Nowe wydanie jednej z najpopularniejszych książek księcia komedii kryminalnej!
Popularna pisarka romansów rozpaczliwie wręcz poszukuje miłości. Pewnego dnia ją spotyka. Przystojny jak sam diabeł Konrad, młodszy od niej o ponad dekadę, wydaje się ucieleśnieniem jej najskrytszych pragnień. Co z tego jednak, skoro ktoś siekierą brutalnie niszczy marzenia Joanny? Ona tymczasem bierze śledztwo w swoje ręce. Szybko okazuje się, że narzeczony nie miał czystych intencji.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2021-04-14
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Język oryginału: polski
Joanna Szmidt jest autorką poczytnych romansów i spotyka się z połowę młodszym od siebie fotografem, Konradem Jancewiczem. I to nie podoba się agentce autorki. Beata "Betty" Janowska dba jak tylko może o swoją pracodawczynię i zarazem przyjaciółkę. Niestety coś idzie nie tak i już wkrótce Konrad ginie a Joanna mimo śledztwa policyjnego postanawia i sama zbadać o co tu chodzi. Co planował Konrad i kto mu przeszkodził? O co w tym wszystkim chodzi?
Lubię twórczość i styl autora. Komedie kryminalne, które wywołują uśmiech. Historie, które poprawiają humor. Tę powieść czytałam lata temu w pierwszym wydaniu. W drugim, czyli obecnym autor, jak sam pisze, zmienił kilka dialogów i coś dopisał. Ale aż takiej kolosalnej różnicy dla mnie nie ma. To ta sama, ciut ulepszona świetna komedia, która dostarcza rozrywki. Za każdym razem czyta się ją tak samo dobrze. Smakuje tak samo dobrze. Świetny pomysł na fabułę. Poczytna pisarka, młodszy kochanek i morderstwo. A do tego tajemnica, którą za wszelką cenę chcą odkryć i policjanci, i sama autorka. Joanna jest kobietą odważną i pewną siebie. Czasami szybciej mówi, niż myśli, co powoduje oburzenie i niesmak. Ale ona taka jest. Betty to taki znowu dobry duszek. Doradza, kieruje na odpowiednie ścieżki i troszczy się. Ta troska wynika zarówno z pracy, jak i dobrego serca. One razem troszkę przypominały mi Violę Fields i Ruby z filmu "Sposób na teściową". Nie wiem dlaczego tak mi się skojarzyło. Chyba dlatego, że mają podobne osobowości i temperament. Akcja non stop działa na wysokich obrotach. Wątki są dopracowane i znalazło się tu wszystko to, co niezbędne. Czyta się ją szybko. Lekka i przyjemna. Idealna na popołudniowy relaks. Od początku autor trzymał się ironii i humoru. Uwielbiam to, bowiem wyzwala salwy śmiechu i prychnięć pod nosem. Już zapomniałam, jakie to było dobre. Mogłam ponownie wczytać się w świetną historię. Historię pełną zakrętów i zwodzeń. Dostarczyła mi rozrywki i poprawiła humor. Kolejny raz autorowi udało się mnie rozbawić. Jeśli jeszcze jej nie czytaliście a lubicie zarówno twórczość autora, jak i komedie kryminalne, to śmiało możecie czytać.
Polecam.
Była leniwa niedziela. Za oknem ciepło, lecz nie upalnie. Delektując się widokiem wylegującej się w słońcu zieleni, przypomniałam sobie z jednej z podróży uroki słodyczy „włoskiego nicnierobienia”. I właśnie wtedy przyszedł mi do głowy pomysł, by do błogiego wałkonienia się dołożyć przyjemność czytania. Wybór padł na „Ukochanego z piekła rodem” autorstwa Alka Rogozińskiego z Wydawnictwa „Melanż”. Ponoć kryminał, ponoć zabawny, więc… myślę sobie, wejdę w to piekło.
Joanna Szmidt, wg prezentacji dokonanej przez samego autora, to „najpopularniejsza polska pisarka romansów, niepotrafiąca zaakceptować faktu, że ma 40 lat”, stąd zachowaniem bliżej jej do trzpiotowatej (i romantycznej) Joasi niż do rozważnej Dżoany, a jednym ze sposobów na utrzymanie stanu permanentnej dziewczęcości jest przygoda z dużo młodszym od niej mężczyzną. Niestety, diabli wzięli amory i wszelkie związane z nimi przyjemności poboczne, bo Joanna znajduje ukochanego zamordowanego w jej pokoju kąpielowym. Bezwzględny sprawca nie miał przy tym absolutnie ani odrobiny dobrego smaku, gdyż dokonując zbrodni nie raczył wziąć pod uwagę gustownego wystroju wnętrza i posłużył się wielce ordynarnym narzędziem w postaci prostackiej siekiery, przez co nijak nie komponowało się ono (i narzędzie, i morderstwo) ze stylowym otoczeniem. Jakby nie mógł wysilić się na coś bardziej trendy! Tym sposobem pojawia się zalążek wątku kryminalnego, a wraz z nim atrakcyjny komisarz. (Umknęło mi, że krótko wcześniej na scenę wkracza nieco mniej atrakcyjna Betty – wiekowo rówieśniczka Joanny, acz niedorównująca jej urodą, za to zdecydowanie nieoddająca jej pola w słownych utarczkach.) Zapomniałam też wspomnieć, że ukochany (już wprawdzie denat, ale wciąż ukochany) trudnił się wielce wymagającym fachem. Był wziętym fotografem największych sław światka artystycznego. Tylko jego wrażliwa dusza i bystre oko potrafiły wydobyć prawdziwą głębię z płaskich ciał tudzież donośnie pustych umysłów gwiazd i gwiazdeczek migoczących często nawet nie własnym blaskiem a zaledwie światłem odbitym. Cały ten fejm nasz fotograf następnie odpowiednio wygładzał i ujędrniał bez umiaru przy użyciu narzędzi elektronicznych, co z kolei schlebiało napompowanym botoksem i przepełnionym mitomanią ambicjom próżnych artystów przez najmniejsze a, a dokładniej artystek.
