Trybunał dusz

Ocena: 4.5 (10 głosów)
Druga książka autora bestsellerowego „Zaklinacza” Autor stawia w swej książce pytanie, czy ludzie rodzą się dobrzy lub źli, czy też stają takimi w wyniku nabytych doświadczeń życiowych. Odpowiedź zdaje się kryć w działaniach jednego z głównych bohaterów, Marcusa, który przez większą część powieści występuje w roli księdza i penitencjariusza. Wskutek postrzału w skroń w pokoju hotelowym w Pradze, po którym pozostała mu widoczna blizna, doznał całkowitej amnezji, nie pamięta niczego ze swej przeszłości i dręczy go pytanie, kim właściwie jest, oraz stara się przypomnieć sobie, co zaszło w owym hotelu, kiedy to zginął ksiądz Devok.

Informacje dodatkowe o Trybunał dusz :

Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2014-03-21
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-7659-809-3
Liczba stron: 496

więcej

Kup książkę Trybunał dusz

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Trybunał dusz - opinie o książce

Avatar użytkownika - Sheti
Sheti
Przeczytane:2017-05-02, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Donato Carrisi to włoski pisarz i twórca uznawanych na całym świecie bestsellerowych thrillerów. Sławę przyniosła mu jego debiutancka powieść, Zaklinacz, a kolejne tylko ugruntowały jego pozycję wśród kanonu twórców tego typu literatury. Do tej pory nie miałam zbyt często do czynienia z włoskimi pisarzami, ale czy narodowość może określać czyjeś umiejętności jako pisarza? Nie wydaje mi się. Może jedynie książki z danego kraju niosą ze sobą pewną specyfikę, ale pewności ku temu nie mam. O ile przepadam za thrillerami, tak jednak z dziełem Donato Carrisiniego mam pewien problem... Nie wiem, czy duży, czy mały, ale pewnością kłopotliwy. Trybunał sumienia to tajemnicza instytucja kościelna, która narodziła się na początku XII wieku. To jej członkowie decydują o zbawieniu i potępieniu ludzkiej duszy. Nazywa się ich penitencjariuszami, którzy działają na granicy dobra i zła. Posiadają tajne archiwa, o których FBI się nawet nie śniło. Jednym z nich jest Marcus posiadający niesamowitą umiejętność wykrywania anomalii na miejscu zbrodni. Obecnie pracuje przy sprawie zaginięcia młodej studentki, która łączy się również ze sprawą leżącego w śpiączce mężczyzny oskarżonego o seryjne zabójstwa kobiet. W tym samym czasie prywatne śledztwo w sprawie śmierci swojego męża zaczyna prowadzić Sandra Vega - nie wierzy, że jej mąż umarł śmiercią naturalną, ona wie, że David został zamordowany. Tylko dlaczego? I kto za tym stoi? I czy ma to coś wspólnego z obecnymi zabójstwami zbrodniarzy w Rzymie? Jakie mam problem z tą powieścią? Jest ona niezwykle chaotyczna. Nie powiem, że to zła książka, bowiem sam zamysł jest naprawdę pomysłowy i oryginalny, jednak nie do końca spodobało mi się wykonanie i styl autora. Panuje tutaj naprawdę spory chaos i chwilami nawet pełne skupienie nie pomaga połapać się w danej sytuacji. Mamy również do czynienia z przeskokami w czasie, ale to nie jest aż tak problematyczne. Jednak nie będzie to niedopowiedzeniem, kiedy napiszę, że chwilami zupełnie nie miałam pojęcia, co czytam i o czym jest ta książka. Dopiero gdzieś po 300 stronach udało mi się w miarę wbić w ten klimat, ale i tak nie na tyle, na ile bym chciała. O ile w fabule się nawet nieco połapałam, tak wiele nazwisk stale mi się mieszało. Kreacja bohaterów nie należy do najlepszych, właściwie pewna byłam tylko tego, kim są Marcus i Sandra. Pozostałe postacie? Z tym do tej pory mam problem. Coś kojarzę, ale bardzo mało. Podoba mi się jednak sam pomysł na postać penitencjariuszy, ale też nie do końca wyczułam, na czym ich zdolności polegają i w jaki sposób oni funkcjonują. Odnoszę wrażenie, że w tej książce jest wiele niedopowiedzeń albo informacji zawartych między wierszami, które naprawdę ciężko wyłapać. A może po sukcesie Zaklinacza autor trochę osiadł na laurach i po prostu się przeliczył? Może nie sprostał potencjałowi tej historii? Nie wiem i w sumie trochę ciężko mi to stwierdzić, gdyż Trybunał dusz to moje pierwsze spotkanie z jego twórczością. W pewnym momencie lepiej zrozumiałam, o co chodziło w śledztwie Marcusa i Sandry, spodobało mi się, że w końcu wiele wątków znalazło wspólny motyw, ale nie jestem w stanie z czystym sumieniem napisać, że czuję się w pełni usatysfakcjonowana tą powieścią. Chwilami nie miałam nawet pewności, czy ją doczytam do końca, ale mimo wszystko byłam ciekawa zakończenia. Nie wbiło mnie ono w fotel, ale podoba mi się, że autor pozostawił je otwarte. Lubię thrillery, w których dużo się dzieje i towarzyszy temu dobre tempo akcji oraz odpowiednie stopniowanie napięcia. Lubię czuć dreszczyk emocji, trochę adrenaliny też nigdy nie zaszkodzi. Tutaj faktycznie sporo się dzieje, jest wiele wątków i motywów, ale tempo akcji określiłabym mianem przeciętnego. Dreszczyk emocji? Zabrakło, przynajmniej w moim odczuciu, ale podejrzewam, że w dużej mierze wynika to z tego, że od samego początku nie byłam w stanie poczuć tej książki. Byłam cały czas gdzieś obok tej historii, a przecież powinna ona się rozgrywać przed moimi oczami, powinnam stać się jej częścią. Niestety, nie było mi to dane. Ciężko jest mi jednoznacznie ocenić tę pozycję, bowiem Donato Carrisi z pewnością jest utalentowanym pisarzem i posiada dobre pióro, ale z tą książką było mi po prostu jakoś nie po drodze. Mimo wszystko czuję się zaciekawiona samym pomysłem, dlatego sięgnę po kontynuację przygód Marcusa, aby przekonać się, czy to tylko jednorazowy wypadek, czy jednak nie jest to autor dla mnie. Myślę jednak, że znajdzie się sporo czytelników, którym ta powieść przypadnie do gustu. Może jest po prostu dość specyficzna i nie każdy będzie w stanie się tutaj odnaleźć? Różne są gusta, a o gustach się nie dyskutuje! Podobno. www.bookeaterreality.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - Alex9
Alex9
Przeczytane:2017-04-24, Przeczytałam,

