Czerwcowy poranek, pusta plaża i... trup.
Kiedy Magda Garstka wraca po studiach do rodzinnej Ustki, nie spodziewa się, że czeka ją najbardziej ekscytujące lato w całym życiu. Zatrzymuje się w pensjonacie, który prowadzi jej babcia, rozpoczyna pracę w kawiarni i niedługo później... znajduje zwłoki. Kim był martwy mężczyzna? Jak zginął i czego szukał w pensjonacie Garstków? Śledztwo utknęło w martwym punkcie, a Magda, córka policjanta, wbrew ostrzeżeniom postanawia zostać detektywem. Co prawda komuś zależy, aby czym prędzej wyjechała z miasteczka, ale tym pomartwi się później. Zwłaszcza że sprawa zagadkowego trupa wydaje się powiązana z pewną rodzinną tajemnicą...
Rozrywkowy kryminał w stylu Joanny Chmielewskiej dla trzech pokoleń kobiet.
Każda rodzina trzyma trupy w szafie. W niektórych domach szafy są większe.
***
Chciałabym być jak Magda Garstka - odważna, dociekliwa, mądra. Z drugiej strony starałabym się dwa razy zastanowić, zanim wplączę się w historie, w których pojawiają się trupy, gangsterzy i kradzione dzieła sztuki. Magda nie ma takich rozterek - po prostu działa.
- Agnieszka Łopatowska, Interia.pl
Lato nad Bałtykiem - smażona rybka, szum morza i roje turystów. A także tajemnica, która aż prosi się o odkrycie! U Anety Jadowskiej tak bliska memu sercu Ustka to miasteczko pełne sekretów. Dajcie się porwać tej słodko--gorzkiej opowieści!
- Olga z Wielkiego Buka
Jadowska stworzyła ciepłą, dynamiczną i zapadającą w pamięć powieść. Przygody Magdaleny Garstki (alias Usteckiej Nancy Drew) oraz opowieści z życia jej rodziny naszpikowane są odwagą, humorem oraz wątkami, które potrafią poruszyć serca i wzruszyć do łez. Polecam!
- Marta Korkus, OkiemMK
Przyjemna i ciepła książka z ogromną dawką humoru i emocjonującymi wątkami kryminalnymi. Gwarantuje dobrą zabawę i chwilę refleksji. Lektura idealna, nie tylko na wakacje w Ustce.
- Miłka Awgul, Maw Reads
Genialna powieść, którą pokochają miłośnicy nietuzinkowych wątków detektywistycznych. Jako wielka miłośniczka kryminałów: POLECAM!
- Mariola Kłodawska, Przekartkowane
Powieść Anety Jadowskiej wyróżnia charyzmatyczna główna bohaterka, niecodzienna historia kryminalna oraz przede wszystkim przepiękne ukazanie relacji rodzinnych. Już dawno nie przeczytałam książki tak szybko!
- Anna Targosz, Wyznania książkoholiczki
issuu.com/WydawnictwoSQN/docs/trup_na_plazy_issuu
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2018-01-31
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Bardzo przyjemna lektura, wciągnęłam się od samego początku. Wątek obyczajowy jest pełen ciepła, taki typowy dla tej autorki. Wątek kryminalny jest interesujący i naturalnie poprowadzony, biorąc pod uwagę, że główna bohaterka nie jest żadną śledczą, tylko po prostu ciekawską córką policjanta. Po lekturze aż chce się odwiedzić znowu Ustkę i zajść na kawę i coś słodkiego do Cafe Mistral. W powieści są i zabawne momenty, i te bardziej gorzkie, jak to w życiu. Polecam.
Jeśli lubicie komedie kryminale lub historie stylizowane na świat książek Agathy Christie, to koniecznie przeczytajcie tę trylogię. Każda z nich jest inna i każda opiera się na innym gatunku, a jednocześnie tworzą spójną całość. Ciekawostka: książki można czytać w dowolnej kolejności.
Tom 1
“Trup na plaży i inne sekrety rodzinne”
Magda Garstka przyjeżdża do Ustki w odwiedziny do swojej babci, która od lat prowadzi tam pensjonat o nazwie Wielka Niedźwiedzica. Dziewczyna zatrudnia się w kawiarni, a w wolnych chwilach pomaga seniorce w prowadzeniu biznesu. Podczas spaceru po plaży, Magda znajduje zwłoki. Trochę we współpracy z wujkiem policjantem, a trochę na własną rękę — postanawia odkryć prawdę i poznać tożsamość denata. Zwłaszcza że ślady prowadzą do pensjonatu babci Marii…
⭐Tej części najbliżej jest do komedii kryminalnej.
Tom 2
“Martwy sezon”
Wielka Niedźwiedzica ma niemałe problemy finansowe. Co więcej, ciotka Magdy, Tamara Garstka, miała wypadek, a przy tym na jaw wychodzi romans z Cezarym, jej dawną miłością. To wszystko zebrane w jednym miejscu i o jednym czasie, nie wróży niczego dobrego. W pensjonacie zjawiają się też nietypowi goście. Niedługo po tym pojawiają się też pierwsze
zwłoki i sekrety, które trzeba rozwiązać.
⭐To historia obyczajowa, z wątkiem kryminalnym i romansem.
Tom 3
“Denat wieczorową porą”
Bohaterką tego tomu jest seniorka rodziny Garstków, Maria. Co mamy w tej części? Anonimowe zaproszenie na Bal Tajemnic, śnieżycę, stary dom, szaloną przyjaciółkę — Anielę, niejednego trupa i tajemnice, które w końcu muszą ujrzeć światło dzienne.
⭐Ta część najbardziej przypomina książki Agathy Christie. A dzięki wątkowi z zamkniętym pokojem jest najbardziej hermetyczna.
Bohaterkami tych książek są trzy kobiety, a każda z nich jest na innym etapie życia. Magda — dziewczyna, która niedawno skończyła studia. Tamara — dojrzała kobieta, która wdaje się w relację z dawną miłością i Maria — seniorka i właścicielka pensjonatu, która skrywa niejedną tajemnicę.
Ta seria to złoto. Każda z książek opowiada zupełnie inną historię, opierając się na różnych gatunkach literackich. Okładki mogą nieco mylić i świadczyć o tym, że wszystkie części to przezabawne komedie kryminalne. Owszem, humor autorki obecny jest w każdym z tomów, jednak nie on jest tu czynnikiem, który determinuje całą serię.
“Garstki z Ustki” czyta się bardzo dobrze. Mamy tu do czynienia z wyrazistymi postaciami, błyskotliwymi dialogami i dobrze skonstruowanymi fabułami. A do tego klimat nadmorskiej miejscowości, jest taką kropką nad i całej serii. Jeśli nie przepadasz za drastycznymi kryminałami, wolisz, kiedy akcja jest “bezpieczna”, uwielbiasz hermetyność i małomiasteczkowość w literaturze, to te książki będą dobrym wyborem.
Niektóre książki przeczytane po raz pierwszy nie wnoszą nic nowego do naszego życia. Za drugim razem zyskują znacznie na znaczeniu. Tak było z książką „Trup na plaży Anety Jadowskiej. To dosyć młoda pisarka, które do tej pory nie wychylała głowy z niszy, jaką dla wielu osób jest fantastyka. Kiedy to jednak zrobiła, to mocno i z przytupem. Jest też znana w angażowanie się w wiele projektów, blisko współpracuje z ilustratorką swoich książek i to w kilku wydawnictwach. Jej profil na facebooku jest bacznie obserwowany przez fanki.
A mimo to odważyła się zapuścić na nieznane wody…
Za drugim razem jest o tyle łatwiej, że wiemy, czego się spodziewać. Nie drażni nas ani specyficzny styl autorki, ani to, że historia nie jest rasowym kryminałem, a raczej opowieścią obyczajowa o kobietach mających problem z przemocą rodzinną i z trupem w tle, który w tę historię o przemocy dobrze się wpisuje.
O tak naprawdę historia uniwersalna. I równie dobrze mogłaby mieć miejsce na Mazurach, w domku w Zakopane, czy w bloku w samym centrum Warszawy. Tak naprawdę chodzi w niej o prawa kobiet i o to, co się stanie, jeśli kobiety nie będą domagać się szacunku dla samych siebie i pozwolą się traktować mężczyznom obecnym w ich życiu, jak przysłowiowy worek treningowy.
To historia małej osóbki, choć tylko wzrostem a nie wiekiem, o imieniu Magda, a nazwisku Garstka, która na prośbę swojej babci, przyjeżdża na wakacje do Ustki, swojego rodzinnego miasta.
Babcia bardzo postarała się, by ją tu ściągnąć. To niewielka mieścina w porównaniu z Łodzią, gdzie Magda mieszkała z wyzwoloną do granic ciotką Tamarą, wziętym fotografem.