Rogoziński w „Ukochanym z piekła rodem” wprowadza nas za kulisy świata show-biznesu. Świata, który z wierzchu skrzy się kuszącą powłoką, a w środku gotuje od jadu konkurencji i nieetycznych zachowań, przy czym ploteczki i babranie się w prywatnych sprawach to najmniejsze z przewin. W świecie show (niekoniecznie mediów) mamy więc Joannę – zamożną pisarkę i snobkę. Mamy Betty – jej agentkę dbającą o sprawy swej pracodawczyni i jednocześnie przyjaciółki, która walcząc jak tygrysica o każdą złotówkę dla Joanny, zabezpiecza też poniekąd własny dostatek w postaci choćby porsche cayenne. Mamy piosenkarkę, której sława i ego wykraczają niemal poza galaktykę, a do tego z charakterem prawie tak skomplikowanym jak wzór na trajektorię lotu na Marsa (ponadto lotu obfitującego w nieprzerwane problemy systemów panowania nad sterami) i która zwykła o sobie mawiać „ono”, by rzekomo ułatwić sobie współodczuwanie. Mamy przedstawiciela paparazzi pazernego na pikantne nowinki i za pieniądze gotowego fotografować może i nawet z wychodka, byle tylko zdobyć MEGA! materiał. Mamy wreszcie przedstawicieli branży mediowej, czyli dziennikarzy tabloidu (czy to aby nie oksymoron?) drążących życie gwiazd głębiej niż sam wziernik kolonoskopu. A to i tak jeszcze nie wszyscy. Jednym słowem mamy tu istną menażerię celebryckich osobliwości absolutnie oderwanych od świata zwykłych ludzi.
Rogoziński każdemu ze swoich bohaterów przydaje cechy przekonująco wyraziste i eksponuje je w językowo kuszący sposób, robiąc to zestawem zaledwie kilku trafnych słów, no powiedzmy w porywach w kilku zdaniach, przez co stają nam przed oczami postaci jak żywe i na dodatek tak kontrastowo charakterystyczne, że trudno je ze sobą pomylić. Jak to możliwe, że ich charakterologicznie drobne przecież przywary tak doskonale zapadają nam w pamięć?
„Ukochany z piekła rodem” zasadza się głównie na dialogach, a jedną z ciekawszych nici konwersacyjnych stanowią – w moim mniemaniu – dysputy dwóch pań, czyli Joanny i Betty. Tu też Rogoziński kształtnie zestawia odmienne perspektywy i trafne riposty, zabawnie, acz bez złośliwości, kąśliwie, lecz bez szydery. Tak jak w celebryckim świecie. Eeee…, czyli jak? Zwyczajnie ładnie, zgrabnie, estetycznie i z klasą, bo przecież mówimy o formie.
Skoro to kryminał, to obowiązkowo musi nastąpić krótka wzmianka o przestępczym i śledczym procederze. Otóż w miejscu i czasie, w którym sięgałam po „Ukochanego z piekła rodem”, absolutnie nie oczekiwałam niczego więcej od lektury jak tylko dostarczenia mi rozrywki na przyzwoitym poziomie. Książka ta zaspokoiła moje pragnienia, a autor nie poskąpił psot również w gangsterce. Świat detektywistycznej dedukcji oraz świat bandyckiej destrukcji zostały potraktowane ze sprawiedliwie podobnym przymrużeniem oka, w efekcie rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia w ciemną jak czarci ogon noc zamiast oblać czytelnika zimnym ze strachu potem powoduje, iż tenże oto odbiorca z nieskrywanym uśmieszkiem zastanawia się, jakim też komediowym chwytem posłuży się tym razem autor, by godnie wybrnąć z sytuacji. Podsumowując, sporo akcji równa się sporo atrakcji.
