Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2016-09-28
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Topmodelka Olga Baxter ginie w podejrzanych okolicznościach. Głównym podejrzanym zostaje się damski fryzjer, dla którego rozwiązania zagadki staje się kluczem do wolności. Co przytrafi mu się tym razem? I kogo spotka na swej drodze?
Prozę Eduarda Mendozy ciężko jest z kimkolwiek pomylić. Zwłaszcza, kiedy w grę wchodzą przychody fryzjera-detektywa. Zanim zabrałam się do przeczytania „Tajemnicy zaginionej ślicznotki” kojarzyłam autora zaledwie z pierwszej części cyklu. Nie zmienia to jednak faktu, że poprzednim razem bawiłam się naprawdę wybornie i wiedziałam, że powrót do tej serii jest jedynie kwestią czasu.
Twórczość Mendozy to twórczość bardzo charakterystyczna. Pełna specyficznego poczucia humoru, niebanalnych bohaterów, dziwnych pomyłek i nietypowych rozwiązań. Ciężko się jednak dziwić, skoro sam detektyw nie przypomina zwyczajnego tropiciela zagadek- o nie, do tego mu bardzo daleko. Może właśnie ten dziwny bohater sprawia, że książkom Mendozy zwyczajnie daleko do tradycyjnych kryminałów. Ilu bowiem znacie detektywów, którzy rozpoczynają śledztwo w zakładzie psychiatrycznym, a następnie w dążeniu do odkrycia prawdy korzystają z pomocy prostytutek i transwestytów?
Autor bawi się konwencją. I określenia „bawi się” nie użyłam tutaj przez przypadek. On żartuje, drażni się z czytelnikiem, naigrywa się ze swoich bohaterów, a jego największą bronią jest słowo. Mendoza przekształca swój kryminał w prawdziwą parodię, sprawiając, że momentami o wiele bliżej mu do komedii niż książki o morderstwie. Ani razu nie pomyślałam jednak, że jest w tym coś złego. Mam wrażenie, że o wiele trudniej stworzyć taką powieść, niż napisać klasyczny kryminał. Bo ciężej jest czasami rozbawić niż przestraszyć.
O tak, on zdecydowanie nie próbuje straszyć. Mendoza zaprasza nas do wspólnej zabawy. To jedna z tych książek, w której nie szukamy rozwiązania zagadki na siłę, próbując za wszelką cenę poskładać elementy układanki przed finałem. I nie denerwujemy się, kiedy coś nam nie wyjdzie. My podążamy za tymi dziwnymi bohaterami bawiąc się i rozkoszując specyficzną treścią tego dzieła. Doszukujemy się ukrytych znaczeń, szukamy odniesień do aktualnych tematów, czekamy, kiedy autor znowu postanowi nas zaskoczyć. A zaskakuje często- słownie i sytuacyjnie.
Spotykając się z Mendozą nie sposób nie wspomnieć w kilku zdaniach o jego stylu pisania. On uwielbia operować słowem i robi to naprawdę po mistrzowsku. Jego narracja jest bardzo charakterystyczna, w oczy rzucają się długie zdania z nieco przestawionym szykiem. Choć wyrazy sprawiają czasami wrażenie dobranych omyłkowo czy niepasujących do siebie, widać, że każde zdanie stworzone zostało z wielką precyzją i przyjemnością. Autor wydaje się czerpać prawdziwą radość z pisania i opowiadania historii, wydaje się robić to przede wszystkim dla dobrej zabawy, nie dla zysku czy sławy.
Z pewnością to jedna z tych powieści, które znajdą swoich zwolenników i przeciwników. Warto jednak dać jej szansę i zagłębić się w ten porywający świat Mendozy- zabawny, przewrotny, żywiołowy. To świetna propozycja na jesienne i zimowe wieczory, działająca prawdziwie rozgrzewająco.
Tajemnica zaginionej ślicznotki to już piąta część cyklu z szalonym damskim fryzjerem w roli głównej. Eduardo Mendoza zabiera nas w niesamowitą podróż po Barcelonie gdzie „detektyw” fryzjer tym razem ma za zadanie odkryć prawdę o Oldze Baxter – modelce, która znika w tajemniczych okolicznościach.
Nie jest to pierwsze moje zetknięcie z prozą Mendozy. Wiedziałem iż czytając ją, uśmiech nie będzie schodził mi z twarzy. I w tym przypadku się nie pomyliłem. Niesamowite zwroty akcji, tempo wydarzeń, kreacja interesujących postaci utwierdziły mnie w przekonaniu, iż Mendozę zaliczam do jednych z najwybitniejszych autorów powieści światowych. Przy nim nie ma mowy o znużeniu materiałem. Książka pochłania. Wydaje się iż powieść ta jest prosta w swoim odbiorze. Tak, zgadzam się z tym, ale to taka „literacka fatamorgana”. Za prostotą kryje się wymiar psychologiczny. To bohaterowie czynią z niej cenną powieść. Ich przeżycia, smutki, radości. Poznajemy ich takimi jakimi są. Bogaci, biedni, sfrustrowani, zmanierowani. Eduardo Mendoza w moim mniemaniu łamie wszelkie stereotypy pisarskie dla typowego autora kryminału. Oczywiście pojawia się zbrodnia, jest ofiara i winny, aczkolwiek do tego wszystkiego dodaje humor w postaci sarkastycznych dialogów, zwrotów, nazewnictwa, które w ostateczności tworzą niesamowitą powieść. Pierwiastek pikanterii również jest zawarty, co tworzy jednolitą całość. Tajemnica zaginionej ślicznotki to nie tylko fantastyczna powieść kryminalna. To także obraz miasta – Barcelony, w której rozgrywają się wydarzenia. Jak sam Eduardo Mendoza mówi: Barcelona przez ostatnie 30 lat ogromnie się zmieniła – nastąpiła totalna zmiana. To nie jest już to samo miasto, które pamiętamy z naszej młodości. W tej konkretnej powieści chodziło mi aby opowiedzieć jak ta zmiana nastąpiła i jakie były nasze przeżycia z tym związane. Niektórym z nasz wyszła na dobre, innym na złe, natomiast dla większości z nas była to zmiana negatywna.* Książka „przesiąknięta” jest Barceloną. Piękne krajobrazy, klimatyczne uliczki, kawiarenki, sklepy – to czynniki, które tworzą niepowtarzalny klimat miasta. Niewątpliwie nadrzędną cechą każdej metropolii – są jego mieszkańcy. Eduardo Mendoza powie: Jestem zainteresowany nie tyle miastem, co jego mieszkańcami, czy ludźmi żyjącymi w moim otoczeniu, których spotykam. I to właśnie opowiadam. Ich historie, małe historie – które tworzą taką małą historię współczesności. Opowiadam te historie, które faktycznie znam. Barcelona, jaką jest teraz lub jaką się stała – to doskonale miejsce do opowiadania takich powieści. Najnowsza powieść Eduardo Mendozy Tajemnica zaginionej ślicznotki to książka, którą polecam nie tylko fanom autora, ale także Czytelnikom, którzy nie mieli styczności z hiszpańską literaturą. To także genialna książka dla sympatyków samego miasta Barcelony. Mini-przewodnik, który autor zawarł na kartach powieści. Idealna lektura na jesienne wieczory. W świecie damskiego fryzjera, życiowego fajtłapy, dzieje się dużo i dziać się będzie jeszcze o wiele więcej. Mam taka nadzieję, iż Eduardo Mendoza i jego literacki syn – fryzjer – niejednym nas zaskoczą.Moja ocena: 10/10
*zamieszczone cytaty pochodzą ze spotkania autorskiego z autorem Eduardo Mendozą, które miało miejsce w księgarni MATRAS, mieszczącej się w Al. Solidarności 113 w dniu 04.10.2016r.
Damski fryzjer powrócił! Po raz piąty czytelnik ma przyjemność podejrzeć niezwykłego detektywa-amatora w akcji. W jednym z wywiadów Eduardo Mendoza zdradził, że wszystkie książki z tej serii powstają spontanicznie, a „Tajemnica zaginionej ślicznotki” była sposobem na wyluzowanie się i oderwanie od pracy nad poważnym dziełem, prawdopodobnie literackim testamentem pisarza.
Po opuszczeniu zakładu dla umysłowo chorych recydywista, damski fryzjer, próbuje uporządkować swoje życie. Salon fryzjerski zastąpiła chińska restauracja, w której zatrudniony jest nasz bohater. Podczas wykonywania służbowych obowiązków (rozwożenie jedzenia w przebraniu wojownika Xian) zostaje wciągnięty w dziwaczną misję ratowania zaginionego pieska. Sprawa jest podejrzana, ale wydana z rozkazu nieprzychylnego komisarza Floresa, z którym lepiej nie zadzierać. Fryzjer przyjmuje wyzwanie nie spodziewając się, że to zasadzka uruchamiająca lawinę niebezpiecznych sytuacji, spotkań z nieobliczalnymi (niekoniecznie tylko groźnymi) ludźmi oraz nieustannego pościgu za prawdziwym zbrodniarzem i ucieczką przed wrabiającymi go policjantami.
Bohater nie uniknie wpadek, ale niejednokrotnie wykaże się także sprytem, humorem i umiejętnością wychodzenia z opresji. Pozna wielu podejrzanych typków, kilka pięknych kobiet i przebranych za nie mężczyzn, zaprzyjaźni się z Tobym, który odwdzięczy się za pomoc.
Zdecydowanie cykl o damskim fryzjerze jest jednym z najzabawniejszych w literaturze w ogóle. W „Tajemnicy…” po raz kolejny autor bawi się konwencjami, gatunkami, śmieje z ludzi i ich przywar oraz całkiem krytycznie ocenia współczesny świat. Właściwie humor widoczny jest na każdym poziomie od językowego, przez sytuacyjny po kreacje bohaterów i styl powieści. Mendoza chce nie tylko zrelaksować i rozśmieszyć czytelnika, ale przez żarty, groteskę i absurd wskazać także kilka kwestii (pozornie zabawnych), na które warto zwrócić uwagę, m.in. egoizm, naiwność, ignorancja, próżność, chciwość, biurokracja, polityka itp.
Narratorem jest oczywiście damski fryzjer, on nakręca tu całą akcję mniej lub ważnych zdarzeń, poważnych i absurdalnych sytuacji. Stara się rozwikłać zagadkę śmierci modelki, spotyka się z pewnymi ludźmi, często zupełnie przypadkiem lub dzięki nieistotnym tropom. Ale dopiero to jego rozmówcy nadają charakter detalom, to oni wyjawiają potrzebne szczegóły. Wszyscy przejawiają wielką potrzebę bycia w centrum uwagi choć przez chwilę. Nasz bohater zdaje się tylko komentować i relacjonować. Fabuła jednak wymusza na nim nieustanny ruch – ucieczki, podążanie śladami, tropienie i podglądanie, co czyni tę książkę dynamiczną opowieścią wymagającą uwagi i testującą u czytelnika pamięć oraz umiejętność szybkiego kojarzenia.
Mendoza połączył tu przeszłość z teraźniejszością. Pokazał jakby dwie Barcelony nakładające się na siebie. Już na wstępie bohater określi siebie mianem autochtona, co powinno dać czytelnikom jasny sygnał, że w tej powieści będzie wyraźny podział na „my” i „oni” (rdzenni mieszkańcy i napływowi oraz turyści). Jednocześnie autor nie klasyfikuje Barcelony na dobrą i złą – pozostawia finalną ocenę odbiorcy.
„Tajemnica zaginionej ślicznotki” to wspaniała zabawa, inteligentna proza oraz zaskakująca na każdym kroku fabuła. Powieść mistrza pióra, który kolejny raz pokazał, że doskonale rozumie potrzeby (czytelnicze) współczesnych odbiorców.
W roku I n.e. pewien niewydarzony rzymski patrycjusz Pomponiusz Flatus, filozof z zamiłowania, wprawny orator o duszy detektywa, przypadkiem trafia na...
Sytuacja jest nieciekawa. W sektorze Upadłych Kobiet kończy się szampon i róż do policzków. Stosowana zapobiegawczo stęchła woda z siarczanem śmiechu...
Przeczytane:2016-10-18, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Damski fryzjer niechcący staje się głównym podejrzanym o zamordowanie pięknej modelki. Policja z braku lepszego pomysłu czepia się go jak rzep psiego ogona. Całe szczęście Asmarats trafia na uroczego transwestytę, pannę Westinghouse, którego zdolności dedukcyjne niemal dorównują jemu samemu. Czy udowodni swoją niewinność?
http://www.portalkryminalny.pl/content/view/7392/35/