Po stracie ojca sześcioletni Beniamin razem z matką przeprowadzają się do domu na przedmieściach. Wkrótce chłopiec nawiązuje niepokojącą relację z nowym przyjacielem.
Wydaje się, że tajemniczy kompan istnieje tylko w wyobraźni dziecka, ale gdy niewinne zabawy zamieniają się w serię przerażających zdarzeń, rodzi się pytanie: czy zagadkowy przyjaciel nie jest jednak człowiekiem z krwi i kości?
Co tak naprawdę dzieje się wokół Julii i jej syna? I czy wszystko nie zaczęło się wiele lat wcześniej, gdy ojciec nastoletniej Heli postanowił wymierzyć sprawiedliwość tym, którzy skrzywdzili jego córkę?
Pełen napięcia i poczucia zagrożenia thriller o tym, do czego zdolni są ludzie, którzy znajdą się w szponach gniewu.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2023-10-25
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 383
Tytuł oryginału: W szponach
Język oryginału: polski
Lubię takie historie – mocno zakręcone, z wątkiem z przeszłości, intrygujące i niepokojące od pierwszych stron.
„W szponach” to thriller pełen tajemnic, które po latach wychodzą na jaw. Pojawią się też całkiem nowe sekrety. Pewnie niektórzy powiedzą, że to mało prawdopodobna historia, że takie zbiegi okoliczności się nie zdarzają… Fakt, sporo tu przedziwnych splotów okoliczności i całość jest raczej mało realna. Mnie to jednak zupełnie nie przeszkadzało, przeczytałam tę opowieść z ogromnym zainteresowaniem, dałam się kilka razy zaskoczyć, trochę wystraszyć i odrobinę zasmucić.
Dobra rzecz na urlop i nie tylko! Krótkie rozdziały + dwutorowa narracja + tajemnice + skrzypiące podłogi = książka nieodkładalna i noc nieprzespana! Dla mnie bomba!
"W szponach" to pełen tajemnic thriller, który od pierwszych stron wciąga czytelnika. Fabuła skupia się na sześcioletnim Beniaminie, który po śmierci ojca musi przeprowadzić się z matką na przedmieścia. Tam nawiązuje on niepokojącą relację z tajemniczym przyjacielem. Autorce udaje się sprawnie budować napięcie, a czytelnik jest wciągany w coraz to bardziej mroczną i niepokojącą historię.
Już na samym początku pojawiają się pytania, które tylko dodają tajemniczości fabule. Janiszewska doskonale łączy dwie perspektywy czasowe, przenosząc czytelnika do lat 90., gdzie odkrywane są brudne sekrety z przeszłości. Autorka umiejętnie ukazuje, że gwałt na córce wuefisty jest jednym z wielu tragicznych wydarzeń, które doprowadzą do przemocy i zła. Opowieść jest pełna emocji, a napięcie budowane jest sprawnie. Wątek relacji chłopca z tajemniczym przyjacielem jest wybornie rozwinięty, a zakończenie zaskakuje.
Choć tempo akcji momentami nabiera nierealnego tempa, a niektóre rozwiązania są nieco niewiarygodne, całość książki zdecydowanie zasługuje na pozytywną ocenę. "W szponach" to thriller, który wciąga, budzi niepokój i prowokuje do rozwiązania zagadki. Pełen emocji i mroku, z pewnością dostarczy świetnej rozrywki dla fanów gatunku.
Książki Izabeli Janiszewskiej od jakiegoś czasu biorę w ciemno. Zauważyłam zresztą, że nie tylko ja. W mojej miejskiej bibliotece autorka ma wielu fanów, więc po jej nowości ustawiają się kolejki czytelników. Nie czytałam co prawda wszystkich jej książek, ale staram się czytać je na bieżąco, lecz obecnie wychodzi tak wiele nowych tytułów, że nie jestem w stanie nadgonić wszystkich czytelniczych zaległości...