Główna bohaterka wcześnie straciła matkę i wychowywał ją ojciec. A kiedy go zabrakło, przeszła pod opiekę ciotki.
Podczas wakacji w Ustce Magda pracuje na pół etatu w dwóch miejscach: w kawiarni Vincent i w pensjonacie należącym do jej babci Wielkiej / Małej Niedźwiedzicy.
To pozwala jej nie tylko na zdobycie cennego doświadczenia, niezbędnego na rynku pracy, ale również daje możliwość podjęcia efektywnego śledztwa w sprawie trupa, którego znalazła wcześniej na plaży.
Wszystko, jak to w takich historiach bywa, dobiega w końcu do szczęśliwego zakończenia.
Miasteczka takie, jak Ustka, to miejsca, w których wszyscy doskonale się znają i dlatego trudno tu utrzymać jakikolwiek sekret. Jednak kilku osobom się to udaje.
Wychodzą na jaw w pewnym odstępie czasowym, a każdy z nich szokuje nas bardziej od poprzedniego. Sekrety te dotyczą zarówno pracowników pensjonatu oraz kawiarni, babci oraz jej tajnej działalności, którą nie chciała się pochwalić nikomu ze swojej rodziny. Każdy wiedział tylko tyle, ile musi.
Jeśli chodzi o samą fabułę to nie jest ona skomplikowana. Prowadzona wielotorowo pozwala spojrzeć na tę historię z kilku stron.
Postacie są nieźle zarysowane. W niektórych z nich rozpoznaję bohaterów seriali.
Dla przykładu policjant E. Straszewicz to kubek w kubek nieprzyjazny inspektor z serialu Belfer, który na samym końcu pierwszej serii zmusza głównego bohatera szantażem do dalszej współpracy.
Albo powstała moda na wesołe i nieco szalone babcie, albo wzorowane są one na jednej, tej samej postaci, tylko jeszcze do końca nie wiem której.
Ciąg dalszy wyjaśni, czy główna bohaterka, która zdawała się znaleźć w Ustce szczęście, ułoży tam sobie życie i zostanie aż do jego szczęśliwego końca.
O istnieniu „Trupa na plaży” dowiedziałam się dzięki portalowi Czytam Pierwszy. Z początku nie wiedziałam czy to będzie to czego oczekuję, ale mimo to przeczytałam ową pozycję w nadziei, że się nie zawiodę. I to było dobre postanowienie, mimo, że Pani Jadowska kojarzy mi się stricte z fantastyką.
Nie mogę powiedzieć, jedną z tych rzeczy, która przyciąga mnie do takich książek jest akcja dziejąca się na terenach Polski – wierzcie lubi nie, ale dotychczas nie wiele spotkałam książek z fabuła, która odbywa się na naszych rodzimych ziemiach.
Dobre i konkretne opisy otoczenia jak i samych bohaterów nie pozwalają ani na moment się nudzić. Poczucie humoru, które przeważnie nie jest spotykane w takich książkach ze strony na stronę wzmagało moją ciekawość jak to właściwie będzie :) Magda mimo zimnego i opanowanego spojrzenia na świat jest dla mnie idealną kobietką! Mimo swoich przeżyć nadal jest uśmiechnięta, inteligentna i taka fajna babka jakby to można powiedzieć :) Jej prywatne śledztwo przyprawiło moje popołudnie o naprawdę ciekawą historię trupa znalezionego na tytułowej plaży :)
Śmiało sięgajcie – dobra zabawa gwarantowana!
Trup na plaży i inne sekrety rodzinne okazał się książką dość specyficzną. Ten humorystyczny kryminał, będący jednocześnie gatunkowym debiutem Anety Jadowskiej, doskonale nadaje się na letnie wypady na plażę, choć to właśnie w tym miejscu w książce znaleziony zostaje trup.
Książka ta napisana jest lekkim językiem i choć jest to po części komedia, to w odpowiednich momentach zachowuje powagę. Autorka podejmuje tu pewien istotny problem i to on zaczyna odgrywać tu główną rolę. Jest tu miejsce dla humoru i dla powagi - co niezwykle doceniam.
Myślę, że warto sięgnąć po Trupa na plaży... ponieważ można się przy nim dobrze bawić, a przy okazji uświadomić sobie istotę pewnego problemu.
Główna bohaterka, Magda Garstka miała nie łatwe życie. Gdy miała 3lata, zmarła jej mama, a 10 lat później tata. Opiekowała się nią ciotka, gdyż babcia nie pojawiła się na rozprawie.
Po zakończeniu studiów, Magda zostaje zaproszona do rodzinnego miasta Ustki. Kto ją zaprasza? Nikt inny jak babcia. Garstka postanawia skorzystać z propozycji, a przy okazji chce się dowiedzieć czemu babcia się nią nie zaopiekowała po śmierci rodziców.
Podczas porannego spaceru po plaży, główna bohaterka znajduje trupa i dzwoni do wujka, który jest policjantem. Od tego wszystko się zaczyna, gdyż Magda jako córka policjanta, postanawia rozwiązać zagadkę kim jest trup, oraz dlaczego zginął, co wcale nie jest takie łatwe.
.
Książkę dosłownie pochłonęłam, przeczytałam ją bardzo szybko i na końcu nie wierzyłam, że już koniec. Bardzo wciągająca i cały czas coś się dzieje. Dużo zagadek nie tylko związanych ze znalezionym ciałem, ale również masa sekretów rodzinnych.
Zdecydowanie polecam. Lekka, szybka i co najważniejsze przyjemna lektura ;)
Magdalena Garstka pochodzi z Ustki, jednak przez pewien czas studiowała w innym mieście. Powracajac do swoich rodzinnych stron wydarza sie coś nietypowego. Bowiem jednego bardzo wczesnego poranka Garstka odnajduje na plaży trupa. Magda nie jest przerażona, jest zaintrygowana. Telefonuje do wujka - policjanta, który po jakimś czasie przyjeżdża z całą obsadą śledczą. Sprawa denata trafia do Słupska, a tam cała sprawa toczy się bardzo wolno... A niemal stoi w miejscu. Młoda kobieta postanawia, zająć sie sprawą na własną rękę. I tutaj zaczyna nam się główna akcja :)
Jako czytelnicy śledzimy losy głównej bohaterki, która odgrywa rolę detektywa amatora. Chwilami bywa nudno, wszystko toczy się wolno, brakuje zwrotów akcji, jednak mimo wszystko tę książkę chce się czytać i strony niemal same "lecą naprzód". Autorka książki używa bardzo lekkiego i przystępnego języka, ponadto chwilami potrafi rozbawić czytelnika. Mimo tego, że książka nie wywarła na mnie ogromnego wrażenia i mam wrażenie, że "kryminał" to dla niej za duże określenie. To jestem pewna tego, że sięgnę po inne książki pani Jadowskiej, głównie ze względu na to, że czytanie jej książek jest przyjemne, atmosfera w nich panująca jest sympatyczna i w niektórych momentach widać mądrość i dojrzałość pewnych słów.
Dziś postanowiłam że nie będę pisać o fabule, a tylko o swoich odczuciach, bo już dawno nie byłam tak zaskoczona. Zamawiając Trupa byłam dość sceptycznie nastawiona co do treści, bo Aneta Jadowska kojarzy mi się z czymś bardziej ambitnym niż rozrywkowy kryminał. A wiecie, czasem ktoś silący się na lekkość ugładza temat i robi się zbyt łatwo. Czy moje zaskoczenie było pozytywne?
Lato. Morze. Dokładniej Ustka. Magda Garstka wybiera się na poranny spacer plażą. A tu trup. Tak zaczyna się kryminał. Wydaje się banalne? Oprócz domniemanego morderstwa, odkryjemy niejedną tajemnice rodzinną, otrzemy się o świat sztuki, skosztujemy najlepszych usteckich krówek, odwiedzimy klub ze striptizem i popilnujemy jednorożców. Będzie przyjemnie, momentami refleksyjnie, a wszystko to utrzymane w zabawnej atmosferze wakacji.
Historia Magdy Garstki jest nietuzinkowa, przezabawna, ale nie głupia czy infantylna. Dawno już nie śmiałam się tak jak przy opisach pilnowania jednorożców, które były tak cudownie ironiczne! Bardzo mi się podobał humor i sarkazm autorki, który w serii o Nikicie był raczej niedostrzegalny. Polecam wszystkim, którzy szukają książki lekkiej, ale nie głupiej i oderwanej od rzeczywistości. Idealna na słoneczne niedzielne popołudnie.
PS. Drugi tom na szczęście "się pisze", bo ja potrzebuje więcej Garstków!
O twórczości Anety Jadowskiej słyszałam wiele. Szczególnie przed premierą najnowszej książki jej autorstwa - Trup na plaży i inne sekrety rodzinne. W blogosferze pojawiało się wiele recenzji. W internecie nazwisko autorki często rzucało mi się w oczy. Postanowiłam więc przeczytać tę książkę.
