KSIĄŻKA WYRÓŻNIONA NAJWAŻNIEJSZĄ FRANCUSKĄ NAGRODĄ LITERACKĄ
Marie wyznaje na spowiedzi, że zamordowała swoich trzech mężów. Czy opisane przez nią zbrodnie to prawda, czy tylko perfidna gra, w której stawką jest dusza młodego księdza?
Obsesja towarzyszy wszystkim bohaterom opowiedzianych w Trucicielce historii. Każe im walczyć - o rodzinę, sławę, miłość. Niszczy, ale czasem daje drugą szansę. Schmitt krok po kroku odsłania mechanizm obsesji - pokazuje, jak łatwo jedna myśl może zatruć życie. Opisując zmagania swoich bohaterów, autor uczy nas jednak czegoś ważnego: że nigdy nie jest za późno na zmianę, nawet jeśli nie zawsze dane nam będzie szczęśliwe zakończenie.
Trucicielka to jedna z najpopularniejszych książek Érica-Emmanuela Schmitta, znakomitego francuskiego pisarza i filozofa. W 2010 roku autor otrzymał za nią prestiżową Le Prix Goncourt de la Nouvelle.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2022-01-12
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 256
Każde nowe spotkanie z twórczością Schmitta jest dla mnie wyjątkowe. Książki spod jego pióra czyta się błyskawicznie i długo się nad nimi rozmyśla. Ciekawa zależność, prawda? Często zastanawiam się nad tym w jaki sposób autorowi udaje się w książkach, które zazwyczaj nie są jakoś specjalnie obszerne zawrzeć tak wiele mądrości. I chyba już wiem!
Schmitt jest po prostu mistrzem słowa - takiego pięknego w swojej prostocie, bez zbędnych opisów, które niepotrzebnie wydłużają, stając się wreszcie kompletną paplaniną bez sensu.
W "Trucicielce" czytelnik otrzymuje cztery skoncentrowane historie. Każda z nich opowiada o odrębnych bohaterach. Na ich przykładzie czytelnik poznaje jak działa mechanizm obsesji i w jaki sposób może ona wpłynąć na ich życie. Postacie opisane przez autora, to osoby które pod wpływem niespodziewanych wydarzeń nagle diametralnie zmieniają stosunek do życia i swój światopogląd. Zachodzi w nich przemiana zarówno duchowa jak i mentalna. To jednak nie tylko opowiadania o głębokich zmianach jakie zachodzą w człowieku, ale równierz o sekretach i przede wszystkim o różnych obliczach miłości. Wątek miłości ukazany został tu bardzo dogłębnie i rozwinięty na każdej możliwej płaszczyźnie.
Wszystkie opowiadania niosą naprawdę duży bagaż emocjonalny. Każde z nich ma jakiś morał i skłania do wielu przemyśleń i rozważań. Każde wymaga od czytelnika zatrzymania się na chwilę i podjęcia próby zagłębienia się w tematykę skomplikowanej ludzkiej psychiki oraz prawdy o ludzkiej egzystencjonalności.
Bardzo ciekawym zabiegiem pisarza było połączenie tych wszystkich historii jednym wspólnym elementem związanym z religią. W każdej opowiastce przewija się bowiem postać świętej Rity ( patronki od przypadków beznadziejnych ukazanej w różnych kontekstach). Sprawia to, że z pozoru zupełnie inne opowiadania stanowią spójną całość.
A jakie historie znajdziecie w tym zbiorze?
- Tytułową "Trucicielkę" - opowieść o starszej kobiecie, która tłamsi w sobie wieloletnie tajemnice o dokonanych w przeszłości zbrodniach i o jej zmianie w gotową do pokuty i odbycia kary.
- "Powrót" - opowieść o pracowniku pokładowym, który zmienia się z oziębłego ojca w oddanego męża i kochającą głowę rodziny.
- " Koncert Pamięci Anioła - historia o dwóch muzykach Chrisie i Axelu biorących udział w rajdzie, który zakończy się tragicznie i wpłynie na ich dalsze losy. Chris zmieni się z egoistycznego karierowicza w altruistę. Natomiast Axel z poczciwego człowieka w bezwzględnego potwora.
- "Elizejska miłość" - opowiadanie o mężczyźnie, który dla kariery politycznej poświęca dobro własnej rodziny, a gdy traci w niezbyt przyjemnych okolicznościach swoją żonę, uświadamia sobie jak wielki błąd popełnił.
Moim ulubionym opowiadaniem z tego zbioru jest zdecydowanie "Koncert Pamięci Anioła". Szczególnie podobało mi się tutaj jego zakończenie, które z jednej strony było dla mnie zaskakujące, ale też mocno mnie zasmuciło.
To co sprawiło mi w tej książce ogromną przyjemność to pewnego rodzaju "prezent" od autora w postaci dziennika pisarza. Schmitt dzieli się w nim swoimi uczuciami, które towarzyszą mu w pisarskim procesie. Według mnie to niesamowicie ciekawy dodatek i prawdziwa gratka dla czytelnika lub fana jego twórczości.