"Czasami trzeba się rozpaść, by potem móc poskładać się na nowo."
W czerwcu 2019 roku Julia wraca z mężem z rocznicowej kolacji, wieczór zapowiadał się bardzo miło, lecz uciekając przed nadchodzącą burzą, Adam postanowił przejść do miejsca gdzie zaparkował samochód, jakimiś opustoszałymi o tej porze zaułkami. Gdy na drodze staje im zły człowiek, wszystko nabiera nieco innego wymiaru. Adam wdaje się w bójkę z bandytą i ginie. Żeby odciąć się od miejsca, gdzie wszystko przypomina jej Adama i zacząć życie od nowa, już jako wdowa, Julia wyprowadza się z synem z Warszawy do rodzinnej miejscowości męża...
Wszystko może wygląda z pozoru lepiej, lecz sześcioletni Beniamin zaczyna się niepokojąco dziwnie zachowywać. Twierdzi, że ma nowego przyjaciela, z którym bawi się w różne gry prowadzące do czyjejś śmierci. Dziwne jest, że nikt inny nie widzi tego przyjaciela. Czy chłopiec tylko sobie go wymyślił? Może i tak, lecz seria tragicznych zdarzeń powoduje, ze Julia zaczyna się naprawdę niepokoić. Nawiązuje znajomość z dawnymi przyjaciółmi męża. Jeden z nich jest znanym psychoterapeutą i kobieta prosi go o pomoc.
Drugi wątek toczy się w 1996 roku. Nastoletnia Helena zostaje brutalnie zgwałcona. Ojciec próbuje sam znaleźć sprawców i wymierzyć im sprawiedliwość, tym bardziej, że policja działa zbyt opieszale. Zrozpaczony mężczyzna, widząc jak zanika życie w jego córce, ponownie wpada w nałóg, zaczyna pić, z rozpaczy i niemocy...
"Szedł szybko, z dłońmi wbitymi w kieszenie spodni. Piasek chrzęścił pod jego stopami, a uliczne latarnie oblewały go swoją poświatą. Zdziwił się, że choć nie przemierzał tej drogi od lat, mógłby trafić do monopolowego z zamkniętymi oczami. Jakby wydeptana niegdyś ścieżka zostawiła ślad w jego DNA."
Mniej więcej w tym samym czasie ktoś potrąca samochodem kilkuletnią Wiktorię, mimo udzielonej pomocy lekarskiej, dziewczynka umiera. Rodzice winą za jej śmierć obarczają nastoletniego syna, bo nie wrócił na czas do domu...
Czy to jednak wina nastolatka, ze ktoś potrącił jego siostrę i uciekł? Co wspólnego mają ze sobą te wydarzenia? Co lub kto je łączy? Dlaczego Julia tak dąży do poznania przyjaciół swojego męża? I czemu chce poznać ich wspomnienia z roku 1996?
Dlaczego jej tak na tym zależy? Kim jest przyjaciel Beniamina? I co tak właściwie dzieje się w życiu Julii i jej syna?
Gdy w książce są dwie perspektywy czasowe, to zazwyczaj łączę się ze sobą, więc od autora zależy czy dość spójnie je ze sobą połączy. Izabela Janiszewska potrafi bez zbędnego chaosu je poskładać i nieźle rozbudzić emocje w czytelniku i wrzucić go w wir intrygujących wydarzeń, które pochłania niemal bez tchu.
Polecam.
"Dopóki nie odpuścisz, nienawiść będzie trzymać cię w swoich szponach i rozdzierać na strzępy."
Autorka potrafi wciągnąć czytelnika w gęsty, niepokojący klimat, ale co najważniejsze, w każdej jej książce jest się świadkiem wielowymiarowych ludzkich tragedii. Obserwuje się jak kilka sytuacji składa się na ogrom krzywd wielu osób.
"W szponach" zaczyna się naprawdę mocno i w zasadzie autorka podtrzymuje tę moc aż do finału. Czytałam tę historię pod ciągłym napięciem licząc na chwilę wytchnienia. W tym przypadku nie ma w ogóle takiej możliwości. Nagła śmierć ukochanego męża, przerażające wydarzenia z udziałem syna głównej bohaterki i przeszłość, która przyczepiona niczym rzep do psiego ogona, nie chce odpuścić.
Lubię, gdy autor stawia na lawirowanie między teraźniejszością, a przeszłością. Gdy jest możliwość dojścia, krok po kroku, do sedna problemu. Skąd dane zło się wzięło, co je zapoczątkowało. I obserwowanie kolejnych zdarzeń, które to zło pogłębia. Pokazanie, do czego człowiek jest zdolny, gdy przystawia mu się ostrze do szyi.
"W szponach" pokazuje, jak wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę może doprowadzić do tragicznych okoliczności. Jak gniew kieruje człowieka na drogę, z której nie ma już odwrotu, i jak trudno tej emocji się pozbyć. Ona tkwi w człowieku, rozgaszcza się i podszeptuje, by zadawać ból tak mocny, jaki się otrzymało.
"Może czasem łatwiej jest widzieć ludzi i rzeczy nie takimi, jakimi one są, ale jakimi chcemy je zobaczyć. Przełknąć słodkie kłamstwo zamiast gorzkiej prawdy."
Motyw zagadkowego przyjaciela bardzo mi się podobał i przyznaję, że mieszał w moim prywatnym śledztwie, bo takowe, jak w przypadku każdego thillera czy kryminału, prowadziłam. Były momenty zaskoczenia, ale też w niektórych sytuacjach szybko domyśliłam się o co chodzi. Nie odbierało mi to jednak przyjemności z czytania, ponieważ jak zahipnotyzowana przewracałam kolejne strony książki, by poznawać motywacje bohaterów i dalsze wydarzenia.
Izabela Janiszewska ponownie wyciska z czytelnika wszystkie emocje. Po lekturze "W szponach" będziecie musieli odetchnąć, by wrócić na właściwe tory. Z jednej strony chce się dawkować te emocje, ale ciekawość wygrywa i lektura ta staje się nieodkładalna. Autorka ma dar przekonywania czytelnika do swoich historii i "W szponach" jest tego idealnym przykładem. To kolejna rewelacyjna książka spod pióra Janiszewskiej i będę ją mocno polecała.
Czy przy wyborze książek kierujecie się opiniami innych? Ja czasami tak i dlatego do sięgnięcia po thriller „W szponach” zachęciło nie wiele pozytywnych opinii dotyczących tej książki. Czy po przeczytaniu jej, podzielam ten zachwyt? Czy jednak według mnie jest on wyolbrzymiony? Zapraszam na recenzję!
Julia, po stracie męża, wraz ze swoim sześcioletnim synem Beniaminem przeprowadza się do domu na przedmieściach. W nowym miejscu Beniamin zyskuje tajemniczego przyjaciela, który z początku wydaje się być wytworem wyobraźni chłopca. Z czasem ich niewinne zabawy prowadzą do serii przerażających zdarzeń, które budzą wątpliwość na temat tego, czy tajemniczy przyjaciel Beniamina, jest na pewno jego wytworem wyobraźni, czy jednak zwyczajnym człowiekiem z krwi i kości. Kim tak naprawdę jest jego przyjaciel i czemu przyjaźni się z synem Julii? Co z tą całą sytuacją ma wspólnego skrzywdzona wiele lat temu nastoletnia Hela, której ojciec postanowił wymierzyć sprawiedliwość tym, którzy ją okrutnie skrzywdzili?
