Trupia farma. Nowe śledztwa

Ocena: 5.1 (10 głosów)

Nowa książka autorów kultowej Trupiej Farmy

Nawet najostrożniejszy morderca zawsze pozostawi ślad, który go zdradzi. W skutecznym szukaniu tych śladów pomaga założona przez Billa Bassa słynna Trupia Farma – wyjątkowy naukowy projekt badania tego, co dzieje się z ludzkim ciałem po śmierci.

Dzięki jego badaniom nauka jest w stanie wydrzeć zmarłym ich sekrety.

Czy odgryziona końcówka cygara może wskazać mordercę?

Jak zidentyfikować ciała ofiar eksplozji w nielegalnej fabryce fajerwerków?

Dlaczego muchy i ich larwy są najlepszymi sprzymierzeńcami antropologa sądowego?

Bill Bass, opisując najciekawsze i najdziwniejsze przypadki, jakie spotkał na swojej drodze, zabiera nas w mroczną i fascynującą podróż po świecie, gdzie nie ma zbrodni doskonałej.

Trzynaście nowych spraw z archiwum legendarnego „detektywa kości”!

Informacje dodatkowe o Trupia farma. Nowe śledztwa:

Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2018-04-04
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN: 9788324074679
Liczba stron: 304
Tłumaczenie: Janusz Ochab

więcej

Kup książkę Trupia farma. Nowe śledztwa

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Trupia farma. Nowe śledztwa - opinie o książce

Avatar użytkownika - Sheti
Sheti
Przeczytane:2019-03-10,

"Mówię Wam, naprawdę bardzo trudno jest całkowicie spalić ciało. Jeśli postanowicie kogoś zamordować, nie sądźcie, że uda wam się zatrzeć ślady za pomocą ognia."

Jeszcze nie tak dawno temu Trupia Farma była książką, którą ciężko było gdziekolwiek dostać. Wydawnictwo jednak zdecydowało się na dodruk, a co więcej, nawet na wydanie kolejnych przygód założyciela Antropologicznego Ośrodka Badawczego Uniwersytetu Tennessee. Spodziewałam się tego, że być może wraz z nowymi śledztwami pojawią się nowe metody identyfikacji zmarłych, w końcu od czasów, kiedy Bill Bass zakładał Trupią Farmę, naukowa znacznie poszła do przodu. Jednak wydaje mi się, że antropologia rządzi się swoimi prawami i nie do końca otrzymałam to, czego oczekiwałam – przynajmniej w aspekcie samej metodyki.

Jako genetyk z wykształcenia oraz z zamiłowania, liczyłam na pewną dawkę mojej dziedziny w ujęciu antropologicznym. Wiem doskonale, jak mocno analizy DNA mogą pomóc antropologom sądowym, ale właściwie autor sam się przyznał, że dla niego te wszystkie markery DNA to czarna magia. Oczywiście zna podstawy, które są mu potrzebne do jego pracy, ale nie ukrywa, że woli zawsze skorzystać z usług specjalistów. Zapewne dlatego nie zaprezentował tutaj metodyki od takiej strony – to nie jego działka. Skupił się na tym, w czym jest naprawdę dobry. I wierzcie mi, nigdy nie wyjdę z podziwu dla osób, które potrafią tyle wyczytać z ludzkich kości. To wręcz nie do uwierzenia, ile się w nich kryje, jak każdy uraz odbija na nich swoje piętno.

Kolejna książka Billa Bassa utwierdziła mnie w przekonaniu, że to człowiek pełen pasji, zafascynowany tym, co robi. Jego przykład świetnie pokazuje, że można wiele osiągnąć, jeśli tylko się tego chce i działa się w obranym przez siebie kierunku. I wcale nie trzeba czegoś poświęcać w zamian. Chętnie wybrałabym się kiedyś na wykład Bassa, aby posłuchać na żywo o jego dokonaniach. Naprawdę wiele osiągnął i udowadnia, że praca może być też przyjemnością i hobby. Życzę każdemu, aby odnalazł taki sposób na życie. Choć niektórzy pewnie uznają, że człowiek, którego kręcą kości i zwłoki jest lekko niespełna rozumu… Ale wiecie, ktoś to musi robić. A jeżeli jest w tym naprawdę dobry, to może pomóc policji w wielu dochodzeniach, może pomóc rodzinom, które nie mają pewności, czy pochowali kogoś bliskiego, może pomóc słynnym artystom… I właśnie tego typu historie znajdziecie w tej książce.

