To, czego nie widać, może boleć najbardziej
Malwina jest zdolną nastolatką w maturalnej klasie. Jej życie wypełnia głównie nauka, zajęcia pozalekcyjne i konkursy. Dziewczyna robi wszystko, by zadowolić wiecznie narzekającą i krytykującą ją matkę, nawet jeśli oznacza to zrezygnowanie ze wszystkiego, co lubi.
I chociaż radzi sobie najlepiej w szkole, w domu nieustannie słyszy jedną rzecz: że jest beznadziejna.
Gdy wydaje się, że nic się nie zmieni, w życiu Malwiny pojawiają się nowe osoby. Poznaje Bartka, chłopaka o sarkastycznym poczuciu humoru, zaprzyjaźnia się z Natalią, która mimo własnej trudnej sytuacji staje się dla niej oparciem. Życie Malwiny nagle, wręcz brutalnie przyspiesza. Czy będzie gotowa zawalczyć o siebie?
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2018-05-21
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 304
Przeczytałam tę książkę jednym tchem. Na końcu łzy kapały po moich policzkach, nie wiedząc kiedy się pojawiły. Malwina, poniekąd zwykła nastolatka. Z pełną, kochającą się rodziną... Nic bardziej mylnego! Siedemnastolatka za wszelką cenę próbuje zadowolić wymagającą matkę, kosztem swoich marzeń, celów, pasji czy upodobań. Oczywiście 'wymagająca matka' to określenie nad wyraz delikatne. Powinnam napisać bardziej dosadnie, ale z racji czytelników w różnym wieku raczej napiszę, że takiej żmii dawno nie spotkałam. Wiecznie ubliżająca, wiecznie męcząca psychicznie i przyciskająca butem do ziemi matka Malwiny robiła wszystko, by pogrążyć dziewuszkę. Oczywiście, Nikodem, starszy brat też nie pozostawał dłużny, dodatkowo robiąc z młodszej siostry worek treningowy dla swoich 'żartów'. Trudna książka, wciąga jak najbardziej. Mimo to, temat znęcania się psychicznego nad dzieckiem jest naprawdę poważną sprawą. Nie można też pominąć próby gwałtu ze strony koleżki Nikodema. Na pomoc Malwinie przychodzi szkolna (nazwę to zawadiacko) łobuziara i kuzyn dawnej koleżanki. Biała i Malwina nawiązują naprawdę głęboką przyjaźń, a chłopak, Bartek, podtrzymuję ją silnym ramieniem, mimo młodego wieku. Piszę to recenzję nadal z emocjami na wierzchu. Najbardziej wzruszającym i czułym momentem całej tej historii jest postawa ojca Malwiny, który dowiadując się co zaszło, przeprasza dziewczynę szczerze i z całego serca. Wstępnie liczyłam, że okaże się, iż Pan Czarnecki ma inną kobietę u boku, ale to jak zachował się względem córki jak i żony wraz z synem przeszło moje wszelkie oczekiwania. Polecam, bo warto przeczytać o problemie, którego nie widać.
Malwina jest bardzo zdolną uczennicą ostatniej klasy liceum. Jej życie kręci się wokół ciągłej nauki, zajęć dodatkowych, konkursów oraz biznesowych obiadków, na które chodzi wraz z rodziną. Dziewczyna robi naprawdę wszystko, aby zadowolić swoją wiecznie niezadowoloną matkę, nawet kosztem własnego zdrowia psychicznego. Choć w szkole radzi sobie bardzo dobrze, to w domu i tak ciągle słyszy, że jest beznadziejna, najgorsza, nic nie umie. Szczęśliwy traf sprawia, że na jej drodze stają Natalia, która staje się jej najlepszą przyjaciółką oraz Bartek, który ma niezwykle sarkastyczne poczucie humoru. Życie Malwiny niespodziewanie przyspiesza. Czy dziewczyna będzie w stanie walczyć o własną niezależność?
Główna bohaterka, Malwina jest dziewczyną inteligentną, rozważną oraz naprawdę sympatyczną. Największym jej problemem jest matka, która na każdym jej kroku ją kontroluje oraz krytykuje. Że źle się ubrała, że przytyła, że ma zł makijaż, że nie jest tak zdolna jak Nikodem... Swoją drogą, brat głównej bohaterki wypowiedział w całej książce może z pięć zdań, ale muszę przyznać, że dzięki Bogu. Nie znosiłam go i mało mnie szlag nie trafił, kiedy się odzywał.
Z pewnych przyczyn czułam się związana z tą dziewczyną, więc wszystkie jej łzy, smutki, radości, kiedy coś jej się udało odbierałam kilka razy mocniej, niż przy lekturze innej powieści.
Tym razem mamy do czynienia z rodzicem, którego dziecko ma płacić za jego własne błędy, popełnione w przeszłości. Czy jest to forma jakiegoś zadośćuczynienia, czy co? Nie jestem w stanie pojąć jak rodzic może robić coś takiego swojemu dziecku. Ciągłe powtarzanie mu, że jest beznadziejne, nic nie warte... To nie tak powinno wyglądać. Każdy człowiek, zwłaszcza ten dorastający, potrzebuje słów uznania czy wsparcia, ponieważ takie ciągłe krytykowanie go niszczy jego pewność siebie oraz poczucie własnej wartości.
Kiedy przeczytałam już ostatnie zdanie i zamknęłam książkę, w głowie miałam tylko jedno słowo: WOW. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak ta książka mnie poruszyła, zasmuciła, zaszokowała i ucieszyła. Myślę, że dzięki takim debiutom, polskie książki w końcu staną się bardziej rozchwytywane i chętniej czytane. Cieszę się, że młodzi autorzy mają coś do powiedzenia i chcą dołożyć od siebie tą cegiełkę, którą jest właśnie ich książka. Jak na debiut, jest to powieść moim zdaniem fenomenalna i naprawdę cieszę się, że mogłam i ja ją przeczytać. Nie mogę się doczekać kolejnych książek tej autorki, bo domyślam się, że ma ona jeszcze niejedną taką historię do opowiedzenia. ;)
Jest to idealna pozycja dla każdego czytelnika i myślę, że bez różnicy w jakim wieku on jest. Z mojej strony dodam jeszcze, że naprawdę warto przeczytać To, czego nie widać, bo jest to po prostu bardzo dobra książka.
„To, czego nie widać” opowiada głównie o problemach w kontaktach rodzic-dziecko. Malwina jest 17-latką, która od najmłodszych lat jest odrzucana przez matkę, a faworyzacja spada na jej starszego brata. Ojciec zajmuje się cały czas pracą, wiec nie widzi tego, że jego żona wyniszcza zdrowie psychiczne córki.
Książka była dobra. Przyjemnie się ją czytało. Niektóre sceny dla mnie były mocne, to jak matka bardzo potrafiła nie szanować drugiej osoby, swojej córki, której życie jest częścią niej, nie spodziewałam się, że autorka tak konsekwentnie podejdzie do tematu. Konflikty z rodzicami bardzo często są poruszane w książkach, jednak zazwyczaj są pobocznymi. Tutaj, w związku z tym, że Malwina swoje życie podporządkowywała pod rodzicielkę, to jest głównym. Wszystko krąży wokół tego, bo nastolatka wciąż nie może pogodzić się z tym, że mimo starań, nadal w oczach matki jest zerem. Bardzo dobrze to jest napisane, ich relacja, ciężkie emocje po każdych złych słowach, trudny stan psychiczny młodej dziewczyny, każde załamanie emocjonalne, strach, smutek, uczucie porażki, najdrobniejsze błędy były już dla niej końcem świata, bo tak twierdziła Idealna Pani Domu, której córka nie może być gruba, źle się uczyć i przestać robić pozorów, że wszystko w porządku, choć jej wory pod oczami i brak siły twierdziły coś innego.
Jednak mam zastrzeżenia co do pobocznych wątków. Drobne, ale jednak. Nie przypadł mi do gustu związek Malwiny i Bartka. Jakoś niektóre kwestie zostały przesadzone, a postać chłopaka mimo tego, że był przemiły, uprzejmy, to czasami mnie irytował. Doceniałam to jak wiele robi dla dziewczyn, ale w połączeniu z dziewczyną, to ze sobą nie współgrało. Tak samo jak było mi przykro z powodu tego, co ją spotyka, tak czasami nie mogłam jej zrozumieć. Wszystkie stworzone przez autorkę postaci były inne i zupełnie do siebie nie pasowały. Biała, przyjaciółka Malwiny, wolny ptak, a równocześnie drapieżnik, który potrafi uratować bliskich, gdy widzi, że ktoś czyni im krzywdę. Zupełne przeciwieństwo głównej bohaterki. Może w zamierzeniu miało to być połączenie zupełnie różnych światów (mówię tu tylko i wyłącznie kwestii charakteru, nie np. stanu materialnego, który również jest poruszany w tej książce), ale mnie to do siebie nie przekonało. Może jako debiutancka książka potrafię przymknąć na to oko, lecz muszę przyznać, że darzę sympatią tylko małą istotkę, o której za chwilę opowiem. ;) Czasami były zbyt płaskie, miały jednotorowe myślenie i żadne argumenty do nich nie przemawiały. Autorka sobie wymyśliła, że w tej scenie bohaterowie właśnie się pokłócą i mimo, że to nie miało żadnego sensu to tak się działo i mimo braku spójności z fabułą, wplecenie tego momentu było zbyt wymuszone.