Ten tytuł pozytywnie mnie zaskoczył. Bardzo cieszy mnie to, że Schmitt nie korzysta z utartych schematów, ale stara się tworzyć coś oryginalnego i wychodzącego poza ramy, co pozostanie w pamięci odbiorcy na dłużej.
"Trucicielka" to pozycja, którą zdecydowanie należy poznać. Bierzcie więc i czytajcie.
"Trucicielka" to kolejna przeze mnie przeczytana książka tego autora.
Nie będę ukrywała, że jestem nim oczarowana. Autor pisze używając pięknego języka, po zdaniach płyniemy. Jesteśmy otuleni historią, wciągnięci nią bez reszty. Emocjonalnie dostajemy uderzenia gorąca co kilka stron.
Takie książki to ja chce czytać, po których myśli wciąg krążą wokół historii.
Tytułowa "Trucicielka" opowiada o Marię, która wyznaje na spowiedzi, że zamordowała swoich trzech mężów.
Czy to tylko perfidna gra czy czysta prawda?
Autor stworzył świetne cztery opowiadania, które wywołują ogrom wzruszeń.
Każdemu z opowiadań towarzyszy obsesja, walka o to co dla nich najważniejsze,sława, miłość.
Autor w każdym z nich pokazuje jak łatwo obsesja może niszczyć człowieka, jak wpadamy w jej sidła, jak jedna myśl może nami zawładnąć i wciągnąć w cały mechanizm chorych myśli.
Pamiętajmy, że nigdy nie jest za późno na zmianę, nawet jeśli to nie będzie szczęśliwe zakończenie.
Książce przyświeca postać św Rity. Sam motyw nic nie mówi, ale biorąc pod uwagę, że jest ona świętą od przypadków beznadziejnych i spraw niemożliwych wszystko nabiera sensu.
Książka została wyróżniona najważniejszą francuską nagrodą literacką.
Dodatkowo na końcu znajduje się kilkunastostronicowy pamiętnik autora dotyczący powstającej książki. Nie można tego ominąć, taka malutka wisienka na torcie.
Na "Trucicielkę" trafiłam z przypadku. Już kiedyś widziałam jeden cytat, który spowodował, że założyłam sobie przeczytać kiedyś całość. I nadarzyła się okazja. Dzięki temu, że całość jest zbiorem opowiadań czytanie idzie bardzo sprawnie. Jak wiem, że coś jest krótką formą to czytam z rozpędu żeby jak najszybciej dowiedzieć sie o finalnych wydarzeniach. Mimo że losy bohaterów nie przeplatają się ze sobą można zauważyć silne podobieństwo. Strach! Przed utratą czyjegoś zaufania, przed oskarżeniem, odtraceniem. Panika przed prawdą. Autor wrzuca czytelnika w wir zdarzeń nie tylko po to, by ten się dobrze bawił, ale żeby wyciągał wnioski. Zastanowił się nad motywami bohaterów, ich charakterami. Każdy jest kowalem własnego losu i to od nas zależy co zrobimy z doświadczeniem życiowym. Jak zawsze opcje są dwie, wyciągamy wnioski i próbujemy zmienić się na lepsze, albo w swojej próżności i głupocie co raz mocniej się upadlamy spadając na dno. Cieszę się, że miałam okazję przeczytać całość, polecam. ;)
Książka zawiera cztery opowiadania. Każde z nich jest inne. Nie łączy ich miejsce, czy czas wydarzeń. Bohaterowie również ich nie łączą. Są całkowicie niezależne od siebie. Poruszają różne ludzkie problemy. Pierwsze opowiadanie - tytułowa "Trucicielka" opowiada o kobiecie, która została oskarżona o zabicie swoich trzech mężów. Postanawia wyznać całą prawdę pewnej osobie, a dokładnie księdzu. Co się dokładnie zdarzyło? Sam ksiądz był tym zszokowany. Następne opowiadanie nosi tytuł "Powrót". Jest najkrótsze i tak naprawdę mówi wyłącznie o uczuciach ojca, który stracił swoje dziecko. Trzecie z kolei nazywa się "Koncert Pamięci anioła". Pokazuje dwa przeciwieństwa - dwóch mężczyzn, którzy zamieniają się rolą. Natomiast ukoronowaniem książki jest historia "Elizejska miłość". Ten temat jest dość szokujący, ponieważ pokazuje nam życie małżeńskie pary prezydenckiej. Jest odmienne niż to, które zazwyczaj widzimy w gazetach.
Na początku napisałam, że nic nie łączy te cztery opowiadania. Jednak jest rzecz, która je scala. Jest to obsesja. Każda historia, mimo że różna pokazuje ludzką obsesję. Zaskakujące jest, jak łatwo jej ulegamy. Zwykłe rzeczy, które dzieją się codziennie potrafią zawładnąć naszymi myślami. A co dopiero gdy zdarzy się coś rzadko spotykanego? Wtedy nie jesteśmy w stanie już w ogóle panować nad naszymi myślami. One same wybierają sobie drogę i podporządkowują nas do niej. Takie coś przeżył każdy z bohaterów. Powtarzał się pewien schemat. Najpierw niezwykłe wydarzenia, które są przerażające, następnie obsesja na ich punkcie, później dość zwykłe wydarzenie, które powoduje obłęd.