Chociaż otrzymujemy tutaj sporą dawkę nowych dochodzeń i przeprowadzonych analiz, to Bill Bass sentymentalnie nawiązuje też do początków Trupiej Farmy, a nawet do niektórych opowieści znanych z pierwszej książki. Wciąż pokazuje, że działał nie tylko w ramach nauki, ale też niósł pomoc zwyczajnym ludziom. Można też zauważyć to, w jaki sposób rozwijał się Ośrodek Badawczy założony przez autora. W pierwszej części faktycznie mocno skupiał się on na jej powstawaniu, na genezie, na tym, od czego zaczynał. Tutaj Trupia Farma jest w momencie pełnego rozkwitu, sporo się tam dzieje, Bass ma znakomitych współpracowników, którzy niemal dorównują mu pasją i zaangażowaniem. Każde śledztwo to takie kolejne doświadczenie w jego CV. Rozwój jego kariery, który doprowadził go do punktu, w jakim znajduje się obecnie. I choć jest już na emeryturze, to nadal angażuje się w wiele spraw swojego Ośrodka, bo jakżeby inaczej? W końcu to jego „dziecko”…

Czego możecie się dowiedzieć z tej książki? Cóż, jeżeli interesują Was zwłoki i rozkład ludzkiego ciała to z pewnością będziecie zachwyceni, bo Bass wprowadzi Was idealnie w tajniki tego procesu. Prócz tak oczywistych rzeczy, jak to, że rozkład zależy od temperatury i warunków środowiskowych, dowiecie się na przykład, jak robaki mogą pomóc przy badaniu zwłok. No i niestety smutna wiadomość dla przyszłych morderców – autor tej książki skutecznie Was zniechęci do obrania tej drogi kariery. Zatarcie wszystkich śladów i pozbycie się zwłok wcale nie jest takim łatwym zadaniem… Pomijam kwestię świadków, to idzie jakoś załatwić, ale nawet ogień nie jest idealnym rozwiązaniem. Chociaż… może będziecie mieli szczęście i nie traficie na tak dobrego antropologa, jak Bill Bass.

Bardzo się cieszę, że sięgnęłam po tę książkę. Pierwsza część była znakomita, a druga jej spokojnie dorównuje. Uwielbiam ludzi z pasją, a Bill Bass jest właśnie tego typu człowiekiem. To aż promieniuje z opisywanych przez niego historii. No i nie da się ukryć, że książki te są nieco specyficzne, towarzyszy im niecodzienny klimat, ale mimo wszystko warto się z nimi zapoznać. To nie tylko opowieść o trupach i antropologii sądowej, czy o badaniu kości. To także opowieść o dążeniu do celu, o realizowaniu swoich pasji i postanowień. Nie będzie błędem stwierdzenie, że jest na swój sposób inspirująca. Zdecydowanie polecam!

 www.bookeaterreality.blogspot.com

Link do opinii
Avatar użytkownika - kavayee
kavayee
Przeczytane:2018-05-16, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2018, 52 książki 2018,

Czytałam wcześniej książkę autorstwa Billa Bassa i Jona Jeffersona pt. „Devil’s Bones” z cyklu „Body farm”. Wykreowany tam charakter – Bill Brockton, był bardzo wiarygodnym antropologiem sądowym. Podejrzewam, że jest w dużej mierze fikcyjną kreacją samego Billa Bassa. „Trupia Farma. Nowe śledztwa” to dla odmiany książka zupełnie naukowa, ubrana w spójne rozdziały o rozmaitej tematyce.

