Szpilki i wodzianka w krainie kopalń
Daria to kobieta sukcesu. Ma narzeczonego, apartament w stolicy, świetną posadę i dobrego szefa. Szefa, który wysyła ją na półroczną delegację na Śląsk. Jakże wielkie okazuje się zdziwienie kobiety, kiedy na ulicy, na której ma się zameldować, zamiast hotelu odnajduje domek starszej pani. I tak oto wprost z metropolii ląduje na obrzeżach miasta, w niedalekim sąsiedztwie kopalń. A to dopiero początek niespodzianek.
Daria, sceptycznie nastawiona do nowego środowiska, jednak nie traci animuszu. Kiedy poznaje Artura, okazuje się, że trafiła kosa na kamień. Przystojny górnik nie zamierza kłaniać się przed przebojową warszawianką i na każdym kroku uciera jej nosa. Kierowani stereotypami zaczynają prowadzić ze sobą niepisaną grę...
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2020-02-11
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 312
Jestem okładkową sroką i przyznaję się do tego bez bicia. Jeśli książka ma ładną lub po prostu przyciągającą okładkę, istnieje większe prawdopodobieństwo, że po nią sięgnę. Wiem, że nie powinno się tak robić, no ale cóż ja poradzę? Kiedy w zapowiedziach przedstawiałam Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc wiedziałam, że przeczytam tę pozycję. Jej okładka przykuła mój wzrok od początku, a opis z tyłu jeszcze bardziej utwierdził w przekonaniu, że będzie to coś dla mnie. Jednak czy na pewno?
Daria to typowa kobieta sukcesu: świetnie płatna praca, cudowne mieszkanie i przystojny mężczyzna u boku. W stolicy czuje się jak ryba w wodzie, jednak jej szef ma dla niej nie lada wyzwanie. Wysyła ją na pół roku na Śląsk, gdzie będzie musiała nadzorować pracę jednego z oddziałów firmy. Wiadomo, że Śląska nie ma co porównywać do Warszawy, więc Daria nie cieszy się z takiego obrotu spraw. W dodatku będzie musiała porzucić swój apartament na rzecz mieszkania w domku starszej pani na obrzeżach miasta. Kiedy kobieta spotyka na swojej drodze Artura, przystojnego górnika okazuje się, że trafiła kosa na kamień. Mężczyzna nie ma zamiaru kłaniać się przed “wielką panią z miasta” i traktuje ją wręcz lekceważąco. Oboje kierowani znanymi im stereotypami, postanawiają podjąć grę. Tylko kto w niej będzie wygranym?
Główną bohaterką jest właśnie Daria. Chyba nie zaskoczę nikogo tym, że na początku nie poczułam do niej żadnej sympatii. Wydała mi się zbyt zapatrzona w siebie i swoje sukcesy, a patrząc przed siebie, widziała tylko czubek własnego nosa. No, taki typ człowieka mnie automatycznie odrzuca. Jednak im dalej w ten przysłowiowy las, tym bardziej Daria zaczynała pokazywać swoją “lepszą” twarz. Ta bohaterka wzbudziła moje zainteresowanie głównie ze względu na to, że wykonywała zawód, w którym i ja się kształciłam: była logistykiem. Ten aspekt akurat sprawił, że nawiązałam z nią pewną więź, ale i tak doceniłam ją dopiero później.
Drugim bohaterem, który odgrywał tu pierwsze skrzypce, jest Artur. Mężczyzna pracowity, z dobrym sercem i pewny siebie. Za jego ucieranie nosa Darii bardzo go polubiłam. Wydał mi się mężczyzną, który nie daje sobie łatwo wejść na głowę i nie robi na nim wrażenia pochodzenie czy status społeczny. Ponadto wzbudził mój podziw. Praca w kopalni nie jest łatwa i przyjemna i z mojego punktu widzenia wymaga sporej odwagi. Swoją drogą, autorka zaplusowała u mnie właśnie tym wątkiem, ponieważ była to pierwsza powieść, w której któryś z bohaterów pracował jako górnik.
