25 sierpnia 2015 roku to dzień, w którym wszystko się zmienia w życiu Nastassji Martin, francuskiej antropolog. Brutalne spotkanie z niedźwiedziem w ostępach Kamczatki było dla niej punktem granicznym i zachwiało jej tożsamością. Od tego momentu zawieszona między światami zwierząt i ludzi, naturą i kulturą, Wschodem i Zachodem próbuje się odnaleźć i na nowo określić, kim jest. Blizny na twarzy, powracające fragmenty wspomnień walki z bestią oraz sny nie dają jej spokoju. Nie może już w obiektywny, naukowy sposób opisywać animistycznego mieszania się bytów, teraz sama go doświadcza: czuje, że musi wrócić do krainy lodowców i wulkanów, gdzie z dala od ludzi, drzew, łososi i rzek ma nadzieję znów zmierzyć się z niedźwiedziem. Czy to spotkanie ukoi niepokój, pozwoli nadać nowy kształt roztrzaskanej na kawałki osobowości?
Ta autobiograficzna opowieść skłania do zadawania pytań o naszą tożsamość: Co ją kształtuje? Czy jest stała, czy może zmienna? Czy w życiu człowieka są wydarzenia, które mogą radykalnie ją zmienić? Czy formowanie jej na nowo jest wyzwaniem, któremu jednostka może sprostać?
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2023-01-25
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 112
Tytuł oryginału: Croire aux fauves
Zdarza się Wam czuć, że nie jesteście w odpowiednim miejscu lub żyjecie tak, że wewnętrzna równowaga zostaje zaburzona? Zazwyczaj nie mam czasu myśleć o podobnych problemach, to ten rodzaj luksusu, z którym stykam się rzadko. Różne pytania o naturę człowieka, jej zmienność czy poszukiwanie własnej tożsamości zaczęły krążyć mi nad głową przy okazji lektury Uwierz w bestie Nastassji Martin. W tej krótkiej autobiograficznej książce autorka wraca do wydarzenia, które sprawiło, że musiała przewartościować swoje życie.
25 sierpnia 2015 roku francuska antropolożka podczas badań terenowych na Kamczatce zostaje zaatakowana przez niedźwiedzia i przeżywa to brutalne spotkanie z bestią. W wyniku starcia twarz młodej kobiety zostaje poważnie uszkodzona, a ją samą prześladują sny o niedźwiedziach - śniła je jeszcze na długo przed wypadkiem. Martin wchodzi w dotychczasowe badania głębiej niż mogła się spodziewać; z badaczki mieszania się porządków ludzkiego i duchowego, współżycia ludu Ewenów z naturą, lasem staje się przedmiotem badań. Kobietę również przenikają duchy stworzeń, odwiedzając ją w snach i na jawie. Po walce staje się miedką, co w języku Ewenów oznacza kobietę naznaczoną przez niedźwiedzia, w połowie człowiekiem, a w połowie bestią.
Podczas czytania książki czułem, że autorka nie jest pisarką - historia mogłaby być opisana w sposób bardziej porywający, portret psychologiczny pogłębiony, ale ten brak literackiego wyszukania czy niedopracowanie pisarskiego rzemiosła pozwoliło mi uwierzyć w tę opowieść, wydaje się wiarygodna w każdym elemencie. Martin przemyca, ba, wrzuca łopatą wielkie porcje nawiązań do badań antropologicznych, tych własnych, jak i klasycznych. Nie każdego to zainteresuje, do mnie jednak trafiło, z uwagi na to, że podobało mi się antropologiczne odczytywanie literatury.
Ciekawie było zestawić dwa zupełnie różne doświadczenia dotyczące pobytu w szpitalu - Nastassja Martin po pierwszych operacjach ratujących życie w Rosji jest później operowana w paryskim Salpetriere, tym samym, w którym sporo czasu spędził Philippe Lançon, którego Strzęp czytałem w ubiegłym roku. Lançon trafił tam po zamachu na "Charlie Hebdo" w styczniu 2015 roku, Martin kilka miesięcy później - oboje przechodzą zabiegi rekonstrukcyjne twarzy. Jeśli jednak dziennikarz był traktowany jak gwiazda, z uwagi na gigantyczne zainteresowanie opinii publicznej, i mógł liczyć na duże zainteresowanie lekarzy, tak Martin nie wypowiada się zbyt przychylnie ani o placówce, ani o personelu i jakości usług medycznych.
