Atalia jest początkującą dziennikarką i właśnie rozstała się z niedoszłym narzeczonym. Ma wspaniałych, oddanych przyjaciół, za których byłaby w stanie skoczyć w ogień.
Henrik zajmuje się rodzinnym, świetnie prosperującym różanym interesem. Chociaż zwykle zaraża innych pogodą ducha, wewnątrz toczy walkę z traumatycznymi wspomnieniami.
Pewnego wiosennego dnia spotykają się w dość niecodziennych okolicznościach. Oboje bardzo szybko przekonują się, jak wiele ich łączy. O wiele więcej niż na początku mogliby sądzić.
Jaka będzie cena rozwikłania starych, skrywanych tajemnic? Czy uda im się uratować uczucie, które w tym czasie się zrodziło?
Poznaj opowieść z Kopenhagą w tle, o tym, że miłość potrafi pokonywać różne przeszkody. Bo żeby zacząć patrzeć w przyszłość, trzeba uporać się z przeszłością.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2019-04-10
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Debiutancka powieść Adrianny Kłosińskiej "To, co nas łączy" to historia opowiadająca o tym, że "Życie, niestety nie jest bajką. Jest słodkim z pozoru cukierkiem, który ma piekielnie kwaśne nadzienie". Atalia i Henrik, to młodzi ludzie, którzy sporo przeszli w życiu, a których połączył przypadek, przeznaczenie, zrządzenie losu? Kto, w co wierzy. Mimo wcześniejszych zranień, bardzo udany, aż w jednej chwili wali się, jak domek z kart. Ich historia jest dowodem na to, że nie możemy odpowiadać za błędy popełniane przez naszych rodziców. "Że aby zacząć patrzeć w przyszłość, trzeba najpierw przestać zerkać uparcie w przeszłość", a przede wszystkim brać za nie odpowiedzialność, bo przecież każdy je popełnia. Nikt nie jest nieomylny.
Troszkę zmęczyła mnie ta książka narracją, autorka aż za bardzo perfekcyjnie potraktowała swoje literackie dziecko, ale mimo wszystko to przyjemna historia na ponury dzień.
Przedpremierowo miałam przyjemność czytać książkę Adrianny Klary Kłosińskiej, „To, co nas łączy". Jest to debiutancka książka Adrianny i bardzo obiecujący początek jej twórczości. Lektura była niezwykle lekka i przyjemna. Idealna do czytania w wiosennym słońcu.
Atalia mieszka w Kopenhadze. Ma stabilną pracę, oddanych przyjaciół oraz narzeczonego… który ją zdradził. Tak, więc śmiało można pisać już o byłym narzeczonym… Rozstanie zachwiało pewnością siebie Atali. Kobieta chce całkowicie odciąć się od mężczyzny. Nie chce przeprosin i kwiatów. Dlatego kiedy dostaje bukiet róż postanawia udać się do kwiaciarni skąd je nadano i dobitnie zakazać wysyłania dalszych bukietów. Jej skargę przyjmuje Henrik, który jest właścicielem kwiaciarni. Po pewnym czasie Atalia czuje jednak wyrzuty sumienia, że mężczyzna był świadkiem jej drobnego załamania i wybuchu. Wraca do kwiaciarni żeby przeprosić. Henrik jest zauroczony Atalią. Postanawia poznać kobietę, adorować ją oraz wnieść w jej życie odrobiny radości. Atalia nie podejrzewa, że za optymistycznym obliczem Henrika ukryta jest bolesna tajemnica. Tajemnica, która jak się okaże ma wiele wspólnego z przeszłością Atali. Czy delikatne uczucie, które budzi się między Atalią a Henrikiem ma szanse rozkwitnąć, kiedy sekrety wyjdą na jaw?
Adrianna Klara Kłosińska pisze niezwykle lekko. Historia przedstawiona w „To, co nas łączy” może nie jest najbardziej oryginalna, ale opowiedziana jest w sposób płynny i delikatny. Książkę czyta się bardzo szybko, przez co jest idealną lekturą na wiosenny weekend. Serdecznie polecam!
Więcej recenzji na www.facebook.com/LiteraturaZmyslow
Adrianna Klara Kłosińska powraca z ciepłą i wzruszającą opowieścią, która pozostaje w sercach na dłużej! Basia pracuje w biurze projektowym i zawsze...
Poznaj historię, która rozgrzeje Twoje serce!Jagoda z pomocą rodziny wychowuje kilkuletnią córkę. Za dnia otacza się przechodzącymi przez jej dłonie listami...
Przeczytane:2021-12-06, Ocena: 2, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku,
"To, co nas łączy" to debiutancka powieść Adrianny Klary Kłosińskiej. Niestety, jak dla mnie, jest to debiut niezbyt udany. Głównymi bohaterami jest dwoje młodych ludzi, Atalia i Henrik. Atalia jest dziennikarką. Niedawno rozstała się ze swoim partnerem, który ją zdradził i zostawił dla innej kobiety. Atali ma dwoje wspaniałych, oddanych przyjaciół, Mikaela i Liv. Zawsze mogą wzajemnie na siebie liczyć i się wspierają. Henrik zajmuje się rodzinnym różanym interesem. Bardzo lubi swoją pracę, doglądanie i pielęgnację róż, a później układanie z nich pięknych bukietów. Henrik jest wesołym, pozytywnym człowiekiem, który zaraża innych swoim optymizmem. Jednak wewnątrz wciąż zmaga się z traumatycznymi wspomnieniami. Atalię i Henrika łączy to, że oboje wychowywali się bez ojca. Każde z nich na pewnym etapie dzieciństwa straciło tatę, chociaż powody tego były inne. Para poznaje się gdy Atalia zjawiła się w kwiaciarni Henrika, aby poinformować, że nie życzy sobie, aby dostarczano jej kolejne kwiaty przesyłane w ramach przeprosin od byłego, niewiernego partnera. Atalia i Henrik zaczynają się spotykać. Oboje ostrożnie podchodzą do nowej znajomości. Ich relacja rozwija się powoli, niespiesznie. Z czasem pojawia się między nimi prawdziwe, gorące uczucie. I gdy wszystko wskazuje, że nastąpi "i żyli długo i szczęśliwie" , Henrik odkrywa pewną rodzinną tajemnicę, która jest ściśle związana z rodziną Atali. Mężczyzna nie wie co ma zrobić ze zdobytą wiedzą, Atalia z kolei nie wie dlaczego Henrik zerwał kontakt. Szykuje się odkrywanie tajemnic przeszłości i rozdrapywanie starych ran. "To, co nas łączy" jak dla mnie jest wielkim rozczarowaniem. Cała fabuła jest dość prosta, nudna i przewidywalna. Może udało by się uratować tę historię i obronić tę książkę, gdyby nie koszmarny styl w jakim jest napisana. Każdy rozdział to przedstawienie perspektywy Atalii lub Henrika. Z tym, że rozdziały nie są podpisane, nie ma też konkretnej reguły w jakiej następują, naprzemienności, dlatego najczęściej dopiero po kilku pierwszych zdaniach można się zorientować czyją perspektywę przedstawia dany rozdział. Dodatkowo w czytaniu przeszkadza cała masa, jak dla mnie, zbędnych, przydługich opisów, nic nie wnoszących do fabuły. A już najbardziej irytujące było to, że wspomniane opisy znajdują się również w trakcie dialogów między bohaterami. Czyli np. Atalia wypowiada zdanie, po czym następuje opis na 3/4 strony m.in. o tym co się dzieje dookoła, jaka jest pogoda, jak zakłada włosy za ucho i dopiero później pada odpowiedź Henrika. Strasznie się męczyłam czytając tę książkę. Momentami łapałam się na tym, że wręcz przysypiam. Myślę, że historia sama w sobie mogła by być nawet dosyć ciekawa, gdyby nie to jak całość została skonstruowana. Dlatego raczej nie polecam. No chyba, że ktoś cierpi na bezsenność i potrzebuje czegoś co sprawi, że powieki zaczną się kleić, wtedy ta książka faktycznie może pomóc.