W

Ocena: 5 (1 głosów)
W nowym tomie Marcin Sendecki nieustannie odsyła czytelnika do przeszłości, do konkretnych osób i miejsc, konstruuje wiersze-historie, wiersze-anegdoty. Z drugiej strony poeta wciąż problematyzuje zasadność i możliwość autobiograficznej opowieści, w jaką układają się kolejne epizody tego dziwnego poematu.

Informacje dodatkowe o W:

Wydawnictwo: Biuro Literackie
Data wydania: 2016-12-26
Kategoria: Poezja
ISBN: 978-83-65125-44-6
Liczba stron: 62

więcej

Kup książkę W

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

W - opinie o książce

Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2017-03-12, Ocena: 5, Przeczytałam, Egzemplarz recenzencki, Mam,
Z poezją Marcina Sendeckiego spotkałam się przy okazji jego poprzedniego tomu poetyckiego Lamety; lektura okazała się zarówno intrygująca, jak i frapująca. Lamety okazały się zbiorem wierszy trudnych w odbiorze, silnie intertekstualnych. Stąd też z ciekawością i skrywaną obawą sięgnęłam po W, najnowszy tom w dorobku gdańskiego poety. Chociaż, czy Sendeckiego możemy uznać za gdańskiego twórcę? Choć urodzony w Gdańsku, Sendecki dorastał w Tomaszowie, a większą i tę najbardziej twórczą część życia spędził w Warszawie i to Warszawa (W) stanowi swoiste spoiwo tomiku. Kompozycja całego tomu jest niezwykle przemyślana. Dedykacja wskazuje na osobisty charakter zbioru, a autobiograficzny rys uwidacznia się choćby w liczbie wierszy (49), która odpowiada wiekowi autora w chwili powstawania W. Motto, pochodzące ze Smutku tropików Claude'a Lévi-Straussa, co chyba oczywiste, nie pojawia się przypadkowo, ale stanowi niejako klucz do całego tomu. Przez pryzmat tej myśli możemy patrzeć na W jako na całość, dostrzegając pełniejszy obraz poetyckiego świata. Wiersze przypominają urywki z życia, krótkie refleksy pamięci o przeszłości. Trochę to liryka codzienności, choć może bardziej chwil, ale nie tych najważniejszych. Czytając wiersze Sendeckiego, odniosłam wrażenie, że mam do czynienia z epifanicznością, aczkolwiek moje przeczucie mnie zwodzi. Na pewno wiersze z tego zbioru nie są tak misternie wykonane jak te, które składają się na tom Lamety, choć uważam, że jest to plus tego tomu. Teksty nie mają tytułów, są numerowane, mijają jeden po drugim jak lata albo wspomnienia. W pierwszym wierszu Sendecki dokonuje gestu otwarcia, zaprasza czytelnika do lektury, do wejścia w stworzony przez siebie świat i od początku rozpoczyna grę z odbiorcą; grę, w której na starcie mamy do wyboru dwoje drzwi (albo okien), przez które będziemy zerkać: Dobra książka może polegać na tym że nie wiadomo o co w niej chodzi Zła książka może polegać na tym że nie wiadomo o co w niej chodzi Popatrzcie Wchodzimy i co? Jakiego wyboru byśmy nie dokonali na wstępie, będziemy chcieli poznać zakończenie historii opowiadanej przez Sendeckiego, historii fragmentarycznej, nieposklejanej, stanowiącej elementy układanki. Te poetyckie puzzle według mnie składają się na obraz, w którym można wyróżnić trzy kręgi tytułowego W. Warszawa. To po niej się przechadzamy razem z poetą, jeździmy metrem, tramwajem i autobusem. Zatrzymujemy się na środku ulicy, pijemy ze znajomymi, doznajemy przebłysków pamięci, tracimy czas, żyjemy. Warszawa w tomie po prostu jest i nie potrzebuje specjalnych opisów, stanowi tło, ale jej obecność pozostaje niezaprzeczalna; poruszamy się po mieście bez skrępowania, jak miejscowi. Wspomnienia. Urywki z młodości, przebłyski ze studiów, z pracy w ,,brulionie", ze spotkań; twarze i imiona ludzi, którzy są i którzy byli; życie w skrócie, z uwydatnieniem tego, co najistotniejsze, czyli tego, co na pozór nieistotne. Wiersze. One także są tu ważne, stanowią sens, mogą być dobre lub złe, piszą się lub nie, ale są obecne między jednym piciem a drugim, a nawet w trakcie; objawiają się podczas jazdy komunikacją miejską, mieszczą się w mieście, we wspomnieniach, kryją się w życiu. Do W na pewno jeszcze wrócę, bo czuję, że każda kolejna lektura będzie dla mnie odkryciem własnych przebłysków przeszłości. Podoba mi się poza tym brak patetycznych fraz w tej, bądź co bądź, nostalgicznej poetyckiej podróży. Zachęcam was do przeczytania najnowszego tomu Marcina Sendeckiego, może też znajdziecie w niej siebie. Popatrzcie.
Link do opinii
Inne książki autora
Wielki skarb. Czytam sobie Eko. Poziom 1
Marcin Sendecki0
Okładka ksiązki - Wielki skarb. Czytam sobie Eko. Poziom 1

Woda to coś oczywistego. Jest w kranie, w butelce, w wannie i kałuży. Do niedawna wydawało nam się, że jest i będzie zawsze. Teraz wiemy już, że zasoby...

[Ka]
Marcin Sendecki0
Okładka ksiązki - [Ka]

Marcin Sendecki (ur. 1967) – poeta, krytyk, redaktor. W latach 80. i 90. związany z brulionem. Trzykrotnie nominowany Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy