Powieściowy debiut twórcy Nowych wierszy sławnych poetów. Brawurowa, przenikliwa, ironiczna książka.
Marta - matka i Justyna - córka spędzają razem tydzień w gospodarstwie agroturystycznym na Kujawach. Celem ich podróży jest odwiedzenie miejsc związanych z ukrytą historią rodzinną: powracająca we wspomnieniach bohaterek babka była Niemką, ewangeliczką, która po wojnie poddała się całkowitej asymilacji i nigdy nie wspominała o swoim pochodzeniu lub ocalałych członkach rodu. Ta podróż ma także drugi nurt: matka i dorosła córka próbują spędzić razem czas wyłączony z codzienności, odkładając na bok nieporozumienia i konflikty, których istnienia są boleśnie świadome, i zbudować platformę porozumienia i bliskości, a przynajmniej zapewnić sobie przyjemne wspomnienia ze wspólnej wyprawy. Plany ambitne, a rzeczywistość sobie: z wielkiej wyprawy do korzeni robią się... zwyczajne wakacje.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2016-02-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 192
"Wakacje" grzegorza Uzdańskiego to książka, której lektura dostarczyła mi prawdziwej przyjemności. Powieść wydana w serii …archipelagi… gwarantuje, że swój czas poświęcimy ambitnej, nietuzinkowej prozie, która wyróżnia się spośród tysięcy innych. I taka jest właśnie ta historia.
Czytając notę wydawcy zamieszczoną na okładce miałam nieodparte wrażenie, że powraca do mnie moja przeszłość, a dokładniej historia moich dziadków. Zaraz wyjaśnię dlaczego…
Otóż moja babcia, podobnie jak przodkini bohaterek, była Polką, ale nosiła niemieckie nazwisko Litke. Urodziła się i mieszkała w małej wiosce na Kujawach. Wcześnie osierocona przez oboje rodziców jako pięcioletnia dziewczynka trafiła pod opiekę kuzynów do sąsiedniej wsi. Tak naprawdę babcia nigdy nie lubiła mówić o swojej przeszłości, smutnych latach dzieciństwa i młodości spędzonych na pracy, wśród obcych ludzi. Czasem udało mi się ją skłonić do krótkich zwierzeń, ale były to zazwyczaj jedynie epizody. Stąd wiem, że podczas II wojny światowej z uwagi na niemieckie nazwisko okupanci chcieli zmusić babcię do podpisania folkslisty, na co ona nigdy się nie zgodziła twierdząc, że zawsze była i jest Polką i katoliczką, a nazwisko nie ma tu nic do rzeczy. Babcia nigdy nie chciała powiedzieć jakie reperkusje wywołała jej odmowa, ale były to przykre i dotkliwe konsekwencje.
Jak łatwo można zauważyć książka pana Grzegorza ma dla mnie wymiar osobisty. I na pewno nie tylko ja odnajdę w niej wiele podobieństw do losów własnej rodziny.
Ale wracając do samej historii…
Powieściowa Marta i jej córka Justyna udają się w wakacyjną podróż na Kujawy do miejsc, skąd pochodziła ich mama i babcia. Zatrzymują się w gospodarstwie agroturystycznym nieopodal Piotrkowa Kujawskiego i stąd rozpoczynają swoją wyprawę w przeszłość. W ten sposób trafiają na stary ewangelicki cmentarz, który władze gminy właśnie niedawno „uprzątnęły” i gdyby nie jakieś drobne pozostałości, resztki muru i nagrobków w krzakach pod lasem nie byłoby śladu po tamtych ludziach i dawnych czasach. Kościół ewangelicki, do którego dawniej chadzała babcia Justyny, to dziś sklep spożywczy. Prawie nic nie pozostało już po tamtej, wcale nie tak znowu odległej, przeszłości. Czy kobietom uda się odkryć jakieś tajemnice z dawnych czasów?…
Warto powiedzieć jeszcze o innym aspekcie tej powieści. Marta i Justyna – matka i córka, polonistka i anglistka, mocno ze sobą poróżnione w przeszłości próbują przez tydzień spędzić razem czas na poznawaniu własnych korzeni, aby w ten sposób zdystansować się do pretensji i żalów, jakie każda z kobiet kryje w swoim sercu. Jak się okazuje taki wspólny pobyt to prawdziwe wyzwanie dla obu bohaterek.
Dialogi pełne niedopowiedzeń i sztucznej uprzejmości początkowo aż rażą, ale są świadectwem na to, jak każda z kobiet próbuje zapanować nad własnymi emocjami. Odłożenie na bok nieporozumień nie zawsze się udaje. Przemyślenia i odczucia bohaterek to nieustanna „burza mózgów”, brak tu jakiejkolwiek stabilności emocjonalnej. Czasem aż trudno się połapać w tym słowotoku. Czy pod przykrywką rodzinnej przeszłości bohaterkom uda się odbudować własne relacje?…
„Wakacje” to bardzo dobry debiut, wartościowa powieść, choć nie jest to łatwa lektura. Z uwagi na specyficzny styl, ironiczny język i osobliwe dialogi książka wymaga skupienia i uważnego czytania.
Jeśli lubicie mierzyć się z inteligentną literaturą, której trzeba poświęcić więcej czasu, jeśli chcecie zajrzeć w przeszłość do czasów, które już odeszły, albo jeśli gustujecie w wyzwaniach literackich to debiutancka powieść pana Grzegorza Uzdańskiego będzie idealnym wyborem.
Polecam
Wypiór to historia o parze znerwicowanych, wielkomiejskich trzydziestolatków, którym sypie się związek. Opowiedziana z humorem i epickim realizmem, jest...
Jadzia jest osiemdziesięcioletnią pensjonariuszką domu opieki. W miejscu, w którym rytm strzępków życia wyznaczają jedynie posiłki, obchody personelu...
Przeczytane:2016-06-21, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2016,