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Rozdziały są krótkie, więc szybko się ja czyta. Występują w nie dwie płaszczyzny czasowe, tak więc akcja dzieje się przemiennie w przeszłości mającej miejsce w 1996 roku oraz w teraźniejszości, czyli w 2019 roku. Te dalsze czasy opisują losy Jakuba, czyli ojca skrzywdzonej Heli, a w tych teraźniejszych występuje Julia wraz ze swoim synem. Obie płaszczyzny czasowe czytałam z wielkim zainteresowaniem. Momentami towarzyszyło mi napięcie, i niepokój. Thriller ten był dla mnie mega wciągający, bo kiedy skończyłam czytać jeden rozdział, zaraz musiałam zacząć kolejny. W książce tej głównym motywem jest chęć zemsty i towarzyszący mu gniew. Bohaterowie, za wyrządzone krzywdy ich najbliższym, starają się wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę. Z czasem jedna tragedia pociągała za sobą kolejne, tak więc, podczas czytania robiło się coraz ciekawiej. Czytając tę książkę, doszłam do wniosku, że nie warto się mścić, bo zemsta niesie za sobą różne nieprzyjemne konsekwencje, przez co można zaszkodzić samemu sobie.
„W szponach” jest bardzo wciągającym thrillerem, który trzyma w napięciu i zaskakuje. Tak więc zgadzam się z jej wieloma pozytywnymi opiniami na jej temat, bo dawno nie czytałam tak dobrego thrillera. Jeśli lubicie w książkach motyw zemsty lub gniewu, jeśli lubicie, kiedy przeszłość przeplata się z teraźniejszością i ogólnie jeśli szukacie książki, która Was pochłonie i dzięki niej zapomnicie o bożym świecie, to konieczne przeczytajcie ten thriller!
Ta historia jest mocna i wstrząsająca.
Od pierwszych akapitów chwyta czytelnika w swoje szpony i trzyma go zażarcie nawet po zakończeniu.
Wiedziałam, że autorka potrafi uderzyć skutecznie, ale nie spodziewałam się takiego ciosu.
Każdy z nas jest mieszanką dobra i zła, to jak rozkładają się proporcje zależy od wielu czynników, głównie tych zewnętrznych. Doświadczenia i wydarzenia wpisane w nasze życie sprawiają, że podejmujemy takie, a nie inne decyzje. Czasem te decyzje mają opłakane konsekwencje i dotykają innych, często naszych bliskich.
Brutalny napad, szarpanina, krzyk i krew to pierwsze obrazy z tej historii.
Potem następuje jeszcze mocniejsze uderzenie - ohydnie brutalny gwałt na nastoletniej dziewczynie.
Jedno wydarzenie pociąga za sobą kolejne i nie ma odwrotu.
Jeśli wpadniesz w szpony szaleństwa, gniewu, nienawiści i zemsty, stajesz się ślepy na wszystko, co cię otacza.
"W szponach" kluczymy między tym, co teraz, a tym, co wtedy, a puzzle powoli wskakują na swoje miejsca, i nie ma siły musi dopełnić się to, co rozpoczęło ten taniec makabry. Zło rozlewa się na wszystkie strony, brudząc nieusuwalną posoką.
Po drodze jest tylko ból, łzy, śmierć i stracone marzenia.
Czy na tych zgliszczach można jeszcze zbudować coś dobrego?
Jak można żyć, kiedy popełniło się coś naprawdę złego i niewybaczalnego?
Wyobrażam sobie, że gdybym stanęła po drugiej stronie lustra i spojrzała na twarze bohaterów wykrzywiłyby się w nienaturalny, groteskowy i ohydny sposób, jak w koszmarze, z którego trudno się przebudzić.
Ta historia trzymała mnie w napięciu, niektóre sceny są bardzo wstrząsające.
Jest tu jeden bohater, którego wyjątkowo żałuję, bo kiedy rodzi się w nim nadzieja na lepsze jutro, w ułamku sekundy traci wszystko. Nienawiść i zawód już go nie opuszczą.
Uważny czytelnik złoży wszystko w całość i znajdzie odpowiedzi, które nie są podane wprost.
Tą historią Izabela Janiszewska jeszcze bardziej umocniła swoją już silną pozycję wśród najlepszych autorów tego gatunku.
Bardzo dobra lektura, polecam wszystkim miłośnikom mocnych thrillerów.👍.
Jaka to przeszłość okrutna,
która cierpienie zadaje.
Jaka to życia kolej tragiczna,
w której ból nie ustaje.
Jaki to człowiek okrutny,
który w nienawiści szponach zostaje.
Ból skrzywdzonej dziewczynki złapał mnie w swoje ramiona.
Otoczył pustką, nicością.
Patrzyła, ale nie widziała. Była, ale nie czuła.
,„ To on, to on ”.
Nie było już nic. Nie było beztroski. Ciepła i na twarzy radości. Pozostała tylko zemsta. Za to, co jej zrobili, chciała, żeby zapłacili.
W ramach czasowych przeplataniu,
w tej historii z lat 90. i tej teraźniejszej,
w tej głębokością namalowanej opowieści, przepadłam.
Oddałam tej książce wszystko, co mogłam. Swoje emocje, wrażliwość i myśli. Oddałam jej swoje lęki, niepokoje i uczucia. A ona nienachalnie, lecz z wyczuwalną intymnością, dała mi w zamian bezmiar emocjonalności.
Mały chłopiec rysunek maluje.
Czernią jest on spowity.
Mały chłopiec w ciemności barwach świat obserwuje.
Trauma jak ból się zagnieżdża jadowity.
Mały chłopiec i jego przyjaciel.
Prawdziwy, a może wymyślony.
Co tutaj prawdą, a co kłamstwem się jawi?
Do duszy mojej łza wzruszenia się wkradła. I żalu. Że tak być musiało.
Że młodzi ludzie wyborów dokonali tragicznych. Że dziewczynka krzywdy doznała. Że ojcowska miłość cierpienia zaznała.
Izabela Janiszewska stworzyła powieść, która wabi, osacza i nie wypuszcza ze swoich objęć. Rzuciła portret człowieka ogarniętego zemstą na życiowe płótno, okrucieństwem i złem go szkicując. To nie tylko rozrywka. To wielowymiarowa opowieść, która zostawia czytelnika z ogromem refleksji. I to piękno języka. I ta idealnie skrojona psychologiczna warstwa.
I ten smutek dojmujący. I ten ból przejmujący.
Coś niebywałego.
Przeczytałam niemal wszystkie książki Izabeli Janiszewskiej i każda kolejna powieść jest potwierdzeniem Jej mistrzostwa zarówno w budowaniu napięcia, jak i w budzeniu trudnych, głębokich emocji. Emocji, które trzymają nas w tytułowych szponach jeszcze długo po przewróceniu ostatniej strony.
Nie inaczej jest w najnowszej powieści Autorki, która prowadząc czytelnika dwiema liniami czasowymi, współczesną i końca lat dziewięćdziesiątych, funduje mu strzępy obrazu malowanego czarną i czerwoną kredką. Obrazu kipiącego złem, wściekłością, nienawiścią i chęcią zemsty. Obrazu wypełnionego krzywdą dziecka, wyrzutami sumienia, bezsilnością i poczuciem straty. A to ostatnie uczucie odmieniane przez wszystkie przypadki począwszy od utraty najbliższej osoby, samego siebie, swojego poukładanego życia, po poczucie bezpieczeństwa boli najbardziej.
Autorka skąpo dzieli się z czytelnikiem informacjami, a niedopowiedzenia dodatkowo budują napięcie i niepokojący, mroczny klimat tej powieści. Zarówno wątek brutalnie zgwałconej przed laty dziewczynki, jak i, jak się wydaje, uciekającego w zatrważającą fantazję po śmierci ojca sześcioletniego chłopca budzą ciarki i pytania o punkt styczny obu historii. Każda z nich zdaje się być zapalnikiem, który odpalony może doprowadzić jedynie do wybuchu.
Trudno zrzucić z siebie ładunek emocji, którym przygniata czytelnika Autorka, bo wobec krzywdy dziecka nie da się przejść obojętnie podobnie jak wobec potworów, które ją wyrządzają. Świadomość ulotności i kruchości budowanej przez każdego z nas bezpiecznej przystani, którą może zburzyć jedno niespodziewane trzęsienie ziemi nie pomaga. Bo nawet jeśli uda się ją odbudować, to nigdy nie będzie taka sama. Pozostanie w szponach przeszłości i strachu o przyszłość.
Autorka, choć ukazuje nam pełen obraz tej historii, to pozostawia nas z niepokojem i poczuciem nadciągającego zagrożenia. I właśnie takich emocji szukam w thrillerach!
07.10.2023 uczestniczyłam w Katowicach w wydarzeniu #ksiazkonalia2023, którego partnerem było Wydawnictwo Czwarta Strona Kryminału i każdy uczestnik otrzymał prezent: przedpremierowy egzemplarz thrillera Izabeli Janiszewskiej „W szponach”.
Od Pani Izabeli Janiszewskiej otrzymałam dedykację: „Żanecie, niech Cię schwyta w swoje szpony”. Wow, schwytał mnie mocno thriller „W szponach” i nie chciał puścić ani nawet rozluźnić swojego uścisku.
Thriller „W szponach” zaczyna się od prawdziwej bomby: zabójstwo męża Julii. Spirala tragicznych, niewyjaśnionych a czasem nawet niewytłumaczalnych zdarzeń zostaje nakręcona i pędzi na łeb na szyję. Julię ogarnia złość, że nie panuje nad swoimi emocjami i nie rozumie syna, którego przecież jest matką. Tak bardzo chce mu wierzyć, ale sama już nie wie, gdzie leży granica między fikcją a rzeczywistością. Przeraża ją nowy przyjaciel Benia, który uważa, że jego matka najbardziej udaje. Na przedmieściach ze zgliszcz Julia próbuje oswoić nową rzeczywistość. Nic nie jest takie jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Główni i poboczni bohaterowie skrywają tajemnice z przeszłości, które mimo upływu czasu coraz bardziej im ciążą a złość przeradza się we wściekłość.
Akcja dzieje się w 2019 roku od czerwca do września i przeplatana jest retrospekcją wydarzeń z 1996 roku i raz z 1999 roku. Pozwoliło mi to uchwycić cały kontekst wydarzeń a później i postępowań bohaterów. Pani Izabela Janiszewska mocno, zdecydowaną kreską nakreśliła zarys psychologiczny postaci. I stopniowo wypełniała te postaci kolejnymi elementami. Cieszyłam się z tego faktu. Zachwycałam i nagle tak mocno mnie chwyciły szpony, aż brakło mi oddechu i pojawił dysonans, coś źle zrozumiałam, coś mi umknęło. Ten bohater i bohaterka nie mogli się tak zachować, przecież... no właśnie co? Dobry człowiek nie może być jednocześnie zły a zły jednocześnie dobry? Co jest dobrem a co złem w tej historii? Traumy, trudne przeżycia z życia, życiowe wybory tak drastyczne, że aż nie do uwierzenia. Wciągnięta szponami złości, wściekłości i furii wręcz na granicy obłędu wpadłam we współodczuwanie emocji bohaterów. Autorka świetnie pokazała niejednoznaczność, sprzeczność, pierwiastki dobra i zła w nas. Przede wszystkim zła... „Każdy, kogo spotykasz toczy bitwę, o której nic nie wiesz”. Do czego doprowadzi złość bohaterów thrillera „W szponach”? Tego na pewno się nie spodziewacie!
