Trzy Siostry

Ocena: 5.14 (7 głosów)
Trzy Siostry to słynne wiktoriańskie domy na wyspie Blackberry. Zamieszkały w nich trzy kobiety: Andi, Boston i Deanna. Bliskie sąsiedztwo sprawia, że szybko nawiązują znajomość. Każda z nich znajduje się na życiowym zakręcie. Andi została porzucona przez narzeczonego tuż przed ślubem. Przeprowadziła się z miasta na wyspę, zamierza wyremontować dom i otworzyć własną praktykę lekarską. Boston jest malarką. Niedawno straciła dziecko, a jej mąż szuka zapomnienia w alkoholu. Deanna perfekcyjnie zajmuje się domem, wychowując pięć córek, ale w jej małżeństwie również dzieje się źle. Los sprawia, że trzy tak różne kobiety połączy wielka przyjaźń, która pomoże pokonać niejedną przeszkodę i zrozumieć, co jest w życiu najważniejsze.

Informacje dodatkowe o Trzy Siostry:

Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2016-02-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788327617415
Liczba stron: 432

więcej

Kup książkę Trzy Siostry

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Trzy Siostry - opinie o książce

Kolejna książka z półki pożyczkowego wstydu to "Trzy Siostry" Susan Mallery, która przybyła do mnie od Magdalenardo. Wreszcie będę mogła oddać :)

Na urokliwej wyspie Blackberry stoją trzy wiktoriańskie domy zwane Trzema Siostrami. Do środkowego wprowadziła się właśnie Andi Gordon, która z dala od swego dotychczasowego środowiska zamierza zapomnieć o tym, że narzeczony porzucił ją przed ołtarzem! Po dziesięciu latach związku stwierdził, że nie jest gotowy. Żenujące było to, co zrobił później...

Z czasem Andi nawiązuje bliższą relację z mieszkanką prawego domu - Boston King, artystką zmagającą się ze śmiercią synka. Ucierpiało na tym jej małżeństwo, bo niby są razem, ale rozmijają się w kojeniu bólu, każde robi to na swój sposób, samotnie. Czy prośba Andi pomoże sąsiadce uleczyć duszę? Czy Boston i Zeke odnajdą jeszcze siebie?
Do tego duetu dołącza również Deanna Phillips z domu po lewej, która mając męża wciąż w delegacjach, sama wychowuje pięć córek. Jednak jej życie nie jest idyllą, bowiem rysy, które się pojawiły, powiększają się a kobieta popada w nerwicę natręctw. Małżeństwo rozpada się z powodu wzajemnych pretensji i jej apodyktyczności; Deanna ma wrażenie, że nawet córki jej nie chcą w swoim życiu...

Między sąsiadkami rodzi się nić porozumienia, żeby nie było zbyt sielankowo to ich problemy nawarstwiają się, bywają chwile załamania i rozbicia. A kiedy do worka wydarzeń dorzucimy zachowanie mężczyzn, to robi się niezły ambaras. Czasami bohaterom naprawdę trudno się porozumieć. Autorka poruszyła tą historią bardzo dużo realnych problemów: trauma po utracie dziecka, syndrom dziecka alkoholika, porzucenie w tak podniosłej chwili jaką jest ślub, wewnętrzny przymus do bycia ideałem, samotne rodzicielstwo, adaptacja w nowej społeczności, stawanie się kobietą.

Na urokliwej wyspie, w trzech kolorowych dziewiętnastowiecznych domach wcale nie jest tak kolorowo jak się początkowo wydaje. Ich mieszkańcy to zwykli ludzie, którzy doświadczają różnych emocji, zaś Susan Mallery potrafiła ich schematyczne zachowania czy wydarzenia z ich życia opisać w ciekawy i intrygujący sposób. Czy w każdym z domów zapanuje szczęście i miłość? Czy może muszą szukać go gdzieś daleko...?


Podsumowując - "Trzy Siostry" to historia o przyjaźni, trudnych relacjach damsko-męskich, pustce w sercu, bolesnej przeszłości oraz tkwieniu w skorupie. Opowieść o samotności, bólu, tęsknocie, goryczy, skatowanej duszy ukrytej za murem niedostępności, potrzebie poczucia bezpieczeństwa, samookaleczeniu, a przede wszystkim o nadziei, która obecna w życiu każdego człowieka powinna rosnąć wraz z każdym krokiem zmierzania do upragnionego celu.