Koniec końców niedziela upłynęła mi piekielnie szybko. Uwijałam się z każdą kolejną stroną i jak diabeł święconej wody unikałam wszelkich innych zajęć niezwiązanych z „Ukochanym z piekła rodem”. Już, już wertowałam kartki, by starym zwyczajem sprawdzić, któż okazał się być demonicznym użytkownikiem narzędzia zbrodni, a tu nagle… tutułit…. tutułit… tutułit… domofon bez odrobiny taktu się odzywa. Akurat teraz diabli nadali… myślę sobie. Z prędkością rączej łani stawiłam się u drzwi, sprawę załatwiłam ponadprzeciętnie żwawo i niemal w podobnym tempie, acz z lekkim wygibasem, by smukłą nóżkę sobie dla wygody podwinąć (zerknąwszy przy tym niby od niechcenia na łydkę wyróżniającą się wciąż udatną formą, choć może jednak jeszcze nad nią popracować, bo przecież wiekowo zdecydowanie góruję nad Joanną), byłam z powrotem i mogłam już bez żadnych przeszkód doczytać o niskiej motywacji mordercy zasługującej na szczególne kryminalne potępienie.
„Ukochany z piekła rodem” Alka Rogozińskiego dał mi...
Całość recenzji tu:
Zapraszam.
Dosłownie kilka dni temu premierę miała najnowsza, dziesiąta już książka autora nazywanego Księciem Komedii Kryminalnej. Alek Rogoziński, bo o nim mowa, zadebiutował opisywaną dziś książką zaledwie 4 lata temu — i to z wielkim hukiem, bo od razu zdobył szczyt empikowskiej listy kryminalnych bestsellerów.
Jako że czytanie książek Alka zaczęłam od „Jak Cię zabić, kochanie?”a później sięgałam po nowości, to dopiero teraz nadrabiam jego pierwsze tytuły.
Twórczość Alka często jest porównywana do twórczości Joanny Chmielewskiej. Choć Alka uwielbiam zarówno jako pisarza, jak i prywatnie, to obiektywnie muszę przyznać, że do Królowej jeszcze odrobinkę mu brakuje. Jednak jest na zdecydowanie bardzo dobrej drodze — z książki na książkę pościg za Chmielewską idzie mu coraz lepiej. Jak tak dalej pójdzie, to wkrótce zasłużenie zasiądzie na królewskim tronie obok p. Joanny — która zresztą jest dla niego wielką inspiracją, co niejednokrotnie podkreśla. Widzę to zwłaszcza teraz, kiedy po niedawnej lekturze jednej z nowszych książek: sięgnęłam po jego debiut. Zdecydowanie widać różnicę i chociaż Ukochanemu... nie mam nic do zarzucenia, to każda kolejna książka Alka jest coraz lepsza!
Joanna jest znaną autorką bestsellerów, a pieczę nad jej karierą (a także życiem prywatnym) sprawuje menadżerka Betty. Pisarka jest świeżo po zakupie i remoncie starego domu, a w jej życiu pojawił się przystojniak. Konrad jest sporo młodszym od Joanny fotografem gwiazd i nie tylko Betty jest przeciwna temu związkowi, lecz pisarka ma to w nosie, i świetnie się bawi. Do czasu. Akcja książki rozpoczyna się w chwili, kiedy po powrocie ze spotkania autorskiego Joanna znajduje w swoim domu zwłoki Konrada. Jak na szaloną czterdziestkę przystało — ani myśli zostawić sprawy w rękach policji i wręcz zmusza swoją menadżerkę, by rozpoczęły własne śledztwo. Z każdym kolejnym rozdziałem sypie się maska, za którą skrywał się fotograf, a kolejne osoby padają ofiarami napadów. Czy autorce uda się rozwikłać sprawę zagadkowego morderstwa i dziwnego zainteresowania jej domem?
Jak na komedię kryminalną przystało — oprócz trupa i tajemnic Ukochany z piekła rodem serwuje nam sporo zabawnych sytuacji. Nie jest to jeszcze taka dawka humoru, do jakiej obecnie przyzwyczaił nas Alek, ale w książce jest sporo scen, przy których nie sposób się nie uśmiechnąć pod nosem, a nawet i parsknąć śmiechem. Wracając do zagadki morderstwa i napadów — okazuje się, że sprawa nie jest tak jednowymiarowa, jak na początku mogłoby się nam wydawać. Jak dla mnie wyjaśnienie zagadki zostało skonstruowane w iście amerykańskim stylu, ale Alek dość dobrze poradził sobie z przeniesieniem go na nasz grunt.
Alkowi nie można odmówić lekkiego pióra i swobody władania językiem: jak każdą jego książkę, tak i Ukochanego z piekła rodem czyta się bardzo przyjemnie. W przeciwieństwie do powieści wielu innych początkujących autorów tu już od razu widać, że autor jest ze słowem pisanym za pan brat. Z pewnością lata pracy w gazecie tu zaprocentowały.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji czytać nic z twórczości Alka Rogozińskiego, to koniecznie musicie nadrobić. I warto, abyście to zrobili, czytając jego książki w kolejności ich wydawania. Choć nie wszystkie coś ze sobą łączy, to dzięki temu możecie śledzić, jak z każdym wydanym dziełem Alek się rozpędza i sam sobie podnosi poprzeczkę
Przygoda z „Ukochanym z piekła rodem” zaczęła się następująco: listonosz dostarczył mi przesyłkę, ucieszona jak małe dziecko z nowej zabawki miałam ją tylko przejrzeć. Ponieważ terminy mnie gonią uzgodniłam z autorem, że książkę przeczytam w czerwcu. Jakby nie było na planowaniu się skończyło, kiedy przeczytałam prolog, zaraz pojawił się pierwszy rozdział (zaskakujące!), potem następny i kolejny, a dalej...książka się skończyła...!
