Tybet w drodze do Kumbum to niezwykle interesująca relacja Elżbiety Sęczykowskiej, fotografika, z jej kilku podróży do mistycznej Krainy Śniegu. Wyruszała na poszukiwanie tego, co zagubione, ale wciąż tak żywe. Miała szansę uczestniczyć w ceremoniach zastrzeżonych tylko dla mnichów lamajskich, związanych z misterium demonicznego tańca C`am. Odkryła tajemnicę maślanego ołtarza i dokonała „oczyszczenia z grzechów” podczas obchodów Święta Wielkiej Modlitwy w klasztorze Kumbum. Inspiracją do napisania tej książki stały się również odnalezione fotografie, na których prawdopodobnie po raz pierwszy na świecie zostały uwiecznione grupy tybetańskich nomadów oraz sceny przedstawiające fragmenty misteriów religijnych zarejestrowane przez jednego z najwybitniejszych polskich orientalistów – Władysława Kotwicza, badacza kultury mongolskiej i tybetańskiej. Warto wyruszyć z Elżbietą Sęczykowską w tę ekscytującą drogę do klasztoru Kumbum.
Wydawnictwo: National Geographic
Data wydania: 2015-05-13
Kategoria: Podróżnicze
ISBN:
Liczba stron: 400
To osobista i autentyczna relacja związana z czasem zakładania pierwszej w Polsce prywatnej farmy jeleni na Mazurach. Jest to niekiedy zabawna, a niekiedy...
Zbeletryzowany przewodnik po Toskanii. Przez pryzmat opowieści o awanturniczej przygodzie grupy Polaków, którzy wyruszają do Italii, aby wyremontować...
Przeczytane:2021-09-30, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek 2021,
Subiektywnie o Tybecie.
Sęczykowska w sposób niezwykle emocjonalny (co wcale nie dziwi biorąc pod uwagę to, czego doświadczyła podczas podróży) relacjonuje swoje zmagania z trudami wędrówki przez tę nieprzyjazną, w sensie geograficznym, krainę. Jej mieszkańcy natomiast, jakby w kontraście do surowego klimatu, często ofiarują niespodziewanym przybyszom ciepło oraz pomoc, z których europejscy turyści, pomimo dobrego przygotowania do wyprawy, często są zmuszeni korzystać. Jednak Tybetańczycy nie zawsze byli tak pokojowo nastawionym ludem, co też podkreśla Sęczykowska i przypomina czasy ich krwawych porachunków i napaści. Wraz z ugruntowaniem się buddyzmu kształtowała się postawa cierpliwości i pokory, jednak dawna moc nie zniknęła, a tylko została ukierunkowana na samodoskonalenie i rozwój. Ogromnej siły bowiem, zarówno fizycznej, jak i psychicznej, wymaga nie tylko przetrwanie w tak ekstremalnie ciężkich warunkach, ale też poddanie się rytuałom religijnym i inicjacjom na drodze do zostania oświeconym. Jak pisze Sęczykowska niemal każda rodzina stara się posłać na naukę do klasztoru przynajmniej jednego syna, który oprócz utrwalania cnót męskich i zdobywania wykształcenia, zagwarantowane ma również przeżycia metafizyczne, które niestety czasem doprowadzają do obłędu młodego lamę.
Sama Sęczykowska podczas podróży daje się ponieść wyobraźni, ulega urokowi tej niesamowitej krainy i również doznaje metafizycznych uniesień. Do tego aż dwa razy dosłownie ledwo umyka śmierci, co dodatkowo wzmacnia wrażenie oddziaływania magicznych sił.
I to jest prawdziwy survival, na głodzie, w zimnie, bez możliwości umycia się czy nawet zmiany bielizny, w towarzystwie pątników, insektów i gotowanych psów, a nie pospolity obóz harcerski dla wydelikatnionej młodzieży sprzedawany pod tym szumnym hasłem.
Ciekawa lektura dla tych, którzy jeszcze mało wiedzą o Tybecie.