W śnieżną noc

Ocena: 4.7 (23 głosów)
Inne wydania:

Burza śnieżna w Wigilię zamienia miasteczko Gracetown w romantyczną przystań, jaką można zobaczyć tylko w filmach. No, coś w tym stylu... Bo przecież wędrówka w zamieci i mrozie, z pociągu, który utknął na pustkowiu, nie kończy się zazwyczaj słodkim pocałunkiem od uroczego nieznajomego. Nikt by też nie pomyślał, że przedzieranie się przez zaspy śniegu może doprowadzić do zakochania się w starym przyjacielu. Albo że ścieżka do prawdziwej miłości wiedzie przez boleśnie wczesną poranną zmianę w Starbucksie.

W wigilijną śnieżną noc zdarzają się jednak cuda.

Magia świąt błyszczy w trzech uroczych i zabawnych, powiązanych ze sobą romantycznych opowieściach o miłości, które napisali bestsellerowi autorzy John Green, Maureen Johnson i Lauren Myracle.

Informacje dodatkowe o W śnieżną noc:

Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2019-12-04
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN: 9788380741201
Liczba stron: 312
Tytuł oryginału: Let it snow

Tagi: Proza (w tym literatura faktu) dla dzieci i młodzieży

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę W śnieżną noc

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

W śnieżną noc - opinie o książce

Avatar użytkownika - Elia
Elia
Przeczytane:2016-12-31,
Jest Boże Narodzenie, a pewne miasteczko w USA atakuje śnieżyca. Pociągi zatrzymują się w połowie drogi, samoloty nie odlatują, a niektórzy z dorosłych tkwią za kratkami... Tak, to nie żart. W tym dziwnym dniu spotykają się drogi kilkorga młodych ludzi. I choć ich święta nie są typowe, bo spędzone bez rodziców, u obcych, w innym mieście, w oczekiwaniu na poprawę aury, to jednak większość z nich mile będzie wspominało ten dzień, bo stanęła na ich drodze miłość, bo wyzbyli się egoizmu, bo podali rękę drugiemu człowiekowi, pożegnali się z samotnością, przemyśleli swoje życie. Jak to bywa w prozie Greena, nic nie jest tu typowe. Brak rodzinnej wieczerzy świątecznej, blasku choinki, a jednak myślę, że bohaterowie tych opowiadań wynieśli o wiele więcej radości i dobra z przeżytych świąt, niż niejeden ,,gorliwy katolik" zabijający się w kuchni, tylko po to, aby na stale stanęło 12 wigilijnych potraw.
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-01-09,
Pozycja całkiem przyjemna, choć nie do końca świąteczna w "polskim" rozumieniu tego słowa. Trzy spójne ze sobą historie nastolenich miłości, napisane przez znanych autorów. Dużym plusem dla mnie jest to, że autorzy starali się pisać nawet sosunkowo podobnym językiem, przez co czytelnik nie ma wrażenia "rozbicia" książki, a jedynie przedstawione mu są trzy punkty widzenia we wspólnym uniwersum.
Link do opinii
kingaczyta.blogspot.com "W śnieżną noc" to książka, którą chciałam przeczytać już rok temu, ale wtedy mi się to nie udało. Postanowiłam jednak, że przed tegorocznymi świętami na pewno ją zdobędę i sama się przekonam, czy to faktycznie taka świetna lektura, która wprowadzi mnie w odpowiedni nastrój. Całą historię rozpoczyna opowiadanie pt. "Podróż wigilijna" Maureen Johnson i bardzo dobrze, że tak się stało, bo według mnie tylko ono zasługuje tutaj na większą uwagę, ale szału też niestety nie ma. Jubilatka (tak, to jest imię) miała spędzić Boże Narodzenie ze swoim chłopakiem. Jednak bójka spowodowana wielką pasją jej rodziców i ich pobyt w więzieniu sprawia, że dziewczyna musi pojechać sama na Florydę do dziadków. Śnieżyca ma jednak swoje do powiedzenia i mocno wda się wszystkim we znaki. Wciągnęłam się, jednak opowiedziana historia niczym szczególnym się nie wyróżnia, nie niesie też większych wartości. Ot, takie krótkie, przewidywalne czytadełko, które miło się czytało, ale na długo w pamięci nie zostanie. Chociaż może dziwne imię głównej bohaterki na dłużej w mojej głowie zagości. Jubilatka przypadła mi do gustu, podobało mi się jej poczucie humoru i sposób narracji. Według mnie jest to najlepsza