Wyobraźcie sobie, że po kilku latach wracacie do Waszego rodzinnego domu, w miejscowości nadmorskiej. W niedługim czasie po powrocie wybieracie się na poranny spacer po plaży, a myślami jesteście gdzieś daleko. Aż nagle zadumy wyrywa Was, niespodziewany widok. A mianowicie - dostrzegacie trupa. Zadziwiająca sytuacja... Podobne zdarzenie spotkało Madzię Garstkę - główną bohaterkę książki Trup na plaży.
Pierwszy elementem książki, który mnie ujął jest przepiękny, letni, nadmorski klimat. Chciałabym w przyszłości mieszkać nad morzem. A opisy morskiego krajobrazu przedstawione przez autorkę pobudzają wyobraźnie. Przenoszą chociaż na chwilę w inny świat. A ponadto do wakacji zostało jeszcze kilka miesięcy, więc czytanie o ciepłych dniach w takim otoczeniu, ogromnie mnie relaksuje.
Główna bohaterka - Magdalena Garstka jest kolorową postacią. Wzbudziła moją sympatię. Momentami mogłam się z nią utożsamić np. niski wzrost, ten sam kierunek studiów, niektóre przemyślenia. Madzia jest przezabawną, pracowitą, zakręconą osobą o skłonnościach detektywistycznych. Z determinacją dąży do odkrycia prawdy, a przy okazji dowiaduje się kilku innych ciekawych faktów...Dziewczyna potrafi odnaleźć w każdej sytuacji, daje sobie radę z problemami.
Wątek kryminalny, nie mrozi krwi w żyłach. Jest o wiele mniej rozwinięty niż aspekt obyczajowy Aczkolwiek tytułowy trup został powiązany z innym ważnym społecznie tematem. W efekcie otrzymujemy lekki, nietuzinkowy kryminał, który wyróżnia się wśród innych. Śledztwo w sprawie, w głównej mierze jest prowadzone przez główną bohaterkę, a działania lokalnej policji są słabe. Jednakże, o ile na początku ciężko było mi się wciągnąć. To od setnej strony do końca, szybko przeczytałam książkę. Wraz z rozwojem akcji, treść jest bardziej barwniejsza, a nawet czułam lekki dreszczyk emocji
Książka prowadzona jest w narracji pierwszoosobowej. Wydarzenia są opisywanie z perspektywy głównej bohaterki. Styl autorki odbieram pozytywnie. Dłuższe opisy nie nudzą, a język jest prosty i zrozumiały.
Myślę, że w przerwie od bardziej porywających kryminałów, Trup na plaży i inne sekrety rodzinne będzie idealnym przerywnikiem. Od samego początku mamy do czynienia z trupem. A po przeczytaniu całości widzę ciekawą, refleksyjną, historię, lekko kryminalną, z pięknym, nadmorskim tłem.
Książka okazała się strzałem w dziesiątkę. Nie jest to typowy kryminał, ale właśnie takie lubię. Lekkie, bez rozlewu krwi, napisane z humorem. "Trup na plaży..." spełnił moje wymagania.
Magda Garstka wraca do rodzinnej Ustki i zatrzymuje się w pensjonacie babci, która do tej pory wydawała się nie być zainteresowana wnuczką. Dziewczyna, przechadzając się pewnego razu po plaży napotyka wzrokiem unoszącego się na wodzie trupa. Po zawiadomieniu wujka pracującego w policji, siada w plażowym koszu i obserwuje ciało mężczyzny, aby przypadkiem nie odpłynęło... Magda pochodzi z rodziny z dwójką policjantów - jest nim jej wujek, był nim jej ojciec. Wie jak działa policja i wie, że w takich sprawach nie można na nią liczyć, ale wie też jak działać, żeby odkryć interesującą ją prawdę. Bierze więc śledztwo we własne ręce, a przy okazji odkrywa rodzinne sekrety.
Główna bohaterka to bardzo sympatyczna dziewczyna. Idzie z uśmiechem przez życie, choć nie było ono dla niej łatwe. Ma w sobie coś, co sprawia, że nie da się jej nie polubić. Duży plus za jej kreację. Aneta Jadowska wciąga nas w małe śledztwo prowadzone przez Magdę, stopniowo ujawniając niezbędne nam do rozwikłania zagadki informacje. Ale autorka nie ogranicza się do wątku kryminalnego, wprowadza rozbudowany wątek obyczajowy. Niezwykle istotne są tu więzy rodzinne, czy sekrety, które powoli zaczynają wychodzić na jaw.
Czytając, czułam się jak w innym świecie. Bardzo dobrze skonstruowane opisy, za równo miejsc jak i postaci, pozwoliły mi przenieść się w tamto miejsce. Nie były długie, ale trafiały w punkt, przedstawiały to co najważniejsze, pozwalając wyobraźni na nieco swobody. Odrobina humoru, przemyślana fabuła i zakończenie, które wywołuje na twarzy uśmiech. A do tego książka pozwala na wyciągnięcie ważnych wniosków, sprzyja zastanowieniu. Czego chcieć więcej?
Polecam tę książkę wszystkim, którzy szukają lekkiego kryminału. Być może nie trzyma w wielkim napięciu, ale wciąga - i to bardzo. Pierwsze spotkanie z twórczością Anety Jadowskiej uważam za naprawdę udane.
Czerwcowy poranek, pusta plaża i... trup.
Kiedy Magda Garstka wraca po studiach do rodzinnej Ustki, nie spodziewa się, że czeka ją najbardziej ekscytujące lato w całym życiu. Zatrzymuje się w pensjonacie, który prowadzi jej babcia, rozpoczyna pracę w kawiarni i niedługo później... znajduje zwłoki. Kim był martwy mężczyzna? Jak zginął i czego szukał w pensjonacie Garstków? Śledztwo utknęło w martwym punkcie, a Magda, córka policjanta, wbrew ostrzeżeniom postanawia zostać detektywem. Co prawda komuś zależy, aby czym prędzej wyjechała z miasteczka, ale tym pomartwi się później. Zwłaszcza że sprawa zagadkowego trupa wydaje się powiązana z pewną rodzinną tajemnicą...
Rozrywkowy kryminał w stylu Joanny Chmielewskiej dla trzech pokoleń kobiet.
Każda rodzina trzyma trupy w szafie. W niektórych domach szafy są większe.
Przede wszystkim nie jest to do końca kryminał.Owszem,bohaterka prowadzi coś w rodzaju amatorskiego śledztwa w sprawie śmierci znalezionego przez siebie denata,ale nie jest to jakies bardzo zobowiązujące śledztwo.Powiedziałabym raczej,że to upór Magdy nie pazwala na jego przerwanie.Sam blurb nie do końca odpowiada prawdzie,bo co prawda Magda wraca do Ustki ale miał to byc początkowo tylko czasowy pobyt,jako,że od 10 lat bohaterka mieszkała w Łodzi.Poza tym nie zatrzymuje się w pensjonacie ,tylko w nim pracuje a mieszka w domu swojej babci.Magda wcale nie postanawia zostać detektywem,to wyszło jej raczej spontanicznie i na pewno nie w taki sposób będzie zarabiać na życie.
Książka jest raczej lekką komedią obyczajową ze śledztwem w tle niż kryminałem.Co do podobieństw do książek Chmielewskiej,też bym się nie zgodziła.Jedyne o tu jest podobne to pierwszoosobowa narracja i bohaterka prowadząca śledztwo.Jadowska ma swój własny sposób pisania,który nijak się ma do stylu Joanny Chmielewskiej.Mamy też delikatny wątek romansowy,który jednak zarysowany jest dość słabo,oraz wątek obyczajowy,dotyczący kobiet malteretowanych przez damskich bokserów.
Książkę czyta się bardzo szybko,jest lekka i przyjemna.Może nie do zapamiętania na specjalnie długo,ale na pewno sie sprawdzi jako miły odstresowywacz.
Wiele jest rzeczy, które mogą namieszać w naszym życiu. Nagła wygrana na loterii, czy pojawienie się kobiety, która zarzeka się, że jest naszą siostrą. Ale co powiecie na trupa? Ilu z Waszych znajomych miało tę wątpliwą przyjemność znalezienia człowieka, którego dusza bez wątpienia opuściła ciało? W podobnej sytuacji znalazła się bohaterka książki „Trup na plaży i inne sekrety rodzinne” Anety Jadowskiej.