Dostajemy opisy dotyczące entomologii i jej wpływu na rozwikłanie spraw. W innym rozdziale dowiadujemy się, jak po latach można uzyskać nowe dowody w śledztwie, które poprzednio utknęło w martwym (sic!) punkcie. Bill porusza też ważny temat informatyzacji i automatyzacji niektórych pomiarów, które ułatwiają pracę, ale nie zawsze będą odpowiednie dla danej sprawy. Wszystkie części „Trupiej Farmy” pokazują, że antropologia to dziedzina, której rozwój wymaga ogromnej cierpliwości, lat badań i umiejętności dokonywania odpowiednich pomiarów we właściwym kontekście. I to wszystko w niespełna 300 stronach fascynującej drogi przez różne śledztwa.

Więcej na zukoteka.blox.pl

Link do opinii

Billa Bassa oraz Jona Jeffersona polscy czytelnicy poznali za sprawą pierwszej książki o Trupiej Farmie. Pozycja pt. "Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie" zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Tyle, że ja właśnie takie publikacje kocham. Dokumentalne, życiowe (tu nie koniecznie, szczególnie dla bohaterów), ale przede wszystkim takie co dostarcza mi wiedzy z działu kryminologi i kryminalistyki. Tu mam dodatkowo medycynę, więc czego mogła bym chcieć więcej?

Teraz mamy nową książka i jak głosi tytuł nowe śledztwa. Dokładnie 13 nowych spraw, które w fascynujący sposób opisują Bill i Jon. Nie licząc dwóch dochodzeń, które opisane są następująco w dwóch i trzech rozdziałach, każdy opisuje odrębne postępowanie.

W każdej ukazane są najnowsze technologie jakie pomagają w rozwiązywaniu spraw i to po dziesiątkach latach. Mało tego Bass uświadamia nas na każdym kroku, że odnalezienie sprawcy czy wyjaśnienie przyczyny zgonu to praca zespołowa. Nie jedna osoba, nie dwie. To zazwyczaj kilkanaście odrębnych osób, a każda z nich wnosi do śledztwa coś co pcha je do przodu. 

"Praca zespołowa wciąż jest kluczem do rozwiązywania zagadek. Bez względu na to, jak dalece rozwinie się nauka, ludzie zawsze, zawsze będą najważniejsi" *

Z roku na rok jest łatwiej, bo nowinek technologicznych, medycznych i nie tylko przybywa. A prawie każda z nich pomaga. Jednak sam Bass mówi, że to co nie zastąpione to owady, które dzięki przepoczwarzaniu dają na prawdę niebezpiecznie bliskie dla sprawcy oznaczenie chwili zgonu. Poza tym uzębienie. Jest praktycznie tak charakterystyczne dla każdego z nas jak DNA czy odciski palców. A ich plus jest taki, że ciężko je zniszczyć na prawdę długo przechowują materiał do badań. Niektóre zęby są tak specyficzne, że już jeden wystarczy by rozpoznać ofiarę. Jest to dużo szybszy i przede wszystkim tańszy sposób niż robienie badań DNA, a odciski palców nie sprawdzają się w przypadkach takich jak ofiary pożarów czy zwłok znalezionych w doszczętnym rozkładzie. 

Nie będę Wam streszczać spraw jakimi zajęli się tu Bass i Jefferson. Jeśli jest to tematyka, która jest Wam bliska to po prostu się zapoznacie z pozycją. Mi podobała się bardzo choć czuję pewien niedosyt względem tej pierwszej. Tu czegoś mi zabrakło. Może to kwestia tego, że te kilka lat temu większość z tego co czytałam było dla mnie nowością. Teraz wszystko już znam i czytam, bo mnie interesuje, ale nie dlatego, że nie wiem.

