Galicja, 1909 rok. Mimo złej opinii i niejasnej przeszłości Erik Landecki zostaje przyjęty na czyścibuta w austriackim dworku. Jest przekonany, że los się do niego uśmiechnął. Pierwszej nocy ginie jednak dziedzic rodu, a cień podejrzeń pada na Polaka. Szybko pojawiają się spreparowane dowody, a Erik staje się głównym podejrzanym. Musi walczyć nie tylko o swoją wolność, lecz także o życie - w zaborze austriackim karą za morderstwo jest bowiem śmierć przez powieszenie. Czyta: Krzysztof Gosztyła Czas trwania: 14:50:00
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2016-06-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 0
Już jakiś czas temu spoglądałam na tę książkę z ciekawością, a jak zobaczyłam to nowe piękne wydanie zupełnie przepadłam. Remigiusz Mróz umiejscowił akcję swojej powieści w klimacie austriackich zaborów początku XX wieku, więc również moja miłość do kryminałów retro nie pozwoliła mi przejść obok niej obojętnie.
Rozpoczyna się brutalnym morderstwem syna bogatych, austriackich arystokratów, a główne podejrzenie pada na młodego Polaka z nieciekawą przeszłością. Czy rzeczywiście może mieć coś wspólnego z zabójstwem, a może został wytypowany na kozła ofiarnego? Czy cokolwiek jest w stanie uchronić go przed stryczkiem?
I już ta intryga wystarczyłaby na fabułę zajmującej powieści, ale okazuje się jedynie początkiem czekających na odkrycie rodzinnych tajemnic i olbrzymich manipulacji, dyktowanych chciwością i chęcią zemsty. Prócz elementów thrillera i sagi rodzinnej, autor wplata w opowieść również ciekawy wątek obyczajowy. Możemy przyjrzeć się też galicyjskiemu prawu owych czasów, ale i jego nierówności wobec ludzi o różnym statusie społecznym i materialnym. Nie zabrakło tu również miejsca na miłość.
Z łatwością i prawdziwą przyjemnością zagłębiłam się zarówno w ówczesne realia, jak i wciągającą, pełną zwrotów akcji opowieść. Autor nie zarzuca czytelnika faktami historycznymi, dając jedynie rys tamtych czasów. Jednak zarówno to, jak i specyfika wyrażania się i postępowania bohaterów pozwalają na prawdziwą podróż w czasie. Podróż pełną emocji, oczywiście.
„W cieniu prawa” dołącza do moich ulubionych, prócz trylogii „Parabellum” i „Behawiorysty” powieści autora.
Tym razem Mróz zaprasza nas w podróż do dwudziestowiecznego austriackiego dworku i nie obchodzi się z nami łaskawie: już na pierwszych stronach powieści dochodzi do morderstwa dziedzica rodowego, a głównym podejrzanym staje się nowozatrudniony w posiadłości Polak. Grozi mu kara śmierci, a wstawia się za nim Sophie, narzeczona brata zamordowanego oraz Anika, pomoc kuchenna.
Książka jest lekka i przyjemna, szybko się ją czyta, ale nie trzyma tak wysokiego poziomu jak popularne serie z Chyłką i Forstem. Akcja nie zatrzymuje się ani na chwilę, po jednej intrydze już zaczyna się następna, a czytelnik nie wie, którym bohaterom można wierzyć. Najbardziej przekonała mnie do siebie postać majordoma, lojalnego wobec rodu, sztywnego wobec przestrzegania etykiety, ale też ostatecznie potrafiącego opowiedzieć się po właściwej stronie. Właściciel dworku oraz jego żona są nieco schematyczni, ale można im to wybaczyć, a do reszty postaci nie mam żadnych większych zarzutów.
Zakończenie opowieści jest typowe dla Mroza – ze zwrotem akcji i w iście hollywoodzkim stylu, ale osobiście jestem w stanie przymknąć na to oko, ponieważ lektura była udana.
Remigiusz Mróz kolejny już raz mnie zadziwił. Nie ważne czy jest to kryminał, thriller czy tak jak ta, prawnicza powieść w stylu retro - za każdym razem jestem zaskakiwana.
Autor zabiera nas do Austro-Węgier początku dwudziestego wieku, a mianowicie do Galicji 1909 roku. Polak, Erik Landecki zostaje przyjęty na czyścibuta w austriackim dworku. Niestety pierwszej nocy jego pracy, dochodzi do morderstwa dziedzica rodu Reinerów. Podejrzenie pada na Erika. Pojawiają się spreparowane dowody. A jakby tego było mało, obciążają go niechlubna przeszłość i zła opinia. Grozi mu najsurowszy przewidziany wyrok - kara śmierci. Czy Landecki jest winny? A jeśli nie - kto go wrobił? Czy uda mu się oczyścić z zarzucanych czynów?