Teraz słów kilka o samej fabule. Nie spodziewałam się turbo oryginalnej historii, ponieważ umówmy się: w literaturze było już praktycznie wszystko. Domyślałam się, że ta powieść będzie trochę schematyczna i nie pomyliłam się. Relacja głównych bohaterów rozwijała się w sposób łatwy do przewidzenia, wszelkie zwroty akcji również nie zrobiły na mnie zbyt dużego wrażenia. Jednak nie piszę tego, by pojechać po tej pozycji jak po łysej kobyle.
Choć Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc jest właśnie oparta na utartym już schemacie, to czyta się ją bardzo przyjemnie i szybko. Mogłabym narzekać, że nie było tu nic oryginalnego, ale mnie wystarczyło to w zupełności. Bardzo dobrze bawiłam się podczas lektury, historia mnie wciągnęła bez reszty, a na mojej twarzy niejednokrotnie pojawiał się uśmiech, gdy któryś z bohaterów powiedział zabawną kwestię.
Powieść Weroniki Tomali jest doskonałym przykładem tego, że nie trzeba wymyślać skomplikowanej fabuły, żeby skonstruować dobrą historię i dobrze wykreować swoich bohaterów. Jest to lekka lektura, która idealnie sprawdzi się zwłaszcza teraz, gdy robi się coraz cieplej i można oddawać się czytaniu na świeżym powietrzu.
Jeśli lubicie powieści obyczajowe i romanse, które są wciągające, zabawne i lekkie, to jak najbardziej polecam właśnie tę pozycję.
“Stojąc w obliczu utraty, człowiek przekonuje się, co tak naprawdę stanowi największą wartość”.
Daria jest kobietą sukcesu, spełnia się zawodowo, ma przystojnego narzeczonego. Pewna siebie, swojej wartości prze do przodu, przez życie niczym taran. Niespodziewanie dostaje od szefa polecenie służbowe, musi wyjechać na półroczną delegację na Śląsk do Rybnika. Jej zdziwienie po przybyciu na miejsce jest ogromne. Wylądowała na kompletnym odludziu, zamiast w hotelu ma zamieszkać razem ze starszą panią Jadzią. Poznaje Artura...
Artur pochodzi z rodziny z tradycjami. Z pokolenia na pokolenie mężczyźni w ich rodzinie zostają górnikami. Inteligentny, wykształcony, pracowity mógłby podjąć prawie każdą pracę, został jednak górnikiem. Na jego drodze, staje Daria. Pyskata, zadziorna paniusia z wielkiego miasta, która ma bardzo duże mniemanie o sobie. Czy tych dwoje, pochodzących z zupełnie różnych środowisk, ma szansę na stworzenie udanego związku?
Bardzo klimatyczna opowieść, pełna mądrości i prawd życiowych. Autorka porusza w niej trudne problemy, złożone relacje międzyludzkie, w których pozory często bardzo mylą, a kłamstwo ma krótkie nogi. Ogromna potrzeba bycia akceptowanym, samotność. Przyjaźń i jej różne oblicza, szacunek, zaufanie, zdrada. Wzajemne przyciąganie, od którego nie da się uciec. Szukanie swojego miejsca na ziemi. Pozory, ryzyko, trudne decyzje wpływające na dalsze życie. Bolesne, niedające zapomnieć o sobie dzieciństwo. Na uwagę zasługuje postać Pani Jadzi, prawdziwej góralki. Jej mądrość życiowa, ciepło i serdeczność dla drugiego człowieka. Trudne i bardzo niebezpieczne realia pracy górnika. Wypadek w kopalni mocno mną poruszył. Swoisty klimat małomiasteczkowej społeczności.
Powieść bawi, wzrusza, wywołuje ogromne, często bardzo skrajne emocje. Tchnie świeżością, czaruje i jest idealną odskocznią od codzienności. Jest to bardzo wciągający romans i rewelacyjna powieść obyczajowa z elementami komedii. Polecam :)
Daria jest młodą kobietą sukcesu. Mieszka w Warszawie, ma dobrą pracę i fantastycznego szefa. Kredyt na apartament, przystojnego narzeczonego i szczęśliwe życie. Tak przynajmniej może się wydawać.
Pewnego dnia jej szef ją zaskakuje. Wysyła na 6 miesięczny kontrakt prawie na koniec świata... Na śląsk. Początkowo dziewczyna nie chce się zgodzić, jednak wkrótce ulega. Na miejscu spotyka ją kolejne zaskoczenie. Spodziewała się zakwaterowania w hotelowym apartamencie, tymczasem dostaje pokój u staruszki mieszkającej na obrzeżach miasta...
Artur to typowy macho - takie sprawia pierwsze wrażenie. Jest młodym, wysportowanym, pewnym siebie mężczyzną. Dom i super samochód to jego znaki rozpoznawcze. I jeszcze czarna twarz - wiadomo, jak to u górników. Pod maską twardziela, siedzi jednak wrażliwy facet.
Ona - zadzierająca nosa panna z Warszawy. On - pewny siebie i znający swoją wartość górnik z dziada pradziada. Niechętni wobec siebie, nieufni. Walczące dwa silne charaktery. Pewnego dnia coś się zmienia, następnego rozsypuje, kolejny przynosi tragedię i... wszystko się zmienia...
"Tam gdzie diabeł mówi dobranoc" autorką której jest Weronika Tomala, to fantastyczna książka obyczajowa, romans, ale też komedia! Autorka pokazuje dwa różne światy i dwoje różnych ludzi. Nie chodzi tylko o głównych bohaterów. Te różnice szczególnie widać w postawie i zachowaniu Artura i warszawskiego narzeczonego Darii. Bohaterowie jak i historia, są przemyślani i bardzo ciekawie wykreowani. Przeważająca część książki ma miejsce na śląsku, pełno jest opisów miejsc, pracy, ludzi. Dla mnie było to bardzo ciekawe. Opisy są tak realistyczne, że ktoś kto nie zna tego rejonu, z pewnością będzie chciał go poznać. Może nie ma tam nic pięknego, ale same kamienice czy ponure uliczki, doskonale oddają klimat górniczy.
Zakończenie historii trzyma w napięciu, dotyczy tragedii, która jest nieunikniona w pracy pod ziemią. Tu również autorka wspaniale poprowadziła historię, przedstawiając wszystkie szczegóły, jakie dotykają osoby bezpośrednio związane z tym niebezpieczeństwem. Specjalnie nie piszę o co chodzi i jak to wyglądało - przeczytajcie, nie będziecie żałować.
Daria od razu zdobyła moją sympatię. Podobnie jak Artur. Rafał - narzeczony z Warszawy i przyjaciółka dziewczyny, od początku działali na mnie odpychająco. Jak się okazuje - słusznie.
Jednak największą miłością i uwielbieniem obdarzyłam Panią Jadzię :) To ciotka Artura, starsza kobieta, która wynajęła pokój kobiecie. Jest ciepła, fantastyczna, a do tego słowa i język jakim się posługuje, przypominają mi rodzinę mojego męża - bardzo lubię słuchać gwary :) Tu również należą się brawa dla autorki, która zawarła w książce dużo śląskich słów. Czasem ciężko było mi je przeczytać, ale ten zabieg, podobnie jak Pani Jadzia z Rybnika, mają swój ogromny urok!
Kiedy tylko zobaczyłam opis tej książki, wiedziałam, że będę musieć ją przeczytać. Przede wszystkim skusiło mnie miejsce akcji na Śląsku, które jest mi dobrze znane, w końcu wychowywałam się i mieszkałam przez 20 lat w miejscowości obok. Do tego temat górnictwa, który jest mi dobrze znany, całe męskie pokolenie mojej rodziny to górnicy. Więc nie pozostało mi nic innego jak sięgnąć po tę powieść.
„Dziwny ten Śląsk. Intrygujący, ale dziwny. Bo to, co na pozór mogłoby wydawać się tandetne, w rzeczywistości potrafi zachwycić. Jestem ciekawa, jak wiele rzeczy jeszcze mnie tutaj zaskoczy.”
Daria to kobieta, która wie jak kierować biznesem i nie boi się kolejnych wyzwań. Mieszka w Warszawie, gdzie ma narzeczonego i dobrze płatną pracę. Ale pewnego dnia jej szef oznajmia jej, że wysyła ją na pół roku w delegację na Śląsk do Rybnika. Niechętnie, ale w końcu się zgadza. Jakież jest jej zdziwienie, kiedy na miejscu zamiast hotelu zastaje dom ze starszą i ciepłą kobietą w środku. No i do tego pojawia się irytujący, a zarazem interesujący sąsiad Artur, który jest górnikiem. Jej życie będzie całkowicie inne niż w Warszawie, ale czy zdoła się przyzwyczaić?
Cóż, muszę przyznać, że nie do końca spodziewałam się tego po tej książce. Zabrakło mi tutaj przedstawienia miejscowości, w której w większości dzieje się akcja. Liczyłam, że wspólnie z bohaterami odbędę niejednokrotnie podróż do wspomnień z własnego życia, do miejsc znanych mi w Rybniku. Niestety miejscowość z tej strony nie została przedstawiona. A szkoda.
Bohaterowie wykreowani przez autorkę są niezwykle ciekawymi postaciami. Daria to wybuchowa, wydawałoby się twardo stąpająca po ziemi dziewczyna, która wie czego chce od życia, ale tak naprawdę w środku jest krucha. Artur to przystojny mężczyzna, który ma dobre serce, ale potrafi mieć również i cięty język. Na niezwykłą kreację zasługuje pani Jadzia, kobieta z sercem na dłoni. Kobieta obok której nie sposób przejść obojętnie. Takich ludzi jak ona brakuje na tym świecie.
Daria i Artur stanowią niezwykłą mieszankę wybuchową. Strasznie podobały mi się ich wspólne przekomarzania, tutaj Weronika Tomala sprawiła, że uśmiech nie schodził mi z twarzy. Momentami pękałam ze śmiechu, ale przede wszystkim dobrze się przy tym bawiłam i w sumie chyba nie tylko ja, gdyż nasi bohaterowie również. Niewątpliwie było czuć więź, a może uczucie jakie między nimi pojawiło się już od pierwszego spotkania. Czasem spotykamy w naszym życiu jakąś osobę, która przyciąga nas do siebie niczym magnes, a my nie możemy nic na to poradzić. Uczucia stają się silniejsze niż rozum, któremu nie sposób się oprzeć. Ale podobno nic nie dzieje się bez przyczyny. Między młodymi rodzi się piękne uczucie, tylko, że związek oparty na kłamstwie nie zawsze wróży szczęśliwe zakończenie. Czy zatem naszym bohaterom się uda?
Podoba mi się, że w książce poniekąd został poruszony temat górnictwa. Sama mając w domu tatę, dziadka, dwóch wujków, a później i brata górnika, wiem co oznacza ta praca. Wiem, jak każda wiadomość o jakiejś tragedii, tam na dole pod ziemią potrafi wzbudzać lęk, obawę i niepewność. Kiedy jesteś w domu, a tu nagle w wiadomościach pokazują wiadomość o nieszczęściu w kopalni, twoje serce na moment zamiera. Myśli krążą wokół bliskich, którzy tam pracują, czy akurat nie było ich w pracy. I może niektórym, którzy tak naprawdę nie mają pojęcia o tym zawodzie, wydaje się, że to praca jak praca. Ale czy chociaż raz zdawali sobie sprawę, że jeśli tam na dole coś się stanie, oni nie mają drogi ucieczki. Nie mogą wyjść przez drzwi, czy też wyskoczyć przez okno, by się ratować. To niebezpieczna praca, którą jak pisze autorka, trzeba mieć we krwi.
„Podziemny świat to zupełnie inna rzeczywistość. Rządzi się swoimi prawami. Tego nie da się opowiedzieć. To trzeba poczuć – i albo się to kocha, albo nienawidzi. Ci, którzy czują coś pomiędzy, prędzej czy później po prostu odchodzą. Górnictwa nie da się nauczyć. Trzeba je mieć we krwi.”
Całość napisana jest prostym i lekkim w odbiorze językiem. Czyta się szybko, są momenty, które rozbawiają nas do łez, ale są też i takie, które wyzwalają całą gamę emocji. Tak, emocje są tutaj gwarantowane, czułam je na własnym ciele. Pomysł na romans ciekawy, nie ma tu nic przerysowanego, naciąganego. Życie dwójki bohaterów w całkiem różnych światach, którzy spotykają się na swojej drodze i w sobie zakochują. Autorka jednak nie ułatwia im życia, zrzucając zarówno na bohaterów jak i na nas wielką bombę. Powieść intryguje i pokazuje, że miłość, może nas spotkać nawet tam, gdzie diabeł mówi dobranoc. A przy okazji uczy nas, że kłamstwo ma krótkie nogi i zawsze wychodzi na jaw. Podobał mi się również zabieg wprowadzenia gwary śląskiej do książki. Głównie posługuje się nią Pani Jadzia. Aczkolwiek nie do końca jestem przekonana, czy gwara zawsze była dobrze przedstawiona. Sama wychowałam się na Śląsku i w rodzinie, gdzie tata i brat mówią gwarą, a czasem odniosłam wrażenie, że niektóre wyrazy u nas inaczej się wypowiadało.
"Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc" to lekki i przyjemny romans z biznesmenką i górnikiem w tle. Historia, która wciąga już od pierwszych stron, przyjemnie wypełniając nasz wolny czas. Czytanie tej książki było dla mnie przyjemnością, mam nadzieję, że tak będzie i w waszym przypadku. Jeśli lubicie takie historie, zachęcam do przeczytania.
Co to były za emocje. Historia Darii i Artura była pełna emocji. Już kiedyś mówiłam że autorka jest wirtuozem emocji jak Nicolas Sparks. Kto nie czytał historii bohaterów koniecznie musi ja nadrobić. Opisy Dolnego Śląska pracy w kopalii i tej bliskości pomiędzy mieszkańcami, człowiek czuł się jakby tam przebywał pośród nich. Koniecznie przeczytajcie książkę i przekonajcie się co wydarzy się w życiu Darii i Artura.
Książkę przeczytałam w wersji pdf.
Jestem ze Śląska i tam też właśnie przenosi nas autorka książki.
Książka opowiada o losach panienki z Warszawy i górnika.
Jest miłość, są zabawne sytuacje ( sytuacja z piecem, niestety tak się dzieje w domach, które są ogrzewane starymi piecami ), jest romans i zdrada a także smutek i oczekiwanie.
Losy i historia górników, w dobie pandemii gdy na "czarny Śląsk" wylewany jest taki hejt, warto przeczytać że praca górnika nie może być utrzymywana w warunkach gdzie jest czysto, nie ma wilgotności i potu.
Książkę czytało się dobrze, i na pewno będę ją polecam osobą ze Śląska jak i z pozostałych województw
Co sprawia, że sięgam po książkę zupełnie nieznanej mi pisarki? W tym wypadku zadecydował tytuł, ale i opis nastawił mnie pozytywnie do czekającej mnie lektury.
Weronika Tomala jak sama pisze, jest szczęśliwą żoną i mamą małej Martynki. Do tej pory napisała trzy powieści: „Płynąc ku przeznaczeniu”, „Rabith znaczy wiosna” i „Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc". Z wykształcenia jest nauczycielką, od 2013 roku prowadzi również bloga książkowego https://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/
Gdy sięgam po powieści blogerek, zawsze, ale to naprawdę zawsze mam co do nich bardzo wysokie wymagania. Gdy autorka na co dzień zajmuje się recenzowaniem powieści innych autorów, to przynajmniej teoretycznie, jej dzieło powinno być wolne od większych wad, które często popełniają początkujący pisarze. Jako że doskonale znam bloga Weroniki Tomala i dzięki temu wiem, że mamy podobny gust czytelniczy miałam nadzieję, że jej powieść skradnie mi serce i ona sama dołączy do grona moich ulubionych autorek. Czy tak się stało?
Pierwszą rzeczą, która zauważyłam podczas czytania, są bardzo wyraziści bohaterowie. Ich charaktery są złożone, a zachowania tak nieoczywiste, że nie mogłam ich nie pokochać. Daria to prawdziwa twarda kobieta biznesu, a przynajmniej na taką chce wyglądać. W trakcie lektury okazuje się, że nie jedna kobieta mogłaby się z nią utożsamić. Dziewczyna ma jasno wytyczone cele i stara się trzymać swoje życie w sztywno wyznaczonych ramach, nagła delegacja wszystko jednak komplikuje, a Daria musi przejść przyśpieszony kurs małomiasteczkowego życia, które bardzo różni się od życia w Warszawie.
Główną postacią męską jest Artur. Szalenie przystojny, niesamowicie opiekuńczy i bosko męski górnik ze śląska, któremu nie tak łatwo zawrócić w głowie. Nie wiadomo dlaczego, ale Daria budzi w nim uczucia, których nie wywołuje żadna inna panna. Jej upór, duma i twardy charakter działają na niego jak płachta na byka i gdy okazuje się, że dziewczyna nie da sobie w kaszę dmuchać i na każdą zaczepkę odpowiada ze zdwojoną siłą, odzywa się jego męskie ego.
Akcja w książce do bardzo porywających nie należy. Przez większą część powieści poza przekomarzaniem się bohaterów oraz małych dramatów w życiu Darii, niewiele się dzieje. Momentami wręcz wiało nudą. Zupełnie niespodziewanie w pewnym momencie sytuacja diametralnie się zmienia. Mimo że pewien wątek fabuły był niemal oczywisty do przewidzenia, a jego realizacja nie wywołała pożądanego efektu, to nie mogłam oderwać się od lektury, mimo że początkowo książka nie wywarła na mnie zbyt dobrego wrażenia.
„Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc” jest powieścią, której wady i zalety wzajemnie się równoważą. Doskonałe poczucie humoru i niesamowici bohaterowie całkowicie zrekompensowały mi lekkie znużenie towarzyszące mi przez pierwszą połowę powieści Weroniki Tomala. Mogę ją polecić, jeżeli szukacie książki interesującej i pozostawiającej po sobie całkowite zaspokojenie.
Książka, która zawiera w sobie lekką, fajna historię dwójki osób. Różnych, a jednak podobnych do siebie. Daria to kobieta sukcesu, która wie czego chce. Zostaje wysłana na Śląsk do nowych zadań. Poznaje tam Artura, górnika, który wiele przeszedł w życiu. Ich relacja zaczyna się ciekawie i wraz z rozwojem nadal ten humor występuje.
Fajna odskocznia od rzeczywistości, a przy okazji można poznać trochę Śląska.
Czyta się szybko i przyjemnie spędza przy niej czas. Polecam ;)
“Nie pomyślałabym, że tak bliskie dusze odnajdę tak daleko. Ale przecież czasami kręte są ścieżki życia”.
Daria jest prawą ręką szefa w dużej firmie. Ma wszystko co tylko młoda kobieta może sobie wymarzyć czyli dobrą pracę, narzeczonego, apartament i wyrozumiałego szefa. Więc bardzo duże jest jej zdziwienie kiedy szef wysyła ją w delegację na Śląsk, aż na pół roku. Na miejscu okazuje się, że tym razem nie będzie mieszkać w luksusowym hotelu, a na obrzeżach miasta u starszej pani. Daria jest przerażona z centrum wielkiego miasta trafia na obrzeża innego, o wiele mniejszego.
Pewnego dnia poznaje przystojnego sąsiada czyli Artura. Mężczyzna jest górnikiem, który uważa ją za “wielką panią z miasta”.
Daria pomimo tego że trafia w całkiem nowe środowisko, które zdecydowanie różni się od tego, do którego jest przyzwyczajona. Jednak dziewczyna nie poddaje się i próbuje się odnaleźć. Artur ma za sobą trudną przeszłość, teraz mieszka z bratem i pracuje w kopalni. Daria jest dla niego zarozumiała dziewczyną z miasta w szpilkach. Natomiast dla Darii Artur jest jedynie ciężko pracującym górnikiem. Oboje myślą stereotypami. Czy pozwolą sobie poznać się nawzajem?
“Tam gdzie diabeł mówi dobranoc” to lekki romans idealny na jeden wieczór. Autorka dostaje ode mnie dużego plusa za stworzenie Pani Jadzi ciepłej, wesołej gospodyni u której mieszka Daria. Jak dla mnie bardzo ciekawe było umieszczenie akcji na Śląsku i pokazanie tamtejszych okolic i codziennej pracy górników.
W imię miłości Nie dam ci nic w zamian, ale proszę, daj mi szansę. Bo możesz uratować czyjeś życie. Wiedz, że jest teraz w twoich rękach... ...
Lena dostaje dom w spadku po ciotce uznanej przez rodzinę za wariatkę. Wbrew najbliższym wybiera się do Tyńca. Znajduje pracę i postanawia wyremontować...
Przeczytane:2020-04-01, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020, 52 książki 2020, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020,
Bohaterka książki "Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc" to Warszawianka, która uwielbia życie w wielkim mieście . Tempo, gwar to jej środowisko naturalne. Weronika Tomala wysyła ją właśnie tam gdzie diabeł mówi dobranoc. W nowe środowisko, inny świat, który początkowo wydaje się nudny. Los jednak bywa przewrotny. To co miało być kolejnym krokiem na drodze kariery okazało się krokiem w nowe życie.
Fabuła
Daria to typ karierowiczki. Prawa ręka szefa i profesjonalistka w każdym calu. Nie jest zadowolona, kiedy słyszy, że ma pojechać na Śląsk nadzorować otwarcie nowej filii firmy. Z jednej strony to wielkie wyróżnienie, ale jej całe życie to Warszawa. Pół roku w Rybniku zweryfikuje poglądy dziewczyny na wiele spraw. Przekona się, że to co piękne niekoniecznie jest idealne, że rodzina to nie więzy krwi, a zaufanie i wsparcie, że miłość naprawdę dodaje skrzydeł.
"Nie zdążyłam go jeszcze w takim stopniu poznać. Jednak jedno już wiem. Że w jego towarzystwie czuję się mocno oderwana od rzeczywistości, jakbym unosiła się wysoko i odbywała spacer w chmurach."[1]
"Tam gdzie diabeł mówi dobranoc" to romans napisany według schematu typowego dla tego gatunku: zainteresowanie- miłość- dramat- miłość. Powiecie nudy, to już było. Tak, ale pomimo tego, jest to książka godna uwagi. Autorce udało się ten dobrze znany schemat bardzo ładnie obudować.
Książka ma w sobie dużo lekkości i humoru.
Weronika Tomala przypisuje swoim bohaterom różne wartości. Patrzą na świat stereotypami, które w krótkim czasie zostają obalone. Ona postrzega Rybnik jako zapominaną przez Boga i ludzi dziurę, Rybnik postrzega ją jako wyniosła lalę z Warszawki.
Bardzo wyraźnym przykładem jest scena, kiedy Daria dociera do miejsca docelowego. Kobieta jest przygotowana, żeby zrobić wrażenie na mieszkańcach. Odpowiedni strój, wyuczone gesty mają zachwycić każdego, kto będzie w pobliżu. Jej starania wywołują niestety umiarkowane zainteresowanie i głównie myśli, po co szarpać się z walizką w szpilkach.
Kolejnym dobrym elementem tej powieści są bohaterowie.
Zarówno ci pierwszo jaki i drugo i trzecioplanowi są bardzo wyraziści. Każdy z nich dostał swoją rolę w tym przedstawieniu, a Weronika Tomala bardzo dokładnie zastanowiła się, jaki musi być, żeby tę rolę dobrze odegrać.
Moją ulubioną postacią w tej historii jest pani Jadzia, gospodyni u której Daria wynajmuje pokój. Anioł nie kobieta. Przytuli, ugości herbatą z domowym sokiem i pysznymi kluskami. Wysłucha, doradzi w najprostszy możliwy sposób, prosto z serca. Pani Jadzia jest wyjątkowa również dlatego, że autorka przemyciła dzięki niej jedną z wizytówek śląska, czyli gwarę. Bez tego historia osadzona w tym regionie nie byłby pełna. Dzięki pani Jadzi, otrzymaliśmy bohaterkę, która w naturalny sposób godo po śląsku.
W "Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc" znajdziemy kilka scen, gdzie postępowanie bohaterów może wydać nam się niedojrzałe.
Trochę, jak w serialu obyczajowym, gdzie trzeba podkręcić akcję. Przyznać muszę, że autorka bardzo ładnie poradziła sobie z irytującym, niektórych czytelników, wydźwiękiem takich scen. Otuliła je wspominanym już humorem, albo pozwoliła bohaterom przyznać się do błędów. Pojawiły się słowa przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło, poniosło mnie. Dzięki temu, to co głupie przerobiła na to co ludzkie.
"Ktoś kiedyś powiedział mi, że duma jest wyznacznikiem mojej wartości. Że powoduje, iż jestem niezniszczalna. Tymczasem wczoraj schowałam dumę do kieszeni i na przekór dotychczasowym przekonaniom poczułam się szczęśliwsza."[2]
Na koniec, wspomnę o tym co najbardziej wpłynęło na wyjątkowość tej powieści. Weronika Tomala pisze o świecie, który zna.
Pochodzi z rodziny o górniczych tradycjach i jest żoną górnika. Wie jak wygląda życie na Śląsku, z jakimi problemami zmagają się tam ludzie, co lubią, jak żyją. Wie jakie ryzyko podejmuje każdego dnia górnik zderzając pod ziemię i jak wygląda niepokój bliskich o jego los.
Być może historia seksi Dzeski i opalonego Rikardo na Ibizie jest bardziej egzotyczna i pasjonująca niż historia długonogiej Darii i przystojnego górnika Artura w Rybniku. Tylko to trochę jak te sztuczne cycki, niby to ładne, ale jednak nienaturalne.
Podsumowanie
Nie będę wam ściemniać, że ta książka wywołała we mnie burzę emocji. Nie, zagwarantowała mi coś lepszego. Dostałam dobrze napisaną powieść o miłości, którą wyśmienicie się czytało i przy której doskonale odpoczęłam. Może i jest momentami przewidywalna, ale nadaje jej to uroku i gwarantuje bezpieczeństwo. Jak wygniecione miejsce na sofie, w którym uwielbiacie siadać. Powtórzę jeszcze raz dobrze- wyśmienicie- doskonale taki jest bilans na koniec lektury.
[1]Weronika Tomala, "Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc", wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2020, s. 111.
[2]Tamże, s. 163.