Link do opinii
Avatar użytkownika - jasmin79
jasmin79
Przeczytane:2016-03-07, Ocena: 5, Przeczytałam,
Andi, po tym jak przed ołtarzem porzucił ją narzeczony, odcina się od dotychczasowego życia i wyprowadza się na wyspę. Kupuje tam zabytkowy, zrujnowany dom, postanawia w nim zamieszkać i otworzyć swój prywatny gabinet pediatryczny. Do momentu zakończenia remontu pracuje w miejscowej przychodni. Dom Andi jest jednym z trzech umiejscowionych na wzgórzu. Sąsiaduje z domem Boston - artystki, malarki, mężatki będącej na rozdrożu oraz Deanny - perfekcyjnej pani domu, żyjącej według zasad, które nie wszystkim się podobają. Matki pięciu dziewczynek. Mężatki, której mąż pracuje poza domem, dlatego wszystko jest na jej głowie. Pewnego dna kobieta zauważa, że życie wymyka się jej z rąk. Najstarsza, dwunastoletnia córka w ogóle z nią nie rozmawia, młodsze się jej boją, a mąż coraz częściej myśli o rozstaniu. Siłą rzeczy wszystkie trzy kobiety się zaprzyjaźniają, chociaż z początku przychodzi im to z trudem. Coraz częściej się spotykają przy lampce wina i wylewają wszystkie swoje żale. Bardzo im to pomaga. Książka ,,Trzy siostry" poruszyła mnie do głębi. Niektóre problemy w niej poruszane są mi bardzo bliskie. Utrata dziecka, bunt nastolatka, nadmierna nerwowość w stosunku do rodziny. To wszystko nie jest mi obce. To książka niosąca w sobie bardzo duży ładunek emocji. Traktuje o pięknej miłości, która pokonuje nawet najtrudniejsze wyzwania i przeciwności losu. O niezrozumieniu się i oddalani się od siebie, a także o samotności we dwoje. O strachu przed szczerością i rozmową na tematy, które nas bolą. Ale także o przezwyciężaniu własnych słabości, traumy, wychodzeniu z niemożliwego. O tym jak czuje się ktoś, kogo się nie docenia tylko dlatego, że odważył się przeciwstawić rodzinie i robi to, co lubi. Czytając tę książkę bardzo często była poirytowana i zła. Te trzy kobiety są na życiowym zakręcie. Towarzyszy im rozgoryczenie, rezygnacja, smutek i bezradność a one nie robią nic żeby to zmienić. Na szczęście do czasu. Nie raz uroniłam łzę czytając ją, ale jak można się nie wzruszyć przy takiej lekturze. ,,Trzy siostry" czyta się szybko, z największą przyjemnością. W myśl zasady - jeszcze jeden rozdział i nawet nie wiesz kiedy kończysz całą książkę. Lektura ta udowadnia nam, że nie należy się poddawać. Trzeba walczyć o swoją rodzinę, o siebie, o swoje marzenia. Nie warto się poświęcać w całości innym trzeba pomyśleć też o sobie a wtedy wszystko się ułoży.
Link do opinii
Avatar użytkownika - malineczka74
malineczka74
Przeczytane:2016-04-11, Ocena: 5, Przeczytałem,
Tytuł powieści Mallery jest nieco mylący. Powieść - II tom serii Wyspa Blackberry opowiada nie o damach złączonych więzami krwi i mających wspólnych rodziców a o trzech domach i ich mieszkankach. Trzech kobietach, które wiele dzieli ale i coś łączy. Wszystkie nie mogą mówić o sobie, że są szczęśliwe. One są raczej na życiowych zakrętach, mają dość skomplikowaną sytuację rodzinno-uczuciową i muszą uporać się z poważnymi problemami. Muszą zmienić nieco swoje życie, ułożyć je po części od nowa, bo inaczej nigdy nie odetchną pełną piersią. Wyspa Blackberry - a konkretnie jej wzgórze. Na nim trzy domy wybudowane po sąsiedzku obok siebie w stylu wiktoriańskim. Zamieszkały w nich trzy kobiety w podobnym wieku. Każda z nich ma swoje problemy. Życie każdej z nich nie jest bajką. Między nimi nawiązują się sąsiedzkie więzi mimo, że każda z nich jest diametralnie inną osobą. Andi przeprowadziła się z miasta, właściwie to z niego uciekła po tym jak przed ołtarzem po dziesięciu latach bycia parą zostawił ją niedoszły mąż. Andi postanawia ułożyć sobie życie na nowo w kupionym i odremontowanym domu. Tu chce przyjmować swoich małych pacjentów, a w głębi jej serca płonie mały płomyczek nadziei, że może tu znajdzie kogoś kto ją bezwarunkowo pokocha i z kim założy rodzinę. Boston jest niezwykle zdolną malarką. Mieszka wraz z mężem i boryka się z olbrzymią traumą po śmierci malutkiego synka Liama. Nie może pogodzić się z jego odejściem, nie chce kolejnego dziecka, odtrąca męża i coraz mocniej na swoją zgubę otula się całunem żałoby. Deanna jest żoną i mamą pięciu córeczek. Po traumatycznym dzieciństwie chce być w swoich rolach