Joanna Szmidt jest cieszącą się popularnością pisarką romansów. Jej książki sprzedawane są w milionowych nakładach na całym świecie. Autorka wiedzie dostatnie i beztroskie życie, nie przejmuje się tym skąd biorą się pieniądze (po prostu są one na koncie bankowym), od tego jest Betty jej przyjaciółka, a zarazem jej agentka. Joanna niedawno wprowadziła się do starej willi w Milanówku, najpierw ją odrestaurowała, a całą metamorfozę opisało poczytne pismo. Na jednym ze zdjęć uwiecznione było COŚ, co przykuło uwagę, pewnego złodzieja. Konrad jest fotografem w jednym ze znanych czasopism, podczas wakacji w Zakopanem poznaje Joannę, nawiązują romans, nie byłoby tutaj nic dziwnego i podejrzanego gdyby nie fakt, że mężczyzna jest od Joanny 13 lat młodszy. Po kilku tygodniach znajomości Joanna znajduje we własnej łazience ciało zamordowanego kochanka. Jak się potem okazuje Joanna bardzo mało wiedziała o życiu prywatnym mężczyzny. Pisarka wraz ze swoją agentka postanawiają, że wezmą sprawy w swoje ręce i poprowadzą własne śledztwo. Kto zabił? Jaki był motyw zabójstwa Konrada?
„- To łowca posagów!- zawyrokowała na dzień dobry.
- Ale ja nie mam posagu- zauważyła trzeźwo Joanna.
- Wiesz o co mi chodzi! - upierała się Betty. - Jaki jest inny powód, żeby ktoś, kto jeszcze parę lat temu sikał w pampersa, miał romansować z ryczącą czterdziestką?
- Po pierwsze, on ma dwadzieścia siedem lat, a po drugie nie powiedziałam mu, ile ja mam... - wyjaśniła niepewnie Joanna. - To znaczy, no... trochę sobie odjęłam...
- Ile? - zaciekawiła się Betty.
- Odrobinkę...
- To znaczy?
- No dobrze, skoro musisz wiedzieć, powiedziałam mu, że mam dwadzieścia dziewięć- powiedziała gniewnie Joanna.”
Zacznę od tego, że uwielbiam Betty, ta kobieta jest niesamowita, pełna energii, potrafi się odciąć, ale także jest bardzo pomysłowa i inteligentna, zawsze trzyma rękę na pulsie, wie czego chce i nie da sobą pomiatać, a tym bardziej jej chlebodawczynią. Co do Joanny kiedy się udzielała w dialogu, często się zastanawiałam, jakim cudem jest taką doskonałą pisarką? Przez jej roztargnienie i naiwność wychodziły bardzo zabawne dialogi, potwierdzam, że humoru w książce nie brak.
„Ukochany z piekła rodem” jest przypisana do gatunku jako thriller/sensacja/kryminał. Przyznam szczerze, że osobiście thrillera tutaj nie wyczuwam, co do reszty zgadzam się. Książka jest lekka i przyjemna w odbiorze, czytelnik w mgnieniu oka przenosi się w wykreowany przez autora świat. Fabuła wzbudza zainteresowanie tak, że ciężko jest pozostawić bohaterów choćby na chwilkę. Powieść czyta się niesamowicie szybko, tak jak wspomniałam na początku pochłonęłam ją w niespełna dzień. Co najważniejsze jest zaskoczenie, ponieważ do samego końca myślałam, że kto inny zabił Konrada.
Książka jest idealnym sposobem na odreagowanie po całym ciężkim dniu. Znajdziemy wartką akcję, ciekawych bohaterów oraz zaskakujące zakończenie – czytelnik dostanie wszystko czego szuka w dobrym kryminale. „Ukochany z piekła rodem” jest bardzo udanym debiutem. Po przeczytaniu jestem w pełni usatysfakcjonowana i czekam z niecierpliwością na kolejną część przygód Joanny i Betty. Polecam!
