Tajemnica domu Helclów


Tom 1 cyklu Profesorowa Szczupaczyńska
Ocena: 4.79 (24 głosów)

Profesorowa Szczupaczyńska ma tysiąc spraw na głowie. Musi pamiętać o pulardzie na obiad, nie zapomnieć kupić wina przeciwko cholerze, sprawdzić, czy nowa służąca dobrze wyczyściła srebra. I jednocześnie potwornie się nudzi. Kraków w 1893 roku nie obfituje w atrakcje. Kiedy więc przypadkiem dowiaduje się, że w słynnym Domu Helclów zaginęła jedna z pensjonariuszek, zaczyna działać. Z wrodzoną dociekliwością – niektórzy mogliby ją nazwać wścibstwem – rozpoczyna śledztwo. Kryminał „Tajemnica Domu Helclów” to zaskakujący pastisz literatury z epoki, który dowodzi, że w mieszczańskim świecie pani Dulskiej jest miejsce na sensacyjną aferę. Przekorna gra z konwencją, wyjątkowy styl, cięte dialogi i przewrotny portret Krakowa końca XIX wieku. Błyskotliwa powieść Szymiczkowej wdzięk klasycznego kryminału łączy z pyszną satyrą na dawno minioną epokę. Maryla Szymiczkowa, wdowa po prenumeratorze „Przekroju” w twardej oprawie, królowa pischingera, niegdysiejsza gwiazda Piwnicy pod Baranami i korektorka w „Tygodniku Powszechnym”. Dziś co niedzielę, po sumie w Mariackim, można ją spotkać na kawie u Noworola, a wieczorami w Nowej Prowincji.

Informacje dodatkowe o Tajemnica domu Helclów:

Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2015-07-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-240-3505-2
Liczba stron: 288
Język oryginału: polski

więcej

Kup książkę Tajemnica domu Helclów

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Tajemnica domu Helclów - opinie o książce

Avatar użytkownika - kreatywnieczytam
kreatywnieczytam
Przeczytane:2019-09-17, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,

„Tajemnica domu Helclów”, Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński, Wyd. Znak

 Przepiękna polszczyzna, bohaterka z krwi i kości, intryga kryminalna czy sposób przedstawienia życia „wyższych sfer” XIX-wiecznego Krakowa? Gdybym miała wskazać, co podobało mi się najbardziej w tej książce, bez wahania odpowiedziałabym, że wszystko :) 

Profesorowa Zofia Szczupaczyńska mieszka z mężem Ignacym w Krakowie. Jest przykładną żoną. Nie lubi zbędnych wydatków. Woli się na przykład przejść niż zapłacić za przejazd dorożką. Nie ma zbyt dobrego zdania na temat służących. Co prawda, mimo zastrzeżeń, nie zwolniła jeszcze Franciszki, ale Franciszka jest byłą służącą Józefy Dutkiewiczowej. A Zofia Szczupaczyńska zatrudniła ją na złość swojej kuzynce i z tego samego powodu jej nie zwalnia.

 Ma duże ambicje i niespożytą energię. Zapewniła mężowi rozwój kariery. Jej samej marzyła się funkcja przewodniczącej sekcji kobiet na XIX Wystawę Krajową we Lwowie. Kiedy to się nie udało, zaczęła działać lokalnie na rzecz opieki nad krakowskimi chorymi i ubogimi. I właśnie podczas jednej z wizyt w Domu Helclów odkrywa w sobie żyłkę detektywa. Prowadzone śledztwo zmienia jej codzienny porządek dnia, a sama Franciszka w rozwiązaniu zagadki robi rzeczy, o które nigdy by się nie podejrzewała. Samodzielna wyprawa pociągiem, konszachty ze służącą, a nawet szantaż! Na plan dalszy schodzą sprawy domowe. A kiedy Ignacy zaczyna się interesować jej coraz częstszą nieobecnością w domu, wyjaśnia mu, że to dla jego dobra. Bo każda kobieta musi zachować odrobinę tajemniczości. W przeciwnym wypadku straci zainteresowanie swojego męża. I czy Ignacy na pewno chce, by straciła dla niego powab?!

Śledztwo toczy się w XIX wiecznym Krakowie, przedstawionym w znakomity sposób. Razem z bohaterami wędrujemy jego uliczkami, robimy zakupy na targu, bierzemy udział w najważniejszych wydarzeniach miasta razem z krakowską socjetą. Bierzemy udział w wymianie plotek i uprzejmości, gdzie ważniejsze są przekazy między słowami, słowa, gesty, uśmieszki czy ton głosu. I w znakomitym, rozciągniętym na lata pojedynkupań Szczupaczyńskiej i Dutkiewiczowej na wbijanie sobie szpil!