część książki. Dalej niestety już tak pięknie nie jest. Kolejna część należy do Johna Green'a, który po raz kolejny mnie zawiódł. Ciągle pamiętam jego cudowne "Gwiazd naszych wina", ale już kolejne jego książki mnie nie zachwycały. Jednak i tym razem miałam wobec niego wysokie oczekiwania, liczyłam na noś ekstra. Nie ukrywam też, że to właśnie jego nazwisko mnie do tego tytułu przyciągnęło. A tymczasem jego historia ("Bożonarodzeniowy cud pomponowy") okazała się najsłabsza. Jest to opowiadanie o Tobinie i dwójce jego przyjaciół. Pędzą oni przez zaspę wraz z Twisterem do Waffle Haus, gdzie znajduje się grupa cheerleaderek. Gdy czytałam tę historię to nie wiedziałam, co myśleć. Czułam głównie irytację, cała ta historia o nastolatkach pędzących na złamanie karku przez zaspy tylko po to, by zobaczyć grupę cheerleaderek, była według mnie bez sensu. Bohaterowie mnie denerwowali, byli dziecinni, a ich poczucie humoru do mnie nie przemówiło. No cóż, może się starzeję. Końcówka trochę uratowała sprawę, ale po Greenie spodziewałam się czegoś innego. Ogólnie czułam się zażenowania podczas czytania. Johnie, naprawdę? Dla mnie porażka... Finałem jest opowiadanie pt. "Święta patronka świnek" Lauren Myracle. Jest to historia Addie, która opłakuje swoje rozstanie z Jebem. Przez jeden pocałunek z innym chłopakiem straciła swojego prawdziwego ukochanego. Czy ten związek da się jeszcze uratować? I to opowiadanie mnie nie zachwyciło, a nawet już z niecierpliwością oczekiwałam końca całej tej książki. Główna bohaterka niezwykle mnie irytowała, jej ciągłe humorki i narzekanie działały na mnie rozstrajająco, wszystko było tu jakieś takie sztuczne i po prostu nudne. Ogólnie bezsensowna ta historia i dziwna (inne słowo po prostu nie przychodzi mi na myśl). Chociaż lektury nie mogę zaliczyć do udanych i uważam, że zmarnowałam przy niej czas, to przyznaję, że doceniam pracę autorów, którzy musieli naprawę ze sobą współpracować, żeby wszystkie te trzy historie ze sobą powiązać. Początkowo myślałam, że będę miała do czynienia z zupełnie odrębnymi opowiadaniami, ale okazało się, że wszystkie się ze sobą łączą.
Link do opinii
,,To, co dla jednych jest obłędem, dla innych stanowi gwarancję zdrowia psychicznego." Piękna. Urokliwe, klimatyczne, zabawne i wzruszające to chyba najlepsze słowa na określenie tych opowiadań. Książka niesie ze sobą wiele miłości i nadziei. Mówi, że zawsze możemy stać się lepsi. Autorzy stworzyli ciepłe, wyraziste postacie. Każda z nich umila nam zimowe wieczory. Lekka, przyjemna książka na zimne dni. Polecam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - al-ks
al-ks
Przeczytane:2015-11-08,
Noo, ta pierwsza historia jest super! Polecam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - krasu
krasu
Przeczytane:2015-10-22,
Ciekawa koncepcja książki. Tutaj każdy z autorów stworzył 3 wyjątkowe i unikalne historie, dopełniające się wzajemnie i tworzące spójną całość. W mojej opinii najciekawszym opowiadaniem spośród tych trzech jest niezaprzeczalnie pierwsze z nich czyli Podróż Wigilijna. Jubilatka Dougal ( która wcale nie jest striptizerką) mieszka w Richmond. Zawsze ma problem ze swoim niecodziennym mianem, które nadali jej rodzice inspirując się Aleją Jubilata czyli jednym z domków z serii Flobie. Trzeba być nieźle stukniętym na tym punkcie by nadawać imię zabawki dziecku. W tegoroczne święta, jak zresztą zwykle, rodzice postanawiają udać się w bój o nowe domki do swojej już i tak zbyt pokaźnej kolekcji. Bohaterka i tak nie żałuje, gdyż rekompensatę ma stanowić wigilijna impreza u jej peryferycznie szwedzkiego chłopaka. Niestety jej plany legną w gruzach za sprawą mistycznego fatum, które sprawiło, że musiała spakować się w ciągu 30 minut i jak najszybciej popędzić na pociąg na Florydę. Dziwnym zbiegiem okoliczności fatum to jej rodzice, którzy dali się zamknąć w więzieniu w wigilijną noc z powodu tak prozaicznego jak przepychanki w walce o domek Flobie. Szalone przygody, niebezpieczne eskapady, chłód rozstań i gorąco miłości, która rozgrzewa lepiej niż najlepsza na świecie czekolada.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Marcik