Bardzo przypadła mi do gustu pomieszanie zbrodni z elementami obyczajowymi i z sagą rodzinną. Takie pomieszanie gatunków mogło być dla autora, jak i samego czytelnika pewną pułapką. Bo, aby otrzymać taką, a nie inną powieść, trzeba zachować odpowiednie proporcje. To się udało, fabuła jest niezwykle spójna. Mróz wyszedł poza utarte przez siebie schematy. Zadbał o wszelkie szczegóły. Znajdziemy sporo nienachalnych odwołań do historii. Sama Galicja zaś stanowi tylko tło do wydarzeń, gdzie ważniejsi są bohaterowie.
Powieść pełna rodzinnych sekretów, zbrodni, trupów (poza Juliusem będzie ich znacznie więcej). I jak to u Mroza, nie mogło zabraknąć interesującego wątku prawniczego. I ku mojej uciesze, także malutki miłosny. Miłość rodzi się w sposób niewymuszony, nie przysłaniający fabuły, tego co najważniejsze. Co ciekawe, autor miesza nie tylko gatunki, ale i charaktery bohaterów. Ci, wydawałoby się dobrzy, stają się źli i na odwrót. Co chwila byłam zaskakiwana, a w pewnym momencie już nie byłam taka pewna czy któryś z nich znowu z czymś nie wyskoczy. Trudno tu komukolwiek zaufać, bo każdy z nich mógł okazać się nielojalny względem drugiego. Brawo Panie Remigiuszu! Udało się Panu nie jeden raz wyprowadzić mnie w pole. To najbardziej lubię w książkach. Wszystkie wydarzenia zostały przedstawione z perspektywy Erika, jak i pozostałych bohaterów. Dzięki temu możemy bliżej poznać tę historię, jak i samych bohaterów.
Jest coś jeszcze, co rzuciło mi się w oczy. A mianowicie to, że wyraźnie autor zaznaczył różnice w tym, jak poszczególne postacie pochodzący z odmiennych warstw społecznych wysławiali się. To słownictwo rzadko jest dziś spotykane, a idealnie pasowało do tej powieści, której akcja toczy się przed wiekiem.
Tym razem nie będzie żadnej kontynuacji. To historia zamknięta. I tym elementem Mróz również zaskakuje, bo przyzwyczaił nas do tego, że tworzy dalsze tomy swoich książek. I chociaż chciałam, żeby lepiej utarł nosa pewnej dwójce... to i tak jestem usatysfakcjonowana zakończeniem.
W cieniu prawa to fascynująca powieść napisana w duchu retro o rodzinnych sekretach, nienawiści, odrzuceniu. Świat arystokracji, w jaki autor mnie wprowadził, sprawił, że z ogromną przyjemnością spędziłam czas wraz z bohaterami tej powieści. Z chęcią jeszcze raz bym tam się znalazła. Jak do tej pory żadną powieścią Mroza się nie rozczarowałam, i mam nadzieję, że nigdy się to nie stanie. Wielu zarzuca autorów, że to jego najgorsza książka w pokaźnym już dorobku. Otóż dla mnie nie. Jest po prostu inna, a nie każdy tę inność lubi.
Mróz nieco inaczej, bo w kryminale retro. Jak wszystkie książki tego gatunku tę też przesłuchałam na audiobooku. I myślę, że dość wysoka ocena to przede wszystkim zasługa mojego ulubionego lektora Krzysztofa Gosztyły. Polubiłam Sophie za jej determinację i niezależność. Szybka, wciągająca i miejscami emocjonująca lektura. Akurat losy tych bohaterów z chęcią bym śledziła dalej, ale autor (co u niego dość niezwykłe) nie zamierza kontynuować tej opowieści.
Zabójstwo w austro-węgierskim dworku r.1909 Galicja. Bohater Polak- Erik Landecki. Wartka akcja, zaskakujące zakończenie.
Zaskakujący początek dawne czasy, konwenanse i niebywały blichtr. Zakończenie natomiast zwala z nóg. Swietnie napisana historia o ludziach bogatych , którym wszystko wolno i o biednych , którymi się pomiata.
"W cieniu prawa" to pierwsza ksiązka R. Mroza, którą przeczytałam.
Słyszałam mnóstwo pochlebnych opinii.
Książka nie podobała mi się, autor może miał dobry pomysł na fabułę, ale nie potrafił go wykorzystać. Jeśli wszystkie jego książki są takie to lepiej sobie darować.... no, ale dam mu jeszcze jedną szansę. Po tej lektórze jestem skłonna stwierdzić, że autor idzie na ilość a nie na jakość i nie wiadomo skąd te pochlebne opinie.
Październik 1939. Po zdemaskowaniu przez Christiana Leitnera, Staszek i Maria zbiegają z Rawicza, pozostawiając w ratuszu nieprzytomnego Niemca. Postanawiają...
Manipulacje, intrygi i bezwzględny, ale też fascynujący prawniczy świat… Syn biznesmena zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Sprawa...