perfekcyjna. Owszem dochodzi w tym do mistrzostwa, ale po drodze traci dobre relacje z mężem i dziećmi. Jej małżeństwo wisi na włosku, a jej córki czują do mamy odrazę. Czy jest ratunek dla tej gromadki? Tylko z pozoru ta książka to jedna z wielu lektur, które są napisane dla kobiet. Ta opowieść ma sobie coś wyjątkowego. Ma jakąś niezbadaną moc, która od samego początku mocno i trwale przykuwa uwagę czytelnika. Jest ona dość łatwa w odbiorze, czyta się lekko i niesamowicie wciąga w fabułę. Właśnie fabuła! Nie zawaham się i napiszę z pełnym przekonaniem, że ją napisało samo życie. Tu wszystko jest tak namacalnie realne, prawdziwe, nieidealne. Takie wyrwane normalnemu życiu. Bohaterki są nieidealne, zwyczajne, mają wady, kłopoty i znajdują nić porozumienia. Każda z nich musi walczyć z czymś, co stoi na drodze szczęściu. Nie są to jakieś nieistotne i banalne problemy. I życie nie daje im taryfy ulgowej. Andi musi nauczyć się żyć bez obciążania otoczenia winą za postępowanie byłego narzeczonego. Musi uwierzyć w siebie i otworzyć się na świat. Boston musi odżyć po śmierci dziecka. Jej życie nie może być jedną wielką żałobą. Nieutulona w żalu mama musi zrozumieć, że nie tylko ona straciła synka, ale również jej mąż. I musi wziąć się w garść by nie stracić i jego. Samotność w małżeństwie nie służy związkowi, a niszczy go niczym tornado. I wreszcie Deanna. Bohaterka, którą najmniej polubiłam, która miałam ochotę potrząsnąć, a w której (niestety!) odnalazłam coś z siebie. Perfekcjonizm, idealność to wada i to spora wada. Sąsiadki tak różne zbliżają się do siebie. Rodzą się bliższe relacje. Czy przeształcą się w prawdziwą przyjaźń? Powieść "Trzy siostry" to książka o nadziei, przyjaźni i prawdziwym życiu. To lektura, która wyzwala w czytającym wiele przeróżnych emocji. Jest czas na współczucie, łzy, śmiech. Można się też zezłościć, skrytykować. I obowiązkowo czuje się kobiecą solidarność. Były momenty, że odczuwałam troszkę żalu, że nie mogę dołaczyć do kółka bohaterek, być czwartą w tym teamie. Wśród takich sąsiadek byłoby mi dobrze, znalazłabym pokrewne dusze i kogoś, komu mogłabym wyrzucić z serca co mnie nurtuje i męczy. Morał z książki? Życie nie jest usłane różami, ale od czego przyjaciele, silna wola i dusza kobieca, które wiele zniesie i wiele potrafi? Ta książka daje energetycznego kopa i potwierdza tezę, że zawsze znajdzie się jakiejś wyjście z sytuacji.
Link do opinii
Avatar użytkownika - magdalenardo
magdalenardo
Przeczytane:2016-03-25, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
Urocza, malownicza sceneria. Najwyższe wzgórze wyspy Blackberry Island (swoją drogą śliczna nazwa!), a na nim trzy dziewiętnastowieczne, dwupiętrowe domy, zwane Trzema Siostrami. W tym cudownym, spokojnym, niemal idyllicznym miejscu mieszkają trzy zwyczajne kobiety, z pozoru niczym się nie wyróżniające, a jednak zmierzające się z własnymi demonami. Uwaga: nie martwcie się, że spojleruję, bo o tym co napiszę niżej dowiecie się z kilku pierwszych stron książki, a jest to istotne, by zrozumieć co mnie tak urzekło w tej pozycji :) W domu po prawej stronie, tym z witrażowymi oknami z niebieskoszarą ramą mieszkała wraz z mężem malarka Boston, w idealnie odnowionym domu po lewej stronie żyła Deanna wraz z mężem i pięcioma córkami. W środkowym, bardzo zniszczonym domu właśnie osiedliła się Andi, chcąca zacząć życie na nowo lekarz pediatra. Andi celowo wybrała to miejsce na budowanie nowego życia, myśląc, że spokój tego miejsca automatycznie przejdzie na nią. Bohaterka jednak szybko przekonuje się, że nie tylko ona zmaga się ze zmorą przeszłości, a obiektywnie rzecz ujmując fakt porzucenia jej w przededniu ślubu, nie jest wcale tym najgorszym, co mogłoby ją spotkać. A już na pewno jej życie jest mniej zagmatwane niż życie jej najbliższych sąsiadek. Na wyspie Blackberry z pewnością nie jest nudno i nie zawsze jest błogo i beztrosko. Na pół roku przed przeprowadzką Andi do jednego z domu Trzech Sióstr jej sąsiadkę Boston spotyka niewyobrażalna tragedia, kobieta traci półrocznego synka. Kompletnie nie potrafi sobie z tym poradzić. Zamyka się tylko w swej skorupie nie potrafiąc w pełni przeżyć żałoby. Nie potrafi dogadać się z mężem, który przecież też cierpi i potrzebuje