Niektóre sceny tak zwyczajne, równocześnie sprawiały, że samowolnie uśmiech wypływał na mój twarz. To porównywanie rodziny. Malwiny, bardzo różniącej się od ciepła, które cię otacza za każdym raczej po przekroczeniu progu domu Bartka. Jego mała siostrzyczka nadawała nadziei na szczęście w jej życiu i ona jest tą, którą uwielbiam w tej powieści. Nie niezwykłe sceny, jak granie w gry, a tak wyjątkowe dla dziewczyny, która na co dzień słyszy tylko szykanowanie i oszczerstwa w swoją stronę, pragnąc tylko odrobinę szczęścia, którą widziała, właśnie, w każdym momencie swojego życia, bo doceniała to tak bardzo. W drobnych szczegółach, chwilach uśmiechu cieszyła się, że spędza czas poza domem i ma czas na głośny uśmiech, za który normalnie zostałaby okrzyczana.
I kończąc na najważniejszym, czyli rodzinie, o której nie mam nic więcej do powiedzenia, jak to, że naprawdę działała na nerwy (czyli tak jak było w zamierzeniu) i przykro się robiło słysząc niektóre rzeczy. Autorka zwróciła tu uwagę na naprawdę poważny błąd nastolatków, którzy żyją w toksycznych relacjach z rodzicami z nadzieją, że skoro oni ich spłodzili, urodzili, to oznacza, że nas kochają. Nie. Prawdziwi rodzice wychowują i dają ciepło swoim dzieciom. Jeśli jest wprost przeciwnie, trzeba potrafić zainterweniować i przestać niszczyć sobie życie.
Podoba mi się styl autorki. Nie wyróżniający się spośród innych, ale sprawiający, że tekst jest zrozumiały, czyta się szybko i przyjemnie. Niektóre dialogi zabawne, ale często z pewną granicą, nie do końca charakteryzowały bohaterów. Po prostu trzeba przyznać, że jest to przeciętne, ale w połączeniu fabułą, tym jak została opisana, sprawia, że ta książka jest dobra i mogę polecić ją każdemu nastolatkowi.
"Ale ja znam prawdę, dostrzegam ją ponad tym fałszem unoszącym się w powietrzu. Wiem,że to wszystko to gówno prawda, jakaś mrzonka, fikcja stworzona przez Bieleckich i przez moich idealnych rodziców. Widzę wzrok Bieleckiego, który pod stołem pisze kolejnego esemesa z serduszkiem, a jego żona tego nie zauważa, widzę matkę i jej oceniające spojrzenie, gdy spogląda na dom „przyjaciół” i jego ozdoby, oraz brata, którego ostatnim razem, gdy podobno był na zajęciach i podbijał serca profesorów, widziałam wciągającego kokę w łazience."
https://www.papierowemotyle.pl/index.php/motylowe-zapiski/recenzje/824-to-czego-nie-widac
Skomplikowane relacje rodzinne, pierwsza przyjaźń i miłość oraz problemy związane z dorastaniem – to najważniejsze wątki debiutanckiej powieści Agaty Polte. Mimo iż książka adresowana jest przede wszystkim do młodzieży, mogą po nią sięgnąć także dorośli.
Główna bohaterka i narratorka, Malwina, wychowuje się w zamożnym domu. Ojciec jest wziętym prawnikiem, matka to właścicielka sieci salonów kosmetycznych, brat studiuje medycynę. W tej rodzinie jest wszystko, co można kupić. Wszystko, oprócz miłości.
Zagubiona i stłamszona przez matkę osiemnastolatka od dawna stara się sprostać jej wygórowanym wymaganiom, przez co nie ma nawet bliskiej koleżanki.
Jej życie zmienia się, gdy poznaje przebojową Natalię, z którą się zaprzyjaźnia, oraz rezolutnego i pełnego poczucia humoru Bartka.
Pod wpływem tej dwójki Malwina przekonuje się, że można korzystać z życia, cieszyć się drobiazgami, robić coś dla drugiego człowieka bezinteresownie, wciąż jednak nie potrafi przeciwstawić się matce. Taka sytuacja nie może jednak trwać wiecznie...
Powieść młodej autorki (rocznik 1997) podejmuje ważne tematy dotyczące dojrzewania. Najbardziej poruszające są relacje między główną bohaterką i jej toksyczną matką, która faworyzuje syna, zaś córce stawia wygórowane wymagania, nie tylko nigdy nie chwaląc, lecz na każdym kroku krytykując.
Ważną rolę w książce odgrywa także motyw przyjaźni i miłości, które ukazane są jako silne, uzdrawiające więzi, które mogą pokonać każdą przeszkodę. I przyjaźń, i miłość wystawione są tu na próby, co na pewno jest jedną z zalet akcji – autorka nie idzie na łatwiznę, nie idealizuje uczuć, udowadnia, że wymagają one szczerości, pielęgnowania, a czasem także zdecydowania i walki.
Czyta się tę debiutancką powieść szybko i z emocjami, cały czas mając w tle głowy tytuł. Okazuje się bowiem, że często to, czego nie widać, boli i krzywdzi bardziej niż by mogło się wydawać.
Młodej autorce nie udało się uciec od egzaltacji, która szczególnie dochodzi do głosu na ostatnich stronach powieści, jednak całość napisana jest zgrabnie, przekonująco i szczerze. Plusem są też dialogi, które wypadają naturalnie i często oddają charakter postaci.
Trzymam kciuki za Agatę Polte, która ponoć pracuje nad kolejną powieścią. Jeśli się ukaże, chętnie ją przeczytam. BEATA IGIELSKA
Gdyby tego dnia Oliwia nie spóźniła się na autobus, nie zadzwoniłaby do taty. Gdyby tata jechał po nią sam, być może nie doszłoby do wypadku. Gdyby...
Jedna z najbardziej wyczekiwanych książek Agaty Polte! Życie siedemnastoletniej Maeve Winters kręci się wokół szkoły, rodziny, przyjaciół oraz chłopaka...
Przeczytane:2022-01-05, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022, 52 książki 2022, 26 książek 2022, 12 książek 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022,
Malwina Czarnecka jest zdolną maturzystką. Zorganizowaną pod względem zajęć szkolnych i pozalekcyjnych. Tak bardzo lubi się uczyć i być perfekcyjną we wszystkich czego się tylko dotknie?
Nic bardziej mylnego. To wszystko wina jej matki, która wiecznie ją krytykuję, gnębi i uważa za beznadziejną.
Kiedy wydaje się, że nie ma dla niej nadziei, los stawia na jej drodze sarkastyczną i bezpośrednią Natalię Bielik oraz empatycznego i wesołego Bartka Gaickiego. Dzięki nim zaczyna w końcu żyć.
Tylko czy matka pozwoli jej na te znajomości? Co ojciec na te wszystkie upokorzenia, jakie serwuje ich córce jego żona? A brat Malwiny? Jak zakończy się ta historia?
Moja przygoda z książkami Agaty Polte zaczęła się od serii "Żelazne serca". Potem przeczytałam pierwszy tom serii "Oblicza mroku" i ciągle było mi mało. Autorka swoim stylem utorowała sobie prostą drogę do mego czytelniczego serca. Dlatego też w oczekiwaniu na kolejną premierę postanowiłam sięgnąć po starszą książkę. Takim sposobem trafiłam właśnie na "To, czego nie widać".
Mafijne oblicze autorki bardzo mi się podoba ale to, jaka jest ta starsza pozycja spowodowało, że moje serce roztrzaskało się na milion kawałków. Tu widać ogromny talent pisarski. To, jak realnie, jak bardzo rzeczywistości została oddana historia dziewczyny, która stała się workiem treningowym swojej rodzicielki. Na przykładzie Malwiny widać, że krzywda słowna, psychologiczna bywa bardziej niszczycielska niż fizyczna. Matka zrobiła sobie córki marionetkę, która ma chodzić tak, jak ona zagra. Parcie na doskonałość było strasznie. Okrutne, brutalne, wręcz bestialskie. Kochanej mamusi miałam ochotę coś zrobić.
Ta książka została przepełniona emocjami. Skrajnymi i bardzo dobrze dopasowanymi do sytuacji. Cały czas drżałam w obawie o to, czy Malwina wytrzyma te wszystkie piętnowania.
Ponadczasowa historia. Obdzierająca że złudzeń. Pełna krzywdy psychicznej, znęcania się. Autorka zwróciła uwagę to, by walczyć. By odważyć się powiedzieć dość i poprosić o pomoc. A tym bardziej otworzyć swe serce na przyjaźń i miłość, które mają terapeutyczne działanie. Dają nadzieję, a to bardzo istotne w przypadku takiej niesprawiedliwości losu.
Polecam.
Współpraca: Wydawnictwo Zysk i S-ka