Zło wcale nie jest rzadkością, wbrew pozorom jest spotykane bardzo często, ale dostrzegamy je wtedy jeżeli bezpośrednio lub pośrednio dotyka nas albo kogoś nam bliskiego. Dobro, wydające się być powszechne wcale takim nie jest, lecz w ludzkiej naturze jest zauważanie tego co dogodniejsze, a reagowanie na to co uwiera dopiero wtedy gdy staje się to uciążliwe bądź bolesne. Niestety w takiej sytuacji rzadko kiedy udaje się zapobiegnąć rodzącemu się złu, człowiek raczej skupia się na jego tropieniu mając nadzieję, iż może uda się je w końcu doścignąć i zdusić, ale najczęściej niestety nie w zarodku, lecz w pełnym rozkwicie.

Zniknięcie młodej kobiety nie jest niczym niezwykłym w dzisiejszych czasach, dla policji nie jest to jakiś wyjątkowy przypadek, po prostu jeden z wielu podobnych. Natomiast penitencjariusz zauważa coś co umknęło wszystkim innym, zresztą nie tylko w tej sprawie, zadanie Markusa to szukanie anomalii i włączanie jej do prowadzonego śledztwa. Nikt, poza bardzo wąskim gronem nie wie, że ktoś zajmuje się pewnymi sprawami oprócz policji. Markus musi działać tak by pozostać niezauważonym, ale ma do swej dyspozycji najlepsze archiwum kryminalne na świecie oraz swój niezwykły talent. Jedno i drugie musi mu wystarczyć by rozwiązać sprawę zaginięcia Lary oraz wyjaśnić kwestię pewnego pacjenta pogrążonego w śpiączce, będącego równocześnie podejrzanym w serii morderstw. Dwa odrębne dochodzenia, które są prowadzone równocześnie, każde jest ważne i wymaga czasu jakiego penitencjariusz nie ma zbyt wiele. Liczą się szczegóły, pominięte przez prawie wszystkich, bo ujawniają prawdziwe oblicze przestępstw, a nie iluzję stworzoną przez zbrodniarza. W detalach wychodzą na jaw fakty, prowadzące do sedna, lecz ktoś zaczyna grać rolę sędziego, a ofiary stają się katami, Markus jest zmuszony zająć się również poszukiwaniem tego kto zdradził tajemnice podobnych do niego. Jednakże czy nie jest to za dużo jak na jedną osobę? Odpowiedzialność spoczywająca na jego barkach ma ogromny ciężar, ważą się ludzkie losy i przede wszystkim kolejne życia. Poruszanie się w cieniu grozi tym, iż w końcu przekroczy się granicę pomiędzy dobrem i złem, bo jedno z nich jest wyjątkiem, a drugie zasadą. Gdzieś w Rzymie więziona jest porwana Lara, w szpitalu przebywa podejrzany, a Markus zapuszcza się coraz dalej w labiryncie stworzonym z sekretów, niezauważalnych dla większości zbrodniczych niuansów, niepokojących wspomnień i zdrady kogoś takiego jak on sam.

Sekretna formacja, zbrodnie, śledztwo i więcej niż nietypowy detektyw. Jakby tego było mało, dochodzą tajemnice oraz Rzym spowity w wiecznym półmroku, rozświetlanym jedynie od czasu czasu przez światło, przenikające kościelne witraże. "Trybunał dusz" jest kryminałem zbudowanym z wielu warstw, odkrywanych podczas zagłębiania się w lekturę. Dodatkowo kilka planów czasów oraz wątków, sprawiających wrażenie całkowicie odrębnych, lecz od początku z wyczuwalną nutą głębszych powiązań, sprawia, że czytelnik staje się z obserwatora myśliwym, tropiącym kolejne ślady i podążającym za zbrodniarzami jak za zwierzyną. Donato Carrisi jest prawdziwym mistrzem w kreowaniu atmosfery niepokoju i zaskakujących sekretów oraz podsuwaniu iluzorycznych tropów. "Trybunał dusz" nie posiada słabych punktów, fabuła jest przemyślana w każdym calu, nie ma w niej nieważnych szczegółów, opiera się na kolejnych zagadkach, dodatkowo pełnych znaków zapytania, z odpowiedziami udzielanymi w najmniej spodziewanych momentach. Ostatnia tajemnica zostaje wyjaśniona w ostatnich zdaniach, co dodatkowo dodaje niepowtarzalnego smaku całej lekturze i rzuca na całość całkiem nowe światło.


Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2017-04-20, Mam,
Z początkiem miesiąca Wydawnictwo Albatros wznowiło polskie wydanie ,,Trybunału dusz", autorstwa Donato Carrisi. Powieść to thriller, pierwsza część historii Marcusa, agenta Trybunału Sumienia. Osoby, które czytają moje recenzje, wiedzą już, że ,,specjalizuje" się w zimnych, skandynawskich klimatach, jednak dzięki Donato Carrisi, moja ciekawość czytelnicza została skierowana na południe europy. Włochy, Rzym, hierarchowie kościelni, tajemnice, symbolika i przestępstwa. Można napisać - so far so good. Autor zbudował ciekawego bohatera, Marcusa, który kieruje się w życiu szóstym zmysłem. Gdybym miała użyć jakiegoś porównania, z przymróżeniem oka, to Marcus jest dla mnie takim ,,kościelnym" Patrickiem Jane, czyli konsultantem śledczym z serialu ,,Mentalista". Jeśli spodziewacie się banalnej fabuły, to takiej nie otrzymacie. Jeśli spodziewacie się, że fabuła i zagadka potoczy się wokół drobnej grupy ewentualnych oskarżonych, to też tego nie dostaniecie. Czytelnik nie wie czego się spodziewać, a cała powieść jest jedną wielką tajemnicą i wzbudza niepewność. To co mnie zainteresowało i ,,wciągnęło", to właśnie ta wspomniana niepewność. W książce ,,Trybunał dusz", nie znajdziecie niczego oczywistego, ani przewidywalnego. Myślę, że to świadczy o świetnym wyczuciu czytelnika, jakie posiada autor. Nie wiem, czy to jest doświadczenie, czy ,,talent", jednak cokolwiek to jest, zrobiło to na mnie wrażenie. Autor daje nam poznać bohatera, nie tylko z perspektywy jego unikatowego charakteru, ale także z perspektywy tajemnicy jaką owiana jest jego przeszłość. Skupiłam się na sylwetce Marcusa, ale to również dzięki doskonale zarysowanym otoczeniu, autor zbudował tak ciekawą osobowość śledczego. Obok Marcusa ważną postacią jest policjantka Sandra Vega. Życie Sandry nie jest kolorowe, nie tylko ze względu na charakter jej pracy, jednak przede wszystkim ze względu na stratę osobistą, którą poniosła. Sandra w bardzo młodym wieku została wdową, a powód śmierci jej męża z czasem okazuje się bardziej tajemniczy, niż mogłoby się wydawać. To popchnie Sarę do rozwiązania tej zagadki samodzielnie. Całość historii otacza sprawa zaginionej studentki Lary. Właściwie dziewczyna po prostu znika. Jednego dnia była, a kolejnego, ślad po niej zaginął. Sprawa ta w pewnym momencie spaja drogi tych dwojga. Już więcej nie napiszę bo zacznę ,,spojlerować". Są i słabsze momenty w książce. W pierwszej kolejności wymienię zbyt obszerne opisy. Nie ma ich zbyt wiele, ale czasem miałam chęć powiedzieć - już dajmy spokój i idźmy dalej, jednak dokładnie wtedy dochodziło do ciekawego zwrotu akcji. W którymś momencie nawet złapałam się na tym, że kiedy autor rozpoczynał coś opisywać, to wiedziałam, że zaraz nastąpi jakiś zwrot, co w konsekwencji potęgowało moją ciekawość. Druga kwestia to wielowątkowość, którą posługuje się Carrisi. To, co dla niektórych może być atutem, dla innych może stać się problemem. Wydaje mi się, że wielowątkowość stosowana przez autora powinna być nieco bardziej okiełznana. Nie mam zastrzeżeń do samej wielowątkowości, jednak nie każdy lubi taką mieszankę wydarzeń. Moim zdaniem nie jest to jakiś zatrważający zarzut, jednak ta kwestia nie mogła być przeze mnie pominięta. Chyba trochę podeszłam do recenzji od końca. Swoja drogą, znam też ludzi, którzy czytają książki od końca. Reasumując. Tajemnicze morderstwa. Ciągłe napięcie. Dziwne zdarzenia, które z czasem wiążą się ze sobą. Autor zmusza czytelnika do myślenia i tropienia śladów razem z bohaterami oraz do analizy i wyciągania własnych wniosków. Przeczytajcie, ale niekoniecznie od końca. Moim zdaniem warto.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2017-04-07, Ocena: 5, Przeczytałam,