A cała historia opowiedziana przepięknym językiem! Zachwyciły mnie nawet opisy rozdziałów, które same w sobie są literackimi perełkami. A jakie opisy posiłków! Marzy mi się spróbowanie pulardy, karpia na szaro po holendersku, plastrów leguminy pokrytych aromatycznym majonezem, utartym z sardelami i kaprami oraz leguminy z kasztanami.

Znakomita lektura, którą polecam każdemu! Ja nabyłam już kolejną książkę tych autorów i już nie mogę się doczekać, kiedy ją przeczytam :)

Link do opinii
Avatar użytkownika - nureczka
nureczka
Przeczytane:2016-12-30, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Panowie Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński, bo to oni kryją się pod pseudonimem Maryla Szymiczkowa, zafundowali czytelnikom smakowitą wycieczkę do XIX wiecznego Krakowa. Rok 1893 powoli zbliża się ku końcowi. Bardzo wścibska profesorowa Szczupaczyńska, jak na krakowską mieszczkę przystało, ma własną hierarchię wartość: dba o dom, dogląda służby, zaciekle rywalizuje z ,,przyjaciółkami", których w głębi duszy szczerze nienawidzi. A jednak, gdy staje twarzą w twarz z prawdziwą zbrodnią, budzi się w niej żyłka detektywistyczna. Uzbrojona jedynie w kajecik, ołówek i własny spryt postanawia dociec prawdy, bo wynik działań policji ani trochę jej nie satysfakcjonuje. Z powyższego można by wysnuć wniosek (w sumie błędny), że ,,Tajemnica domu Helclów" to kryminał retro. W przekonaniu tym (błędnym) utwierdza nas notka redakcyjna. Czas powiedzieć to szczerze: choć wątek kryminalny w książce występuje, nie on jest najważniejszy. Książka nie jest skierowana do miłośników krwawych scen, szybkim pościgów i niespodziewanych zwrotów akcji. Oczywiście, bez zbrodni i następującego po nim śledztwa nie byłoby powieści. Intryga kryminalna jest tu jednak niczym tyczka podpierająca krzak chmielu. Bez podpory chmiel nie da rady, ale - jak wszyscy wiemy - nie o tyczkę chodzi. Co jest więc tym metaforycznym chmielem? O czym jest powieść? ,,Tajemnica domu Helclów" to przede wszystkim opowieść o mieście i jego mieszkańcach. Pełna ciekawostek, anegdot i dygresji. To obraz Krakowa, którego już nie ma, a może nigdy nie było, bo autorzy wspaniale żonglują stereotypami: mamy mieszczaństwo skrępowane przesądami, skąpych krakusów, sprytne żony i ich mężów-pantoflarzy. Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński malują Kraków takim, jakim chcielibyśmy go widzieć. Kraków ze starych filmów, z dawno przeczytanych książek, z naszych marzeń. Aczkolwiek, trzeba przyznać, że w tekście nie brakuje też prawdziwych opowieści, takich jak choćby otwarcie Teatru Miejskiego na placu Św. Ducha czy pogrzeb mistrza Matejki. To na podstawie tych właśnie epizodów ustaliłam dokładną datę zdarzeń opisanych w powieści. Ale to nie wszystko. W ,,Tajemnicy domu Helców" mamy też wspaniałą zabawę z konwencją. Szymiczkowa (udawajmy, że wierzymy w jej istnienie) co i raz puszcza oko do czytelnika. Każdy, kto lubi książki, bez trudu dojrzy aluzje do Zapolskiej i Christie. A wszystko to opisane piękną, delikatnie stylizowaną polszczyzną i okraszone specyficznym, subtelnym humorem. I choć intryga nie porywa, choć zagadka nie spędza snu z powiek, choć akcja toczy się nieśpiesznie, to jednak lektura dostarcza wielu miłych wrażeń. Pozwala na kilka godzin zapomnieć o rzeczywistości i zanurzyć się w barwny, niejednoznaczny świat starego Krakowa.
Link do opinii
Avatar użytkownika - hania_sr
hania_sr
Przeczytane:2016-12-06, Ocena: 6, Przeczytałem, 52 książki,
Pani Dulska w nowszej wersji. Polecam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - losar
losar
Przeczytane:2016-11-06, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 ksiazki 2016,
Kraków w1893rok.Profesorowa Szczupaczyńska ma tysiac spraw na głowie i jednoczesnie bardzo sie nudzi. Kiedy przypadkiem dowiaduje się że w słynnym Dom Helclów zagineła jedna z pensjonariuszek, angażuje się w śledztwo. Z wrodzona dociekliwoscia zaczyna sledzic zabujce, a w miedzy czasie zdarza ssię. Kolejne morderstwo. Jednak doktorowa rozwiazuje zagadke obu zbrodni. Jednoczesnie opisy Krakowa dodaja uroku calej histori...
Link do opinii
Avatar użytkownika - nasturia
nasturia
Przeczytane:2015-09-15, Przeczytałam,

