Po wielkiej bitwie przyszłość Siedmiu Królestw wciąż wydaje się niepewna …
Na wschodzie Daenerys Targaryen, ostatnia z rodu Targaryenów, włada przy pomocy swych trzech smoków miastem zbudowanym na pyle i śmierci. Daenerys ma jednak tysiące wrogów i wielu z nich postanowiło ją odnaleźć…
Tyrion Lannister, uciekłszy z Westeros, gdy wyznaczono nagrodę za jego głowę, również zmierza do Daenerys. Jego nowi towarzysze podróży nie są jednak obdartą bandą wyrzutków, jaką mogliby się wydawać, a jeden z nich może na zawsze pozbawić Daenerys praw do westeroskiego tronu…
Północy broni gigantyczny Mur z lodu i kamienia. Tam właśnie przed Jonem Snow, dziewięćset dziewięćdziesiątym ósmym lordem dowódcą Nocnej Straży, stanie najpoważniejsze jak dotąd wyzwanie. Ma bowiem potężnych wrogów nie tylko w samej Straży, lecz również poza nią, pośród lodowych istot mieszkających za Murem…
W czasie narastających niepokojów fale przeznaczenia nieuchronnie prowadzą bohaterów do największego ze wszystkich tańców…
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2012-02-21
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 757
Tytuł oryginału: A Dance with Dragons
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Proroctwo jest jak kiepsko wyszkolony muł (...) Z początku wydaje się, że może się na coś przydać, ale gdy człowiek zaczyna mu ufać, dostaje kopniaka w głowę.
Ten tom wydawał mi się nieco ciekawszy od poprzedniego. Działo się trochę więcej, mroczniej, bardziej dosadnie, a niekiedy tajemniczo. Wciąż jednak przy dobrnięciu do potencjalnego literackiego finału tej serii trzyma mnie porównywanie poszczególnych elementów z serialem. Moje zainteresowanie nią jako osobnym tworem opadło po pierwszych trzech tomach i nie powróciło z dalekiej podróży.
Jeśli ktoś oczekuje po tej części przełomu, to go nie zastanie.
No dobra, nadszedł ten czas, kiedy i ja zaczynam jak setki fanów narzekać "Kiedy kolejny tom?" ;-D Martin jest mistrzem kończenia powieści w takim momencie, w którym czytelnik akurat chce czytać dalej. Jak się to czyta, napięcie rośnie z kolejną stroną, aż tu nagle... koniec książki. Ech, co za życie. Najgorsze jest to, że zdążę przed wydaniem "Wichrów zimy" zapomnieć większość wątków, o ile nie wszystkie. I to jest właśnie mankament powieści z serii "Pieśń lodu i ognia". Czytelnik wsiąka w świat przedstawiony, ale nie jest w stanie go objąć rozumem w całości i finalnie sporej ilości wątków nie rozumie, zwłaszcza, jak o nich zapomni między kolejnymi tomami. Taki szkopuł tak dopracowanej i rozwiniętej serii. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko cierpliwie czekać, aż dostanę w ręcę kolejny tom. I oby to się stało jak najszybciej! ;-)
Wciąga, wciąga i jeszcze raz wciąga. Tylko co potem? Rozdziały kończą się standardowo, w najmniej oczekiwanych momentach, zostawiając okropny niedosyt. A potem zdajemy sobie sprawę, że to już koniec tomu i nie ma kontynuacji, i co tu dalej począć? Sagę zacząłem czytać w 2018 r., więc nie jest to jak na razie jakiś długi czas oczekiwania, ale Martin mógłby się wziąć w końcu do roboty!
Akcja w epilogu mnie zaskoczyła, nie spodziewałem się Varysa zabijającego Kevana. Ciekawią mnie też dalsze losy Aryi i Tyriona, i czy z Daenerys będzie podobna akcja jak w serialu:D? Mam nadzieję, że niedługo się dowiemy.
Druga część piątego tomu przypomina nam czyn jest gra o tron i pokazuje jak wielkim dziełem jest Pieśń Lodu i Ognia. Polecam również wersję audio w interpretacji Krzysztofa Banaszyka.
W przypadku obecnego tomu czytelnik powinien wiedzić, że pierwsze rozdziały Nawałnicy mieczy nie rozgrywają się po ostatnich rozdziałach Starcia królów...
Po śmierci króla potwora, Joffreya, Cersei przejęła władzę w Królewskiej Przystani. Śmierć Robba Starka złamała kręgosłup buntowi północy...
Zasługuje (...) na szczery pocałunek, odrobinę czułości. Wszyscy na to zasługują, duzi i mali.
Więcej