żony. Jedynym ukojeniem dla Boston jest malowanie portretów syna, zupełnie tak, jakby tym ciągłym malowaniem jego postaci sprawiała, że dziecko wciąż było przy niej. Druga z sąsiadek Andi - Deanna sprawia wrażenie idealnej pani domu, matki i żony. Zawsze nieskazitelnie ubrana, z wypielęgnowaną fryzurą i perfekcyjnym makijażem. Znana jest z tego, że wszystko musi mieć swój porządek i ład, wszystko powinno być zaplanowane i skrupulatnie przestrzegane, punkt po punkcie. To się tyczy w szczególności wychowywania córek, prowadzenia domu, jak i samego małżeństwa. A jednak Deanna przeżywa katusze, gdyż we własnym domu czuje się jak intruz. Dzieci za nią nie przepadają, coraz bardziej się dystansują, mąż nie rozumie i nie wspiera.... Te trzy, tak zupełnie różne, kobiety wkrótce połączy przyjaźń. Wcale nie prosta, bo przecież każda z nich zmaga się z własnymi problemami, które wcale nie są łatwe. Na drodze do szczęścia spotykają wiele przeszkód, nieporozumień, a do tego emocje nie zawsze są zgodne z tym co podpowiada rozsądek. Czy uda im się odnaleźć szczęście? Czy uda im się pokonać słabości i problemy? Oj droga do celu nie będzie łatwa.... Na początku myślałam, że główną bohaterką jest Andi, i autorka skupi się na jej życiorysie i jej problemach, a jej sąsiadki to tylko dodatek. Szybko przekonałam się, że każda z tych postaci jest tak samo ważna. Drugą moją myślą było to, że to książka, która ma na celu pokazać, że... nigdy nie jest tak źle... że nie mogłoby być gorzej (żart)... z czym nie można sobie poradzić, choć sprawy czasem przyjmują naprawdę dramatyczny obrót. To jednak książka o czymś innym. W pewnym sensie o miłości, miłości prawdziwej - bezwarunkowej i ponad wszystkim, ale to jednak książka przede wszystkim o PRZYJAŹNI. Wyjątkowej! Szczerej, opartej o zaufanie i "przynależność". Bardzo trudnej, bo zmagającej się z wieloma trudnościami, różnicami poglądów, stylu bycia i życia, a jednak pięknej, czystej i prawdziwej. Powyżej nie wymieniłam wszystkich spraw, z którymi muszą zmierzyć się te trzy kobiety, można powiedzieć, że wszystko im się wali, a jednak (choć początki były bardzo trudne) mają siebie i dzielnie się wspierają. Jestem absolutnie oczarowana! Co z tego, że książka jest do granic możliwości przewidywalna, że to powielony schemat, że występujące w niej wątki wielokrotnie powtarzany... to wszystko nie ważne! Sposób w jaki autorka opowiada tę historię jest cudowny. Możemy poczuć się jak Andi, która trafia w nieznane, nowe miejsce i zaczyna budować swoje nowe życie - poznaje sąsiadów i innych mieszkańców wyspy, "wchodzi" w tą małomiasteczkową społeczność, integruje się. Łatwo zaprzyjaźnia się z sympatyczną Boston i bardzo ostrożnie otwiera przed Deanną, która wszystkich bierze na dystans i często stwarza pozory. Tu jest wszystko to co w powieściach obyczajowych lubię najbardziej - ciekawe postaci, bagaż doświadczeń, cała lawina niesamowitych zdarzeń, specyficzny klimat małego miasteczka, cała gama uczuć, walka z przeciwnościami losu, miłość, przyjaźń i radzenie sobie z trudnościami i przeciwnościami losu... Uwielbiam takie historie, które rzeczywiście mogłyby się wydarzyć naprawdę. Gdzie można wczuć się w rolę bohaterek, a po zamknięciu książki cieszyć się, że mnie to nie dotyczy, że mnie to nie dotyczy, że ja tak po prostu mogę (i jestem) być szczęśliwa. Nie przypominam sobie, żebym czytała kiedyś książkę, w której problem utraty małego dziecka jest tak bardzo wyeksponowany, gdzie pokazano proces oswajania się ze stratą i powrót do dalszego życia. Oczywiście każdy człowiek radzi ze śmiercią inaczej, ale tu pokazane są dwa punkty widzenia i .... to naprawdę daje do myślenia. To przykre, że w takich chwilach bywa, że jesteśmy z kimś, tkwimy w związku opartym na miłości, a mimo to nie możemy się porozumieć. Czujemy się samotni, nierozumiani i przez to jeszcze bardziej nieszczęśliwi. Oczy otworzyła mi też historia Deanny (której na początku szczerze nie cierpiałam!) , która chciała tylko być najlepszą żoną i matką. Chciała, żeby jej rodzina nigdy nie cierpiała z powodu głodu i brudu. Chciała być idealna i tak się w tym wszystkim zapętliła, że nie widziała zupełnie nic poza kolejnymi punktami dnia, które koniecznie trzeba zrealizować. Nie