Marcik
Przeczytane:2015-09-18,
Po książkę sięgnęłam, nie oszukujmy się, tylko i wyłącznie ze względu na Johna Greena. Pierwsze dwa opowiadania ("Podróż wigilijna" Maureen Johnson i "Bożonarodzeniowy cud pomponowy" Johna Greena) były po prostu fenomenalne, oba o problemach nastalatków, pisane ich językiem i do nich skierowane. A do tego jeszcze małe, klimatyczne miasteczko całkowicie zasypane śniegiem. Żadnych zastrzeżeń. Kolejnym plusem jest moje ogromne utożsamienie się z bohaterką pierwszego opowiadania - Jubilatką. Nie chodzi tu nawet o jej problemy, bo rodziców w więzieniu, czy zdradzającego chłopaka nie mam, ale o jej sposób bycia, dokładnie taki jak mój. Niestety, ostatnie opowiadanie mnie zawiodło. W porównaniu z dwoma poprzednimi "Święta patronka świnek" napisane przez Lauren Myracle to, moim zdaniem, porażka. Fakt, dostała najtrudniejsze zadanie (nie będę zdradzać jakie), ale nie wywiązała się z niego za dobrze. Język używany przez autorkę absolutnie nie był językiem zbuntowanej nastolatki, tylko dorosłej osoby próbującej się w tę nastolatkę wcielić. W tym przypadku z czystym sumieniem mogę dać 4, ale nie więcej...
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2015-04-01,
Śnieg. Gdziekolwiek się nie spojrzy jest pełno białego puchu. Kto z nas nie chciałby takiej zimy, a jeszcze w czasie Świąt Bożego Narodzenia? A na dodatek jest to idealna sceneria dla zakochanych ludzi. Pocałunek wśród płatków śniegu jest tak samo, a może i bardziej romantyczny od tego w kroplach deszczu. ,,W śnieżną noc" to trzy opowiadania, które są o magii, w większym lub mniejszym stopniu, Świąt Bożego Narodzenia. Każde z nich jest bardzo ciekawe, żartobliwe i niezwykle nastrojowe, a tym bardziej jeśli za oknem z nieba leci biały puch, a my siedzimy owinięci w koc z kubkiem gorącego kakao w ręce. Nie można jednak powiedzieć, że są one nic niewartościowe i jedyne co nam oferują to kilka godzin świetnej zabawy. Cała książka uczy nas głównie o miłości. Mówi nam, że należy dokładnie się rozglądać, bo być może prawdziwa miłość jest tuż pod naszym nosem, tak jak można usłyszeć w piosence Igora Herbuta pt. ,,Wkręceni", że ,,patrząc z bliska widzisz najmniej". Pokazuje nam, że miłość może przytrafić się każdemu, niezależnie od czasu, miejsca lub naszego samopoczucia. Jeśli to uczucie jest prawdziwe, to ludzie, którzy się nim darzą, są w stanie wszystko sobie wybaczyć. Wielką zaletą tej książki są postacie, których po prostu nie da się nie lubić. Nie tylko główni bohaterowie są wyraźnie nakreśleni, bo i ci drugoplanowi, jak i epizodyczni są również dokładnie przedstawieni. Rzeczą, która bardzo mi się podobała, to było to, że wszystkie opowiadania łączyły się w całość, splecione zarówno bohaterami, którzy pojawiając się w tym pierwszym jako postacie drugoplanowe, w kolejnym stają się nagle głównymi bohaterami; miejscem i czasem akcji; jak i fabułą, która w dużej mierze odnosi się do miłości. Widać przez to, że autorzy każdego z trzech opowiadań, musieli być przez cały okres pisania tej książki w ciągłym kontakcie. Trzeba przyznać, że świetnie się zgrali i wykonali kawał dobrej roboty. Na początku czytania pojawiły się w mojej głowie myśli, że będzie to raczej przeciętna książka, a po przeczytaniu pierwszego opowiadania, które liczyło około 100 stron czułam lekki niedosyt. Jednak po skończeniu całej książki, naprawdę mi się spodobała i cieszę się, że po nią sięgnęłam. Każde opowiadanie uzupełniało pozostałe dwa, co sprawiało, że z trzech, niby odrębnych, a jednak tak połączonych historyjek powstała cudowna książka, którą każdemu polecam na okres nie tylko świąt, ale i całej zimy. ksiazki-recenzje-czytelnicy.blogspot.com
Link do opinii