Autobiograficzne zapiski Martin nie wywołały u mnie zachwytu, nie zaparły tchu, lecz stanowią ciekawą pozycję, która pozwoliła mi wejść głębiej w jakieś fragmenty świata i życia, będące wcześniej nieznane. Nie spodziewałbym się, że żyjąc w cywilizacji w XXI wieku można tak głęboko połączyć się w stopniu duchowym z naturą. Na trochę ponad stu stronach zostało poruszonych tyle tematów, że wystarczyłoby na dużo grubszy tom - może zbyt pobieżnie zostały niektóre elementy poruszone. Mimo wszystko z chęcią przeczytałbym książkę badawczą autorki czy jej wspomnienia w kilku lat spędzonych wśród rdzennych mieszkańców Alaski - choćby dla samej wartości poznawczej.
Przeczytane:2023-05-15, Ocena: 4, Przeczytałam,
„(…) to są narodziny, bo najwyraźniej to nie śmierć”[1] pisze o swoim starciu z niedźwiedziem antropolog Nastassja Martin w książce „Uwierz w bestie”. Jak możecie się domyślić kobieta to starcie (jakimś cudem) przeżyła, a po takim doświadczeniu nie sposób być tym samym człowiekiem. W kulturze Ewenów (lud zamieszkujący obszar Kamczatki), których zwyczaje między innymi autorka badała, funkcjonuje słowo „miedka”, a oznacza ono osobę naznaczoną przez niedźwiedzia. Jeden z przyjaciół mówi do Nastassji Martin: „Teraz jesteś »miedka«, ta, która żyje między dwoma światami”[2] Czy takie życie jest możliwe? Co bardziej przyciąga antropolog: rodzina, stabilizacja, miasto, a może niebezpieczeństwo i zew natury?
„Uwierz w bestie” to specyficzna publikacja. Mam wrażenie, że Nastassja Martin luźno spisała wydarzenia prowadzące do spotkania z niedźwiedziem i będące jego następstwem, akcentując emocje, które nim towarzyszyły. Dostajemy osobisty wywód, bez zbędnych wstępów, który mi kojarzy się z pamiętnikiem. Przykładowo, kiedy pojawia się jakaś postać autorka nie precyzuje, kim ona jest. Od razu przechodzi do tego, co ta osoba dla niej znaczy i umiejscawia ja w kontekście starcia z niedźwiedziem. Jakby chciała uwypuklić myśli, wnioski, odczucia. Czyta się to dziwnie. Czasami jest ciekawie, a czasami trudno domyślić się do czego Nastassja Martin zmierza.
Sięgając po tę książkę liczyłam na odrobinę ciekawostek o ludach zamieszkujących Kamczatkę i co nieco wyłuskałam z tekstu. Jednak, żeby odpowiednio się w niego wczuć musiałam porzucić mój „miejski” sposób patrzenia na świat i naturę, trochę jak na rezerwat. Musiałam spróbować zrozumieć inny sposób myślenia, ściśle powiązany z przyrodą, która tych ludzi otacza. Nastassja Martin tego dokonała. Ta kobieta odbiera otoczenie kompletnie inaczej. Funkcjonuje z nim w pewnego rodzaju symbiozie, która jest jej niezbędna do życia. Widać to chociażby we fragmentach, kiedy jest w szpitalach. Sterylność, obce ciała i substancje wprowadzane do organizmu, to ją męczy: „ Myślę o niedźwiedziu. Jeśli żyje, to przynajmniej wiedzie swój niedźwiedzi żywot bez całej tej symbolicznej i konkretnej przemocy, która mnie przypadła w udziale”[3].
Trudno mi powiedzieć, czy „Uwierz w bestię” przypadnie do gustu polskim czytelnikom. Literatura faktu jest poczytna, ale to jest coś kompletnie innego (chociaż na faktach bazuje), to książka o „(…) dzikusce, która buntowniczo zmierzała ku swojej zgubie, lub raczej ku inicjacji, i tylko cudem mogła ją przeżyć”[4]. Napisana bardzo osobiście. Nasycona bólem, tęsknotą, instynktem.
[1] Nastassja Martin, „Uwierz w bestie”, przeł. Anna Michalska, wyd. Noir sur blanc, Warszawa 2023, s. 13.
[2] Tamże, s. 28.
[3] Tamże, s. 54.
[4] Tamże, s. 27.