Pamiętam jakim wielkim przeżyciem było dla mnie przeczytanie pierwszego w życiu kryminału. Był to akurat „Krokodyl z kraju Karoliny” Joanny Chmielewskiej, w znanej na pewno wszystkim serii z jamnikiem. Akcja wciągnęła mnie bez końca, a wspaniały humor autorki po prostu poraził. Być może dlatego trudno było mi później dogodzić, jeśli chodzi o powieść sensacyjną, ponieważ szukałam zawsze wartkiej akcji, mnóstwa zbiegów okoliczności i pokręconego śledztwa. Owszem, przeczytałam kilka naprawdę dobrych kryminałów, lecz były to tytuły, które miały równocześnie porządną warstwę psychologiczną. Ja jednak tęskniłam do powieści, która by mnie rozbawiła i miała dobry wątek sensacyjny. Dlatego też jak przeczytałam, recenzje „Kochanka z piekła rodem” zapragnęłam przeczytać już tu i teraz, co dzięki autorowi udało mi się w miarę szybko. Jest to debiut, Alek Rogoziński pracuje jako dziennikarz, związany zawodowo jest z magazynem „Party”, a z zawodu jest filologiem. Sam przyznaje, że jest wielkim miłośnikiem tego gatunku literatury .Główna bohaterka to czterdziestoletnia, znana pisarka romansów, która zdecydowanie lubi wszystko co ją odmładza, dlatego też poddaje się w Zakopanem w czasie wypoczynku, komplementom i adoracji młodszego od niej fotografa Konrada. Razem zaczynają wspólne życie w uroczym Milanówku, w domy dopiero co zakupionym i odremontowanym przez Joannę. Co prawda jej menadżerka Betty (czytaj również przyjaciółka) zdecydowanie odradza jej tę znajomość, lecz wiadomo wpływu na życie osobiste pisarki nie ma. Pech chce, że gdy Joanna wraca ze spotkania autorskiego zastaje swojego kochanka..nie, nie w dwuznacznej sytuacji, tylko martwego, mało tego, wszystko wskazuje, że to morderstwo. Przybyły na miejsce zbrodni komisarz Darski (w moim wypadku od razu skojarzenie z Darcy z „Dumy i uprzedzenie”) nie dość, że okazuje się niezwykle interesującą postacią zwłaszcza dla Betty, to również dobrym fachowcem. Jednak bardzo szybko panie wpadają na pomysł, że jego śledztwo to jego sprawa, drugie poprowadzą one same w sposób znany im z literatury i filmów.
Muszę przyznać, że powieść wciągnęła mnie momentalnie, bardzo szybko zaciekawiła i zaczęła bawić. Autor stworzył świetną i ogromnie kolorową galerię nietuzinkowych postaci. Sam fakt, że wiele z nich jest łudząco podobnych do osób które są częstymi gośćmi Pudelka (oczywiście jak autor pisze, absolutny przypadek) powoduje u czytelnika jeszcze bardzie wzmożoną ciekawość, zwłaszcza, że autor nadał im niebywałe nazwiska czy też pseudonimy. Śledztwo na początku może trochę niemrawe szybko nabiera tempa i pokazuje niespotykane powiązania i stosunki pomiędzy podejrzanymi. Na tle odkrytych faktów Konrad zdecydowanie traci na uroku, a dziennikarze z miesięcznika z którym współpracował, ukazują swoje drugie, jakże nieraz odmienne twarze. Zaskakujący przebieg wydarzeń lekko wprawił mnie w osłupienie, nawet prze głowę w pewnym momencie mignęły seriale brazylijskie, bo jakby nie było autor umiejętnie kpi ze świata medialnego ukazując jego niespotykane meandry.
W sumie do jednego tylko przyczepię się, dla mnie za bardzo duże podobieństwo głównych bohaterek z postaciami z książek Joanny Chmielewskiej. Jedna bardziej postrzelona, druga bardziej roztropna są dla mnie pewnym powieleniem Joanny i Alicji. Całość jednak jest pozycją naprawdę godną polecenia. Zdecydowanie zapewni relaks, zmusza do dedukcji i myślowego kombinowania.
„Kochanek z piekła rodem” to pierwszy z tomów z serii opisujących kryminalne przypadki pary Joanna - Betty. Mam nadzieję, że i następne wprowadzą mnie w tak dobry humor
Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Zapewne znajdzie się kilka osób, które przytaknęło. A co powiecie, kiedy zapytam, czy wiek ma jakiekolwiek znaczenie, gdy dwie duszyczki czują do siebie miętę? Tak myślałam. Wiek nie ma znaczenia. A co, jeśli związek dojrzałej kobiety i młodszego o kilkanaście lat od niej kochanka skrywa pewną tajemnicę?
Joanna Szmidt, romansopisarka, po ostatnich wakacjach w Zakopanem przywozi sobie pamiątkę w postaci nowego ukochanego. Konrad, przystojny fotograf, zawraca jej w głowie i nie mija sporo czasu, a już zamieszkują razem.
Pewnego dnia, po długotrwałym rozdawaniu autografów fanom swoich powieści, Joasia wraca zmęczona do domu, lecz odkrywa, że nie ma jak otworzyć drzwi. Zrezygnowana odnajduje otwarte okno i korzysta z niestabilnej drabiny, by dostać się do środka. Jednak nie spodziewa się, że przywita ją tam widok mrożący krew w żyłach. Kobieta szybko zawiadamia policję, jednak wie, że widok martwego Konrada będzie ją prześladował przez jakiś czas.
Kim tak naprawdę był Konrad? Dlaczego nie żyje? I co zrobi Joanna, kiedy odkryje, że... uczestniczyła w pewnej fikcji?