"Między dobrem i złem znajduje się lustro. Jeśli w nie spojrzysz, odkryjesz prawdę." Bardzo wciągająca przygoda czytelnicza. Mnogość kierunków akcji, podsuwanych tropów do snucia detektywistycznych przypuszczeń i domysłów, a także pomysłowo nakreślonych profili powieściowych postaci, naprawdę robi wrażenie. Nie chodzi tu tylko o śledzenie nurtów fabuły, lecz także o nakłanianie do pewnych przemyśleń i prób redefinicji wartości, którymi kierujemy się podążając ścieżką życia. Krok po kroku odkrywamy istotę machinacji i prowokacji prowadzonych przez czarne charaktery oraz działań pozytywnych postaci starających się im przeciwstawić. Nie wszystko okazuje się być takim, jak się wydaje. Nie ma kryształowego dobra czy czystego zła. Często nie udaje się na czas odkryć mrocznego przesłania oszustwa ani posłużyć wyzwalającą esencją prawdy. A może właśnie to, co pomiędzy nimi tkwi w człowieku, staje się prawdziwym zagrożeniem? Udana mieszanka sensacji, kryminału i thrillera. Rewelacyjnie skonstruowana fabuła, mnóstwo porywających wątków, intrygujących retrospekcji, zagęszczonych tajemnic i spiskowych idei. Umiejętnie podkręcane napięcie, dynamiczny rytm przebiegu zdarzeń, zaskakujące obroty spraw. Wiele się dzieje, autor raz po raz dorzuca ciekawe elementy gry prowadzonej z czytelnikiem, odkrywa nowe karty, dobiera silne jokery. Mamy nierozwiązane morderstwa sprzed lat, współczesne zbrodnie, a także zagadkowe symbole i szyfry skrywane w przedmiotach, listach, na fotografiach i obrazach. Pomimo wyjątkowej zawiłości fabuły, nie pogubiłam się. Wszystko logicznie zazębia się, uzupełnia, wzajemnie równoważy, fascynująco wyjaśnia, a przy tym pozostawia jeszcze kilka ujęć do wnikliwego przyjrzenia się scenariuszowi zdarzeń. Pragniemy poznać bliżej tajemniczą watykańską instytucję, której początki sięgają dwunastego wieku, dotrzeć do akt jej archiwum skrywających przerażające zapiski. Marcus, fantastycznie wykreowany, zagadkowy i niejednoznaczny główny bohater. Z jednej strony mocno mu kibicujemy w wypełnianiu powierzonych misji, opierających się na wykrywaniu anomalii, drobnych odstępstw od normalności, małych zacięć w logicznym ciągu śledztwa, nieznacznych deformacji wpływających na obraz rzeczywistości. A z drugiej strony towarzyszy nam dreszcz niepokoju w odkrywaniu prawdy o jego przeszłości, walczeniu z amnezją zacierającą wspomnienia, spinaniu kolejnych ogniw łańcucha dramatycznych wydarzeń, ocieraniu się o śmierć. Jeśli człowiek odpowiada za swoje czyny, to gdzie tkwi jego wina? W ciele, duszy, tożsamości czy zależy od drogi, jaką przeszedł w życiu? Sandra Vega, fotografka policyjna, także kluczowa postać powieści, półtora roku po tragicznej śmierci męża, otrzymuje informacje sugerujące, że David, ceniony fotoreporter, nie zginął w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Rozpoczyna prywatne śledztwo, jednocześnie angażuje się w wyjaśnianie osobliwego zniknięcia Lary, dwudziestotrzyletniej studentki architektury. W tym czasie w Rzymie dochodzi do zagadkowych śmierci zbrodniarzy, którzy uniknęli kary za swoje czyny. Czy faktycznie, kiedy nie można wymierzyć sprawiedliwości, pozostaje tylko wybór między przebaczeniem a zemstą? Ale czy można wybaczyć komuś, kto nie zapłacił za własne błędy? bookendorfina.pl
Link do opinii
Avatar użytkownika - wika9
wika9
Przeczytane:2014-04-20, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2014, Mam, Zakupione od marca 2014,
Po autorze "Zaklinacza" spodziewałam się lepszej lektury. Powiem szczerze niemiłosiernie namęczyłam się czytając tę książkę. Do 1/3 nie wiedziałam o co w niej właściwie chodzi i kto jest kto, potem robi się już trochę jaśniej, ale i tak akcja jest jakaś naciągana. Byłam rozczarowana, zła i kilka razy chciałam książkę rzucić w kąt. W końcu dobrnełam do końca. Podsumowując - nic specjalnego.
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2014-04-10, 52 książki 2014 rok, Mam,
Są takie książki, które wciągają czytelnika w swój świat dość szybko - wystarczy kilka pierwszych rozdziałów. Są też takie, których akcja porywa dopiero pod koniec. Nie brak też takich, które nie fascynują wcale, żujemy je niczym gumę, niemal bezwiednie, a gdy smak przestaje być zauważalny - wypluwamy i sięgamy po następną. Jednak bywają też takie, które pochłaniają bez reszty niemal natychmiast, już po pierwszej przeczytanej stronie. A gdybym Wam powiedziała, że istnieje taka książka, w której czytelnik zatraca się już po pierwszym zdaniu - uwierzylibyście? Trup otworzył oczy[1]. Tak rozpoczyna się powieść, w którą wsiąkłam bez reszty od samego początku. Po kilku zdaniach wiedziałam już, że moja fascynacja nie minie aż do ostatniej strony. Po kolejnych kilkudziesięciu - że tytuł trafi do top listy bieżącego roku. Jeszcze nie wiem, na którym miejscu będzie widniał (na pewno wysoko), ale wiem, że zwieńczy go nazwisko włoskie - Donato Carrisi. Autor jak dotąd stworzył cztery powieści, z czego dwie ukazały się na naszym rynku, tj. Zaklinacz i Trybunał dusz. O tym drugim dziś Wam opowiem. Postaram się możliwie krótko nakreślić fabułę tej szalenie intrygującej książki. Chcąc zdradzić niewiele, będzie to zadanie wybitnie niełatwe ze względu na silne powiązania między wątkami... Sandra Vega jest młodą kobietą, mieszkanką Rzymu, policjantką i wdową. W wieku zaledwie dwudziestu dziewięciu lat traci męża w tajemniczych okolicznościach. David każdego dnia narażał się na utratę życia, a w najlepszym razie - zdrowia, ze względu na zawód, który tak mocno kochał. Poniekąd ten zawód przyczynił się do jego śmierci, bowiem okazuje się, że David odkrył nielegalną działalność związaną z jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic Kościoła, tj. Trybunałem Sumienia. Trybunał ów zajmuje się osądzaniem grzechów, których rozgrzeszyć nie może ,,zwykły" ksiądz - jego dokumentacja stanowi swego rodzaju archiwum zła, a penitencjariusze, którzy badają konkretne przypadki, mają za zadanie skrupulatnie je analizować, a gdy zajdzie taka potrzeba, zgłosić sprawę odpowiednim służbom w możliwe najdyskretniejszy sposób. Jak się okazuje, niektórzy z nich za mocno wczuwają się w swoje role... Tymczasem ślad ginie po pewnej studentce. Lara dosłownie rozpływa się w powietrzu, znikając z zamkniętego od wewnątrz mieszkania. Policja spodziewa się, że dziewczyna została uprowadzona. Z kolei przypadek sprawia, że na oddział intensywnej terapii jednego ze szpitali trafia mężczyzna, wobec którego pada podejrzenie popełnienia kilku brutalnych morderstw. Wobec tego obie sprawy wydają się łączyć, jednak dwaj agenci Trybunału, Marcus i Clemente, mają inne podejrzenia i zamierzają ich dowieść. Wkrótce drogi Sandry i agentów zbiegają się. Czy Trybunał ma jakiś związek ze śmiercią Davida? Czy tajemniczy pracownik Interpolu, który oferuje pomoc Sandrze, rzeczywiście chce jej pomóc? A może drogi śledztwa wiodące do Trybunału są niczym ślepe zaułki? To tylko część pytań, które nasuwają się w toku fabuły. Właściwie im dalej w las, tym więcej drzew. Dopiero zakończenie przynosi ulgę krążącemu niczym dziecko we mgle czytelnikowi. Łatwo zgubić orientację, dlatego skupienie podczas lektury jest wymagane - i dobrze, bo im prostsze śledztwo, im jaśniejsze motywy zbrodni, tym nudniej. Na szczęście nuda - to ostatnie czego można spodziewać się po thrillerze Donata Carrisiego. Wiele zdarzeń i wątków oraz systematycznie pojawiający się nowi bohaterowie - to jedna z silnych stron Trybunału dusz. Co ciekawe, autor potrafił te elementy tak umiejętnie wyważyć, że przy odrobinie dobrej woli nie ma szans, by się we wszystkim pogubić, chyba że czytamy książkę po tak zwanych łebkach. Sam pomysł, aby wykorzystać Penitencjarię Apostolską jako temat przewodni powieści dowodzi, że nawet w najbardziej oklepanym wątku można znaleźć coś, po co inni pisarze sięgają rzadko. Przecież motyw Kościoła w thrillerach wałkowany był już multum razy i to, zdawałoby się, we wszelkich możliwych odmianach, a jednak zostało jeszcze coś, na czym można zbudować solidne fundamenty dla znakomitej powieści - Carrisi to udowodnił. To jeszcze nie koniec plusów. Kolejnym jest świetne (choć zmienne) tło powieści: najpierw śledzimy akcję z perspektywy dusznego, ale bardzo klimatycznego Rzymu, w otoczeniu zabytków architektury, pięknych kościołów i doskonałych dzieł malarskich; na chwilę wpadamy też do Paryża, Meksyku, Kijowa czy skażonego promieniowaniem po wybuchu w Czarnobylu miasteczka widma, jakim jest Prypeć. Tak, akcja dzieje się nawet w miejscu, które, ze względu na ziejącą zewsząd pustkę i zniszczenie, mogłoby posłużyć za tło niejednego horroru. I wierzcie mi, autor wiedział, jak wydobyć z niego to, co najmroczniejsze, jak wywołać w czytelniku gęsią skórkę... Kończąc już te moje peany na cześć Trybunału dusz, dodam jeszcze, że szukając po skończonej lekturze opinii na temat tego tytułu na Lubimy Czytać, trafiłam na taką, w której użytkowniczka porównuje autora do Maxime'a Chattama. Uśmiechnęłam się w duchu, bowiem identyczne porównanie nasunęło mi się już po kilkunastu stronach lektury. Owszem, Carrisi może śmiało stanąć w szranki z Chattamem, mimo że Francuz stoi niewiele wyżej dzięki swojej niebywałej umiejętności tworzenia klimatu grozy - na tym polu Chattam nadal wygrywa, jednak kto wie, czy Carrisi, z upływem czasu i po nabraniu jeszcze większego doświadczenia pisarskiego, zwyczajnie go nie pokona. Z ręką na sercu mówię Wam, że jest to możliwe, choć więcej pewności nabiorę, gdy lekturę Zaklinacza będę miała już za sobą. A to już niebawem! Ocena: 5.5/6 [1] D. Carrisi, Trybunał dusz, Albatros A. Kuryłowicz, Warszawa 2014, s. 7. Na blogu: http://www.ksiazkowka.pl/2014/04/trybuna-dusz-donato-carrisi.html
Link do opinii

Zastanawiałam się, czy mocne 4, czy słabe 5. 

Ogólnie książka jest przyjemna i wciągająca, ale strasznie zagmatwana i prowadzone jest jednocześnie zbyt wiele wątków. Na początku strasznie ciężko mi się to czytało, bo nie wiedziałam kto jest kim, czemu, po co i dlaczego, ale z każdą kolejną stroną robiło się coraz ciekawiej. 

Jestem ciekawa, o czym będzie kolejny tom, bo zakończenie trochę mnie zaskoczyło i w zasadzie okazało się, że ktoś nie jest tym za kogo się podaje, a jednak stanowi dość istotną część fabuły... Chyba trzeba czym prędzej sięgnąć po Łowcę Cieni!

Link do opinii
Avatar użytkownika - kamilorman
kamilorman
Przeczytane:2024-03-06, Ocena: 5, Przeczytałem,
Avatar użytkownika - Roksana
Roksana
Przeczytane:2022-08-07, Ocena: 5, Przeczytałam, Thriller,sensacja,kryminał, E-booki, 2022,
Avatar użytkownika - AlaniemaKota
AlaniemaKota
Przeczytane:2017-01-14, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki w 2017,
Inne książki autora
Hipoteza zła
Carrisi Donato0
Okładka ksiązki - Hipoteza zła

W swoim domu zostaje zamordowany biznesmen, jego żona oraz dwójka starszych dzieci. Morderca oszczędził tylko najmłodszego synka po to, aby pomógł...

Łowca cieni
Carrisi Donato0
Okładka ksiązki - Łowca cieni

Mroczne sekrety Wiecznego Miasta w nowej powieści najpopularniejszego włoskiego autora thrillerów. Seria brutalnych morderstw wstrząsa Rzymem. Nieuchwytny...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy