Nie tylko Maria Curie-Skłodowska!
Dokonałaś przełomowego odkrycia, ale to twój rywal (i dziwnym trafem mężczyzna) dostał dzięki niemu Nobla?
Twojego męża zatrudnili na uniwersytecie w roli wykładowcy, ale tobie zaproponowali tylko bezpłatną posadę sekretarki?
Opatentowałaś urządzenie, które posłuży do stworzenia WI-FI, ale pamiętają cię głównie za jedną z pierwszych rozbieranych ról filmowych?
No cóż, WITAMY W ŚWIECIE NAUKI!
,,Upór i przekora" to dowód w sprawie. Sprawie 52 największych naukowczyń o prawo do kształcenia, pracy i równego traktowania. Wystarczy czytać jeden krótki rozdział tygodniowo, by po roku mieć pojęcie o tym, kto wynalazł niemnącą się bawełnę, czyje genialne testy ocaliły życie wielu kolejnych pokoleń noworodków, kto zainicjował powstanie Agencji Ochrony Środowiska. W zdominowanym przez mężczyzn środowisku kobiety od wieków dokonywały przełomowych odkryć i torowały drogę do kolejnych, ale do niedawna nikt nie opowiedział ich historii i nie oddał im sprawiedliwości. Książka Rachel Swaby to zmienia.
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2017-01-25
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 312
Przeczytane:2023-10-15, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2023, 26 książek 2023, 12 książek 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku,
"Upór i przekora. 52 kobiety, które odmieniły naukę i świat" Rachel Swaby to książka, którą dobrałam jako nieco mniej interesujący dodatek do jednych z zakupów, by móc skorzystać z darmowej przesyłki za zamówienie. We wstępie przeczytałam, że z uwagi na ilość zarysów biografii naukowych wystarczy czytać jeden na tydzień, by po roku mieć pojęcie o wybranych przez autorkę bohaterkach. Muszę przyznać, że trochę mnie to zdezorientowało, a nawet zniechęciło, choć raczej miało odnieść zupełnie inny efekt. Pomyślałam, że może to być zapowiedź nudnej albo zbyt wymagającej lektury. Na szczęście książka okazała się zaskakująco wciągająca i pełna licznych ciekawostek, o których raczej nie przeczytamy w pobieżnych notkach biograficznych. I choć z imienia i nazwiska zapamiętałam tylko kilka z tych wszystkich wybitnych kobiet (po prostu nie mam pamięci do imion i nazwisk), tak niektóre wątki naprawdę utkwiły mi w pamięci. W razie potrzeby mam przecież książkę, do której w każdej chwili mogę wrócić, a notatki, które na jej podstawie zrobiłam z pewnością prędzej czy później będę miała okazję wykorzystać podczas pracy z uczniami lub warsztatów z nauczycielami.
"Upór i przekora" to niesamowite historie kobiet, które dzięki swojej pracy, determinacji, a często także wbrew licznym przeciwnościom losu odmieniły świat. Jedne miały oparcie w bliskich i przełożonych, a inne niemal całe życie płynęły pod prąd ledwo wiążąc koniec z końcem (często pracując bez wynagrodzenia tylko ze względu na ich płeć). Niektórym skromność nie pozwalała przyznać się do własnego wkładu w dzieje ludzkości, lecz były i takie, które po kilkudziesięciu latach oczekiwania na uznanie ich dokonań odważały się podsumować słowami w stylu "Najwyższy czas". Część z nich doczekała się uznania ich zasług za życia, ale nie wszystkie miały tyle szczęścia...
"Moment, w którym przestajesz pracować to moment, w którym umierasz."
Niestety, w przypadku części bohaterek moment śmierci nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. Były jednak i takie, które żyły ponad sto lat. Zostaje nam tylko pofantazjować, co jeszcze mogłyby odkryć te niesamowite osoby, które miałyby więcej lat do przeżycia. Albo te, które trafiłyby na znacznie bardziej sprzyjające okoliczności - możliwość otrzymywania wynagrodzenia za swoją pracę, prawo do edukacji oraz kierowania projektami, możliwość finansowania ich badań.
Wnikliwego czytelnika z pewnością ucieszy obszerna bibliografia, przypisy oraz indeks na końcu publikacji.
Jak dla mnie książka okazała się znacznie bardziej interesująca niż przypuszczałam. Przez kilka pierwszych rozdziałów miałam nawet trochę żalu o to, że w zasadzie potwierdzają one poniekąd teorię, która była podważona już na początku. Czego konkretnie to dotyczyło nie zdradzę, ale nie ukrywam, iż do tej pory chodzi mi po głowie pytanie czy był to celowy (a tym samym nieco prowokacyjny) zabieg autorki czy po prostu ja to tak odebrałam...