Wydawnictwo: Wilga
Data wydania: 2013-02-07
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 28
Gorzkie pożegnania, słodkie powitania
Książeczki o Tupciu Chrupciu, to ciesząca się dużą popularnością seria, o przygodach małej myszki. To urocze stworzenie przybliża najmłodszym czytelnikom wiele sytuacji, które mogą wydawać się nieprzyjemne i które przyprawiają maluchy o stres i łzy. To również stworzenie, które jako żywo przypomina większość dzieci – od czasu do czasu marudzi, od czasu do czasu grymasi, raz na jakiś czas boi się ciemności.
Tym razem Tupcio musi na kilka dni rozstać się z ukochanymi rodzicami, co jak się okaże wcale nie będzie dla niego takie łatwe. Na szczęście z rąk kochających rodziców wpadnie wprost w objęcia dziadków, którzy nie tylko pomogą mu zapomnieć o rozłące, ale i pokażą wiele ciekawych i nowych rzeczy. Każdy malec po przeczytaniu „Wizyty u dziadków” będzie miał możliwość łatwiejszego oswojenia się z sytuacją rozstania z najukochańszą mamą i najlepszym tatą, a nocowanie u członków rodziny (zwłaszcza u dziadków) stanie się pełnym radości wydarzeniem w nowym, doroślejszym życiu malucha. A tak na marginesie, szkoda tylko, że takich książeczek nie napisał nikt dla mam, które po raz pierwszy zostawić muszą swoje dziecko/dzieci pod opieką kogoś innego niż one… Bo przecież to sytuacja stresowa nie tylko dla malucha, ale i dla mamy… Bo co też pocznie jej maleństwo bez niej…
Atutów książeczka ma sporo. Po pierwsze bardzo dobry tekst, który jest odpowiedni dla dzieci, zwłaszcza tych najmłodszych. Choć wydawnictwo wskazuje, że książka przeznaczona jest dla dzieci powyżej 3 roku życia, uważam, że śmiało czytać można ją jeszcze młodszym dzieciom. Doskonale przemyślany i dostosowany do możliwości poznawczych najmłodszego czytelnika tekst sprawia, że nawet 1,5 roczne maluchy będą słuchały w skupieniu. Po drugie, bogata szata graficzna sprawi, że dziecko zainteresuje się obrazkami. Uwagę dzieci przyciągną kolorowe i ładne rysunki, zajmujące zdecydowaną większość stron. Minimum tekstu (zrozumiałego i interesującego), maksimum obrazka, czyli przepis na ulubioną książeczkę dla malucha murowany.
Swojej córce przeczytałam już tekst tak wiele razy, że jestem w stanie wyrecytować go o każdej porze dnia i nocy. Znam też chyba każdy szczegół wszystkich obrazków, które nie tylko ilustrują tekst, ale przede wszystkim ukazują codzienne czynności wszystkich dzieci bez wyjątku (bo każde dziecko kładzie się spać w łóżeczku, każde przytula się do ukochanej osoby, każde ze smakiem pałaszuje ulubione potrawy).
Całość sprawia, że podczas czytania i oglądania Tupcia Chrupcia dzieci czują się bezpiecznie i komfortowo, każde też wyniesie z tej historii naukę, że jest kochane przez rodziców, nawet wtedy gdy od czasu do czasu zostawiają je pod czułą i troskliwą opieką dziadków, czy innych członków rodziny.
Bardzo lubimy Tupcia Chrupcio, ale ta część jakoś mnie nie przekonała. Moim zdaniem rodzice powinni z nim porozmawiać o swoim wyjeździe, a tak trochę go podrzucili dziadkom.
Warzywa są okropne, a na kolację dzieci powinny dostawać czekoladowe batoniki. Pasta do zębów psuje smak słodyczy, a ich mycie to strata czasu.\r\nAż tu...
Seria przygód Tupcia Chrupcia Przygody znanego i lubianego przez małych czytelników Tupcia Chrupcia. Seria książeczek z pięknymi ilustracjami oraz historyjkami...
Przeczytane:2012-08-23, Ocena: 5, Przeczytałam,