rozumiała potrzeb dzieci i męża, uważała, że wszystko robi doskonale, tym bardziej ogarniała ją złość i żałość, że tego nie doceniają. Czytając o jej relacjach z dziewczynkami nie raz płakałam... Kurczę, cieszę że nigdy nie miałam obsesji sprzątania, zdrowego żywienia, żelaznych zasad wychowawczych (nie mylić z konsekwencją). Zdecydowanie ważniejsza jest dla mnie zawsze rozmowa. Nawet jeśli jest to dzień powszedni, zegar wybija godzinę pierwszą w nocy, a ja wiem, że Kornelia powinna już dawno spać... wiem, że to nie w porządku, ale nie zamieniłabym tych naszych wspólnych chwil na nic innego. Nic nie jest dla mnie ważniejsze. Cieszę, że nigdy nie byłam Deanną... O jej rodzinnych relacjach mogłabym pisać i pisać, a przecież każdy wątek tej powieści jest godny uwagi i wart przemyśleń... a wydawało by się, że to taka zwykła, jedna z wielu powieść! Ups... trochę mi się popłynęło....
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2016-03-10, Ocena: 5, Przeczytałam,
"...życie wcale nie musi być łatwe... przede wszystkim chodzi o to, żeby żyć. Żyć tak naprawdę." Powieść obyczajowa mająca dużą moc przykuwania uwagi czytelnika i wciągania go w historie trzech kobiet znajdujących się w dramatycznym momencie życia. Książka bardzo wzrusza i nakłania do wielu przemyśleń. Czyta się ją z niezwykłą lekkością, trudno się od niej oderwać, a wykreowaną przez autorkę rzeczywistość cechuje bogactwo uczuć, koloryt obrazu i zrozumienie ludzkich pragnień. Bohaterki świetnie sprofilowane, posiadające wyraziste cechy, dalekie od doskonałości, jednakże szybko wzbudzające nasze zainteresowanie oraz sympatię. Wręcz identyfikujemy się z ich porażkami, rozgoryczeniem, rezygnacją i bólem, współczujemy im, ale również staramy się popchnąć ku odzyskaniu równowagi duchowej, określeniu własnej tożsamości oraz wspomóc w pokonaniu życiowych problemów. Fabuła przyciąga intrygującymi zdarzeniami, ciekawymi sytuacjami, zaskakującymi zwrotami akcji. Dialogi naturalne i pełne pogłębionych odniesień do różnorodnych aspektów scenariuszy ludzkich losów. A do tego bardzo porywająca narracja, która współtworzy barwny i ciepły klimat powieści. Po takie książki chciałabym sięgać jak najczęściej, dostarczają bardzo dużą satysfakcję czytelniczą. Bo wszystko tu ze sobą współgra i świetnie komponuje się w przekazywanej treści. Bez względu na jakie natrafimy w swoim życiu labirynty uczuć i losowych zdarzeń, co nas spotka i co sami sprowokujemy, nie powinniśmy wątpić w umiejętność wybaczenia samemu sobie, tracić zaufania do drugiego człowieka, nadziei na szczęśliwe życie, wiary we własne możliwości stawienia czoła najtrudniejszym nawet wyzwaniom. Andi, Boston i Deanna, to główne bohaterki powieści, charakteryzujące się zupełnie odmiennymi osobowościami i mające za sobą różnorodne doświadczenia życiowe. Spotykają się na pięknej wyspie "Trzy siostry", a ich drogi krzyżują się w bardzo trudnym okresie dla każdej z nich. Andi, pediatra, porzucona przez narzeczonego, przeprowadza się z dużego miasta do małego miasteczka, aby tam zacząć nowy etap życia, przestać spełniać cudze oczekiwania, a skoncentrować się na własnych pragnieniach i marzeniach. Boston, malarka, mająca wielką pustkę w sercu, wraz z mężem, każde na swój sposób, opłakują śmierć synka. Deanna, matka pięciu córeczek, przeżywająca kryzys małżeński, a wszystko nad czym pracowała przez kilkanaście lat, o co się starała, straciło swój blask i sens, dążenie do ideału i perfekcjonizm stały się jej obsesjami i ogromnymi obciążeniami. Kobiety stopniowo pozwalają sobie na zmiany w życiu, próbują odzyskać ufność i pewność, pogodzić się z tragedią, pozwolić sobie na niedoskonałość. Jak potoczą się ich dalsze losy? Czy Andi, Boston i Deanna okażą się dla siebie wsparciem, połączy je prawdziwa przyjaźń? Będą potrafiły zaakceptować własne ułomności i ograniczenia? Rozwiązać nawarstwiające się przez wiele lat problemy i przeszkody życiowe? Odciąć się skutecznie od demonów przeszłości uniemożliwiających pójście na przód? Znaleźć swoje miejsce na ziemi, satysfakcję, miłość i szczęście? bookendorfina.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - karola27
karola27
Przeczytane:2016-01-26, Ocena: 6, Przeczytałam, wyzwanie: 52 książki w 2016 roku,