Książka na pewno idealna dla miłośników seriali takich jak "Kości" czy "CSI". Ale tylko dlatego by uzmysłowili sobie, że rozwiązywanie pewnych spraw nie trwa kilku minut ani nawet godzin. To czasami kilka lub kilkadziesiąt lat mozolnej pracy - wznawiania i odkładania dowodów na półki, aż się uda. A czasami się nie udaje. Mimo wszystkich tych możliwości jakie mamy czasami po prostu się nie da.

* - Cytat z "Trupia Farma. Nowe śledztwa" Bill Bass, Jon Jefferson, str. 277

Więcej na:
www.swiatmiedzystronami.blogspot.com

Link do opinii

To jedna z książek, które pozostają poza wszelką kategoryzacją. Bo jak ocenić książkę o antropologii sądowej? Chyba wyłącznie pod kątem merytorycznym, ale do tego mają prawo wyłącznie eksperci w dziedzinie. Jednak ta książka jest "podana" w sposób tak przystępny, jak to tylko możliwe, biorąc pod uwagę tematykę. Pasjonatom polecam z całego serca

Link do opinii

'Nowe śledztwa' niestety nie sa tak wciągające i ciekawe jak pierwszy tom. Za wiele technicznych szczegółów, za mało historii, zwłaszcza, że jedna została niepotrzebnie rozwleczona na 3 rodzicały, a spokojnie mozna było ją skrócić i wrzucić zamiast niej jakiś ciekawszy przypadek.

Link do opinii
Avatar użytkownika - greenlady
greenlady
Przeczytane:2019-06-03, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2019,

Druga część powieści Billa Bassa i Jona Jeffersona o Trupiej Farmie. Tym razem mniej historii, a więcej konkretnych przykładów zastosowania antropologii sądowej i wyników badań prowadzonych w ośrodku w Tennessee. Trzynaście spraw słynnego detektywa kości. Nie jest to może ścisły rachunek, bo jedna sprawa opisywana jest w trzech odrębnych historiach, ale za to świetnie pokazuje rozwój technik kryminalistyki i antropologii, bez których dochodzenie do prawdy jest często niemożliwe. Różnorodne opowieści- o morderstwach, wypadkach, zaginięciach. Interesujące, intrygujące i wciągające. Opisane ze swadą, bez nudnych detali, ale na tyle szczegółowo by zrozumieć istotę sprawy. Mam prawdziwą ochotę zostać antropologiem sądowym!

Link do opinii
Avatar użytkownika - nureczka
nureczka
Przeczytane:2018-03-23, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2018,

Większość opowieści kryminalnych i kryminalno-sensacyjnych koncentruje się na tym, co robi detektyw. Trud pracowitych mrówek, równie ważnych, a może nawet ważniejszych dla sukcesu śledztwa, zazwyczaj kwitowany jest rzucanym od niechcenia pytaniem „Technicy już skończyli?”. Czasem jeszcze gdzieś tam, w tle pojawia się jako postać drugoplanowa ekscentryczny patolog. Pełni on jednak głównie rolę wesołego przerywnika rozluźniającego na chwilę ciężką atmosferę kryminalnego dramatu. Dopiero amerykańska franczyza „CSI” zrobiła tu pewien wyłom i sprawiła, że więcej osób zainteresowało się tym, co się dzieje w laboratoriach kryminalistycznych. Dla tej właśnie grupy, do której i ja należę, nowa książka Billa Bassa i Jona Jeffersona jest prawdziwą gratką. „Trupa Farma. Nowe śledztwa” to nie zwykła odpowiedź na pytania „jak oni to robią?”. To odpowiedź z pierwszej ręki, udzielona przez fachowca. Legendarnego (nie lubię tego mocno nadużywanego słowa, ale w tym przypadku jest ono jak najbardziej na miejscu) „detektywa kości”.