Zawsze zaskakujące było zakończenie opowiadania. Było odmienne od innych książek. Prawie każda powieść kończy się czymś szokującym nas, sprawiającym, że pamiętamy to długo. Tutaj zakończenie zawsze było realne. Nie zawierało żadnych ozdobników, czy dodatków. Wszystko się działo tak jak w życiu. Rak? W większości przypadków kończy się śmiercią, zwłaszcza ten późno wykryty. Grzechy są zawsze tajemnicami, a traumatyczne wydarzenia zmieniają nas. Bohaterowie zachowywali się dokładnie tak jak my. Gdybym była na ich miejscu, nie widziałabym innego wyjścia.
* Pewną rzeczą, osobiście uważam, że wadą, było zbyt częste nawiązywanie do religii. Nie myślcie, że książka natrętnie namawiała nas do wiary w Boga, bo tak nie było. Nie było też żadnych cudów. Opowieści pokazywały nam religię taką jaką jest. Chrześcijanie czasem są wyjątkowo pobożni, a czasem zwą się tylko chrześcijanami. Innym razem przechodzą kryzys wiary, a jeszcze innym nie ruszają się z kościoła. Było to dość rzeczywiste. Wszyscy wiemy, że jak się pomodlimy, to nie zstąpi z nieba nagle anioł, by nas wysłuchać. Możemy tylko wierzyć, że ktoś słucha. Jednak uważam, że dla osób niewierzących mogło to być uciążliwe. Sama jestem katoliczką uczęszczającą do kościoła, ale mnie to przeszkadzało. Nawiązywania do religii zdarzały się częściej niż w normalnym życiu. Choć z drugiej strony może to dobrze... To już wyłącznie zależy od wiary czytelnika. Kolejną religijną rzeczą był kult św. Rity. Pojawiała się w każdym opowiadaniu. Oczywiście słyszałam o tej świętej, lecz poza jej imieniem nic więcej. Można naprawdę dowiedzieć się kilka ciekawych rzeczy o niej.
Myślę, że dla osób, którym nie przeszkadzają częste wzmianki religijne, książka jest naprawdę fascynująca. Nie żałuję, że ją przeczytałam. Uświadomiłam sobie wiele rzeczy, na które na co dzień nie zwracałam uwagi, a powinnam. Czuję się zawstydzona, że zwykle uważam się za "filozofa", a nie spostrzegłam rzeczy, które dzieją się koło mnie. Każdy kto lubi poznawać świat i ludzką psychikę powinien spróbować przeczytać tę książkę. Jest krótka i czyta się ją szybko, lecz ma głęboką treść.
* To są tylko i wyłącznie moje poglądy religijne. Nie chcę nikogo urazić bez względu na to, czy jest wierzącym czy nie. Szanuję poglądy innych ludzi.
"Gdy zagraża nam mętlik, tylko pozory powstrzymują nas przed pogrążenie się w chaosie; pozory mają dużą moc, są trwałe i utrzymują nas w ryzach "
"Trucicielka" to kolejny zbiór opowiadań od Erica Emmanuela Schmitta. Fabuła tych historii jest przepełniona obsesją która towarzyszy wszystkim bohaterom. Muszę oni walczyć o rodzinę, sławę czy miłość. Autor krok po kroku odsłania mechanizmu obsesji. Pokazuje jak łatwo jedna myśl może zatruć całe życie. Opowiadanie łączy nie tylko obsesja ale również Święta Rita która jest patronką spraw beznadziejnych. Bohaterowie kierują się często się albo chęcią zemsty prowadzi ich to do upragnionego celu lub do zguby. Każdy z bohaterów zapomina o wartościach którymi powinien kierować się w życiu.
Opowiadanie które najbardziej zapadło mi w pamięci jest Powrót.
Tym zbiorem opowiadań Eric-Emmanuel Schmitt pokazuje jakie wartości zatruwają nasze życie.
Trucicielką we wszystkich czterech opowiadaniach tejże książki jest myśl, która może zatruć życie oraz doprowadzić do obłędu. Opowiadania łączy również postać św. Rity.
(...) Był to święty obrazek wydrukowany na kremowym papierze, kolorowy, naiwny, z wypukłym wizerunkiem otoczonej pozłacaną aureolą kobiecej twarzy- świętej Rity. (...)
Listy, które Eric-Emmanuel Schmitt pisze do Mozarta, to właściwie quasi-autobiografia pisarza - zapis jego młodzieńczych fascynacji oraz intelektualnych...
W czwartym tomiku z serii ,,Sowie opowieści" autor dzieli się z dziećmi kolejnąporcją życiowej mądrości. Bohaterem opowieści jest słonik Sakso, który jest...