Nie przepadam za zimą, chłodem i zaspami śnieżnymi. Jednak Wigilia bez białego puchu pokrywającego ziemię traci trochę na atmosferze. Pamiętam jeszcze z lat dziecięcych jak patrząc przez okno oczekując pierwszej gwiazdki rok rocznie śnieg lśnił, przyozdabiając szaroburą ziemię i pozbawione zieleni drzewa. Ostatnio matka natura robi psikusy i niestety skąpi białego puchu w okresie świątecznym...

Pewnie zastanawiacie się po co o tym piszę? Abyście zrozumieli co poczułam gdy zobaczyłam okładkę tej książki. Przywołała miłe wspomnienia. Jednak lektura odstała swoje na półce i dopiero teraz po nią sięgam. Dziś nabrałam ochoty na poznanie jakiejś historii miłosnej. Nie dlatego, że są Walentynki. Tak zwyczajnie chciałam się nieco zrelaksować podczas łatwej, lekkiej lektury. A dodatkowo spełniłam wreszcie swoje plany czytelnicze jeśli chodzi o twórczość Johna Greena. Na temat książek, które napisał naczytałam się na zaprzyjaźnionych blogach bardzo wiele i już od dłuższego czasu zamierzałam zapoznać się z którąś z historii, które stworzył. Zatem zasiadłam do lektury...

"W śnieżną noc" to zbiór trzech opowiadań autorstwa różnych pisarzy. Pierwszą z nich można nazwać udaną, kolejną dobrą a ostatnią najsłabszą. Maureen Johnson stworzyła opowieść ekscentryczną i zabawną, John Green napisał utwór przeciętny, przewidywalny, miejscami trochę sarkastyczny i odrobinę ironiczny a do opowiadania Lauren Myracle najbardziej pasują przymiotniki - ponure i marudne. Dodatkowo można zauważyć, że autorka siliła się na sarkastyczne wstawki, które okazały się w jej przypadku niestety nietrafione. To właśnie ostatnia historia zepsuła cały nastrój, jaki zbudowały ją poprzedzające.

Niestety pod względem kreacji bohaterów to także Myracle zawodzi. Postacie, które wydawały się sympatyczne, ciekawe, prawdziwe w opowiadaniach Johna Greena i Maureen Johnson u niej przypominają aktorów, którzy nie potrafią wcielić się w powierzoną im rolę. Bohaterowie, których stworzyła Myracle wydają się sztuczni i bardzo irytujący. Nie miałam najmniejszej ochoty poznawać ich bliżej. Dodatkowo treść ich wypowiedzi sprawia wrażenie płaskich i bezsensownych. Można pokusić się o stwierdzenie, że pisarka postacie wypaczyła.

Trzeba przyznać, że książka jest specyficzna. Mimo, że nie oceniam jej zbyt wysoko, bardzo szybko mi się ją czytało. Wiele kwestii zostało tu przedstawionych pospiesznie i "po łapkach". Pewnie gdyby nie nazwisko Johna Greena na okładce nie zwróciłabym na tą pozycję uwagi. Nie słyszałam o dwóch pozostałych autorkach tu zamieszczonych opowiadań, choć jak można przeczytać na skrzydełku okładki Maureen Johnson napisała wiele bestsellerów, a Lauren Myracle stworzyła bardzo dużo książek dla dzieci i młodzieży.

Podsumowując często zdarza się, że opowiadania tworzące zbiory są nierówne, ale utwór Lauren Myracle jest źle dobrany po pozostałych. Burzy lekkość, humor, pozytywne uczucia zamienia w negatywne. Styl i bohaterowie dwóch pierwszych opowiadań współgrają ze sobą. Czytając historię trzecią odniosłam wrażenie jakby była tu przysłowiowym trzecim kołem u wozu. Zastanawiam się czy nie byłoby lepiej przeczytać ich w odwrotnej kolejności. Może wtedy ta ostatnia historia nie wypadłaby tak słabo.

