,,Tajemnica gwiazdkowego puddingu" to sześć opowiadań wybranych przez autorkę i... bardzo lubianych przez czytelników bohaterów jej książek: Herkulesa Poirota i Jane Marple. Mamy tu zagadki z najwyższej półki, które, jak się wydaje, są nie do rozwiązania. Wszystkie tak zawiłe, że nawet słynny detektyw - co wręcz nieprawdopodobne - czuje się bezradny. I przyznaje: ,,Nie wiem. Ja, którego zawód polega na tym, żebym wiedział wszystko". Podejmie jednak każde wyzwanie, by udowodnić winę przestępcy. Panna Marple również. Dla nich to sprawa honoru. Dla mordercy - obalenia mitu o zbrodni doskonałej. Dla czytelników obserwujących śledztwo - pasjonująca lektura.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 1993 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 184
Język oryginału: angielski
Książka ta występuje również pod drugim tytułem: Kradzież królewskiego rubinu i o to właśnie chodzi w tej historii. Pewien nieroztropny książę dał się ponieść emocjom i doprowadził do tego, aby piękna kobieta ukradła mu rubin będący rodzinnym klejnotem. Oczywiście do akcji wkroczy sam Hercules Poirot. Aby rozwiązać sprawę, będzie musiał zdobyć się na pewne poświęcenie - opuszcza swoje wygodne mieszkanie i udaje się spędzić tradycyjne, angielskie święta do majątku Kings Lacey. Dom pełen jest przyjaciół i tradycyjnego jedzenia. Zaspokajając swój apetyt Poirot bada kto jest kim. Ani na chwile nie daje się wywieść w pole.
Tajemnica hiszpańskiej skrzyni jest sprawą dotyczącą morderstwa, którego znacząco zaciekawiło Poirota. Popychadło to także opowiadanie z jego udziałem, rozwiązującego sprawę zabójstwa. Dwadzieścia cztery kosy nawiązuje do kulinarnego tytułu - restauracja staje się miejscem, w którym zaczyna się sprawa. Sen, czyli ostatnia sprawa z Poirotem, jest związana z siłą sugestii i pokazuje, że nie tak łatwo z Poirota zrobić głupka. Ostatnie opowiadanie Szaleństwo Greenshawa pokazuje, jak pewien osobliwy dom i testament łączą się z morderstwem starszej pani. Do tego wszystkiego autorka dołącza przedmowę, w której wspomina swoje najlepsze święta u rodziny szwagra.
Tytułowe opowiadanie moim zdaniem jest najlepsze. Stwarza świąteczny nastrój i pozwala wyobrazić sobie jak wyglądało tradycyjne, angielskie Boże Narodzenie. Co ciekawe, warstwa obyczajowa może się tu okazać lepsza od kryminalnej. Samo rozwiązanie sprawy jest widowiskowe i nigdy bym na nie nie wpadł.
Książkę czyta się przyjemnie, jednak osobiście nie jestem przekonany do zbiorów opowiadań. Połowa z nich zrobiła nam nie dobre wrażenie. Pojedyncze sprawy zajmujące więcej treści lepiej wychodzą Christie. Mimo to warto sięgnąć po tę książkę, aby móc się samemu przekonać.
W domu Claire i Jacka Trent spotyka się grono znajomych, wśród których jest Alington West, autorytet w dziedzinie chorób umysłowych. Goście rozmawiają...
Pani Lancaster wynajęła stary, surowy i posępny dom, otoczony w dodatku aurą tajemnicy. Podobno przed trzydziestu laty umarł w nim z głodu mały, opuszczony...
Przeczytane:2022-03-20, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku,
Agata Christie to jedna z tych autorek, o których każdy z nas czyta z zapartym tchem. A każde wydane spod jej pióra dzieło, od razu zyskuje miano kultowego. A każda kolejna książka, nawet wznowienie, jest niecierpliwie wyczekiwana przez każdego wiernego czytelnika i wielbiciela.
Plotki głoszą, że niezwykle popularna autorka, która stworzyła tak kultowe postaci, jak Herkules Poirot, czy panna Marple, na najlepsze pomysły wpadała podczas tak trywialnych czynności, jak zmywanie, gdyż uważała tę czynność za tak bezsensowną, że od razu nachodziła ja ochota na popełnienie jakiegoś morderstwa.
Od dziecka przejawiał pasję do podróżowania. I na tym spędziła większość swojego życia. Wydawała mnóstwo książek, nie tylko pod własnym nazwiskiem, ale również pod pseudonimem, jako Mary Westmacott. Pracowała podczas pierwszej wojny światowej w aptece. Stąd też znane są jej wszelakie trucizny, których potem używa, jako narzędzi zbrodni.