Thriller Izabeli Janiszewskiej „W szponach” wniknął w moje przekonania o tej emocji. Zburzył mój porządek świata i zmusił do głębokich przemyśleń. Wartościowa lekcja o złości, trzymaniu w sobie żalu. Złość jest passe, pogłębia zmarszczki. Wstydzimy się jej. Złość niszczy ale też buduje. W chwilach zagrożenia naszego zdrowia i życia obudzą się w nas pierwotne, zwierzęce instynkty by przetrwać. Gdy staniemy oko w oko z sytuacją graniczną, to pod wpływem wyrzucanego do mózgu kortyzolu i dodatkowo złości, nie wiemy, co zrobimy. Będziemy walczyć czy podejmiemy się ucieczki? „(…) w każdym człowieku kryje się to nieokiełznane, dzikie stworzenie. I że dopiero w granicznych momentach na jaw wychodzi, kim jest się bardziej: człowiekiem czy zwierzęciem”. Czasem nie potrzeba nawet sytuacji traumatycznych, przyjrzyjmy się sobie na co dzień co robi z nami złość. Jak mówiła o człowieczeństwie Wisława Szymborska: „Tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono”.
Pani Izabelo! Brawo, brawo to była prawdziwa lekcja pokory. Mistrzowskie wykonanie. Niesamowity, fascynujący thriller! Czytajcie!
Książki Izabeli Janiszewskiej wciągają bez reszty. "W szponach" leżało na mojej półce dokładnie rok, tyle minęło od Książkonaliów gdzie miałam okazję spotkać się z autorką i przedpremierowo otrzymać egzemplarz książki.
Julia w tragicznych okolicznościach traci męża, ani ona, ani jej synek nie potrafią się po tym pozbierać. Kobieta ma nadzieję, że wyjazd do rodzinnego domu męża pozwoli im stanąć na nogi, niestety jest jeszcze gorzej, Benjamin znajduje sobie przyjaciela, który robi złe rzeczy, niestety nikt go nie widuje dlatego kobieta jest przekonana, że syn kłamie. Niewidzialny przyjaciel pozwala sobie na coraz więcej, a Julii brakuje pomysłów jak to powstrzymać.
Thriller trzymający w napięciu od pierwszych stron, autorka ani na chwilę nie zwalnia tempa. Motyw dziecka w literaturze zawsze gdzieś tam bardziej na mnie oddziałowywuje, niż inne tematy, tym bardziej, iż tutaj ta sprawa jest strasznie skomplikowana. Nieoczekiwany zwrot akcji sprawia, że patrzy się na tę historię całkiem inaczej niż na początku. Tajemnice, niedopowiedzenia i zdarzenia z przeszłości sprawiają, iż robi się na tyle niebezpiecznie, że niektóre osoby obawiają się o własne życie.
Izabela Janiszewska potrafi pisać w taki sposób, że w niektórych momentach skóra cierpnie. Spodziewałam się delikatnego thrillera, z motywem dziecka z urojeniami, a tymczasem doznałam wulkanu emocji i tajemnice do rozwiązania. Zawsze mnie zastanawia skąd w takiej delikatnej, niepozornej kobiecie taki pazur, ja to pozory mylą.
Książkę polecam, jeśli lubicie ogrom emocji i nieoczekiwane zwroty akcji to ten tytuł jest dla Was.
Od dłuższego czasu powieść "W szponach" Izabeli Janiszewskiej czekała na mojej półeczce w Storytel, aż wreszcie - NA SZCZĘŚCIE - odpaliłam telefon i przepadłam. Nie dość, że lektorem był tu mój ulubiony Filip Kosior, to jeszcze fabuła tak mnie wciągnęła, że słuchałam w każdej wolnej chwili. W sumie nie powinno mnie to w ogóle dziwić po rewelacyjnych "Ludziach z mgły".