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2015-01-06,
Choć ciężko mi się identyfikować z problemami sercowymi nastolatków, pierwsze opowiadanie chwyciło mnie za serce. Tylko dlatego daję książce aż cztery gwiazdki; pozostałe dwa opowiadania chwytały bowiem za serce z żałości, a ja próżnie doszukiwałam się tej samej magii i ironii, jaka przezierała z pierwszej części. Zachęcam zatem do szanowania swojego czasu i poprzestania na pierwszym opowiadaniu.
Link do opinii
Hm.. Trudno wystawić jedną opinię do książki, która składa się z trzech osobnych jednostek, które są ze sobą tylko delikatnie powiązane miejscem i czasem akcji. Pierwsza opowieść o Jubilatce i Stuarcie była zdecydowanie najlepsza. Bo pierwsza? Może. Napisana dość prostym językiem co dla mnie jest takim malutkim minusem jednak nie wpłynęło to znacząco na ogólną opinię. Historia z, o dziwo, nagłą zmianą akcji (mogę tak powiedzieć?). Gdy myślisz, że na początku wiesz jak opowiadanie się zakończy, okazuje się, że się mylisz. Drugie opowiadanie o Diuk i Tobinie troszkę słabsze, jednak poziom trzyma. Zdecydowanie więcej humoru i absurdów niż w poprzednim. No bo czy jazda w śnieżyce do kawiarni tylko po to by zagrać w Twistera z pomponiarami jest normalna? Eh. Może w Ameryce. Ostatnia opowieść zdecydowanie najsłabsza. Może byłam już zmęczona książką czy coś, ale nie mogłam przejść przez opowieść o Jebie i jego ukochanej, która przez kilkanaście pierwszych kartek użalała się nad sobą i wspominała chwilę z chłopakiem. W ogólnym rozrachunku (dobra zrobię to) książka wypadła pozytywnie. Nie powala, ale jest dobra na zimowy wieczór pod kołderką z ciepłym kakao w ręce.
Link do opinii
Każde opowiadanie zostało napisane przez innego autora, są one mimo to ze sobą powiązane. Akcja rozgrywa się we wspomnianym Gracetown - chyba bardziej wymownej nazwy znaleźć by się nie mogło, które zostaje w wigilię odcięte od świata z powodu... śnieżycy. Śnieg, który zwykle wygląda uroczo, ale w nadmiarze może solidnie utrudnić życie społeczności
Link do opinii

"W śnieżną noc" to trzy opowiadania o małym miasteczku Gracetown. Pierwsze z nich nosi tytuł "Podróż wigilijna". Opowiada o dziewczynie, która ma wyjątkowo dziwne imię - Jubilatka. Julia, bo tak chce, żeby się do niej zwracać, ma spędzić Wigilię w domu swojego chłopaka na Smorgasbord. Jednak niespodziewane wydarzenia sprawiają, że dziewczyna ląduje w pociągu na Florydę. W tym samym czasie trwa największa śnieżyca od pięćdziesięciu lat. Niestety pociąg nie jest w stanie jej pokonać. Jubilatka wraz z tajemniczym Jebem i czternastoma cheerleaderkami musi zostać na noc w Gracetown, gdzie poznaje dziwnego Stuarta, u którego postanawia spędzić tę magiczną noc. Kolejne opowiadanie to "Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy". Tym razem poznajemy trójkę przyjaciół: Tobina, Diukę i JP. Spędzają oni Wigilię razem w domu Tobina, którego rodzice utknęli na lotnisku z powodu śnieżycy. Oglądają oni Jamesa Bonda, gdy dzwoni do nich ich przyjaciel - Keun. Proponuje im świetną zabawę z czternastoma cheerleaderkami. Jednak miejsca są tylko dla dwóch chłopaków. Mimo niezadowolenia Diuk cała trójka rusza w niebezpieczną podróż z Twisterem w ręku.  Czy to jest dobry pomysł, gdy na dworze panuje  niesamowita śnieżyca? Trzecia historia nosi tytuł: "Święta patronka świnek". Opowiada nam wydarzenia po Bożym Narodzenie. Addie rozpacza po zerwaniu ze swoim chłopakiem. Ma nadzieję, że wszystko jeszcze się naprawi. Lecz ta nadzieja sprawia, że dziewczyna staje się samolubna i zapomina o innych ludziach. Czy losy tej niezwykłej plejady bohaterów splotą się? Czy wszystko ostatecznie dobrze się ułoży? Czy śnieżyca sprawi cuda?