Zofia z Glodtów Szczupaczyńska nie była rodowitą krakowianką. Urodziła się i wychowała w Przemyślu, nie licząc rocznego i źle wspominanego pobytu na pensji Sakramentek we Lwowie; odebrawszy staranne wykształcenie domowe dzięki nieocenionej pannie Buchbinderównie, poślubiła Ignacego Szczupaczyńskiego herbu Wadwicz z osiadłej w Krakowie od pokoleń niezamożnej, acz szanowanej rodziny spod Tyńca – i odtąd robiła wszystko, co w jej mocy, by nikt nie pamiętał o jej przemyskim pochodzeniu.

Profesorowa Zofia Szczupaczyńska ma misję. Za wszelką cenę chce wejść do świata najlepszych rodzin krakowskich. I nic nie jest w stanie jej powstrzymać, ani brak majątku czy pochodzenia, ani mąż Ignacy, mało ambitny uczony Uniwersytetu Jagiellońskiego, patrzący z pobłażaniem na działania małżonki. Zofia prowadzi dom z pełnym zaangażowaniem, co chwilę znajdując powody, aby zwolnić kolejną służącą. Oszczędna do przesady, wynajdująca coraz to nowsze wytłumaczenia dla swojego skąpstwa, pławi się w zachwycie nad swoją wstrzemięźliwością. Jednym słowem hipokryzja. Kiedy w uporządkowany świat profesorowej wkracza tajemnicza zbrodnia w domu spokojnej starości, w pełni oddaje się dochodzeniu, na drugi plan spychając swoje ambicje społeczne.

Fantastyczny kryminał retro to dzieło Maryli Szymiczkowej, zza której wyłania się duet Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego. Panowie stworzyli powieść, która za sprawą głównej bohaterki oraz samej historii jest pastiszem dla książek Gabrieli Zapolskiej i Agathy Christie. Barwne postaci drugoplanowe, jak chociażby hrabina Żeleńska, która ponad wszystko ceni sobie plotki, czy siostra Alojza, bardzo oddana profesorowej, chwilami zagubiona, ale zawsze gotowa do pomocy oraz wspomniany wcześniej mąż Ignacy nadają powieści kolorytu.

W tej opowieści zaszczytne miejsce zajmuje XIX-wieczny Kraków i jego zwyczaje. Życie mieszkańców miasta zdeterminowane jest przez przynależność do warstw społecznych i układów towarzyskich. I choć Zofia nigdy nie przyznałaby się do przemyskiego pochodzenia, to i Kraków nie budzi w niej zachwytu. W tym mieście ważna jest gra pozorów, liczy się charytatywna aktywność oraz znajomości. A ponad wszystko najważniejsze jest bywanie w odpowiednim miejscu w odpowiednim towarzystwie.

