,,TRZEBA UMIEC SIE Z SIEBIE SMIAC" - POLAKOW PORTRET WŁASNY, SMIESZNO-STRASZNY.
Trzy dramaty Marka Modzelewskiego: Inteligenci, Wstyd i Kto chce byc Zydem? czyta sie jak wciagajaca proze. Autor, niebywale wyczulony na polskie absurdy i hipokryzje, sprawia, ze w jego utworach stajemy nadzy jak przed lustrem.
Wady, ktore zwykle skrzetnie zamiatamy pod dywan, w dramatach Modzelewskiego wybrzmiewaja szczegolnie głosno. Obrywa sie po rowno wszystkim: aspirujacym inteligentom, postepowym feministkom, elicie intelektualnej oraz parweniuszom. Przez pryzmat tych niebanalnych postaci mozemy zobaczyc własne kołtunstwo i obłude. I - byc moze - zasłuzyc na katharsis.
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2022-02-23
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 416
Strup narodowy
"To grzech tak mówić" trafiło do mnie przypadkiem i przy zalegających stosach lektur czekających na przeczytanie, właściwie nie miałam w planach sięgać po tę książkę w najbliższym czasie. Dramaty wolę podziwiać na deskach teatru, ale przeczytałam jedną stronę, następną i ani się obejrzałam, a skończyłam pierwszą sztukę. Marek Modzelewski okazał się świetnym obserwatorem ludzkiej mentalności i bezkompromisowo obnażył nasze wady narodowe.
Każdy z dramatów uderza w inną bolączkę - przekonanie o własnej wyższości, zaściankowość oraz różne oblicza hipokryzji. Dialogi często są ostre jak brzytwa i uderzają w najczulsze punkty. Czarny humor idealnie łączy się z głęboką refleksją na temat kondycji człowieczeństwa. I faktycznie - zgodnie z obietnicą z okładki - jest trochę śmieszno, a trochę straszno.
W dramatach Modzelewskiego zdarza się, że całe relacje międzyludzkie bazują na stereotypach, stąd łatwo przewidzieć, jak potoczą się losy bohaterów. Trzeba jednak pamiętać, że ten gatunek rządzi się swoimi prawami i to, co w innym medium byłoby zbyt dosłowne, w skondensowanej formie dramatu sprawdza się naprawdę dobrze.
"To grzech tak mówić" uwiera, momentami śmieszy (choć to najczęściej śmiech przez łzy). Niektóre fragmenty są jakby żywcem wyrwane z rodzinnych uroczystości, inne zupełnie nieprawdopodobne (ale urzekająco szczerze w przekazie). Nieplanowana lektura dramatów Modzelewskiego przynosi cały pakiet emocji, z przewagą smutku - mimo wszystko, bo zmiany w mentalności nie następują zbyt szybko.
Przeczytane:2022-03-11, Ocena: 5, Przeczytałam, Współpraca,
Marek Modzelewski obśmiewa ludzi. Ich hipokryzję, obłudę i marną grę pozorów. Wady są wyraźne i to wokół nich kręci się akcja trzech dramatów. Rodzina i relacje między nią są w centrum, a cechy poszczególnych jednostek zostają wytknięte. Nie ważne, czy mowa o elicie intelektualnej czy prostych ludziach. Feministkach czy homofobach. Przed autorem nikt się nie ukryje i każdy dostanie liścia od losu. A czytelnik ma szansę to obserwować z krzywym uśmieszkiem na ustach.
Wydaje mi się, że Modzelewski to ten typ autora, po którym już po pierwszym dramacie wiemy, czego się spodziewać. Fabuły kreśli ciekawe i nieprzewidywalne, ale sylwetki bohaterów są do siebie dość podobne. Czasami miałam wrażenie, że ci sami ludzie zostali włożeni w przeróżne okoliczności życiowe. Ich mechanizm zachowywania jest bardzo podobny, ale fabuła sprawia, że nabierają nowych odcieni. Ani to plus, ani minus. Jedynie luźna obserwacja.
Wiedziałam, że w rękach mam dramaty autora, który w Polsce uważany jest za jednego z lepszych i nie jestem zaskoczona taką oceną. Wiecie, teksty Modzelewskiego z ochotą podziwiałabym na deskach teatrów (teksty z tego zbioru wystawiał w Katowicach i Warszawie, więc niestety mi nie po drodze) i myślę, że mogłabym chodzić na jego sztuki w ciemno. Wiedziałabym, jakie intensywne uczucia będą mi towarzyszyć wraz z rozwojem akcji. I mogłabym być zdenerwowana, oburzona czy rozbawiona, ale właśnie o to chodzi.
Jeśli macie ochotę na coś w tym stylu -- sięgajcie śmiało. Nie ma czego się bać!