Znacie to uczucie, kiedy dowiadujecie się, że czytane przez was jakiś czas temu opowiadanie w jednym z kolorowych czasopism zostało wydane, a ty właśnie wygrywasz tę książkę w pewnym konkursie, na dodatek z autografem? Chyba sprawdza się u mnie powiedzenie, iż ,,głupi to ma zawsze szczęście". Po otrzymaniu swojej nagrody przez jakiś czas nie sięgałam po nią, ale nastał taki dzień, kiedy potrzebowałam wyrwać się z literackiej rutyny, a że ,,Ukochany..." był pod ręką, to nie pozostało nic innego, jak zacząć czytać. Czy postąpiłam słusznie, że wtargnęłam w świat wykreowany przez Alka Rogozińskiego?
,,Ludzie często kłamią nawet wtedy, kiedy nie muszą. I niekoniecznie oznacza to, że są źli. Częściej, że zrobili coś, co chcą ukryć."
Wraz z początkowymi rozdziałami powoli wkraczamy w świat Joanny Szmidt, cenionej przez czytelników autorki romansów. Kiedy wydaje nam się, że pierwsze akapity wniosą do naszego życia sielankę i nasiąkniętą miłością historyjkę, to grubo się mylicie. Już na sam początek zostajemy wplątani w morderstwo ukochanego Joasi, co nasuwa pewne pytanie: Czy życie pisarki również jest zagrożone?
Przez książkę przetacza się wiele osób, które mają swoje pięć minut, jednak skupiamy się tutaj najbardziej na losach autorki, dlatego też pozwolę sobie ją opisać.
Joanna, moim zdaniem, to nastoletnia dziewczyna zamknięta w ciele kobiety, która mogłaby być dla swojego wewnętrznego ,,ja" matką. Owszem, od takiej osoby wymaga się powagi oraz ustatkowanego życia, ale takie pojęcia nie wchodzą w grę, gdyż główna bohaterka wyparła je ze swojego świata. W zamian za to mamy cięty język, specyficzne poczucie humoru oraz, momentami, niedojrzałość. Sam fakt prowadzenia śledztwa na własną rękę nie brzmi raczej zbyt dobrze. Kto normalny porywa się z motyką na słońce? Dobrze, że Joanna może liczyć na pomoc Betty - swojej przyjaciółki, a zarazem menedżerki. Ten duet wiele razy sprawiał, że nie umiałam się powstrzymać przed uśmiechnięciem się.
Uwielbiam każdą postać w tej książce! To może brzmieć nieco dziwnie, bo rzadko się to zdarza, lecz co ja na to poradzę, że każdy bohater wprowadzał coś nowego. Zapewne jest to zasługa, iż zmieszano tutaj wiele światów, które normalnie nie lubią ze sobą współpracować. Czyste szaleństwo!
Autor tak naprawdę bawi się czytelnikami. Kiedy już miałam wytypowanego mordercę, to w tym momencie dochodziły nowe fakty, a ja, zirytowana, marudziłam, że dałam się podejść. Dopiero tuż przy samym końcu zreflektowałam się, kto był taki dowcipny i chciał ukochanemu Joasi obciąć włosy siekierką, przyznam że naprawdę byłam ślepa!
Alek Rogoziński, z powodu większej ilości postaci, postanowił wybrać narrację trzecioosobową, co było dobrym pomysłem. Przy tego typu zabiegach lepiej nie bawić się w pierwszoosobową, bo to może nieźle namieszać i czasami autor traci rachubę (a później korekta i trafiają nam się byki).
Świat wykreowany w ,,Ukochanym..." nie jest trudny do wyobrażenia, a to za sprawą prostego języka i zgrabnego sformułowania zdań. Książkę czyta się lekko, a zawarty w każdym rozdziale humor rozpogodzi każdego smutasa. Przykro mi jednak z powodu przedstawienia na samym początku postaci poprzez krótkie opisy. Wolę sama określić, co jaka osoba sobą reprezentuje. To taki drobny minus, bo nie będę wspominać o literówkach czy zjedzonych słowach, bo to mi się chyba zdarzyło z trzy razy podczas czytania.
Podsumowując:
Jeżeli doskwiera ci nuda lub nie wiesz, jaką książkę wziąć ze sobą na wakacje, to mam dla ciebie odpowiedź: wybierz ,,Ukochanego z piekła rodem". Ten ,,humorystyczny kryminał" nie pozwoli na to, by spędzać godziny na lenistwie. Wartka akcja, oryginalne postaci - czego chcieć więcej?
Z niecierpliwością czekam na ,,Morderstwo na Korfu".
„Ukochany z piekła rodem” to debiut literacki, a zarazem pierwszy z serii kryminałów, których bohaterkami są popularna romansopisarka Joanna i jej menadżerka Betty. Dwie czterdziestoletnie kobiety, które oprócz relacji zawodowych łączy przyjaźń. Beata jest inteligentną, rozsądną i twardo stąpającą po ziemi singielką, natomiast Joanna niczym bohaterka swoich romansów marzy o wielkiej miłości i księciu z bajki. Pisarka jest tak zdeterminowana by osiągnąć swój cel, że kiedy na jej drodze staje przystojny fotograf szybko zaprasza go do swojego życia. Konrad ma zadatki na tego jedynego, a upojne chwile tylko utwierdzają Joannę w przekonaniu, że odnalazła mężczyznę swojego życia. Szczęście niestety nie trwa długo, gdyż kochanek pada ofiarą zabójcy.