Warto w tym miejscu nadmienić (na wypadek, gdy komuś umknęło), że „Nowe śledztwa” stanowią kontynuację bestselerowej „Trupiej Farmy”. Warto zapoznać się wcześniej z pierwszą częścią, ale nie jest to konieczne i można drugą potraktować jako samodzielną pozycję bez szkody dla zrozumienia zawartych w niej treści. O ile tom pierwszy poświęcony jest historii „Trupiej Farmy”, czyli unikatowego przedsięwzięcia naukowego mającego na celu ustalenie, co dzieje się z ludzkim ciałem po śmierci, o tyle „Nowe śledztwa” pokazują kryminalistykę i medycynę sądową w działaniu. Bass prezentuje trzynaście różnych spraw. Dobrał je bardzo starannie. W każdej z nich przedstawia zastosowanie innej dziedziny wiedzy. Dowiadujemy się więc, jak wygląda w praktyce kryminalistycznej wykorzystanie ultrafioletu, zdjęć rentgenowskich, mikroskopii elektronowej, sonaru i komputera. Poznajemy przedstawicieli przeróżnych profesji, takich jak antropologia sądowa, stomatologia sądowa czy entomologia sądowa. Autor opowiada też o bodajże jedynej na świecie, a z pewnością jedynej w USA, osobie z tytułem naukowym w dziedzinie sztuki sądowej (tak, tak! Okazuje się, że istnieje taka specjalizacja!).

Bass nie stara się epatować makabrą, wręcz przeciwnie, przedstawia kolejne zagadnienia w sposób bardzo wyważony, jednak miejscami nie jest to pozycja dla osób o słabym żołądku. O ile praca antropologa podczas badań historycznych ma w sobie sporą dozę przygody, o tyle działania na miejscu katastrofy czy podczas ekshumacji są, mówiąc delikatnie, mało apetyczne. Nie polecam tej książki jako lektury podczas śniadania.

Przyjęta koncepcja doboru spraw ma pewien efekt uboczny. Autora interesuje tylko drobny wycinek dochodzenia. Taka zagadka w zagadce: kim jest ofiara. Czasem rzuca też nieco światła na okoliczności śmierci. Na tym kończy się jego praca – z aktywnego uczestnika wydarzeń staje się jedynie obserwatorem. Stąd spory odsetek spraw opisanych w „Nowych śledztwach” pozostaje zagadkami bez odpowiedzi. Bo nie ich rozwiązanie jest istotą książki, lecz opowieść o rozwoju kryminalistyki, o jej wzlotach i upadkach.

„Trupia Farma. Nowe śledztwa” nie stanowi publikacji stricte popularnonaukowej. To przede wszystkim pamiętnik i opowieść o ludziach wytyczających nowe ścieżki medycyny sądowej. Stąd liczne wstawki, dygresje i akcenty osobiste. Znacznie uprzyjemniają one treść, czynią ją lżejszą i bliższą literaturze rozrywkowej, aczkolwiek tendencja Bassa do odbiegania od głównego wątku – bardzo ceniona w pozycjach gawędziarskich – tutaj może nieco utrudniać odbiór.

Aby nieco ułatwić lekturę i zaoszczędzić czytelnikowi zbyt częstego zaglądania do Internetu w poszukiwaniu wyjaśnienia niezrozumiałych słów i określeń, książkę wzbogacono o aneks zawierający schemat ludzkiego szkieletu oraz czaszki, a także o słownik najważniejszych terminów antropologicznych i sądowych. Muszę przyznać, że ten ostatni wielce mnie bawił. Wyraźnie przetłumaczono go z wersji anglojęzycznej nie zastanawiając się, które słowa rzeczywiście wymagają dodatkowego objaśnienia. O ile terminy takie jak „dystalny”, „proksymalny” czy „puparium” nie są może ogólnie znane, o tyle określenia „pośmiertny”, „przedśmiertny”, „żuchwa” albo „lekarz sądowy” nie nastręczą trudności nawet średnio rozgarniętemu odbiorcy. Co więcej – sądzę, że ktoś, kto nie rozumie tych słów jest… po prostu zdecydowanie za młody na taką książkę. Ale to doprawdy drobny mankament.

Link do opinii
Reklamy