka jest otwarta na ludzi i ich problemy, uparta w dążeniu do wyznaczonych celów, z dużym zapałem do pracy.
Te cech i wiele innych można przypisać piętnastu kobietom opisanym przez Agatę Puścikowską w jej kolejnej książce "Waleczne z gór. Nieznane historie bohaterskich kobiet".
Dzięki przedstawionym przez autorkę sylwetkom tych kilkunastu kobiet możemy poznać nie tylko prawdziwe oblicze górali, ale i zgłębić wiedzę o historii Podhala, Gorców, Beskidów, Orawy i Pienin.
Te piękne, młode kobiety, różniące się statusem społecznym, wykształceniem i charakterami, wykazały się heroizmem, odwagą, poświęceniem i oddaniem walcząc z okupantem i kolaborantami. Prowadziły walkę tak, jak potrafiły najlepiej: opiekując się chorymi i sierotami, prowadząc tajne nauczanie, ukrywając Żydów, powielając konspiracyjną prasę i biuletyny, stając się kurierami i żołnierkami AK, a nawet walcząc w Powstaniu Warszawskim. Większość z nich zapłaciła za podjęcie tej walki wysoką cenę. Więzione, gwałcone i torturowane w "katowni Podhala" - Palace, na Montelupich w Krakowie, w więzieniu w Tarnowie, jeśli przeżyły trafiały do Auschwitz lub Ravensbrück. A jeśli to przeżyły wracały w góry, unikając komunistycznych władz, ukrywając swoje przeżycia. Wrażliwe, ciepłe i pomocne kobiety mimo wszystkiego czego doświadczyły, okazały się twarde, jak stał. O ich bohaterstwie nie wiedział nikt prócz najbliższych, a i oni nie zawsze znali całą prawdę. To dzięki opowieściom krewnych, archiwalnym dokumentom, rozmowom z mieszkańcami wyżej wymienionych terenów, wzmiankach ocalałych wojenną pożogę, albo wyskrobanych paznokciami na ścianie katowni opisów przebytych tortur lub chociażby swego imienia i nazwiska - jedynego śladu obecności w więzieniu, powstała ta książka. Bardzo podoba mi się skupienie uwagi autorki na tym kim były, czym się zajmowały przed wojną, co skłoniło je do podjęcia ryzyka i jak potoczyły się ich losy po wojnie, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Ich losy kończą się różnie. Zaskakuje fakt, że mimo sławy, jaką niektóre z nich cieszyły się przed wojną, po wojnie ich sylwetki i bohaterskie czyny znane są jedynie lokalnej społeczności. Z książki dowiecie się także, co jest tego powodem. Poznacie również kilka faktów związanych z osobą Wacława Krzeptowskiego i Goralenvolk.
"Szkoda jednak, że wraz z milczeniem świadków ciekawa i ważna prawda o wielu bohaterach nie zostaje zachowana dla przyszłych pokoleń. Znika bezpowrotnie." - na szczęście dzięki Pani Agacie pamięć o tych odważnych kobietach przetrwa i będzie znana nie tylko lokalnie. To ważna książka nie tylko dla górali, którzy mogą być dumni z takich mieszkanek. Ich biografie mogą być inspiracją dla wielu kobiet.
W literaturze można dużo znaleźć książek o tematyce wojennej, o ludziach oddających życie za kraj, tragediach całych rodzin, obozach.
Jednak ta książka jest pierwszą na jaką trafiłam opisującą góralki walczące w czasie II wojny światowej.
Odważne, zadziorne, poświęcające własne życie dla dobra kraju i drugiego człowieka.
Nazwiska całkowicie obce, gdzieś pominięte, zapomniane, a to błąd.
Były młode, wykształcone, miały całe życie przed sobą. Jednak wojna miała dla nich inny plan. Miłość do ojczyzny, wiara i patriotyzm kazały im walczyć, pomagać.
Nikt nie znał gór jak one, to dzięki nim udało się tak wiele.
Autorka w książce zebrała piętnaście nazwisk walecznych góralek. Każda była wyjątkowa, były odważne i bohaterskie. Dzięki materiałowi zebranemu przez autorkę oraz rozmową z mieszkańcami Podhala, Gorców i Beskidów możemy dokładnie poznać ich historie.
Złapane i katowane nie zdradziły, nie pisnęły nawet słowa.
Katownia Podhala to miejsce gdzie były więzione i poddawane nieludzkim torturom.
Jednak nie zdradziły. Jedna z nich wybitych zębem wyryła w celi słowa modlitwy.
Ten fragment rozszarpał mnie na kawałki. Książka nie jest łatwą lekturą. Nie jestem w stanie wyobraźic sobie bólu , strachu tych kobiet. Kto z nas dałby dzisiaj radę?
Autorka wykonała kawał świetnej i rzetelnej pracy. Książka jest dopracowana w każdym detalu. Napisana przystępnym w odbiorze językiem. Emocje kipią czytając. Mamy zdjęcia, do których wracałam czytając historię danej kobiety. Patrzyłam na jej delikatną twarz i byłam pełna podziwu dla tego co przeszła.
Szacunek i pamięć to im się należy.
Polecam z całego serca.
Książka "Waleczne z gór" to moja pierwsza książka Pani Agaty Puścikowskiej, nie czytałam wcześniejszych, ale myślę że warto to będzie zrobić.
Czytałam ją niemal ciurkiem, wciągnęła mnie bardzo. Oczywiście trochę słyszałam o konspiracyjnej działalności w górach. Zwłaszcza o Marusarzach słyszeli niemal wszyscy, nazwisko to znane jest nie tylko z czasów wojny, ale i ze sportu.
"Helenka pomagała w polu. Podobno przyjezdni, turyści się dziwili, że taka sława, mistrzyni ciężko pracuje fizycznie: gwiazda, a wywija grabiami jak zwykła góralka."
Bardzo mnie ucieszył fakt, że kilka kobiet zajmujących się działalnością konspiracyjną miało na imię tak jak ja, czyli Helena. Były one nie tylko piękne i mądre, ale również bardzo odważne i waleczne. Nie wiem czy ja bym tak potrafiła w podobnej sytuacji. Mam nadzieję, że nie będę musiała o tym się przekonywać.
"Dziewczęta w domu Marusarzów traktowano na równi z chłopcami. Wolno było im szaleć w lesie, zjeżdżać zima po śniegu. Najpierw zresztą i one, i bracia używali do tego zjeżdżania... krzeseł."
"Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat."
To zdanie przyświecało wszystkim, którzy nie zgadzali się okupacją niemiecką. Autorka przybliżyła nam życiorysy oprócz niesamowitej rodziny Marusarzów, ale również historię kilkunastu innych góralek, które zrobiły bardzo dużo, oddały nawet swoje życie aby pomóc bronić naszego kraju. Kobiety, nawet zamknięte w więzieniach i torturowane, nie zdradziły nigdy swoich towarzyszy ani osób, którym pomagały.
"Modlitwę, wstrząsający wiersz, na ścianie katowni wyryła wybitym jej przez oprawców zębem."
W obecnych czasach tylko czytając o różnych sposobach na wyciągnięcie z uwięzionych jakichś informacji, nie wiem czy któraś z dzisiejszych kobiet dałaby rade przeżyć takie przesłuchanie. Z pewnością było o wiele więcej walczących i bohaterskich kobiet, ale pozostaną już tylko bezimienne, zbyt dużo lat minęło aby odnaleźć jakieś ślady w pamięci żyjących obecnie ludzi. Na takie bohaterstwo z pewnością duży wpływ miało wychowywanie dzieci w duchu głębokiej, prawdziwej wiary oraz nauka patriotyzmu, co obecnie jest bardzo spłycone.
"Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat. Katarzyna wychowywała siedmioro ukochanych dzieci. Dumna matka miała dla kogo być ostrożną, miała dla kogo przetrwać wojnę. Mimo to zgodziła się ratować innych ludzi - bezbronnych i prześladowanych."
Uważam, że powinno się więcej wspominać w naszym kraju o tych bohaterskich kobietach, które mimo tego, że tak wiele zrobiły dla wolności Polski, są pomijane przy wszystkich okazjach. Tak jakby to, że kobiety walczyły, oraz miały czasem nawet większe zasługi było jakąś ujmą na honorze dla naszych rządzących mężczyzn. Można to zauważyć w wielu dziedzinach gdzie sporadycznie są chwalone kobiety lub ich zasługi. Mężczyźni próbują zepchnąć znów kobiety tylko do rodzenia dzieci i do roli typowej kury domowej a robienie kariery zawodowej i politycznej zostawić wyłącznie niby mądrzejszemu gatunkowi człowieka, czyli panom..., oczywiście zostawić kilka wyjątków, aby parytet pasował i nikt się nie czepiał.
Powinniśmy dziękować wszystkim bohaterkom i bohaterom i nawet pokłonić się nisko za to, że dla naszej wolnej obecnie Polski, poświęcili swoje życie.
Książka ta zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie i wywołała emocje, że nie potrafiłam dzisiaj czytać już żadnej lżejszej literatury. Zostanie we mnie z pewnością na dłużej.
Bardzo dziękuje Wydawnictwu Znak za egzemplarz recenzencki tej książki.
Książką ,,Waleczne z gór..." zainteresowałam się jeszcze w trakcie trwania wakacji. Kiedy tylko otrzymałam propozycję recenzencką przy tym tytule, zaczęło się oczekiwanie na przesyłkę. W końcu nadszedł ten dzień i ruszyłam z lekturą. Przepadłam. Pani Agata Puścikowska wzięła na literacką tapetę kobiety odważne, mądre, piękne, przede wszystkim wewnętrznie. Góralki Owe piękno przejawia się między innymi w tym, że w czasie kiedy najbezpieczniej było zachować bierność oraz milczenie, one postępowały zupełnie odwrotnie. I to uważam za warte podkreślenia. Nie były zamknięte tylko na swoich bliskich, ale wyciągały pomocną dłoń zdecydowanie dalej. Jestem dumna z tych kobiet - góralek.
W książkach, i nie tylko, wiele mówi się o bohaterstwie mężczyzn w czasie I i II wojny światowej. O kobietach zapomniano? Kobiety miały zostać w domu, przy dzieciach i tam się realizować. Dzięki między innymi takiej pozycji literackiej jak ta niniejsza, wiemy, że one zdecydowanie nie chciały dać się zamknąć w czterech ścianach i czekać. Czuły, iż również mają wiele do zaoferowania. Miały siłę i odwagę, po prostu chciały działać.
Helena Marusarzówna i jej siostry, Jadwiga Apostoł, Wanda i Róża Głowińskie, Józefa Mikowa, Helena Błażusiak, Antonina Tatar, siostry Urszulanki, siostry Sercanki, Bronisława Staszel- Polankowa, Barbara Grocholska- Kurkowiak, Helena Zachemska, Genowefa Kroczek, Katarzyna Filipek, Józefina Machay- Mikowa, Maria i Wanda Zachwieja.
Te kobiety wiele różniło, ale też łączyło nie mniej. Miały marzenia, nadzieje, które bez wahania odrzuciły na bok, by służyć. Ludziom i ojczyźnie. ,,Waleczne z gór..." czyta się ze ściśniętym gardłem. Szczególnie te fragmenty gdzie kobiety zostawały przerzucane z zakopiańskiego Palace do tarnowskiego więzienia, by w końcu trafić do Krakowa na Montelupich.
Lektura zostaje w pamięci, to na pewno, ale również w sercu. Nie ma innej możliwości. Jest w niej ogrom emocji, zbyt wiele, żeby została zapomniana. Świetnie napisana. Dopracowana. Widać, że zanim autorka przystąpiła do pisania poświęciła wiele czasu na zgromadzenie materiałów, rozmowę z rodzinami swoich bohaterek.
To niezwykłe doświadczenie czytać o miejscach, które w jakiejś części dobrze się zna. Zakopane, Nowy Targ, Szaflary, Tokarnia... mam je na wyciągnięcie ręki. Również przez to jest we mnie tyle euforii na myśl o ,,Walecznych...".
Już zawsze będzie mi bliska też przez to, że na jej kartach odnalazłam historię kobiet mieszkających niegdyś we wsi, z której pochodzę.
Jeżeli interesuje Państwa nieodkryta, lub odkryta w zbyt małym ułamku, historia walczących kobiet, ta pozycja jest dla Was idealna.
Waleczne z gór to historie zwykłych kobiet, które potrafiły zachować się niezwykle. Nie wahały zaryzykować się swojego życia dla najważniejszych wartości i wbrew temu co czuje wielu górali- wstyd za niektórych sąsiadów, krewnych, znajomych, którzy zdradzili swoją Ojczyznę, za te kobiety nie trzeba się wstydzić. One przynieśli chlubę. Jednak często są znane tylko w małym gronie ludzi, bo przez wiele lat ich dokonania i cierpienia dla Polski były przemilczane...
Taka książka jak Waleczne z gór powinna powstać już dawno. Od upadku komunizmu w Polsce minęło już wiele lat, ale o tych wspaniałych kobietach wciąż jest cicho. Dlaczego tak się dzieje? Przecież my, współcześni winniśmy im pamięć. Czy w dalszym ciągu bohaterki tej książki, które mógłby stać się prawdziwymi autorytetami, nie tylko dla młodych mają zostać anonimowe? Współczesny świat tak bardzo potrzebuje prawdziwych autorytetów chociażby takich, o których możemy przeczytać w Walecznych z gór. To one a nie pseudogwiazdeczki z Pudelka, tik-toka czy Instagrama mogą stać się drogowskazem dla ludzi, którzy łakną wzorców. Dlatego ta książka jest tak bardzo ważna... Dzięki niej możemy poznać cudowne kobiety, których życiorysy są gotowym scenariuszem do filmu. Autorka po raz kolejny odkrywa przez czytelnikiem dziedzictwo jakiego nie musi się wstydzić. Po raz kolejny przemierzała kraj by poznać i skrupulatnie zanotować ziarna prawdy o zwykłych-niezwykłych kobietach. Tym razem tych, które mieszkały na południu kraju, bo na całym terytorium okupowanego kraju żyły osoby, które postanowiły walczyć z najeźdźcą.
Waleczne z gór to książka o wspaniałych ludziach, którzy pragnęli żyć w wolnym kraju. Dla niego zaryzykowały. Po wielu latach dzięki autorce tej książce może dowiedzieć się o nich wielu ludzi. W końcu nadeszła pora by prawdziwie bohaterki odzyskały to co zabrały im władze komunistyczne- pamięć. Naprawdę cieszę się, ze dane było mi przeczytać tę książkę. Nie tylko poznałam bohaterki, o których do tej pory nie słyszałam, ale mogę się jeszcze tą wiedzą podzielić z innymi.
„Robiłyśmy co się dało, by choć tyle współczucia okazać tej skrwawionej, bólem szarganej Matce – Ojczyźnie: bronić ją, ratować...
Gotować dla rodziny i... nie zwariować! Prawdziwa kuchnia powinna być smaczna, ale przede wszystkim... normalna! Rodzinna i przyjazna. Bez zadęcia i napięcia...
Przeczytane:2021-10-06, Ocena: 6, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku, 12 książek 2021, 26 książek 2021, 52 książki 2021,
Każdy zna zapewne mężczyzn, bohaterów czasów wojennych. Potrafimy wymienić nazwiska i opowiedzieć o ich wyczynach. Są na trwale zapisani w naszej pamięci. Są bohaterami. Ale jak wielu z nas potrafi bez zająknięcia wymienić kilka nazwisk kobiet, który wytrwale i odważnie walczyły w czasie wojny? Które nadstawiały swoją dumną pierś, ratując życie rodaków? A kobiety nie mniej się przysłużyły swoim zachowaniem, działaniem w konspiracji i pomaganiem słabszym i potrzebującym takiej pomocy.
Waleczne z gór to znakomita opowieść o właśnie takich kobietach, które walczyły o wolną Polskę, o naszą rację bytu. Nikt i nic nie było w stanie ich przestraszyć. Niczego się nie lękały. Nie bały się okupanta zarówno niemieckiego, jak i rosyjskiego. Wiedziały, że każdego dnia ryzykowały swoim życiem. Dla nich to była normalność. Obowiązek wobec kraju. Ale swoim postępowaniem zasłużyły na nasz szacunek i podziw. Tak naprawdę wiele z nich, przeżywając wojnę i często pobyt w obozie koncentracyjnym, aż do śmierci żyło w ciszy i nie chciało, aby mianowano je bohaterkami. Skromne do śmierci.
To opowieść o kobietach z gór walczących w czasie II wojny światowej. Poznajemy historie piętnastu kobiet, w tym Helenę Marusarzównę, Helenę Błażusiak, Antoninę Tatar czy Genowefę Kroczek. Bohaterki były torturowane w zakopiańskich więzieniach, bite i głodzone. Aż trudno jest sobie dzisiaj wyobrazić, jakie wymyślne tortury i metody przesłuchań stosował okupant. Jak siłą wymuszano przyznanie się do czegoś, co nigdy nie miało miejsca. Wszystko po to, aby mieć powód do stracenia czy zesłania na wieloletnie prace w obozie koncentracyjnym. Ta powieść bardzo boli i przeraża. Szokuje rozmiar zła, jakie sprawiał jeden człowiek drugiemu człowiekowi. Niewyobrażalne i nieakceptowalne zachowania, zasługujące na największe potępienie.
„Jedno wiem na pewno: prababcia Katarzyna była wolna w czasach pełnych szykan i terroru – mówi Iwona. - Mogła odmówić pomocy, bo przecież miała swoje dzieci i miała obowiązek je chronić. Jednak dobre serce sprawiło, że nie zostawiła żydowskiej rodziny w potrzebie. Dokonała wyboru, za który zapłaciła cenę największą. My, współcześni, nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie tamtych czasów, wyborów i ich konsekwencji. Tamtemu bohaterstwu możemy przyglądać się z milczeniu i po prostu o nim pamiętać”.
Autorka wiele czasu poświęciła na zebranie tak dokładnego i rzetelnego materiału, przeprowadziła setki rozmów, spotkań i wywiadów. Analizowała skąpą dokumentację archiwalną, jak również rozmawiała z żyjącymi potomkami bohaterek. Tak wnikliwa analiza zasługuje na wielkie uznanie i pokłon.
Niesamowite opowieści, oparte na faktach, pełne informacji, o których nie mieliśmy dotychczas pojęcia. Znakomity obraz kobiet – bohaterek, które nie mniej odważnie walczyły i poświęcały się dla dobra innych, niż mężczyźni. Wytrzymywały upokorzenia i przemoc fizyczną, oddawały się w opiekę Panu. Ogromna wiara utrzymywała je przy życiu i dodawała otuchy w ostatnich dniach życia.
Polecam gorąco. Te historie powinien poznać każdy i odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie wartości są w życiu najważniejsze ...