Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2017-05-23
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: The Cellar
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: Karolina Pawlik
Kiedy Summer wybierała się na imprezę bez swojego chłopaka, nie zdawała sobie sprawy, że już zawsze będzie tego żałować. Zamiast na spotkanie ze znajomymi trafiła do dusznej piwnicy, miejsca fantazji pewnego psychopaty. Jak potoczy się życie Summer? Czy zaryzykuje ucieczkę? A może dopasuje się do reguł Clovera?
Uwielbiam powieści młodzieżowe, szczególnie takie jak „Uwięzione”. Zachwycające mocnym tematem, zatrzymujące realizacją fabuły, zapadające w pamięć ze względu na przesłanie. Mam wrażenie, że takich książek dla młodych czytelników powstaje coraz mniej, dlatego też za powieść Natashy Preston zabrałam się z wielką ciekawością i dużymi oczekiwaniami.
Tym, co szczególnie przypadło mi do gustu jest książkowa narracja. Autorka zdecydowała się przedstawić tę historię wykorzystując perspektywę aż trzech osób- porwanej Summer, jej chłopaka Levisa oraz porywacza Clovera. Osią wydarzeń staje się zaginięcie młodej kobiety. Ona sama opowiada o czasie spędzonym w domu porywacza. Chłopak porwanej opisuje próby odnalezienia jej. Natomiast sam winny przedstawia swój plan i sposób jego realizacji. Co więcej w powieści znalazło się również miejsce na podział przeszłość- teraźniejszość. Taki sposób poznawania historii bardzo mi odpowiadał. Czułam się szczerze zaintrygowana narracją każdej z tych osób, a retrospekcje pozwalały na poznanie wielu istotnych szczegółów i psychiki sprawcy.
Summer wciąż myśli o ucieczce, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że próba ta naraziłaby ją na wielkie niebezpieczeństwo i próbując dla własnego dobra dopasować się do obrazka stworzonego przez oprawcę. Jej chłopak nie ustaje w wysiłkach, by ją odnaleźć, za wszelką cenę. Połączenie tych dwóch obszarów wciąż intryguje czytelnika, pobudza jego wyobraźnię i zatrzymuje przy powieści, sprawiając, że ciężko się od niej oderwać choć na moment. Przez cały czas zastanawiamy się, co jeszcze może się wydarzyć. Analizujemy, kto ma największe szanse w tej rozgrywce. Niecierpliwie pokonujemy kolejne rozdziały, czekając na rozwój akcji.
„Uwięzione” to powieść łącząca w sobie elementy charakterystyczne dla powieści młodzieżowej oraz thrillera. Niewątpliwie fani każdego z tych gatunków znajdą w niej coś dla siebie, nie poczują się tą książką zmęczeni. Preston potrafi zbudować napięcie, przesuwając się małymi kroczkami, niespiesznie w stronę zakończenia. Momentami wolną akcję rekompensuje nam analizą psychiki sprawcy, skupieniem się na wydarzeniach, które doprowadziły go do takiego momentu. Jego decyzje i refleksje wywołują u nas dreszcze. Byłam pod dużym wrażeniem, jak mocno Preston wniknęła w psychikę tego mężczyzny. Jak wiele realizmu nadała tej brutalnej historii. Jak bardzo potrafiła mnie tym wszystkim przestraszyć.
Preston wykreowała swoich bohaterów w sposób bardzo realistyczny ale też szalenie przejmujący. Wobec żadnego z nich nie można pozostać obojętnym, przechodząc przez kolejne stadia emocjonalne od współczucia do nienawiści. Bardzo dobrze oddała również mroczny klimat tej historii, ciężar przytłaczającej przeszłości oraz tło wydarzeń. Kolejne kartki tej historii przenoszą nas do dusznej piwnicy, przerażonych dziewcząt, mężczyzny o szalonych zapędach i pokiereszowanym umyśle.
Autorka stworzyła przekonującą i dopracowaną powieść, którą czyta się naprawdę dobrze. Kupiła mnie swoją opowieścią i nie znalazłam elementów, do jakich mogłabym się przyczepić. Ja i moja mama wyrywałyśmy sobie tę książkę z rąk.
Summer od zawsze nie znosiła, kiedy ktoś próbował na siłę ją do czegoś przekonać. Utwierdzona w swej znajomości rodzinnego miasta oraz jego mieszkańców nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że cokolwiek mogłoby się jej stać. Dlatego też, pomimo propozycji odprowadzenia przez chłopaka, Lewisa, postanowiła sama wyruszyć na imprezę. Niestety pewien szczegół uniemożliwił dotarcie do wyznaczonego celu. I nie chodziło tutaj o złamany obcas, rozmazany makijaż czy też rozprutą kreację. Sum nie otrzymała okazji spędzenia miłego wieczoru w towarzystwie przyjaciółek, gdyż... została uprowadzona.
W jednej chwili szczęśliwa nastolatka utraciła najbliższe swemu sercu osoby. Obdarta przez porywacza z prawdziwej tożsamości oraz wolności, zamknięta w tajemniczym pomieszczeniu z trzema innymi dziewczynami musiała nauczyć się życia w niewoli. Jednakże Summer nie zamierzała poddawać się woli psychopaty. Ale jeszcze wtedy nie przypuszczała, do czego jest o n gotowy, aby zachować swój maleńki sekret tylko dla siebie.
Czy najbliżsi Sum rozpoczęli akcję poszukiwawczą, aby tylko jak najszybciej ją odzyskać? A może nastolatka została całkowicie skazana na życie w bólu i strachu? I co, jeśli fałszywa tożsamość powoli zaczęłaby się mieszać z tą właściwą? Co by z tego wynikło?
Bo nigdy nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co tak naprawdę siedzi w głowie drugiego człowieka.
Cała ta historia nie wywarłaby na mnie wrażenia, gdyby nie dopuszczono do głosu innych istotnych bohaterów. Raczej nie zniosłabym wiecznego ukazywania niewolniczego życia dziewcząt, gdzie królowała rutyna dnia zarządzana z góry przez samego porywacza. Nie zrozumcie mnie źle - na samym początku to samo w sobie mnie interesowało. Chciałam poznać od środka system działania psychopaty i zrozumieć, czemu aż tak zależało mu na ładzie i porządku (bo sama z natury bywam bałaganiarą). I czym głębiej wnikałam w to wszystko, tym znacznie bardziej odczuwałam pewien dyskomfort psychiczny. Współdzieliłam z Summer jej przerażenie i strasznie się bałam o nią i pozostałe dziewczyny. Chciałam wrzeszczeć jak opętana, kiedy ten człowiek z potulnego i przymilnego przeistaczał się w bestię w ludzkiej skórze. Już uważanie uprowadzonych nastolatek za rodzinę było chore, a co dopiero coś takiego! Właśnie od nadmiaru uczucia strachu i wszechogarniającej mnie paniki ratowały mnie narracje z punktu Lewisa oraz Clovera - psychola odpowiedzialnego za to potworne zamieszanie. Przy rozdziałach poświęconych chłopakowi Summer pozwalałam sobie na smutek przygarniający w swe ramiona jego i rodzinę nastolatki, kiedy każdy kolejny trop mogący pomóc ją odnaleźć okazywał się felerny. To okropne, gdy wiesz, co się dzieje z porwaną, a w żaden sposób nie możesz tego przekazać. Narastała wtedy we mnie irytacja! A kiedy przyszło mi wejść w umysł samego Clovera... Rany, to było istne szaleństwo! W ogóle przez całą powieść czułam się tak, jakbym jechała kolejką, gdzie tory rozmieszczono na różnych wysokościach i nigdy nie wiedziałam, kiedy nastąpi przyśpieszenie, a kiedy zapewnione ,,atrakcje" mnie zaszokują siłą rażenia. Tym samym strasznie ciężko było mi się oderwać od [Uwięzionych]. Sama zostałam porwana!
,,Mogę być wystarczająco dobry. Jestem równie silny [...]. Nie, jestem silniejszy. Jestem silnym człowiekiem i nie poniosę porażki. Nie. Poniosę. Porażki".
Z bólem serca przyszło mi obserwować, jak z pełnej radości i życia Summer markotniała w oczach, niemal zatracając swoją iskrę. I chociaż przez cały czas łapała się miłych wspomnień, próbując zachować cząstkę siebie, to jednak cała ta sytuacja mocno odbijała się na jej psychice. Stała się porcelanową laleczką podatną na uszkodzenia i obdzieranie z warstw. I jak na początku nieco mnie drażniła, tak później strasznie jej współczułam. Nie zazdrościłam jej tego życia. Tak samo nie chciałabym wejść w skórę Lewisa, który niemalże przeistoczył się w zombie-altruistę. Gdyby nie naciski rodziców to zapewne zagłodziłby się na śmierć lub padł z przemęczenia, bo każdą wolną chwilę poświęcał na poszukiwania ukochanej. Jego miłość do Summer była ogromna, za co go podziwiam. Nawet nie dopuszczał do siebie myśli, że Sum mogłaby stracić życie, kiedy brat nastolatki zakładał już najgorsze. Nie poddawał się, kiedy rodziny pozostałych dziewcząt nadal pozostawały anonimowe, jakby ich całkowite zniknięcie nie robiło na nich specjalnego wrażenia.
Chciałam udusić Clovera. Pochwycić go i zagwarantować takie same atrakcje, którymi on raczył porwane przez siebie dziewczęta. Ten człowiek naprawdę potrzebował leczenia! Kiedy poznawałam jego historię, w jakimś stopniu próbowałam zrozumieć jego postępowanie, ale to było ponad moje siły. Ja chyba naprawdę wariowałam, bo w jakimś etapie chciałam mu współczuć. A on na to nie zasługiwał. Jednakże muszę przyznać, że był doskonałym aktorem i idealnie odgrywał swoją rolę między ludźmi. Przecież musiał ją opanować do perfekcji, bo inaczej jego plany spełzłyby na niczym. A tak mógł po kryjomu tworzyć swoją familię, która miałaby być nieskazitelnie czysta jak kwiaty.
Natasha Preston dołączyła do grona autorów, którzy swoje pierwsze kroki w pisaniu stawiali na dość popularnej platformie, jaką jest sam Wattpad. Nie powiem - ta informacja lekko mnie przeraziła. Osoby, które mają styczność z tym światkiem doskonale wiedzą, jakiej jakości bywają niektóre opowiadania z motywem porwania. Na całe szczęście pani Preston zdołała wybrnąć i zagwarantowała kawał emocjonalnej lektury. Autorka zadbała o istotne szczegóły, dzięki czemu fabuła nie wydawała się absurdalna i sztuczna w moich oczach.
Podsumowując:
Po przeczytaniu [Uwięzionych] już nikt nie odważy się naśmiewać z nadopiekuńczości swoich bliskich. Ta pobudzająca wiele emocji książka zakorzeni się w umyśle, stanie się przestrogą dla nastolatków pragnących udowodnić, jak wszyscy inni im nie ufają. Jeżeli jesteście gotowi poznać mrożącą krew w żyłach historię Summer - sięgnijcie po ten tytuł z prędkością błyskawicy. Ja dotąd mam ciarki!
"Uwięzione" to zdecydowanie najbardziej przerażająca historia, jaką udało mi się ostatnio przeczytać. Już dawno żadna pozycja nie wzbudziła we mnie tyle strachu i nie przyprawiła o deszcze. Wspomniane zło wydziera się już od pierwszych stron.
Autorka bardzo wnikliwie prześwietliła postać głównego sprawcy porwań. Człowiek, który wiedzie z pozoru normalne, nudne życie, potrafi przeobrazić się w potwora wymierzającego sprawiedliwość w swoim "idealnym" życiu. Ten, który panicznie boi się brudu i zarazków jest do szpiku przesiąknięty złem. Czytelnik ma okazję obserwować jak kiełkowało i kwitło w nim okrucieństwo i utopijna wizja świata.
W bardzo ciekawy, zasługujący na wspomnienie sposób, zostali przedstawieni pozostali bohaterowie książki. Są oni do tego stopnia realni, że z kartek przebijają ich emocje. Bez trudu można wyczuć ich lęk, wściekłość, bezradność, rozpacz. Czytając ich relacje, miałam wrażenie, że stoję tuż przy nich, współuczestnicząc w planowaniu ucieczki, czy poszukiwaniach zaginionej nastolatki.
Obok tej pozycji nie sposób przejść obojętnie. Historia uwięzionych wdziera się w umysł nakłaniając do przemyśleń w trakcie czytania i już po zakończeniu. Daj się jej uwięzić.
Historia czetrech uwiezionych nastolatek i tyle .Momentami nudna i nijaka .Nie powala .Po recenzjach iwecej sie spodziewalam.
Oczekiwałam trzymającej w napięciu fabuły, jednak momentów kiedy mocniej zabiło serce było bardzo mało, jak na książkę o tematyce porwania. Główni bohaterowie w ogóle mnie nie zainteresowali, a o tych w mojej ocenie najbardziej intrygujących było najmniej. Mam na myśli Rose i naszego psychopatycznego porywacza, których intencje i perspektywe chciałabym poznać dużo bardziej niż czytać jak Summer mówi dziesiąty raz to samo. Jednak pod koniec akcja nabiera tempa i zaczyna się robić naprawdę ciekawie , szkoda tylko że dopiero na sam koniec. Nie jestem też fanką takiego bardzo prostego i może troszkę na siłę młodzieżowego języka z którym mamy do czynienia czytając tą historię. Mimo to myślę, że jest to książka warta przeczytania zwłaszcza przez młode kobiety, które często bagatelizują zagrożenie, nie dopuszczając do siebie myśli, że je także może coś takiego spotkać.
Psychopata porywa kobiety, z którymi chce stworzyć "normalną", jego zdaniem, rodzinę. Książka jest tym bardziej wciągająca, że sprawca nie zostawia żadnych śladów, a sytuacja ofiar wydaje się bez wyjścia. Odnosi się wrażenie, że będą tkwić w więzieniu do czasu, aż same podejmą decyzję o śmierci. Jedynym wyjściem zdaje się zjednoczenie sił przeciwko oprawcy, jednak zbyt długie życie według cudzych reguł pozwala niektórym przyzwyczaić się do okrucieństwa i widoku śmierci, a także zaakceptowania nowej codzienności.
Po prostu fenomen, nie da się tego inaczej nazwać. Historia trzyma w napięciu praktycznie do samego końca, liczne retrospekcje pomagają zrozumieć czarny charakter, a każde nawet wspomnienie morderstwa bądź gwałtu powoduje nieprzyjemny skurcz żołądka i palpitacje serca. Polecam wszystkim wielbicielom mocnych książek.
Od wyjazdu Oakley, jej mamy i brata do Australii minęły już cztery lata. Nieuchronnie jednak zbliża się data procesu sądowego i Oakley postanawia wrócić...
Czy potrafisz wyobrazić sobie sytuację, w której nie możesz zaufać nawet najlepszym przyjaciołom? Kiedy wiesz, że każdy z nich może być… mordercą...
Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, W roku 2017 przeczytam 52 książki - wyzwanur,