Magda Garstka to 23-letnia absolwentka studiów humanistycznych, która spragniona obecności morza wraca do Ustki, by zamieszkać w pensjonacie swojej babci. Podejmuje pracę w kawiarni, planuje ze swoją 70-letnią babcią wziąć udział w półmaratonie, a każdego dnia zjawia się o piątej na plaży, by podziwiać wschód słońca. Brzmi nieźle, prawda? Ale pewnego dnia pojawia się on. Ubrany jedynie w slipki, unosi się na wodzie i nie sprawia wrażenia, jakby miał się poruszyć. Tak, Magda niewątpliwie znalazła ciało bez ducha… tytułowego trupa na plaży.
Powiadają, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Idąc tym tropem – i patrząc na okładkę – pierwsze wrażenie jest negatywne. Przede wszystkim filiżanka na pół strony, w której pływa denat – jakieś pozytywne myśli? Właśnie. Są również inne czynniki, które sprawiają, że łatwo przejść obok książki obojętnie: zimne oraz szare kolory i surowa grafika. Będąc w księgarni, bez wątpienia moje oczy prześlizgnęłyby się po okładce i powędrowały dalej.
Szata graficzna niekoniecznie, a jak zawartość? Na tym polu zdecydowanie lepiej. Aneta Jadowska zaserwowała połączenie czegoś lekkiego z ciężkim tematem, którym jest tytułowy „trup na plaży”. Lekkość tej powieści opiera się na narracji. Odpowiedzi szuka nie tylko policja, ale również główna bohaterka – Magda. To właśnie jej zaglądamy przez ramię i to właśnie jej towarzyszymy podczas całego trwania śledztwa. Oczywiście obydwie strony kontaktują się ze sobą co jakiś czas, jednak Magda stara się być samodzielna – i niestety na tym polu autorka się nie popisała. Śledztwo Magdy kroczy różnymi ścieżkami i często jest zbyt naiwne. Oczywiście nie napiszę, o co dokładnie chodzi, ale autorka na tym polu zbyt mocno popłynęła, przypisując swej bohaterce ogromny spryt.
Moją uwagę zwrócił humor. Lekki, niewymuszony, naturalny. Na pewno każdy zna kogoś, kto na siłę chce być zabawny. Tutaj czegoś takiego nie ma. Dialogi są naturalne, a rozmowy Magdy z pewnym sierżantem, rozbrajające. A skoro o dialogach mowa, warto poświęcić uwagę słownictwu. Jest ono proste i bogate jednocześnie. Próżno szukać błędów językowych, ani trudnych słów, które wymagać będą interwencji słowników wyrazów obcych.
Ponadto autorka nie omieszkała zaskoczyć czytelnika sekretami rodzinnymi Garstków. Każda rodzina ma swojego przysłowiowego „trupa w szafie”, ale niektóre mają ich więcej. Muszę przyznać, iż byłam zaskoczona. Skrywane sekrety okazały się niezwykle bolesne. To taka ciemna strona książki, która dodaje jej wartości. Dzięki niej powieść nie jest tylko wesołą historią z morderstwem w tle, ale jest też czymś jeszcze. Mam nadzieję, że autorka w następnej części skupi się na wspomnianych już sekretach, bo mają ogromną wartość.
„Trup na plaży i inne sekrety rodzinne” Anety Jadowskiej to zaledwie pierwsza część cyklu „Garstka z Ustki”. Wybitna? Rewelacyjna? Dla mnie jest książką przyjemną, ale nic ponadto. Skierowana przede wszystkim do kobiet, jednak mężczyźni również z powodzeniem się w niej odnajdą. Jest humor, sarkazm, śledztwo i… trup na plaży. To opowieść idealna, by oderwać się od codzienności, spróbować swoich sił w „węszeniu”, a także, by się pośmiać. Czy sięgnę po kolejną część? Z pewnością tak. Polecam!
"Trup na plaży..." - jakże przezabawna, pokręcona i genialna książka. Pozycje tą przeczytałam już parę dni temu, ale jej fabuła i bohaterowie ciągle pojawiają się w moich myślach, nie sposób nie myśleć o tej książce i nie uśmiechać się do siebie jak głupi do sera.
Po powieść autorki Anety Jadowskiej sięgnęłam z ciekawości bo do tej pory znałam ją jedynie z książek fantastycznych. Więc kiedy tylko usłyszałam, że spróbuje swoich sił w innym gatunku od razu wiedziałam, że muszę tą książkę przeczytać! Sam tytuł bardzo mnie zainteresował "Trup na plaży i inne sekrety rodzinne".
Główną bohaterka jest Magdalena Garstka - sympatyczna dziewczyna, która po zakończonych studiach wraca do rodzinnego miasta, Ustki. Dziewczyna liczy na to, że wśród bliskich dostanie natchnienie, które ma jej ukazać cel na przyszłość. Ale jak to w życiu bywa, często zdarza się coś co krzyżuje nasze plany. W przypadku Magdy był to tytułowy "trup na plaży", który lekko dryfował na morzu. I tak oto zaczyna się śledztwo prowadzone przez młodą kobietę.
Magda jest osobą ciekawą i rozsądną. Jest niską, dwudziestotrzylatką, która kryminalistykę ma we krwi. Ma intuicję i bywa uparta, więc mimo wszystkich, stara się rozwiązać sprawę. Intrygująco robi się w momencie, gdy ślady denata krzyżują się z pensjonatem, który prowadzi babcia Magdy. Zarówno powód śmierć tajemniczego mężczyzny, jak i sekrety rodziny Garstków zaczną powoli wypływać na wierzch pod naciskiem głównej bohaterki.
Ale jeśli chodzi o pozostałych bohaterów książki to nie sposób się z nimi nie zaprzyjaźnić. Kuzynka Magdy - Monika jest przebojowa i stara się pomóc Magdzie. Babcia Maria jest natomiast skryta i pewnego rodzaju melancholijna, która też ma swoje tajemnice, lecz, żeby Magda mogła je odkryć musi działać delikatnie. Wspaniałą postacią jest również wujek Magdy - Marek, który jest policjantem w rodzinnym mieście, o wielkim sercu.
Fabuła składa się z wątków kryminalnych, lecz nie są one przewidywalne. Autorka w płynny, ciekawy i zawiły sposób prowadzi je krok po kroku, tak aby małe puzzle tej układanki ułożyły się w zdumiewający obraz. Książka ta zaskoczyła mnie nie raz. Jedynym minusem taj książki jest fakt, iż mimo poszlak i faktów, policja nie była wstanie wpaść na tropy, które przychodziły Magdzie. Mimo tego jednak nie wpłynęło to na fabułę bo rozwiązanie zagadki jest nie do końca banalne i tajemnicze.
Ponadto książka opowiada również o okrutnych losach kobiet, które czasami mają związane ręce i doświadczają niesamowitej przemocy.
Od samego początku spodobał mi się styl autorki, więc nie jestem wcale zdziwiona, że tak bardzo jest zachwalana ta książka. „Trup na plaży” to przyjemna, lekka książka, którą czyta się jednym tchem. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Na dodatek klimat taj książki sprawia, ze chce się od razu zwiedzić Ustkę...
Do tej pory siedziało mi w głowie, że Aneta Jadowska to tylko fantastyka, ale całe szczęście, że mimo tego przekonania, zdecydowałam się zapolować na najnowsza książkę autorki, będącą pierwszym tomem serii Garstka z Ustki. Który fantastyką wcale nie jest, żeby była jasność.
Byliście kiedyś w takiej sytuacji, kiedy skończywszy studia I stopnia nagle nie wiedzieliście, co ze sobą zrobić? Jak dalej pokierować życiem? Czy coś zmienić czy zostawić tak, jak jest? W takiej właśnie sytuacji znalazła się główna bohaterka powieści, Magdalena Garstka, świeżo upieczona licencjatka pedagogiki. Dziewczyna znad morza, po kilku latach spędzonych w Łodzi, tęskniła już trochę za morską bryzą, pianą burzącą się na grzbietach fal i piaskiem na plaży. W dniu rozdania dyplomów, które absolwenci otrzymali podczas uroczystej gali, Magda ze zdziwieniem dostrzegła na sali swoją babcię, która przyjechała na tę uroczystość, zaproszona przez uczelnię, z Ustki. Podczas rozmowy kobieta zaprosiła Magdę do siebie, do pensjonatu Wielka Niedźwiedzica, który prowadziła. Dlaczego jednak była wyraźnie zdenerwowana sytuacją? Czemu tak jej zależało na tym, by Magda spędziła z nią choć trochę czasu? Od lat coś tajemniczego wisiało nad ich głowami, ale nikt nie próbował dziewczynie wyjaśnić, skąd dziwne zachowanie cioci Tamary, która nie pozwalała, by Magda spędziła z babcią w Ustce więcej niż kilka dni. Podejrzane to wszystko... Tym razem dziewczyna podjęła szybką decyzję i ruszyła z babcią nad morze. Miało być spokojnie, pracowicie i przyjemnie. Tymczasem, podczas jednego z porannych spacerów plażą, Magda dojrzała wśród fal dryfujące ciało. Natychmiast zadzwoniła do wujka Marka, policjanta pracującego w Ustce, i karuzela wydarzeń ruszyła z kopyta...