Na pewno słyszeliście już nie raz o tej książce. Ostatnimi czasy coraz więcej osób chce ją przeczytać. Ja należałam do tej grupy. Nazwisko Johna Greena bez wątpienia przyciąga fanów jego książek. Jeśli czytaliście moje recenzje jego książek, wiecie, że mam sprzeczne uczucia co do niego. Nie jest on autorem, którego uwielbiam, jednakże bardzo cenię jego powieści. Właśnie dlatego i ja zapragnęłam przeczytać w "Śnieżną noc", tym bardziej że niedługo święta. Jest idealna pora, by poczuć klimat świąt. Czy moje oczekiwania wobec książki zostały spełnione? Niestety, a może "stety" mam mieszane uczucia. 

Na początku byłam przekonana, że są to trzy oddzielne historie. Gdy odkryłam, że łączą się one i splatają ze sobą, byłam zaskoczona i to bardzo mile zaskoczona. Mogłam obserwować, jak bohaterowie mijają się na ulicy, przypadkowo spotykają, plotkują o sobie, aż wreszcie historia się kończy. Ale czy tak naprawdę się kończy? Może trwa dalej, tylko my o tym nie wiemy... Połączenie trzech historii i to jeszcze napisanych przez trzech różnych autorów jest świetnym pomysłem. I muszę przyznać, że świetnie skomponowali fabułę. W pewnym momencie nawet zapomniałam, że to jednak trójka różnych osób. 

Historie są przekomiczne, czasami wręcz nienormalne, jednak bardzo zabawne. Nie raz śmiałam się do książki. Jednak mimo specyficznego poczucia humoru opowiadania poruszają wyjątkowo ważne tematy. Pokazują co to jest miłość, prawdziwy związek, empatia, przyjaźń. Ukazują sytuacje, które dzieją się w specyficznych warunkach, lecz na co dzień też są spotykane. To one tworzą nasze życie i sprawiają, że stajemy się niepowtarzalnymi osobami, od których zależą losy świata. Bardzo się cieszę, że autorzy poruszyli takie tematy, bo one mimo popularności często są bagatelizowane. Niestety książka ma pewną wadę, którą nie do końca umiem określić. Gdy czytałam, czułam się, jakby autorzy próbowali uchwycić jakiś temat, a nie umieli go przedstawić. Rozpraszało mnie to i nie pozwalało się skupić na treści. 

W całej powieści brakowało mi też tego klimatu świąt, na który tak bardzo czekałam. Byłam przekonana, że ta książka da mi go więcej niż nawet chcę, a tymczasem ani przez chwilę nie poczułam tej magii świąt. Ani śnieżyca, ani choinki nie były w stanie sprawić, że spędziłam razem z bohaterami Boże Narodzenie. Cała sceneria bardziej mi pasowała na szalone ferie z przyjaciółmi. Choć to też pasuje na ten okres... U mnie ferie w tym roku już w styczniu.

"W śnieżną noc" dało mi wiele chwil relaksu i niepohamowanego śmiechu. Nie żałuję, że przeczytałam te trzy niezwykłe opowiadania. Spodziewałam się więcej, lecz to pewnie przez zbyt dużą liczbę reklam. Jestem zadowolona z lektury i polecam ją każdemu, kto chce miło spędzić czas przy kominku (choć ja go nie mam). Dla fanów Greena pozycja obowiązkowa!

 

Link do opinii
Naprawdę niesamowita. Zanim przeczytałam tę książkę myślałam, że historie w niej zawarte nie mają nawet najmniejszego związku ze sobą. A tu okazało się zupełnie na odwrót! Jak dla mnie to świetny pomysł. Zaczęłam się zastanawiać jak musi wyglądać proces tworzenia takiej książki. Przecież autorem każdej opowieści jest zupełnie inna osoba, a jednak historyjki w tak wyraźny sposób nawiązują do siebie, że nie może tu być mowy o przypadku. Ciekawa jestem czy pomysłodawcą całej książki była tylko jedna osoba a pozostała dwójka zwyczajnie wymyśliła resztę dotyczącą jego tekstu, czy też każdy z autorów sam indywidualnie wymyślił swoją opowieść, a później wszyscy postanowili się spotkać i dodali wspólne fragmenty. Ach, te pytania! Johna Greena oczywiście każdy kojarzy, ale muszę przyznać, że wcześniej nie słyszałam o dwóch pozostałych pisarzach. Czas to zmienić. Byłam też zaskoczona tym, gdy po przeczytaniu całej książki odkryłam, że najbardziej podoba mi się opowieść Maureen Johnson. Mimo, że wszystkie były na w miarę jednakowym poziomie, to przygoda Jubilatki najbardziej przypadła mi do gustu. Oczywiście John Green nie zawiódł moich oczekiwań, a fragment przez niego napisany jest bardzo w jego stylu, na pewno spodoba się wszystkim fanom jego innych książek. Również trzecia pisarka, Lauren Myracle nie odstaję od innych. W jej opowieści świetne było to, że na koniec dochodzi do spotkania wszystkich bohaterów. "W śnieżną noc" jest zdecydowanie idealną książką na śnieżną pogodę, i nawet mimo tego, że za moim oknem wciąż brak śniegu to czytanie tej książki sprawiło mi wielką radość.
Link do opinii
Książka typowo dla młodzieży. Chyba jestem już za stara na tego typu opowieści.. Niestety dla mnie historie zbyt przesłodzone, niewiarygodne, a bohaterowie irytujący. Jestem rozczarowana fabułą, spodziewałam się ciekawszej treści, czytając wszędzie same pozytywne recenzje tej powieści.
Link do opinii
Maureen Johnson, John Green i Lauren Myracle to pisarze, którzy tworzą książki dla młodzieży. Każde z nich napisało opowiadanie, które pojawiło się we wspólnym zbiorze ,,W śnieżną noc", którą w 2014 roku wydał Bukowy Las. Jubilatka, zwana Julią, musi pojechać na święta do dziadków. Jej rodzice trafili do więzienia po sprzeczce w kolejce. Dlatego dziewczyna wsiada do pociągu i rusza w podróż. Niestety nie może odwiedzić swojego chłopaka, z którym miała spędzić świąteczny wieczór. Nie jest z tego powodu zadowolona. Po drodze czeka ją wiele niespodzianek, aż w końcu trafi do Gracetown. Jej pociąg utknął w zaspie, dlatego dziewczyna postanowiła go opuścić i spędzić czas w pobliskiej knajpce. Wraz z nią pociąg opuściły cheerleaderki. O ich obecności w mieście dowiaduje się Tobin. Jego kolega pracuje w knajpie, w której zjawiły się piękności. Jeden telefon wystarczy, by Tobin wraz z przyjacielem i przyjaciółką podjął decyzję o odwiedzeniu miejsca pełnego cheerleaderek. Podróż nie jest prosta, utrudnia ją śnieg i inni zainteresowani spędzeniem z dziewczynami wieczoru. Tobin się jednak nie poddaje, a po drodze odkrywa wiele ciekawych rzeczy, na które wcześniej nie zwrócił uwagi. Z pociągu wyszedł też Jeb, który koniecznie chciał dotrzeć do swojej dziewczyny Addie, która zdradziła go jakiś czas temu. Dziewczyna jest przygnębiona, ma poczucie winy, nie chciała tego robić. Kocha Jeba, ale nie widzi szans na dalszy ich związek. Rozpacza, chce się z nim spotkać, ale wie, że to niemożliwe. Myśli, że chłopak skreślił ją ze swojego życia, a okazał to, nie przychodząc na spotkanie, które mu zaproponowała. Zbiór opowiadań utrzymany jest w podobnym, świątecznym, młodzieżowym klimacie. Pierwsze miłości, związki, rozstania - to tematy, które porusza się w tej książce. Dodatkowo wszystko to dzieje się w zimowej i śnieżnej atmosferze, która dodaje uroku opowieści. Pierwsze opowiadanie jest pełne humoru i bardzo ciepłe. Drugie, autorstwa Greena, pokazuje jego styl w całej krasie - zabawna i refleksyjna podróż pełna zwrotów akcji i ciekawe perypetie trójki przyjaciół mają w tle wątek o przyjaźni damsko-męskiej. W ostatnim opowiadaniu wiele jest smutku i rozgoryczenia, ale nie są tu przytłaczające uczucia, raczej takie, które doskonale opisują stan nastolatki po rozstaniu z chłopakiem, przekazane w przystępnej formie, bez smęcenia. Dodatkowo autorka serwuje czytelnikom refleksje na temat związków, różnic, zmiany swojego postępowania i myśleniu tylko o sobie. Język wszystkich trzech opowieści jest przyjemny i przystępny. Nie ma w nim trudnych słów, a te obce zostały wyjaśnione w treści. Wszystko okraszone jest specyficznym humorem, dostrzegalnym nie tylko w sytuacjach, ale też w doborze i grze słów. Ciekawe jest to, że opowiadania łączą się ze sobą. Bohaterowie wspomniani jako poboczni w jednej opowieści, są w drugiej przywoływani znowu, albo stają się ich głównymi postaciami. To świetny zabieg, który spaja całość. Ogólnie książka zaskoczyła mnie wspaniałym świątecznym klimatem. Mimo że opowiadania miały podobne tematy, a zakończenie wyszło trochę zbyt bajkowo, podobała mi się ta lektura. Uważam, że jest świetną książką na czas przedświąteczny. Głównymi bohaterami są nastolatkowie z typowymi dla ich wieku rozterkami. Czyta się szybko i przyjemnie, a malownicze opisy sprawiają, że czytelnik czuje, jak mróz szczypie go w nos. Polecam głównie młodszym czytelnikom, choć i starsi znajdą tu coś dla siebie. To klimatyczna książka ze świąteczną aurą w tle - idealna na nadchodzący czas. Nazwiska autorów gwarantują dobrą zabawę i przyjemnie spędzony wieczór.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Aila92
Aila92
Przeczytane:2018-12-09, Ocena: 5, Przeczytałam,