"Kiedy człowiek wie, że innym też się nie wiedzie, od razu lżej mu na duszy. Bo nie on jeden, jak to się ładnie mówi, z trudem wykuwa swój los." ( cyt. s. 231 )


Jak wskazuje tytuł najnowszej książki autorstwa Susan Mallery, czytelnik będzie miał do czynienia z trzema siostrami, ale w tym przypadku słowo "siostra'" ma zupełnie inne znaczenie. "Trzy siostry" to nic innego jak trzy wspaniałe domy zlokalizowane na wyspie Blackberry Island. Żeby było jeszcze ciekawiej stoją obok siebie na najwyższym szczycie wyspy. Każdy z nich ma swoich lokatorów, chociaż środkowy został kupiony dopiero jakiś czas temu. Właścicielką nieruchomości stała się Andi Gordon. Kilka dni temu została porzucona przed ołtarzem przez ukochanego po dziesięciu latach związku. Na oczach rodziców oraz gości w liczbie trzystu. Z zawodu jest lekarzem - pediatrą. I właśnie z jej zawodem, a raczej ze specjalizacją nie mogą pogodzić się rodzice Andi, którzy również ukończyli studia medyczne i mogą szczycić się sławą. Uważają, że stać ich córkę na więcej. Z tej też przyczyny relacje na linii rodzice-córka nie należą do najlepszych. 