Owszem, myślała o jakichś zmianach, zastanawiała się nad przyszłością, ale w najśmielszych nawet planach czy pomysłach na życie nie pojawił się żaden... denat. W dodatku zwróciła uwagę na nagłe zniknięcie jednego z pensjonariuszy Wielkiej Niedźwiedzicy. I co teraz???
Co Was czeka, jeśli sięgniecie po tę powieść? Dużo humoru (uśmiałam się jak norka z pewnego słonia z cekinów... Nie pytajcie, to trzeba przeczytać), trochę wzruszeń, pewna skrzętnie ukrywana tajemnica i, oczywiście, efekty śledztwa prowadzonego po cichu przez Magdę. Naprawdę warto sięgnąć po pierwszy tom tej serii, która - mam nadzieję - szybko powiększy się o kolejne części.
Kryminał z warstwą obyczajową, to coś, co lubię i polecam tym, którzy również wolą, by bohaterowie czytanej książki zyskali odrobinę trójwymiarowego człowieczeństwa w tej pogoni za zbrodniarzem, którą przecież można mieć wszędzie, w każdym innym kryminale. A tu nie dość, że trup, to jeszcze przy okazji wiele emocji związanych z rodzinnymi tajemnicami. Polecam :-)
Uwielbiam twórczość Anety Jadowskiej, naprawdę. Jestem wielką fanką urban fantasy, a to chyba jedyna polska autorka, która tworzy w tym nurcie naprawdę dobre historie. Pokochałam Dorę Wilk, uwielbiam Witkacego, a Nikita całkowicie rozwala system. Z drugiej strony jestem też wielbicielką wszelakich kryminałów i chętnie sięgam po większość tytułów, jakie pojawiają się na polskim rynku. O Trupie na plaży usłyszałam chyba jeszcze zanim pojawił się on w zapowiedziach wydawniczych, na jednym ze spotkań z Anetą Jadowską. I już wtedy wiedziałam, że w ciemno po niego sięgnę. Jednak czy i tym razem twórczość jednej z moich ulubionych pisarek mnie urzekła?
Choć doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wiele ludzi narzeka na nasze polskie wybrzeże, to ja jestem jego ogromną fanką. Znaczy mnie ogólnie wystarczy dać kawałek dzikiej plaży i ten niesamowity widok, gdzie łączy się morze i niebo. Uwielbiam – po prostu nie ma dla mnie wspanialszego krajobrazu. Wiem, że jest wiele piękniejszych miejsc na ziemi, do których można się wybrać, aby go doświadczyć, ale jednak do Morza Bałtyckiego mam pewien sentyment. I tak też się złożyło, że będąc na urlopie w Trójmieście zabrałam ze sobą kryminał Anety Jadowskiej. Na szczęście sama żadnego trupa na plaży nie znalazłam, ale kto wie, może gdybym była w Ustce, a nie w Gdyni…
Główną bohaterką powieści jest Magdalena Garstka, która po ukończeniu studiów licencjackich powraca do rodzinnej Ustki. Podejmuje prace w pensjonacie swojej babci, w Wielkiej Niedźwiedzicy, ale po godzinach postanawia rozwiązać zagadkę tajemniczego trupa, którego znajduje podczas porannego spaceru po plaży. Choć jej wujek, który jest policjantem, nakazuje jej trzymać się z daleka od tej sprawy, to Magda jednak szuka własnych wskazówek, zwłaszcza wtedy, gdy okazuje się, że owy trup był gościem pensjonatu jej babci. Tak oto Magda Garstka zostaje detektywem i chociaż komuś wybitnie zależy na tym, aby opuściła Ustkę, to dziewczyna nie daje za wygraną. Łączy ze sobą kolejne poszlaki, aż w końcu odkrywa pewne sekrety rodzinne, które wydają się być powiązane ze zmarłym…
Zdecydowanie spodobało mi się to, że Magda Garstka nie jest postacią wyidealizowaną. To normalna, prosta dziewczyna, która po prostu miała pecha i znalazła trupa. Zwyczajna studentka, która dopiero poszukuje swojego miejsca w życiu. Bardzo rodzinna, choć niestety jej rodzice zmarli, gdy była dzieckiem. Podobało mi się to rodzinne ciepło, relacje panujące pomiędzy bohaterami, te uroki Ustki, te momenty, w których główna bohaterka wspominała pewne miejsca i wydarzenia z nimi związane. Jednak sam motyw detektywistyczny nie urzekł mnie już tak bardzo, tak naprawdę to jest bardzo, ale to bardzo lekki kryminał, bardziej przypominający w moim odczuciu powieść obyczajową, w której tylko przewijają się pewne elementy kryminału, a właściwie to chyba bardziej po prostu zwyczajnej powieści detektywistycznej.
Bardzo lubię styl Anety Jadowskiej, ale mimo wszystko nie do końca ta powieść przypadła mi do gustu. Zdecydowanie bardziej wolę się zagłębiać w urban fantasy w jej wykonaniu, niż taką zwyczajną, ciepłą historyjkę. Nie napiszę, że jest zła, bo to nie o to tutaj chodzi – to po prostu niezupełnie moje klimaty, które całkowicie by mnie porwały. Do tej pory znałam Anetę Jadowską tylko z jednej strony i nie zaprzeczę, że poznanie jej w nowym wydaniu było ciekawym przeżyciem, aczkolwiek nadal uważam, że znacznie lepiej czytało mi się jej pozostałe powieści. Tutaj nie poczułam się aż tak zaangażowana w historię głównej bohaterki, a także ona sama nie zyskała mojej wyjątkowej sympatii. Po prostu była w porządku, ale nie przyszło mi się z nią zżyć.
Trup na plaży to moim zdaniem taka lekka, wakacyjna powieść, w której da się odczuć uroki Bałtyku, a także oderwać nieco od trudów dnia codziennego. Świetna na urlop, niewymagająca specjalnego myślenia pozycja. Jeżeli podejdziemy do niej właśnie z takim nastawieniem, to z pewnością pojawi się radość z lektury.
www.bookeaterreality.blogspot.com
Ostatnio zaczytuję się w książkach pani Anety, więc gdy dowiedziałam się, że wychodzi najnowsza i to nie fantastyczna powieść z ciekawości postanowiłam ją przeczytać.
Magda po wielu latach mieszkania w Łodzi wraca do rodzinnej Ustki i ... w jej życiu zaczyna się jednem wielki rollercoster. Począwszy od trupa poprzez zabawny wieczór panieński po pobicie. Dzieje się, oj dzieje. Zabawne sytuacje przeplatają się z poważnymi. Tajemnica śmierci trupa wraz z tajemnicą babci Garstki. Mówi się, że każda rodzina ma swojego trupa w szafie, a babcia głównej bohaterki ma i to nie jednego. Od samego początku autorka porywa nas w wir przygód głownej bohaterki. Rodzina Garstków jest świetna, kochająca się i przede wszystkim wspierająca się wzajemnie we wszystkim. Głowna bohaterka jest niezwykle sympatyczna i błyskotliwa, bardzo zżyta ze swoją rodziną. Bardzo ją polubiłam. Jej prywatne śledztwo jest pełne wzlotów i upadków.
Plusem powieści jest humor, niejednokrotnie śmiałam się na głos czytając perypetie Madzi oraz świetnie wykreowane postacie (czyż Artur nie jest słodki? A wujek Marek? Uwielbiam). Jednak nie jest to tylko lekka powieść, ponieważ pani Aneta porusza trudny temat przemocy w rodzinie. Idealnie wplotła ten temat w całość powieści. I za to kolejny wielki plus.
Podsumowując: zabawna opowieść z mocnym przesłaniem. Czekam z niecierpliwością na dalsze losy samozwańczej usteckiej detektyw, zwanej także Garstką Nieszczęścia.
Nie od razu zdecydowałam się przeczytać „Trupa”. Potrzebowałam kilku podejść do półki w bibliotece. Nie przekonywał mnie tytuł „Trup na plaży i inne sekrety rodzinne”. Nie zrobiła na mnie wrażenia okładka. Ani nie kupowała mnie swoim nazwiskiem autorka - Aneta Jadowska, o której wiedziałam tylko tyle, że jest pisarką fantasy, a tej tematyki raczej się nie tykam. W końcu coś mnie naszło i dałam jej szansę. I to był mój strzał w dziesiątkę. Przeczytałam ją na jednym wdechu, bez przerywników i wymówek. Sięgałam po nią między przyjściem z pracy, a robię obiadu i przed pójściem spać. I było warto!