Kiedy mały Beniamin wraz z mamą po śmierci ojca i męża przeprowadzają się do domu na przedmieściach, chłopiec usiłuje na swój sposób poradzić sobie ze stratą. W jego życiu pojawia się niewidzialny kolega. Niby nic dziwnego w tej sytuacji, poza tym kilkulatki często wymyślają sobie przyjaciół, z którymi się bawią, jednak wydarzenia, których dzieciak jest świadkiem lub uczestnikiem, są co najmniej niepokojące. Czy przyjaciel Benia żyje tylko w wyobraźni chłopca, czy jest człowiekiem z krwi i kości?
Równocześnie obserwujemy również inny czas i bohaterów. Wiele lat wcześniej, w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym szóstym roku, Helenka Czaja zostaje napadnięta i zgwałcona. Ojciec nastolatki robi wszystko, aby pomścić krzywdę córki, jednak czy uda mu się znaleźć winnego? W jaki sposób łączą się dawne wydarzenia z tymi współczesnymi?
W obu torach czasowych czekają na nas tajemnice i zagadki. Autorka zwinnie myli tropy i zwodzi czytelnika/słuchacza. Długo trwa, zanim uda się powiązać obie historie. Napięcie rośnie w miarę lektury, a finał ostatecznie wyjaśnia poszczególne wątki. Wszystkie elementy układanki wskakują na swoje miejsce dosłownie na ostatnich stronach.
Polecam!
Ależ intryga, smakowałam tę książkę już od pierwszych stron. Od początkowej sceny, kiedy czułam że coś nadchodzi, po zabawę na huśtawce, kiedy w mojej głowie pojawiły się pierwsze domysły. Wraz z głównymi postaciami ścigałam winnych i składałam wszystkie elementy łamigłówki.
Bardzo szybko domyśliłam się jaką rolę w tej historii odgrywa Julia, za to nie byłam pewna kto jest winien tego, co przydarzyło się Heli. Niemalże do samego końca nie miałam stuprocentowej pewności kto jest kim. Nie chcę nic zdradzać tym, którzy jeszcze nie czytali, za to kto jest już po lekturze ten wie, co mam na myśli.
Uwielbiam takie historie, kiedy jak w puzzlach układanych bez obrazka, szybko domyślam się co przedstawia, dość łatwo odnajduję kolejne elementy, a jednak nie opuszcza mnie zaciekawienie i ekscytacja. Natomiast dopiero po włożeniu ostatnich puzzli można przyjrzeć się całości i zauważyć nawet najdrobniejsze detale.
Króciutko o fabule:
Na skutek tragicznego w skutkach napadu, owdowiała Julia z kilkuletnim synkiem wyprowadza się na przedmieścia. Sześcioletni Beniamin kiepsko radzi sobie ze śmiercią ojca, a jego zachowanie niepokoi Julię. Kim jest tajemniczy przyjaciel, którego chłopiec obwinia o wszystkie złe uczynki, czy jest to ktoś realny czy to tylko wymyślony przyjaciel? Czy sesje z terapeutą pomogą?
Ojciec nastoletniej Heli pragnie zemsty za krzywdy córki, nie ustanie dopóki nie wymierzy sprawiedliwości. Czy uda mu się odnaleźć spokój i ukojenie duszy?
Koniecznie sprawdźcie sami, emocje gwarantowane. Mnie podobało się bardzo.
Serdecznie polecam.
Świetny thriller psychologiczny, trzymający w napięciu, od początku do końca. Akcja toczy się dwutorowo, przeplatając przeszłość z teraźniejszością. Po tragicznych wydarzeniach Julia z 6 letnim synem przeprowadza się na przedmieścia Warszawy. Chce zacząć od nowa, ale nie wszystko takie, jak w wyobrażeniach.Jej synek zachowuje się niestandardowo, zaczynają się dziać niepokojące rzeczy.
NIE KAŻDY, KTO ZBŁĄDZIŁ WE MGLE,ODNAJDZIE DROGĘ DO DOMU. Kiedy dziewiętnastoletnia Alicja Jarosz znika w mglisty poranek, na mieszkańców Sinic pada strach...