Od kilku już lat w jednym z domów mieszka Deanna Philips, żona oraz matka piątki cudownych dziewczynek. Można by rzec, że jest perfekcyjną panią domu. Jeśli chodzi o sposób wychowywania dzieci, tutaj też ma swoje zasady. Ta "idealność" doprowadza do ogromnego kryzysu w jej małżeństwie. W zastraszającym tempie zacierają się również więzi łączące matkę z córkami.

Ich sąsiadką jest Boston King. Kobieta z duszą artystki o bardzo pozytywnej osobowości. Obecnie przechodzi najgorsze chwile w swoim życiu. Śmierć własnego dziecka dla każdej matki jest osobistą tragedią. Boston przeżywa ją na swój sposób, którego nie potrafi zaakceptować Zake, jej mąż. Sam coraz częściej zagląda do kieliszka.

 

Trzy domu, trzy kobiety i trzy zupełnie inne historie. Ale jest coś co je ze sobą łączy. Mamy w nich do czynienia z problemami, z którymi zmagają się książkowe bohaterki. Żadna nie może powiedzieć, że wiedzie szczęśliwe życie z dala od trosk i zmartwień. I właśnie te problemy zbliżają do siebie Andi, Boston i Deanne. Może na początku ich relacje nie należały do przyjacielskich, ale z czasem doszły do wniosku, że świetnie czują się w swoim towarzystwie. Kto lepiej zrozumie kobietę, jak nie druga kobieta.

W książce mamy styczność z przeciwnościami losu różnego kalibru. Począwszy od porzucenia przez ukochaną osobę, śmierć dziecka po trudne dzieciństwo, które miało ogromny wpływ na dorosłe już życie. No właśnie, życie pisze różne scenariusze. Potem każdy z nas musi się z nim zapoznać. Tylko co wtedy, gdy chcemy wnieść do niego poprawki, a jest to bardzo trudne, albo wręcz niewykonalne? Pisarka jednak udowadnia, że można to zrobić. Zwykła rozmowa z drugą osobą jest jednym ze sposobów. Rodząca się przyjaźń między kobietami dodała im odwagi, aby dokonać zmian, które sprawiły, że ich doczesność odmieniła się na lepsze.

 

Jeśli chodzi o kreację bohaterek, pisarka zrobiła to w sposób fantastyczny. Każda wniosła do książki coś innego. Andi, inteligentna i bardzo sympatyczna pani doktor. Jej podejściem do dzieci zostałam oczarowana. Oby jak najwięcej było takich lekarzy. Boston, to szalona artystka z mnóstwem pomysłów. Walczy z bólem i tęsknotą. Wierzyłam bardzo, że i do niej uśmiechnie się w końcu szczęście. Deanna, zawsze elegancko ubrana, z nienagannym makijażem. Moje pierwsze wrażenie nie było pozytywne, ale po głębszym poznaniu fajna z niej kobitka. Tak w skrócie można je scharakteryzować. Ale żeby nie było, w książce mamy do czynienia również z bohaterami płci męskiej. I nie mam tutaj na myśli tylko mężów Boston i Deanny. Pojawi się ktoś jeszcze...z pewną bardzo seksowną częścią ciała :-)

 

Jestem miłośniczką książek, w których napotykamy różną gamę emocji. W trakcie lektury Trzech sióstr natrafić można na sytuacje, które rozbawią. Inne z kolei wzruszą i zasmucą. Pojawią się również i takie momenty, które nami wstrząsną i zmuszą do refleksji. Całość czyta się lekko, a akcja toczy się miarowo. Pisarka przedstawiła w sposób konkretny i spójny losy trzech kobiet, które pragną szczęścia i miłości.

 