Jak wspomniałam, Jadowska para się raczej książkami o tematyce fantastycznej np. Szamańskie Tango, Diabelski Młyn albo Akuszer Bogów, dlatego byłam mile zaskoczona tym „niekryminałem”. Tytuł wskazywałby właśnie na kryminał, tak też została książka sklasyfikowana, ale im bliżej ostatniej strony, tym bardziej czytelnik przekonuje się, że nie trup, a sekrety rodzinne są tu właściwym wątkiem.
Główną bohaterką jest Magda Garstka, po śmierci rodziców wychowywana przez ciotkę w Łodzi, która wraca „na próbę” do rodzinnej Ustki, gdzie mieszka jej babcia i reszta Garstek. Pewnego ranka znajduje na plaży zwłoki mężczyzny i zaczyna się jej „detektywistyczna” przygoda. Wujek policjant i kuzynka, na swój sposób pomagają jej rozwikłać sprawę nieszczęśnika z plaży. Jednocześnie Magda przekonuje się czy chce zostać w Ustce z babcią, czy wrócić do Łodzi w której spędziła ostatnie lata.
Niezbyt przewrotna akacja, pisana z humorem, przeplatana ze społecznymi problemami. Autorka zastosowała zgrabne przejście z tematu ważkiego, w temat tabu, który w życiu również dotyka wiele rodzin, a o którym się nie mówi, a nawet czasem można pomyśleć, że ignoruje.
„Przed pierwszą kawą nie mogłam uchodzić za najbystrzejszą dziewczynę w okolicy. Czasami potrzebowałam nawet dwóch, zanim byłam w stanie przypomnieć sobie swój pesel przy przeliterować swoje imiona i nazwisko.”
„Honor zawodu, który do niedawna sama uprawiałam, doznał udaru i być może nigdy już do siebie nie dojdzie”
Bohaterka chodzi rano posiedzieć nad Bałtykiem, upaja się widokiem wzburzonej wody, bryzą i szumem fal. Podczas czytania książki, zdałam sobie sprawę , że mimo iż mieszkam nad morzem ( dla czepialskich to właściwie Zatoką Gdańską) moje obcowanie z nim ograniczam do minimum, zupełnie nieświadomie. Wizyty na plaży w ciągu roku mogę zliczyć na palcach obu rąk. Właściwie zawsze latem i tylko dlatego, że chcą jechać tam goście, którzy przyjeżdżają do Gdańska z innych miast Polski.
Dzięki tej książce postanowiłam sobie, że jesienią, zimą i wiosną również będę korzystać z uroków nadmorskiej miejscowości. Skoro mam takie możliwości to moje spacery skieruję nad morze, na plażę i molo. Wezmę gruby koc, ciepły szalik i rękawiczki, przysiądę i będę napawać się tym co daje mieszkanie na północy naszego kraju.
Jeśli ktoś spodziewa się kryminału „z krwi i kości” to niech sięgnie po coś innego. Polecam zaś dla młodych czytelników i tych którzy mają ochotę na miłą powieść obyczajową z nutką kryminału. Zdecydowałam się na tą książkę w odpowiednim momencie mojego czytelniczego roku więc było tak jak chciałam - lekko, szybko i przyjemnie.
"Wszystko wydaje się mniej straszne, gdy masz u swego boku przyjaznego wikinga. "
Niezwykle sympatyczna Magdalena Garstka wraca do rodzinnej Ustki po zakończonych studiach, chyba nie do końca przemyślanych. Dziewczyna liczy na natchnienie rodzinnych stron, które ma jej ukazać cel na przyszłość. Zamiast tego już na samym początku swojego pobytu bohaterka znajduję nic innego jak zwłoki lekko unoszące się na morzu. Ciekawość Magdy bierze górę nad rozsądkiem i dziewczyna zaczyna prywatne śledztwo na własną rękę, szczególnie, że tropy policji giną w martwym punkcie. Intrygująco zrobi się gdy ślady denata przetną się z pensjonatem, który prowadzi babcia Magdy. Zarówno powód śmierć tajemniczego mężczyzny, jak i sekrety rodziny Garstków zaczną powoli wypływać na wierzch pod naciskiem głównej bohaterki.
"Oczy szczypały mnie od łez, więc zrobiłam to, co większość polskich kobiet w sytuacji kryzysowej - napełniłam czajnik, nastawiłam wodę i wyciągnęłam z szafki dwa kubki oraz puszkę z herbatą. Dzięki takim gestom świat nie staje się lepszy, ale po herbacie zawsze łatwiej sobie radzić z przeciwnościami losu. "
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Anety Jadowskiej, ale zdradzę Wam już na wstępie, że zaliczam je do naprawdę udanego, bowiem książkę pochłonęłam w przeciągu kilku dni.
Poznajemy tu niezwykle upartą, ale jakże charyzmatyczną bohaterkę - Magdalenę Garstkę. Dziewczyna jest po studiach, ale nie wie czy były one dobrą decyzją, więc gdy tylko ma okazje, wraca do rodzinnej Ustki mając nadzieję, że to właśnie tu znajdzie odpowiedzi na pytania, które siedzą w jej głowie. Jak się okazuje, nie jest jednak tak prosto, ponieważ bohaterka wpada w wir śledztwa, od którego powinna się trzymać z daleka, co ją z kolei dodatkowo motywujemotywuję. No i co poradzić, gdy dowody dosłownie same wpadają w jej ręce. Madzia jest po części leniwa ( jeśli chodzi na przykład o jej podejście do biegania ), ale ambitna i wytrwała jeśli chodzi o intrygujące śledztwo. Należy również wspomnieć, że jest odważna, bo przecież większość kobiet widząc trupa zwyczajnie uciekła by z miejsca zdarzenia, by nie mieć z czymś takim do czynienia, a Garstka nawet mimo ostrzeżeń policjantów nie waha się wcale. Dodatkowo bohaterka jest wspaniałą przyjaciółką, uczuciową i wspierającą. Wydaje mi się, że mogłabym się z nią zaprzyjaźnić i w tej relacji nie było by miejsca na nudę.
Oprócz głównej bohaterki poznajemy też innych członków rodziny i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to ich zażyłość. Każdy stoi za każdym murem, wspiera drugiego członka rodziny i widać między nimi prawdziwe szczere uczucie, ale mimo to jak każda rodzina tak i ta ma coś za uszami. Ale jeśli chcecie poznać sekrety ukryte w szafie musicie koniecznie sięgnąć po tę pozycję.
Fabuła posiada wątki kryminalne, ale nie są one zawodowe tylko czysto amatorskie, w końcu prywatne śledztwo prowadzone jest przez mini-Garstkę, ale jednocześnie nie są one nudne. Przyznaje, że zagadka została poprowadzona tak zawile, że ja nie wszystkie fakty łączyłam w całość co dowodzi, że książka nie jest przewidywalna. Autorka zaskakuje nie raz, wyciągając na wierzch intrygujące fakty i poszlaki.Według mnie ten wątek został poprowadzony bez zarzutu, chociaż może się wydawać lekko dziwne, że policja nie wpadała na takie pomysły jak główna bohaterka, która nie ma nic wspólnego z tą pracą. To taka mała niespójność, która wydaje mi się mało prawdopodobna w rzeczywistości, ale samo rozwiązanie zagadki jest jednocześnie banalne i tajemnicze.
Aneta Jadowska zdecydowała się na wprowadzenie do fabuły wątku romantycznego, ale był on tak subtelny, że nie skupiał na sobie uwagi i przeplatał się tylko w tle. Oczywiście wiąże się on z bardzo zabawną historią, przy której ja śmiałam się do łez, ale już nic więcej Wam nie zdradzę.
Całości towarzyszy niezwykły humor, który wprowadza prawie, że do przedstawionej rodziny i pozwala nam się czuć jak w domu. Zapewniam Was, że nie raz podczas lektury kąciki ust Wam drgną, a nawet rozśmiejecie się szczerze. Przez to wydaje mi się, że nie jest to typowy kryminał, ale dosyć zabawny, intrygujący i odmienny.
Krótko wspomnę też o tajemnicach rodzinnych, których ja się nie spodziewałam i które mnie zaskoczyły. Wydaje mi się, że jest to taka chwila przerwy od humoru by przejść na dość poważny temat, który został przez autorkę idealnie wpasowany w treść.
Styl autorki jest prosty i przejrzysty, dzięki temu książkę czyta się szybko i wszystko jest zrozumiałe i czytelne. Nie mam tutaj żadnych zastrzeżeń bo ja wczułam się w treść całą sobą i chciałam rozwiązać zagadkę razem z nową koleżanką.
" (...)Ale czuję, że jest w tym tajemnica, a na tajemnice reaguję jak prosiaczek na trufle. "
Wydaje mi się, że przekazałam Wam już wszystko co chciałam powiedzieć, na temat tej książki bez zdradzania większych szczegółów z fabuły więc możemy przejść do podsumowania.Tym razem spotkałam się z książką, która skrywa w sobie przesympatyczną rodzinę Garstków, ciekawską główną bohaterkę, intrygujący wątek kryminalny łączący się z tajemnicami rodziny oraz sporą dawkę poczucia humoru z odrobiną miłości.
Na końcu wypada mi wspomnieć o jeszcze jednym plusie książki, a jest nią wydanie. Okładka jest wykonana z rzucających się w oczy kolorów plus intrygująca grafika. Jest to jednocześnie minimalna i rzucający się w oczy okładka, która mi skradła serce.
Książkę zdecydowanie polecam.
http://mieszkajaca-miedzy-literami.blogspot.com/2018/01/przedpremierowo-43-aneta-jadowska-trup.html
Aneta Jadowska do tej pory kojarzyła mi się głównie z autorką fantastyki, jako twórczyni serii o Dorze Wilk czy Nikicie, czyli dziewczyny z Dzielnicy Cudów. Na tym moja wiedza się kończy, bo czytałam ledwie jedną książkę. Dlatego też, gdy miałam możliwość przeczytania powieści o innej fabule, o prawdziwym świecie, o kompletnie i całkowicie przeciętnej dziewczynie skorzystałam, bo zaciekawiło mnie jak pani Jadowska odnalazła się w takich klimatach.
„Trup na plaży i inne sekrety rodzinne” rozpoczyna się od znalezienia rzeczonego trupa na plaży w Ustce przez Magdę Garstkę. Bohaterka wróciła w rodzinne strony z Łodzi, gdzie mieszkała z ciotką po skończeniu studiów licencjackich, a w Ustce znalazła pracę w pensjonacie babci i lokalnej kawiarence. Niezła sielanka, prawda? Wszystko zmienia się, kiedy pewnego poranka Magda dzwoni do wuja policjanta i oznajmia, że znalazła trupa. Denata. Nieboszczyka. A że dziewczyna ma ciągoty detektywistyczne to sama postanawia znaleźć sprawcę. Wciąga się coraz bardziej, szuka poszlak, czasem się gubi i trafia w ślepy zaułek, ale czy uda jej się rozwiązać zagadkę, kto chciał śmierci mężczyzny, który zatrzymał się w pensjonacie jej babci?
Książka nie jest wybitnie dobra ani wybitnie zła, ale osoby, które chciałyby coś mocniejszego, klimaty które sprawiają, że włos się na głowie jeży to przeżyłyby rozczarowanie, bo nie znajdą tego czego szukają. Śledztwo prowadzone przez Garstkę jest lekkie, zabawne, czasem może tyci niedopracowane, ale jest przyjemną odskocznią od tych trudniejszych śledztw, jakie pojawiają się u innych autorów. Czytało mi się ją szybko, kilka razy uśmiechałam się do siebie, a już zwłaszcza z fragmentów o jednorożcach (kto przeczytał wie na pewno o co dokładnie chodzi). Zawiodłam się jednak na sam koniec, bo choć książka jest idealna na leniwe popołudnie, nie wymaga od nas zbyt wiele to myślałam, że choć pod koniec Magda znajdzie się w sytuacji takiej z przytupem! No niestety, sprawa rozwiązała się inaczej.
Mam także pewien niedosyt, jeśli chodzi o postacie. Jest Magda, potem długo, długo nic, a następnie dopiero jest jej wujek, babcia, kuzynka…. Nie wspominając o chłopaku, którego poznała i ciotce z Łodzi, których wątki są trochę potraktowane po macoszemu, ale z racji tego, że jest to pierwszy tom to nie wymagam aż tak wiele. Prawdopodobnie się rozwinie dalej. Jeśli zaś chodzi o sekrety rodzinne trzymane w szafie… ten motyw był akurat ciekawy i szkoda, że nie poświęcono mu więcej czasu. A samo śledztwo, kto zabił tytułowego trupa… właściwie mogłoby go nie być.
„Trup na plaży” nie jest może literaturą wysokich lotów, jednak, jeśli chcielibyście siąść z lekką książką, herbatką i kocykiem i zanurzyć się w niezobowiązującej historii to ta może okazać się idealna! Nie tylko dla fanów autorki, ale też dla tych, którzy chcą rozpocząć przygodę z Anetą Jadowską.
Każda rodzina ma sekrety. Tajemnice, o których nie mówi, czy wspomnienia, które przywołuje tylko w gronie najbliższych. Ponoć prawie wszyscy ukrywają przed światem zewnętrznym trupa w szafie. Jak się okazuje, niektórzy trzymają go też... na plaży.
Madzia Garsta znowu jest w Ustce. Po ukończeniu licencjatu nie do końca wiedziała co ze sobą zrobić. Propozycja babci okazała się rozwiązaniem na które czekała. Zawinęła swoje manatki z Łodzi i wróciła do rodzinnego miasta. Tam ma pomagać emerytce w prowadzeniu pensjonatu. I niby wszystko jest proste, gdy któregoś poranka natyka się na trupa na plaży. Jako porządna obywatelka zgłasza wszystko na policję, a jako ciekawska osóbka... zaczyna prowadzić własne śledztwo. W końcu policyjne dryg ma we krwi. Czy jednak w ten sposób nie napyta sobie biedy? Garstka musi wziąć się... w garść, a podczas rozwiązywania kryminalnej zagadki, stawić czoło niejednemu sekretowi rodzinnemu!
Aneta Jadowska jest autorską znaną przede wszystkim z fantastyki. Trup na plaży to jej pierwsze podejście do gatunku zupełnie pozbawionego magi. Czy autorka bez użycia zjawisk nadprzyrodzonych nadal potrafi oczarować czytelnika?
To, co trzeba zaznaczyć na samym początku to to, że Trup... jest powieścią obyczajowo-kryminalną. W tej właśnie kolejności. Opisy dnia codziennego dominują nad akcją, czy elementami śledztwa. W konsekwencji więc fabuła biegnie niespiesznie, a główny wątek (ustalenie przyczyn „malowniczego” zgonu na brzegu Bałtyku) pojawia się w sposób urywany i rozwiązuje powoli. W międzyczasie dobrze poznajemy postacie, których (w dojmującej większości) nie sposób nie polubić.
Bardzo fajnie została wykreowana Magdalena Garstka. Jej osoba od razy skojarzyła mi się z Małą Mi, niska, wygadana, ale na swój sposób sympatyczna. Ciekawie i powoli wprowadzana jest też jej przeszłość, powiązana mocno z bieżącą akcją. Paradoksalnie to jednak nie główna bohaterka zdobyła moje serce, a jej babcia. Wiele można o niej powiedzieć. To osoba bardzo pozytywna, pomocna i troskliwa. I przede wszystkim skrywa istotny sekret. I tu w zasadzie pojawia się mój jeden z niewielu zarzutów, nie do końca rozumiem czemu nasza Madzia tak mało uwagi poświęciła sympatycznej staruszce. To, że coś jest na rzeczy, wiedziała od dawna, długo jednak nie dochodziło do finalnej konfrontacji, do zadania najważniejszego pytania. Jednak kiedy to się stało, poczułam się, jakbym otrzymała wisienkę na torcie. Słodką, intrygującą i domykającą wszystko.
Na uwagę zasługują też postacie drugoplanowe. Kreacje policjantów subtelnie balansują na granicy karykatury, co jednocześnie bawi i świetnie wpasowuje się w ogólną koncepcję powieści. Z kolei pozostałe pracownice pensjonatu stanowią delikatny ukłon w stronę trudnych tematów, skłaniając czytelnika do refleksji.
Powieść napisana została lekko i dowcipnie. Po recenzjach, które przeczytałam do tej pory, sądziłam, że będę boki zrywać. Tego, co prawda nie doświadczyłam, ale wiele razy uśmiech zagościł na mojej twarzy. Książkę czyta się szybko i w pozytywnym nastroju. Trochę zabrakło mi w niej silnych emocji, nie do końca potrafiłam się wczuć w sytuacje bohaterów, czy wciągną w przygodę. Cały czas miałam wrażenie, że główny wątek był niepotrzebnie przerywany przez mało istotne sceny. Wieczór panieński faktycznie miał mocno komiczny charakter, jednak przygotowania do niego zajęły zbyt dużo „czasu antenowego” i skutecznie zabiły napięcie, które powinno towarzyszyć kryminałom.
"Mówią, że czytanie rozwija empatię. Nie wspominają, że zwiększa też ryzyko powstania skłonności do dziwnych skojarzeń, nabawienia się niewyparzonego języka i otrzymania etykietki dziwaka. Cóż, wciąż warto".
Trup na plaży to tytuł, który przypadnie do gustu przede wszystkim zagorzałym fanom autorki oraz miłośnikom kryminału obyczajowego. Jeśli lubcie takie klimaty, śmiało wybierzcie się do Ustki razem z Magdą odkryć niejeden sekret rodzinny.
TROPEM TRUPA
Ja i twórczość Anety Jadowskiej zaliczyłyśmy stanowczy falstart. Pierwsza jej książka, którą miałam w rękach, raczej mnie (delikatnie mówiąc) nie porwała. Z drugą było już o niebo lepiej (czytaj: bez bólu doczytałam do końca). Dlaczego sięgnęłam po trzecią? Z powodu słowa na okładce. I tu krótka uwaga wyjaśniająca: ja i kryminał to syjamskie bliźniaki; potrafię przez dwa miesiące z rzędu czytać same kryminały i nie mam ochoty na płodozmian. Koniec dygresji, wracamy do tematu. Otóż: na okładce nowej książki Jadowskiej jest magiczne słowo. Słowo „trup”. Dla wielbicieli kryminałów słowo „trup” jest tak samo ważne jak słowo „miłość” dla wielbicieli romansów, albo słowo „przyszłość” dla futurologów. A tu stało jak wół „Trup na plaży i inne sekrety rodzinne”. Nie dość, że trup, to jeszcze sekrety?! Wchodzę w to.
Główną bohaterką książki jest Magdalena Garstka, która spacerując wczesnym rankiem po plaży znajduje rzeczonego trupa. Może i „denat” brzmiałoby poprawniej politycznie, ale swojski „trup” ma w sobie jakiś koloryt, prawda? Koloryt i ostateczność. No więc Magda znajduje trupa. W wodzie. A że jest córką i bratanicą policjanta, odzywają się w niej geny; Magda niby zawiadamia policję, ale na własną rękę postanawia dowiedzieć się, dlaczego właściwie jakiś tam żywy człowiek skończył jako trup (którego miała wątpliwą przyjemność znaleźć). A że Madzia to dziewczyna żywiołowa jak rtęć, co wyciekła z termometru, zaczyna tropić, pytać i węszyć. Czy uda jej się dowiedzieć kim było jej znalezisko? I po co przyjechało do Ustki? I jaki związek z całą tą aferą mają usteckie krówki? Nie zdziwiło mnie w ogóle, że Magda, kontynuując swoje śledztwo, przy okazji dowiaduje się kilku innych rzeczy. I tu do akcji wkraczają tytułowe rodzinne sekrety. Bo która rodzina nie chowa trupa w szafie (albo w piwnicy, albo też na strychu, zależy od rodziny)? Co przed światem chowają Garstki z Ustki?
Kryminały możemy podzielić na te bardzo serio, na te z wątkiem romansowym (tym dalej trzymam się od nich z daleka, im bardziej ten wątek rozbudowany) i na te z lekkim przymrużeniem oka. Aneta Jadowska poszła ta trzecią drogą i chwała jej za to. „Trup na plaży” jest lekki jak bryza od Bałtyku w upalny dzień, przyjemny jak wspomniane już krówki i odprężający jak spacer po plaży (rano, bez tabunów turystów z kocami i ręcznikami). Zagadka kryminalna zręcznie splata się z codziennym życiem Madzi, z jej relacjami rodzinnymi, pracą na dwa etaty i gapieniem się na fale. Przy okazji poznajemy też inne Garstki, nie mniej malownicze osoby niż główna bohaterka. Wszystko to napisane lekko, z polotem i humorem. Warto wspomnieć, że przy całej tej lekkości autorka nie stroni też od pewnego trudnego tematu, za co bardzo ją szanuję, bo ten akurat temat nie ma u nas wielu zwolenników i jest skrzętnie zamiatany pod wszelkie możliwe dywany.
Moja babcia mawiała, że nie daje się zbyt wielu grzybów do barszczu. Dwa podkręcą smak, dwadzieścia zrobią z niego zupę grzybową. Jadowska wpakowała do tej książki ze trzy główne wątki, ale absolutnie nie przeszkadza to czerpać przyjemności z lektury. Jest logicznie, słodko – gorzko, wciągająco i smakowicie. Krówka na okładce sugeruje, że to pierwszy tom, więc tutaj apel: pani Aneto, niech pani na razie odłoży na bok te duchy, wilki i Nikity, niech pani pisze o Garstkach. Sympatyczne są, słodkie, a kto nie lubi krówek, niech nie czyta. Ja czekam na kolejne tomy.
"Mówią, że czytanie rozwija empatię. Nie wspominają, że zwiększa też ryzyko powstania skłonności do dziwnych skojarzeń, nabawiania się niewyparzonego języka i otrzymania etykiety dziwaka. Cóż, wciąż warto."
Rzadko sięgam po ten gatunek, zwłaszcza polskich autorów, ale jestem zaskoczona bardzo pozytywnie. Nie tego spodziewałam się po tytule, a zwłaszcza jego pierwszej części. Bardzo wciągnęłam się w sekrety rodzinne bohaterów. Książka opowiada o Magdzie Garstek, niskiej, dwudziestotrzylatce, która kryminalistykę ma we krwi. Dziewczyna wraca do rodzinnej Ustki. Po kilku dniach potyka się o tytułowego trupa na plaży i postanawia rozwikłać zagadkę związaną z jego śmiercią. Wszyscy namawiają ją do zaprzestania śledztwa, ale ona zawzięcie dąży do rozwikłania zagadki. Korzysta ze wszystkich kontaktów jakie ma. Dziewczyna ma różne wizje śmierci postaci od tych realnych do tych bardziej absurdalnych. Oprócz sprawy związanej ze śmiercią, Magda zastanawia się na tajemnicami jej babci, które mnożą się z dnia na dzień i czy one mogą mieć coś wspólnego ze śmiercią, jak się okazuje mieszkańca pensjonatu?
Bardzo ciekawa lektura, polecam ją wszystkim czytelnikom, ponieważ w książce odnajdziemy niebanalna główną bohaterkę, humor, zagadkę kryminalna i zauroczenie chłopakiem, którego Magda poznała w tak ciekawych okolicznościach.
Trochę krymianał i trochę obyczaj z podtekstem maltretowanych kobiet w tle, ale generalnie świetnie się czyta a do Ustki chciałoby się pojechać i zamieszkać w Wielkiej Niedźwiedzicy oraz zjeść lody w Vincencie. Polecam
Fajne :-) Po długiej nieobecności Madzia wraca do rodzinnej Ustki aby wesprzeć babcię w prowadzeniu pensjonatu... W czasie porannego spaceru zauważa topielca w morzu... niestety okazuje się on klientem babci... Ciekawska dziewczyna rozpoczyna własne śledztwo, co w sumie nawet nieżle jej idzie, bo ludzie chętniej plotkują do dziewczyny z sąsiedztwa, niż składają zeznania. Poza tym babcia zachowuje sie dziwnie i tajemniczo, co też pobudza ciekawość Madzi.
Dostałam tę książkę w prezencie, przeleżała na półce niemal dwa lata. Patrzyła na mnie, ale ja wciąż sięgałam po nowości z biblioteki, lecz teraz zaczęłam wplatać między te książki z biblioteki, te swoje, zalegające na półkach...
Bardzo mi się książka podobała, lekko się czyta, ciekawa fabuła, a przede wszystkim dla mnie miłe wspomnienia z Ustki, czytając książkę widziałam gdzie Magda przebywa.
Tytułowy trup na plaży rozpoczyna całą lawinę nieprzewidzianych sytuacji, które prowadzą do rozwiązania wielu sekretów rodzinnych, które przede wszystkim skrywa babcia Magdy.
Jest to bardzo dobra pozycja książkowa na urlop, mimo tego, że jest to kryminał i jest w nim wątek przemocy domowej, ale z lekkim humorem i książkę czyta się dobrze nie odczuwając zbytnio grozy.
Polecam na urlop i nie tylko.
Nie mogę powiedzieć, że książka mnie zachwyciła - ona mi się tylko nawet podobała. Nie oceniam fabuły - było to coś lekkiego, dobrego na zastój czytelniczy - chociaż może nie! Dziwnie długo mi się ją czytało, nie znaczy że mnie nudziło - tyle tylko że w czasie np. godziny przeczytałam kilkanaście stron (a na stronie tekstu nie jest za wiele).
51/52/2020 "Trup na plaży i inne sekrety rodzinne"
Za mało kryminalna, za mało komedii, bardziej powieść obyczajowa poruszająca ważne i trudne tematy (przemoc domowa) z elementem kryminalnym i komediowym.
4/6
Są przyjazne i urocze miasta alternatywne. I jest Wars - szalony i brutalny - oraz Sawa - uzbrojona w kły i pazury. Pokochasz je i znienawidzisz, całkiem...
Nowa powieść uznanej pisarki, Anety Jadowskiej, która nie po raz pierwszy zabiera Czytelniczki i Czytelników do klimatycznej Ustki. Ta nadmorska sceneria...