Joanna jest zrozpaczona i nie mieści się jej w głowie, że taki cudowny człowiek mógł mieć wrogów, a co dopiero podpaść komuś na tyle, by posunął się do ostateczności. Oczywiście nie trzeba być Sherlockiem aby domyślić się, że wyobrażenie pisarki o ukochanym niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. W toku śledztwa wychodzą na jaw nie tylko zaskakujące fakty i tajemnice, ale również okazuje się, że w tym równaniu są więcej niż dwie zmienne, a motyw i ofiara to dopiero wierzchołek góry, na której szczyt wiedzie niejeden szlak.
„Ukochany z piekła rodem” to połączenie kryminału z powieścią humorystyczną okraszone nietuzinkowymi postaciami mającymi swoje pierwowzory w realnym świecie i tworzącymi paletę osobowości. Autor naznaczył większość z nich bagażem doświadczeń, a niektórym dokopał nadając nietuzinkowe nazwiska czy ksywki. W powieści można spotkać pewną kapryśną i przebrzmiałą diwę, mafiosa mającego małą słabość, hipochondryka oraz komisarza posługującego się osobliwymi metodami śledczymi, a także Adę Fijał i Tomasza Ciachorowskiego.
Autor posługuje się lekkim i bardzo przyjemnym w odbiorze językiem. Nie naszpikował fabuły zbędnymi detalami i opisami. Za to nie szczędził czytelnikowi dobrego humoru, ciętych ripost, błyskotliwych przemyśleń bohaterów, trafnych porównań oraz komicznych zbiegów okoliczności. Sama intryga została opracowana w bardzo ciekawy sposób pozwalający na zwroty akcji i zaskakujący przebieg zdarzeń.
Książka była dla mnie miłym zaskoczeniem, a moje spotkanie z kryminałem okazało się intrygującym doświadczeniem i cieszę się, że to właśnie z Alkiem Rogozińskim przeżyłam swój pierwszy raz na tej płaszczyźnie, ponieważ przekonał mnie, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. „Ukochany z piekła rodem” to lekka, a przede wszystkim zabawna lektura, przy której nie sposób się nudzić. Idealna na wakacyjny relaks lub odpoczynek po ciężkim dniu. Polecam.
Znana pisarka poszukuje miłości, znajduje ją w osobie Konrada. Młodszego od siebie mężczyzny, ale niestety ich szczęści szybko zostaje zakończenie, bowiem ktoś morduje Konrada. Pisarka zaczyna prowadzić śledztwo na własną rękę. Szybko się okazuje, że mężczyzna nie miał czystych intencji.
"Ukochany z piekła rodem" to moje pierwsze spotkanie z autorem. Znaczy bardzo dawno temu czytałam książkę, którą napisał w duecie, ale pierwszy raz samodzielny utwór.
Na pewno nie jest to książka, która wywołała u mnie wielkie WOW. Przyznam szczerze, że miała nadzieję, że troszkę bardziej mnie rozbawi. Chociaż nie ukrywam, że parę razy uśmiechnęłam się przy jej czytaniu. Zresztą to jest debiut, więc mam nadzieje, że z każdą kolejną książką jest tylko coraz lepiej.
Natomiast śledztwo prowadzone przez Joannę i Betty bardzo mnie wciągnęło. Byłam bardzo ciekawa co też kobietom uda się ustalić.
Pióro autora jest niezwykle lekkie i książkę czyta się w niesamowicie szybko. Na pewno sięgnę po inne książki Pana Alka. Na półce czeka jeszcze parę książek, ale najpewniej przeczytam ebooki. Chciałabym w niedługim czasie przeczytać kolejną część przygód Joanny.
To moje pierwsze, ale myślę, że nie ostatnie spotkanie z książką Alka Rogozińskiego. Spora dawka humoru, wątek kryminalny i bardzo zabawne dialogi. Polecam tym, którym potrzebna lekka, przyjmą lektura.
Chyba mam przesyt książkami tego autora, ale większosć ,,śmiesznych'' scen nie było śmieszna. betty i Joanna były irytujące a ich działania w wykryciu sprawcy morderstwa po prostu głupie. Część kryminalna naprawdę była ciekawa i szczerze śledziłam losy śledztwa. Także do końca książka zła nie est, ale nie jest także wybitna.
Joanna jest pisarką, podczas pobytu w Zakopanem poznaje młodszego od siebie mężczyznę, Konrada, który jest fotografem. Para pomimo różnicy wieku doskonale się rozumie, wspaniale spędzają razem czas, postanawiają zostać parą. Szczęście Joanny nie trwa dlugo, w niewyjaśnionych okolicznościach jej ukochany zostaje znaleziony martwy w jej własnym domu. Kobieta nie ufa w skuteczność policji, podejmuje się własnego śledztwa, pomaga jej niezawodna przyjaciółka i menadżerka Betty. Do akcji wkracza Agnieszka - była dziewczyna Konrada, dowiadujemy się, że nasz młody Konradek wcale nie byl krystalicznie czystym facetem, miał swoje tajemnice, lubil oszukiwać i okłamywać, znany był również z licznych szantaży.