I niech nikogo nie odstrasza fakt, że jest to kolejna przyjemna obyczajówka, która nic nowego nie wniesie do mojego życia. Z każdej książki można wysnuć wnioski, które w przyszłości mogą być dla nas wskazówkami.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-02-25,
Ludzie różnie reagują w obliczu tragedii. Jedni postanawiają zmienić wszystko, inni przelewają emocje na papier lub udają, że nic się nie stało. Często można znaleźć w tych zachowaniach wspólny mianownik — cichą chęć wydostania z rozpaczy… Niedawno zaczęłam przygodę z powieściami typowo obyczajowymi. Susan Mallery nie była mi wcześniej znana, jednak postanowiłam dać jej szansę. Opis książki bardzo mnie zaciekawił, okładka całkiem mi się spodobała. Utrzymana w ciepłych barwach, tchnąca optymizmem i spokojem. Zabrałam się do czytania i przyznam, że lektura mocno mnie wciągnęła. Wystarczyły dwa wieczory, abym ją skończyła. Nie jest to lektura górnolotna, ale taka, która troszeczkę wzruszy i poprawi humor. Bardzo dobra rozrywka, odskocznia po ciężkim dniu. Moja rada jest taka, aby za „Trzy siostry” wziąć się spokojnie. Nawet, gdy nastrój jest kiepski. Gwarantuję, że naprawdę miło spędzicie czas. Susan Mallery swoją książką troszkę mnie wsparła w trudnym momencie, gdy musiałam czymś zająć myśli. Udało jej się to wspaniale! Narzeczony Andi porzuca ją przed ołtarzem. Upokorzona kobieta kupuje zaniedbany dom mieszczący się na malutkiej wyspie Blackberry, zamierza zmienić otoczenie i porzucić złe wspomnienia. W tym czasie jej nowe sąsiadki, Boston i Deanna również zmagają się z problemami. Boston, utalentowana plastyczka, nadal nie doszła do siebie po śmierci malutkiego synka. Jej mąż, Zeke, topi smutki w alkoholu. Natomiast Deanna jest tak pochłonięta dbaniem o perfekcję, że zapomina o potrzebach męża i córek. Nadal goni ją widmo nieszczęśliwego dzieciństwa. Andi zaprzyjaźnia się z kobietami i powoli zaczyna otwierać na miłość, gdy poznaje szwagra Boston… Przyznam, że na początku spodziewałam się przede wszystkim wtórności. Fakt, opis wydał się ciekawy, ale miałam wrażenie, iż już gdzieś to czytałam. Zawsze podchodzę do wszystkiego z rezerwą, a wówczas spotyka mnie miła niespodzianką. Tak było i tym razem. Susan Mallory zdecydowanie zauroczyła mnie tą opowieścią o trzech kobietach próbujących poskładać swoje życia. Fakt, nie jest to oryginalne. Jednak zapałałam szczerą sympatią do roztrzepanej Andi, melancholijnej Boston i zasadniczej Deanny. Każda z bohaterek jest inna, co pomaga lepiej wczuć się w ich historie. Zwłaszcza, że narracja jest prowadzona w trzeciej osobie. Gwarantuję — nikt się nie pogubi. Styl pisania Mallery jest po prostu przyjemny. Nie ma tutaj górnolotnych słów, ciągnących się w nieskończoność opisów. Za to pojawiają się całkiem dowcipne dialogi. Autorka wiele miejsca poświęca życiu wewnętrznemu bohaterów. Najbardziej ujęła mnie Deanna, według mnie właśnie ta postać została stworzona najlepiej. Powierzchownie wredna, egoistyczna, a w rzeczywistości zraniona i goniona przez demony przeszłości. Doszłam do wniosku, że wśród nas żyje mnóstwo takich osób. Próbujących pokonać lęk poprzez ranienie bliskich, nawet to nieumyślne. To bardzo interesująco poprowadzony wątek. Nie ma tutaj wątków, których nie da się przewidzieć. Jednak myślę, że to taki konkretny czynnik służący odprężeniu. Razem z bohaterkami przeżywamy ich problemy, jednak w głębi duszy czujemy, iż wszystko dobrze się skończy. A przyjaźń, która się między nimi rodzi wzbudza ciekawość i chęć czytania kolejnych stron. Nie obejrzałam się, a już doszłam do połowy książki. „Trzy siostry” to powieść urocza, ale bynajmniej nie przesłodzona. Tytuł nawiązuje nie tylko do domów stojących na wzgórzu — to też wspaniałe nawiązanie do kobiet, bardzo różnych charakterami, jednak potrafiących wspierać się nawzajem w tych trudnych momentach. Sama chciałabym spotkać takie osoby na swojej drodze. „Trzy siostry” polecam przede wszystkim osobom, które przepadają za obyczajówkami albo po prostu chciałyby nieco się odprężyć. Mnie się to udało i z przyjemnością sięgnę po inne powieści Susan Mallery. Szczególnie wtedy, gdy spadną na mnie jakieś kłopoty. Wówczas, mam nadzieję, znowu skutecznie poprawię sobie nastrój.
Link do opinii
Avatar użytkownika - dona
dona
Przeczytane:2016-04-07, Ocena: 5, Przeczytałam,
Inne książki autora
Nigdy nie jest za późno
Susan Mallery0
Okładka ksiązki - Nigdy nie jest za późno

Jak z księcia z bajki zrobić kochającego męża? Takie oto pytanie stanęło przed Beth, dobiegającą czterdziestki wdową z dwójką nastoletnich dzieci. A tak...

Wyśniony mąż
Susan Mallery0
Okładka ksiązki - Wyśniony mąż

W małym miasteczku wiadomości szybko się rozchodzą. Wszyscy wiedzieli, że w domu Lawfordów zamieszkał biznesmen, który przyjechał z daleka...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy