Czwarty i najsłynniejszy tytuł Ann Radcliffe to jedna z najważniejszych powieści w dziejach literatury europejskiej. Książka wywarła znaczący wpływ na większość pisarstwa spod znaku gotyckiej grozy w XVIII i XIX wieku, w tym Horace’go Walpole’a i Edgara Alana Poego. Inspiracje czerpali z niej Jane Austen, Charlotte Brontë, Charles Dickens, Daphne du Maurier, Mary Shelley, Zygmunt Krasiński, Anna Mostowska i wielu innych.
Fizyczna i psychiczna groza. Odległe, zrujnowane zamki, pozornie nadprzyrodzone wydarzenia, intrygujący czarny charakter i prześladowana bohaterka – oto tajemnice zamku Udolpho. Akcja rozgrywa się w 1584 roku w południowej Francji i północnych Włoszech. Emily, młoda Francuzka osierocona po śmierci ojca, zostaje uwięziona przez włoskiego bandytę w ponurym zamczysku Udolpho. Przerażenie jest chlebem powszednim dziewczyny, borykającej się nie tylko z drapieżnymi zakusami swojego kata, ale i z groźbą rozpadu własnej osobowości. Dzięki nowatorskim rozwiązaniom, fabule z pogranicza snu i jawy oraz halucynacyjnemu przedstawieniu stanów psychiki bohaterów, powieść od ponad dwóch wieków poraża czytelników.
Ann Radcliffe była najpopularniejszą powieściopisarką II połowy XVIII wieku. Krytycy, wśród których znalazł się poeta Samuel Colleridge, nazywali ją „Szekspirem w spódnicy”. Była nie tylko najlepiej opłacaną autorką, jej honoraria były wręcz zawrotne: podczas gdy średnia ówczesna gaża za książkę wynosiła dziesięć funtów, ona inkasowała kwoty pięćdziesiąt, a nawet osiemdziesiąt razy wyższe (co stanowiło trzykrotne roczne dochody redaktora naczelnego popularnej gazety).
Wydawnictwo: PIW
Data wydania: 2023-10-04
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 848
Przeczytane:2024-09-29, Ocena: 3, Przeczytałam, 68, 52 książki 2024,
Klasyka powieści gotyckiej. Po raz pierwszy usłyszałam o niej w książce Jane Austen "Opactwo Northanger", gdzie główna bohaterka Katarzyna Morland zaczytywała się w tym dziele. Nie miałam pojęcia, że została wydana po polsku, a gdy to przypadkiem odkryłam zapragnęłam ją natychmiast przeczytać. Nie jest to chyba jednak gatunek dla mnie. Lektura tej książki to była droga przez mękę.
"Tajemnice zamku Udolpho" zostały napisane w osiemnastym stuleciu i to niestety mocno się odczuwa. Główna bohaterka Emilia to nieomal święta i uosobienie dobroci i wszelakich cnót. Przez cały czas trwania akcji nawet jedna zła myśl nie przechodziła jej przez głowę i odpłacała dobrem nawet ludziom, którzy ją skrzywdzili. Główne jej aktywności to omdlenia (nie zliczę nawet ile razy zemdlała, czy to normalne u młodych, zdrowych kobiet?) i zasłabnięcia. Nie byłam w stanie czytać o tej biednej sierocie skazanej na łaskę ciotki, która na żaden temat nie miała zdania i nie potrafiła w ogóle przeciwstawić się swojej krewnej, choć ta miała gdzieś jej dobro. Jak mnie ta dziewczyna irytowała, chyba porównywalnie do Anny Kareniny. No i ten zamek Udolpho, czy on był w ogóle straszny?
Trudno mi cokolwiek pozytywnego napisać o tej powieści. Dodatkowo wydawca zrobił wiele, aby utrudnić jej czytanie. Jest ładnie i porządnie wydana, ale dostajemy 850 stron wydrukowanych drobnym maczkiem. Mam nawet wrażenie, że czcionka była mniejsza od wydań kieszonkowych. Jest to moja pierwsza w życiu książka, do której czytania przy gorszym świetle musiałam zakładać okulary.
Uwielbiam klasykę, ale "Tajemnice zamku Udolpho" mnie rozczarowały. Ann Radcliffe brak lekkości pióra Jane Austen i jej poczucia humoru. Nie warto brnąć przez 850 stron. Tylko dla zagorzałych fanów powieści gotyckich.