Po „W śnieżną noc” sięgnęłam ze względy na zbliżające się Boże Narodzenie. Są to 3, luźno ze sobą powiązane opowiadania, których akcja się dzieje w mieście Gracetown.

W pierwszej części Jubilatka (używająca imienia Julia) jest zmuszona spędzić Święta u dziadków na Florydzie. Oznacza to, że spędzi tam również pierwszą rocznicę związku ze swoim chłopakiem, Noah. Podczas jazdy pociągiem poznaje Jeba, z którym zerwała dziewczyna, ale on pragnie ją odzyskać. Niestety, z powodu śnieżycy pociąg staje w pobliżu Gracetown i nie ruszy przez dłuższy czas. Jubilatka idzie do Waffle House, gdzie poznaje Stuarta i to z jego rodziną spędza Święta.

Drugie opowiadanie, autorstwa Johna Greena, przedstawia nam trójkę nowych bohaterów – Tobin, JP i Diuk. Z Waffle House dzwoni do nich przyjaciel, Keun, zapraszając ich do restauracji. Dwóch pozostałych pracowników również zaprasza swoich przyjaciół, ale… miejsca nie starczy dla wszystkich. 3 grupy rozpoczynają więc wyścig o to, kto jako pierwszy dotrze do Waffle House…

Trzecia historia jest zdecydowanie moją ulubioną. Napisana przez Lauren Myracle opowieść przybliża nam szczegóły rozstania Jeba (poznanego w pierwszej części) i Addie. Dziewczyna bardzo cierpi po rozstaniu, a jej przyjaciółki nie do końca jej pomagają w pozbieraniu się „do kupy”. Dorrie zarzuca Addie, że ta myśli tylko o sobie. Dziewczyna chce jej udowodnić, że jest inaczej i obiecuje trzeciej z przyjaciółek, Tegan, że odbierze ze sklepu zoologicznego jej nowego kolegę – świnkę o imieniu Gabriel. Oczywiście, nic nie może pójść dobrze…

Chociaż jest to książka dla nastolatków, czytałam ją z wielką przyjemnością. Łączy ona w sobie dość istotne dla młodych ludzi elementy – pierwszą miłość, przyjaźń, relacje z dorosłymi…

Polecam ją i młodszym, i starszym czytelnikom, zwłaszcza w czasie przedświątecznym.

Link do opinii
Avatar użytkownika - wanderlust
wanderlust
Przeczytane:2023-12-02, Ocena: 5, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - Glowworm
Glowworm
Przeczytane:2017-12-11, Ocena: 4, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - 22200116Zp
22200116Zp
Przeczytane:2016-12-10, Ocena: 5, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - anita0201
anita0201
Przeczytane:2016-09-14, Przeczytałam,
Inne książki autora
Papatki
Lauren Myracle0
Okładka ksiązki - Papatki

"Papatki" to doskonała opowieść o szalonym trio, Angeli (SnowAngel), Maddie (mad maddie) i Zoe (zoegirl), które musi się zmagać z masą codziennych...

Klucz do przeszłości
Lauren Myracle0
Okładka ksiązki - Klucz do przeszłości

Trzecia część trylogii o trzech siostrach, magii i codziennych problemach nastolatek. Po Nataszy i Darii przychodzi kolej Avy. Trzeciego dnia po jej trzynastych...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy