Czy wyobrażasz sobie, że nie mówisz od jedenastu lat tylko dlatego, że sama tak zadecydowałaś?
Czy wyobrażasz sobie, że w tym samym czasie dorastasz, chodzisz do szkoły, poznajesz osoby, na których Ci zależy, a jednak ciągle milczysz?
Oakley nie mówi: boję się, boli mnie, nie chcę, kocham cię, mamo ani tato. Ani jednego słowa. Lekarze załamują ręce i nikt nie wie, dlaczego nagle zamilkła.
Tylko ona wie, co sprawiło, że cena, jaką płaci za bycie dziwadłem jest i tak niższa niż cena za powiedzenie prawdy, w którą i tak nikt nie uwierzy. Przez te wszystkie lata myśli, że tylko cisza może ją ochronić. Nawet miłość i wsparcie Cole’a nie wystarczają, by wyciągnąć ją z tego kokonu. Aż do pewnego dnia…
Przeczytaj tę wzruszającą i wstrząsającą opowieść.
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2018 (data przybliżona)
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 363
Tytuł oryginału: Silence
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Karolina Pawlik
Oakley od jedenastu lat nie wypowiedziała ani jednego słowa. Byłoby to zupełnie naturalne, gdyby w wyniku jakiegoś urazu lub przewlekłej choroby jej krtań została uszkodzona. Niestety przyczyna tkwi znacznie głębiej i nikt – nawet wykwalifikowani lekarze – nie są w stanie dociec, co takiego się stało, że nastolatka postanowiła komunikować się ze światem jedynie za pomocą drobnych gestów, gdzie nie zawsze nawet taka forma „rozmowy” jest przez nią inicjowana.
Oakley strzeże bardzo bolesnej tajemnicy, gdzie strach przed jej ujawnieniem powoduje, że nawet bycie uznawaną za dziwadło jest znacznie lepsze od możliwego odwrócenia się najbliższych jej osób. Przecież O N powtarzał jak mantrę, że powinna być cicho, bo przecież nikt jej nie uwierzy, więc dlaczego miałoby być zupełnie inaczej? O N nigdy się nie mylił. Przecież był zbyt doskonały, aby móc go posądzać o taki czyn! I nawet miłość, jaką obdarzała ją mama czy ukochany Cole nie mogła tego zmienić.
Tylko co, jeśli skrywany przez tyle lat sekret zacznie olbrzymie ciążyć? Czy Oakley odważy się przerwać raz na zawsze milczenie, uwalniając się od niego, ryzykując utratę bliskich? A może zacznie odsuwać od siebie wszystkich, aby ich nie skrzywdzić?
Milczenie bywa złotem, ale niekiedy nie warto poświęcać dla niego całego swojego życia.
Po opisie książki spodziewałam się poznać bohaterkę, która z dnia na dzień coraz bardziej pogrąża się w swoim stanie, powoli wycofując się z życia. Bohaterkę, która oplata się bolesnymi wspomnieniami, gdzie jej rodzina i ukochany praktycznie stają na rzęsach, aby uratować ją przed samozagładą. Niestety, zamiast dołującej, wyciskającej łzy historii otrzymałam... romansidło dla nastolatków.
Główny wątek postanowił bawić się z nami w kotka i myszkę, a na czas jego droczenia się z nami na przód wkroczyła dojrzewająca miłość między Oakley a jej przyjacielem. Owszem, cieszyło mnie to, że pomimo przeciwności losu oraz „odmienności” dziewczyny, znalazł się ktoś, kto był w stanie zaakceptować ją taką, jaka jest, ale – na litość boską! – to już przechodziło ludzkie pojęcie! Nadmiar czułości, słodkich słówek, jakimi Cole raczył swoją wybrankę serca, nieco mnie mdliło. Przewracałam oczami za każdym wypowiedzianym „Kocham cię”, jakby same czyny już nie wystarczały jako dowód tychże ognistych uczuć. Gdyby nie wtrącenia powiązane z długoletnim milczeniem Oakley, to kompletnie zapomniałabym, co jest tutaj głównym wątkiem. W sumie przypominało mi to takie wdrążanie reklam w trakcie trwania seansu. Niekiedy również absurd sytuacji gonił jeszcze inny absurd, gdzie wyścigi trwały w najlepsze! Natasha Preston miała dobry pomysł, bo poruszanie tematów tej natury jest ważne, by zwrócić uwagę społeczeństwa, że takie problemy rzeczywiście istnieją i nieraz osiągają krytyczny poziom. Jednakże nie dała mu takiej siły rażenia, jakiej było trzeba. Jak już wspominałam, przez większość powieści traktowała go jako drobne przypomnienie, by dopiero na sam koniec pozwolić mu rozwinąć skrzydła. Ponoć przez właśnie ten zabieg wielu czytelników zalewało się łzami, kiedy ja pozostałam... obojętna? Nie, źle to określiłam. Popadłam nieco w ponury nastrój, ale nie na tyle, aby wypłakiwać sobie oczy. Naprawdę byłoby zupełnie inaczej, gdyby autorka podłożyła dyskretnie masywną bombę informacji, która po wybuchu zmiotłaby mnie z ziemi, a kulminacyjny moment okazał się jedynie poparzeniem pierwszego stopnia. Przyjęłam to na spokojnie, jakby ktoś obwieścił, że pada śnieg. To źle zabrzmiało, ale pozwoliło wywnioskować dwie istotne rzeczy: albo naczytałam się za wiele książek o podobnej tematyce i oczekuję czegoś nowego, pachnącego kreatywnością, a zarazem autentycznością, albo – co gorsza – zaczynam się starzeć i uwielbiane przeze mnie powieści młodzieżowe nie dają mi już tyle frajdy, co kiedyś...
„Ale miłość to nie jest wystarczająco dobry powód, żeby pozwalać komuś sobą poniewierać”.
Zanim jednak udam się do fryzjera, coby zakryć pierwsze siwe pasma, pozwolę sobie przejść do głównych bohaterów, których kreacja również do mnie nie przemawiała. Oakley zadziwiała wewnętrzną siłą, która pozwalała jej nosić w sobie ciężar przeszłości, gdzie ten w pewnym momencie zaczął ją przytłaczać. Jednakże, pomimo tego bólu, nadal pozostawała zamknięta w swojej skorupie, co utrudniały wielu rozmówcom komunikację z nią. Dziewczyna ani odrobinę nie ułatwiała zadania, ponieważ wysyłanie SMS-ów czy pisanie liścików również nie wchodziło w rachubę. Tylko nieliczni potrafili zaakceptować taki stan rzeczy, a jedną z takich osób był Cole, najlepszy przyjaciel dziewczyny. To właśnie on wspierał ją jak inny. Stanowił dla Oakley ogromne wsparcie i naprawdę nie dziwiłam się, że ta relacja przerodziła się w coś głębszego. Jednakże dziwiło mnie to, iż ona pozwoliła mu się aż tak zbliżyć do siebie. Nie pojmowałam, jakim cudem pozwala mu na tyle rzeczy. Przecież... Nie, to nie miało dla mnie sensu. Także nie potrafiłam zrozumieć, czemu nie dręczą ją koszmary, które dodałyby nieco autentyczności tej postaci. U mnie wystarczyło to, że zawaliłam kartkówkę i już takowe mnie dręczyły przez parę nocy! A sam Cole był zbyt... idealny. Dlaczego Natasha Preston nie obdarowała tego nastolatka jakąś wadą? Wystarczyłoby nawet jakieś uzależnienie i już byłabym usatysfakcjonowana. Już przed wejściem w związek z Oakley bywał nieznośny z tą doskonałością, a kiedy tylko nastąpiła ta ważna chwila w jego życiu, to już w ogóle cuchnął schematycznością. No i zyskał zacny tytuł pantoflarza, bo był DOSŁOWNIE gotowy zrobić wszystko, aby uszczęśliwić wybrankę.
Inaczej już było w przypadku postaci drugoplanowych. Okazały się one bardziej ludzkie od tych głównych, co ogromnie mnie cieszyło, bo męczyła mnie ta sztuczność na pierwszym planie. Szczególnie zapadła mi w pamięci mama Oakley, która desperacko walczyła o to, aby „odzyskać” ukochaną córeczkę. Może próbowała tego dokonać na siłę, co niekiedy wzbudzało mieszane uczucia, ale powiedzcie mi – która rodzicielka nie chciałaby poznać prawdziwego powodu milczenia swojej pociechy? Kto nie chciałby pomóc, jeżeli wyczuwał, że za jakimś stanem może stać coś bardzo poważnego? Również rodzeństwo Oakley i Cole'a zdobyło moją sympatię swoją „inteligencją” (Jasper, brat głównej bohaterki) oraz pogubieniem z powodu problemów miłosnych (Również on, jak i Mia, siostra pana idealnego). Jedynie największy potwór wyłamał się z tej elity, irytując mnie swoją bezpłciowością. Po nim nawet nie było widać, że jest wilkiem w owczej skórze! Gdyby tylko autorka skupiła się na jego kreacji, podkreśliła jego rolę w tym wszystkim, mogłoby to nieco uratować sytuację. Niestety mogę o tym jedynie pomarzyć.
Żeby nie było, że potrafię jedynie syczeć i prychać, niekiedy pozwalając sobie na szaleństwo w postaci pochwały, przejdę teraz do pozytywnych aspektów tej książki, ponieważ takie również można tutaj znaleźć. Jednym z nich – bez dwóch zdań – jest lekkie pióro Natashy Preston, które powoduje, że człowiek nawet nie wie, kiedy przeczytał już książkę, skoro zaczynał ją dopiero chwilę temu. Po prostu nie mogę odmówić autorce talentu w tej dziedzinie, dlatego też dziwiłam się, iż na tak prostej drodze do zachwycającej, porywającej serce powieści sama postawiła sobie tyle przeszkód uniemożliwiających dotarcie do upragnionej mety.
Podsumowując:
Powielanie schematów w dość popularnych w powieściach młodzieżowych może być kluczem do sukcesu, jednakże, żeby pasował on do właściwego zamka, trzeba go odpowiednio wyprofilować poprzez wprowadzenie czegoś całkowicie świeżego. W przypadku [Silence] Natashy Preston zabrakło właśnie tej obróbki, aby móc w pełni rozkoszować się lekturą. Dlatego też, jeżeli problemy natury psychologicznej stanowią dla was problem i boicie się, że mogą was przygnieść, śmiało możecie zapoznać się z tym tytułem. Obiecuję, że zupełnie inny wątek pozwoli wam zapomnieć o tym lęku. A czy wam taki zabieg przypadnie do gustu? To już musicie sami ocenić.
Pewnego wieczoru Summer idzie sama na imprezę. Nigdy na nią nie dociera. Lewis, jej chłopak, później nie może sobie wybaczyć, że nie było go przy niej...
Niekwestionowana królowa thrillerów YA powraca w najlepszym stylu z nową, przerażającą książką!Pod koniec zimy mieszkańcy małego rybackiego miasteczka...
Przeczytane:2018-06-22, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, czytam regularnie, Egzemplarz recenzencki,
Czy wyobrażasz sobie, że nie mówisz od jedenastu lat tylko dlatego, że sama tak zdecydowałaś? Czy wyobrażasz sobie, że w tym samym czasie dorastasz, chodzisz do szkoły, poznajesz osoby, na których Ci zależy, a jednak ciągle milczysz?
Po lekturze Uwięzionych Natashy Preston nabrałam ochoty na więcej jej książek, wiec gdy pojawiła się okazja nie wahałam się ani chwili. Czy było warto? Preston zainteresowała mnie swoją debiutancką powieścią. W związku z tym miałam pewne oczekiwania i sądziłam, że po tak dobrym początku kolejna książka okaże się przynajmniej tak samo interesująca. Przykro mi stwierdzić, że jestem naprawdę rozczarowana. Silence w niczym nie przypomina Uwięzionych. A szkoda.
Oakley, główna bohaterka Silence nie mówi. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale dziewczyna nie mówi z wyboru. Na pewno nasuwa się wam pytanie, które (niestety krótko) mnie nurtowało – dlaczego zdrowa dziewczynka zamilkła? Tego się ode mnie nie dowiecie, gdyż zepsułabym wam „przyjemność” z czytania. Cudzysłów zastosowałam celowo, gdyż nie uważam, żeby lektura Silence była przyjemnością. Prawdę mówiąc wynudziłam się jak mops. Przez prawie całą książkę nic się nie dzieje. Wymęczyła mnie ta opowieść i ciągle wyczekiwałam momentu kiedy coś drgnie. I doczekałam się, ale dopiero pod koniec tej historii. Zdecydowanie za późno.
Większość ludzi zna powiedzenie „Milczenie jest złotem” – i wielu się z nim zgadza, a szczególnie rodzice rozwrzeszczanych dzieci, biegających w amoku po domu, czy pracownicy hałaśliwych biur. Dla mnie jednak znaczenie tego przysłowia jest zupełnie inne. Milczenie pochłonęło całe moje życie. Zdławiło to, czego nigdy nie będę mogła wyrazić. Od mojego milczenia zależało szczęście mojej rodziny. Milczenie mnie uwięziło.
Oakley zamilkła mając cztery lata. Teraz ma piętnaście, więc jasne jest, że nie mówi od lat jedenastu. Przez kolegów i koleżanki w szkole postrzegana jest jako dziwadło. Ma jednego naprawdę szczerego i oddanego przyjaciela, Cole’a. Z biegiem lat jednak przyjaźń zaczyna zmieniać się w fascynację i głębsze uczucie. Ale nawet Cole nie jest w stanie dowiedzieć się prawdy o tym co zdarzyło się w jej życiu.
Cole nie dbał o to, że przestałam mówić. Troszczył się o mnie, a ja przez lata zaczęłam czuć do niego o wiele więcej, niż powinnam. Niewykluczone, że tak właśnie musiało się to skończyć: wychowywaliśmy się razem i przyjaźniliśmy się, odkąd sięgałam pamięcią. To naturalne, że z upływem czasu to uczucia się rozwinęły.
Według mnie najnowsza powieść Natashy Preston jest o niczym. O nie, przepraszam – jest to typowa historia miłosna dla nastolatek. Niestety sprawa niemoty Oakley schodzi na dalszy plan, a z rozważań i myśli dziewczyny można bardzo szybko dojść do wniosku o co chodzi. Jestem zawiedziona i przyznam się, że byłam bardzo bliska ciśnięcia książką w kąt, ale nie lubię spraw niezałatwionych.
Uważam, że Silence posiada potencjał, ale nie został od wykorzystany. Powiedziałabym, że Preston go po prostu zmarnowała. Szkoda, bo to mogła być naprawdę bardzo ciekawa historia. Nie mam pojęcia czego się spodziewać po kontynuacji (bo to pierwsza część) i czy w ogóle po nią sięgnę. Gdy pomyślę, że miałabym czytać kolejną książkę, która została napisana w tym samym stylu, robi mi się słabo.
Teraz stoję przed najgorszym momentem. Powinnam jasno wyrazić, czy polecam tę książkę czy nie. Nie mogę tego zrobić, bo uważam, że opowieść brytyjskiej pisarki może spodobać się młodym dziewczętom. Nie ma w tym nic dziwnego, bo to właśnie do nich jest kierowana. Sądzę, że każda czytelniczka (bo chyba będą to głównie dziewczyny) sama podejmie decyzję czy dać szansę tej powieści.