Jej książki wielokrotnie były filmowane, przerabiane na sztuki kryminalne, komiksy, czy gry komputerowe. Kiedy zginęła jej kultowa postać tzn. Poirot w utworze „Kurtyna”, jeden z największych dzienników opublikował na łamach klepsydrę z datą jego śmierci.
W tomiku opowiadań zatytułowanym „Tajemnica gwiazdkowego puddingu”, autorka, jak sama przyznaje we wstępie, zgromadziła swe najlepsze utwory, lub te, do których miała niewyobrażalną słabość. Rzecz jasna wśród bohaterów znalazł się zarówno sławny detektyw, Herkules Poirot, jak i panna Marple. W siedmiu opowiadanych towarzyszymy bohaterom w rozwiązaniu zagadek siedmiu bardzo tajemniczych śmierci, do których przyczynili się inni ludzi, najczęściej bliscy denatom.
Najmniej radości sprawiła mi lektura opowiadania, które jest jednocześnie tytułem całego zbioru: „Tajemnica gwiazdkowego puddingu”. Autorka ma do niego wyraźną słabość, jednak mnie nie za bardzo przypadło do gustu. Samo morderstwo było tu tak miałko opisane, wręcz zostało to zrobione po przysłowiowych łebkach. A samo rozwiązanie zagadki zdawało się tak proste, że każdy, nawet najmniej lotny czytelnik, mógłby na nie wpaść. Nie, to nie jest ta Christie, którą tak lubię.
Drugie opowiadanie pt. „Zagadka hiszpańskiej skrzyni”. Tutaj naprawdę można było dostrzec pisarski talent i zręczność, z jaka autorka wprowadza czytelnika w temat, by raz czy dwa wodzić go za nos, nim poda – ustami Poirota – rozwiązanie zagadki, którego chyba nie spodziewał się żaden czytelnik, bo wydało mu się niemożliwy taki splot okoliczności: zamordowanie żywego człowieka w skrzyni przez osobę stojącą tuż obok, nie biorąca udziału w zabawie, tylko puszczająca kolejne utwory jej towarzyszące.
Trzecie opowiadanie pt. Popychadło jest tym, co autorka chyba lubi najbardziej na świecie. Gdzieś głęboko na prowincji, w dużym domu, ścierają się ze sobą liczne ludzkie charaktery, a kiedy jeden z nich nie wytrzymuje wieloletniego, złego traktowania, zabija swego pracodawcę w przypływie chwili, korzystając z tego, co ma pod ręką. I choć obok dzieje się wiele równie, lub nieco mniej paskudnych rzeczy, to właśnie wskazanie mordercy jest zadaniem dla słynnego detektywa i wywiązuje się on z niego znakomicie. Majstersztyk.
Czwarte opowiadanie pt. Dwadzieścia cztery kosy ma nieco mylący tytuł, a jego wyjaśnienie poznajemy dopiero na końcu całej tej, kulinarnej historii. Cały utwór jest o jedzeniu, a raczej o wpływie, jaki nasze nawyki mają na sposób, w jaki postrzegają i oceniają nas inni ludzie. Niczym niepoparta, gwałtowna zmiana naszych przyzwyczajeń, może być sygnałem, że dzieje się coś naprawdę złego. A takie sygnały Poirot wychwytuje z łatwością i tym razem jest osobą, która rozwiązuje zagadkę i sprawia, że sprawiedliwości stało się za dość.
Piąte opowiadanie pt. „Sen” nawiązuje do hipnozy, o której autorka już kilka razy wspomniała w swojej książce. Lecz nie hipnoza jest ostatecznym rozwiązaniem zagadki, a zamiana miejsc, który to chwyt autorka najwyraźniej lubi, bo powtarza on się w kilku ich utworach.
Na koniec, szóste opowiadanie, pt. Szaleństwo Grennshawa, to nazwa rezydencji, jednej ze strasznych miejsc, które wielbiciel takich atrakcji pragnie bardzo sfotografować. W rezydencji, w której w walce o spadek zapisany w testamencie, ludzie przestają być ludźmi, zamieniając się w bestie.
potrafią się posunąć do każdego rodzaju kłamstwa, by zyskać upragnione pieniądze.
To jedyna sprawa z udziałem Panny Marple, a nie Poirota.
Rozwiązana z godna podziwu sprawnością i przy pomocy sprawnego oka.
Pozycja, choć wydana dawno, godna ze wszech miar polecenia.