,,Ukochany z piekła rodem" to lekki kryminał, w którym nieustannie na jaw wychodzą nowe fakty. Wszystko to zostało utrzymane w lekkim, humorystycznym stylu.
„Ukochany z piekła rodem” jest pierwszym tomem cyklu „Joanna Szmidt” autorstwa Aleka Rogozińskiego. W czasie, kiedy była to nowość, a był to rok 2015, był to debiut literacki autora.
„Ukochany z piekła rodem” zalicza się do komedii kryminalnych, chociaż jak na mój gust, trochę mało było w tym komedii. Dużo satyry, to trzeba przyznać. Bo jak inaczej nazwać tak karykaturalne przerysowanie postaci: rozkapryszonych, zmanierowanych celebrytów, uważających samych siebie za „pępek świata”, żądnych sensacji dziennikarzy plotkarskich magazynów, mieszkańców „wsi”, których jedyną rozrywką jest granie w karty i picie, pisarzy cierpiących na manię wielkości, niezbyt rozgarniętych policjantów. Całość tworzy dość ciekawą mieszankę ludzkich osobowości, choć bez jakieś skomplikowanej analizy ich psychiki.
Główną bohaterką jest Joanna Smidt słynna pisarka romansów, w której twórczości zaczytują się miliony w Polsce i poza nią, chociaż krytycy literaccy nie zostawiają na jej twórczości suchej nitki. Joanna uwielbia być w centrum uwagi, jednakże nie znosi spotkań z czytelnikami. Prawą ręką i powiernicą Joanny jest jej menadżerka Betty, bez jej pomocy Joanna nie potrafi nic zrobić. Joanna jest atrakcyjną kobietą po czterdziestce, która zwraca uwagę wielu mężczyzn. Podczas wyjazdu do Zakopanego wdaje się w romans z dopiero co poznanym, dużo młodszym fotografem Konradem. Wszystko wskazuje na to, że w końcu znalazła miłość swojego życia. Kiedy wszystko zaczyna się układać po myśli Joanny, Konrad zostaje znaleziony martwy. Joanna w przypływie „geniuszu” postanawia rozwikłać zagadkę jego śmierci, rozpoczyna całą serię niefortunnych zdarzeń.
„Ukochany z piekła rodem” jest raczej lekką i łatwą lekturą na niedzielne popołudnie, niż trzymającym w napięciu kryminałem. Na poprawę humoru jak znalazł.
Bohaterki bestsellerowych powieści ,,Teściowe muszą zniknąć" i ,,Teściowe w tarapatach" wracają! Sielskie wakacje w Egipcie? Owszem, ale nie z teściowymi...
,,Zostać bohaterem powieści kryminalnej? Zaskakujące i ekscytujące! Tak, jak i książka!" Rafał Maślak, Mister Polski Znana autorka powieści kryminalnych...
Przeczytane:2021-05-02,
"Na świecie jest dużo złych ludzi (...) Lepiej się od nich trzymać z daleka..."
Hej ho!
Lubicie czytać komedie kryminalne?
A twórczość Pana Alka Rogozińskiego znacie?
Przyznam szczerze, że mam kilka jego książek na półce, ale ta jest pierwszą, którą przeczytałam🙈
Tak, wiem... wstyd! Ale to się od tej pory zmieni! ;)
Pan @alekrogozinski dostarczył mi takiej dawki humoru w tym kryminale, że moja buzia uśmiechała się do książki 😁 Macie też tak?
"Ukochany z piekła rodem" został wznowiony przez @wydawnictwo_wab
Jeżeli jest to pierwsza komedia kryminalna, którą autor napisał... to naprawdę nie wiem jaką petardę mają te kolejne! 😁
Joanna Szmidt to znana pisarka romansów. Szuka chłopaka, ale nie ma szczęścia w miłości... Kiedy na jej drodze staje Konrad młodszy od niej o ponad dziesięć lat to postanawia mu nakłamać mówiąc, że jest młodsza od niego🙈 Oj... o sporo!
Podobało mi się w tym momencie jak jej przyjaciółka zapytała Joannę, czy Konrad jest "pacjentem zakładu dla ociemniałych w Laskach" i czy pierwszą książkę napisała będąc w przedszkolu w przerwie między leżakowaniem, a zabawą w kółko graniaste. Może to nie brzmi tutaj tak dobrze, ale w książce naprawdę ten humor był genialny w tym dialogu!
Niestety czar prysł, kiedy mężczyzna został zamordowany... siekierą. Joanna postanawia jak najprędzej dowiedzieć się kto stoi za tym morderstwem...
Jak myślicie czy jej się to uda?
I czy Konrad był do końca szczery z kobietą?
Jeżeli chcecie poznać do kogo należała ta siekiera to odsyłam do lektury!
Ja swoją mam u taty w piwnicy😁🙈 hihi - ale to nie moja sprawka:P
A wiecie jak ten mój tato zaangażował się w to moje zdjęcie! Jestem z niego dumna💚
I jeszcze dwa słowa o okładce: ta podoba mi się sto razy bardziej od poprzedniej! Oddaje całkowity klimat, który mamy w książce :)