Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 1998 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 340
Ann Rogers była modelką swego ojca, odkąd skończyła kilka lat. Dzięki niej jego fotografie zdobyły światową sławę, a ich twórcę zaczęto zaliczać do grona...
Sankt Petersburg, rok 1917. O świcie Nowego Roku z lodowatych fal Newy nurek wyciąga ciało zamordowanego Grigorija Rasputina, szalonego mnicha i cudotwórcy...
Przeczytane:2016-09-28, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016, Ulubione,
Książki o Hiszpanii mają szczególne miejsce w moim sercu. Wśród nich najbardziej cenię sobie beletrystykę historyczną, w której elementy przeszłości zgrabnie przeplatają się z interesującą fabułą i pięknymi, słonecznymi krajobrazami tego kraju. Tysiąc drzewek pomarańczowych skusiło mnie już samym ujmującym tytułem, zapowiadającym słodko-gorzką lekturę. Akcja powieści rozgrywa się w siedemnastowiecznej Hiszpanii, gdzie też poznajemy dwie kobiety - królową Marię Louise oraz córkę hodowcy jedwabników Franciskę. Bohaterek zdaje się nie łączyć nic poza datą urodzenia, a jednak ich historie i światy przeplatają się między sobą na swój sposób. Obie, za sprawą okrutnych oszczerstw i miłości (jedna z powodu jej braku, druga nadmiaru), padają ofiarami okrutnej Inkwizycji, Wiąże je ze sobą również tęsknota za domem i znajomymi krajobrazami - drzewkami pomarańczowymi i morwowymi. (...) Zdarza się, że Purpurowy Kaptur coś mówi, tymczasem ja w wyobraźni przenoszę się do kokonu, który na jedwabnych nitkach kołysze się pod gałęzią morwowego drzewka, jednego z wielu w morwowym sadzie. Słońce świeci jasno; przez powłokę kokonu dostrzegam rozświetlone niebo, czuję ciepło. Drzewa są wysokie, rosły przez wiele lat. Jakżeż czarne są ich czubki na tle białych promieni słońca - myślę. Jakież nieprzeniknione i tajemnicze. Zbyt wysokie, zbyt oddalone, ażeby je poznać. Zrywa się delikatna bryza, chwyta pasmo jedwabiu, potem je puszcza. Bujam się w kokonie to w tył, to w przód. Kołyszę się poza czasem, poruszam łagodnym łukiem.
Zarówno tło historyczne, jak i same bohaterki przedstawione są niewiarygodnie rewelacyjnie. Autorka wciąga w powieść już od pierwszych stron, nie idzie się oderwać od jej baśniowego stylu. Przepiękne opisy emocji, hodowli jedwabników oraz subtelne sceny erotyczne, niewyobrażalnie oddziałują na wyobraźnię czytelnika, a wizje wymyślnych tortur i mroków Kościoła wywołują przerażenie i zniesmaczenie. Najbardziej zaintrygował mnie tutaj motyw zakazanego owocu, grzesznej miłości Franciski i księdza, który sprowadził na tę wiejską dziewczynę zgubę. Bądź moją księgą. Te właśnie słowa wypowiedział, kiedy rozchylił mi nogi (...).
Tysiąc drzewek pomarańczowych znakomicie ukazuje również smutną rolę kobiety w przeszłości, całkowicie zdominowaną przez mężczyzn, często uznawaną za czarownicę, ale przede wszystkim sprowadzaną głównie do jednego - urodzenia potomka. Pod tym względem powieść ta przypomina najlepsze książki autorstwa Philippy Gregory oraz Christophera W. Gortnera, w których podobny motyw jest nierzadko spotykany. Dzieło Kathryn Harrison to niebanalna powieść, która zachwyca poetyckim stylem i odrobiną bajkowości. Autorka doskonale połączyła w niej własne wyobrażenia z nutką historii, którą nieco nagięła dla własnych celów. Nie można jej mieć tego za złe - wyszło jej to nieziemsko dobrze, a zachwycające wydanie (wewnętrzna strona okładki jest po prostu zjawiskowa!) najlepiej ukazuje maestrię całości. Polecam z całego serca.