Duet Dehnel i Tarczyński napisali wspaniałą powieść, zabierając czytelnika w przeszłość, pełną intryg, finezyjnego humoru i uszczypliwości. Świat chwilami tak samo zepsuty i zakłamany, jak dzisiejszy. Gdzie plotka potrafi zniszczyć, a zachłanność i potrzeba zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy zmusza do najgorszych czynów. I choć sama intryga kryminalna nie porywa, ważniejszą i ciekawszą rolę do odegrania ma tu Kraków i jego mieszkańcy.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - zielony_motyl
zielony_motyl
Przeczytane:2015-09-02, Ocena: 6, Przeczytałam,
Polska Panna Marple na tropie zbrodni w domu niespokojnej starości. Tajemnica Domu Helclów to pierwszorzędny kryminał ulokowany w pradawnym Krakowie roku 1893. Główną bohaterką, a zarazem hobbystyczną panią detektyw jest profesorowa Zofia Szczupaczyńska na co dzień zajmująca się prowadzeniem domu i dzielnym wspieraniem kariery swojego męża oraz umacnianiem jego pozycji w towarzystwie. Plotki i pomniejsze skandale mogą się jednak znudzić, więc kiedy przypadkiem, w najbliższym otoczeniu, w instytucji wielokrotnie odwiedzanej, pojawia się trup - niejeden - żyłka detektywa odzywa się w Szczupaczyńskiej. Nie dzieje się to jednak nagle - przykładna pani domu bowiem faszeruje się od lat powieściami kryminalnymi i w obliczu pomyślnego (Dla niej! Nie dla denatów!) zbiegu okoliczności ciekawość zwycięża i bohaterka postanawia rozpocząć prywatne śledztwo. Początkowo opornie - rozkręca się na kolejnych kartach książki i wędrujemy wraz z nią po magicznym Krakowie: rynku, Floriańskiej, ul. Św. Jana, czy nawet po okolicznych wioskach. A wszystkie te eskapady nie mogą przecież zakłócić nienagannego funkcjonowania domostwa, w którym musi być miejsce na posiłki o wyznaczonych porach i leniwą lekturę gazety przez pana domu. Książka, mimo moich obaw przed rozpoczęciem czytania, wcale nie traci przez osadzenie akcji w przeszłości - wręcz zyskuje. Poznajemy atmosferę mieszczańskiego życia dawnych lat, z ploteczkami i jadem lejącym się pod przykrywką uprzejmości. Sama główna bohaterka nakreślona jest tak wyraziście, że już na pierwszych kartach powieści pałamy do niej sympatią. Podobnie do nienarzucającego się profesora, ich przesądnej kucharki i kilku równie kolorowych postaci zakonnic - prowadzących tytułowy Dom. Sama konwencja książki przypomina powieści Agathy Christie - podążamy po nitce do kłębka, a zakończenia i tak nie jesteśmy się w stanie domyślić, gdyż co rusz wychodzą na jaw nowe fakty, pojawiają się kolejne tropy, zmyłki, ślepe uliczki. Mnie się przynajmniej nie udało. Pozycja obowiązkowa dla: miłośników kryminałów, Galicji, czasów Sienkiewicza i Matejki (jednym z wydarzeń szeroko opisanych w książce jest pogrzeb Mistrza). Dla całej reszty ciekawy kąsek i polski kryminał, którego nie sposób powstydzić się w świecie. Brawo panowie J. Dehnel i P. Tarczyński - Wasza współpraca sprawiła, że bawiłam się świetnie. Równie dobrze, jak przed laty z sympatycznym Belgiem -Herculesem Poirot.
Link do opinii
Avatar użytkownika - anim
anim
Przeczytane:2015-08-18, Ocena: 6, Przeczytałem,
Mnie się bardzo podobała, nawet te opisy były dla mnie ciekawe. Przyznam, że bardzo ciekawy pomysł na kryminał i to, że akcja dzieje się w XIX wieku tez dodaje książce tego czegoś, co sprawia, że nie sposób się od niej oderwać.
Link do opinii
Avatar użytkownika - mag-maggie
mag-maggie
Przeczytane:2015-08-04, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 ksiązki 2015,
Mnie też troszeczkę denerwowały szczegółowe opisy, ale nie na tyle, żeby przerwać czytanie.Poza tym OK.
Link do opinii
Avatar użytkownika - kavayee
kavayee
Przeczytane:2015-08-02, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,

Znika staruszka w Domu Opieki. Ot, pewnie błahostka – starsza dama zaginęła w akcji i nie trafiła z powrotem. Problem w tym, że mija już któraś doba i ta akcja, w której się zagubiła, z pewnością powinna się zakończyć. A szanowna dama ani raczy wrócić! Szukają jej wszyscy, zaczynając od Matki Przełożonej, kończąc na ogrodnikach. Szum, rwetes, zaczynają się rodzić plotki. A nuż, szanowna dama dostała skrzydeł z miłości i wcale nie było z nią tak źle? A może została gdzieś zamordowana i jej stygnące ciało upomina się o znalezienie sprawcy? Taką zagadkę kryminalną (a jakże!) może rozwiązać tylko pani profesorowa Szczupaczyńska, przecież nie bez pardonu jest żoną lekarza!

I to jest właśnie to, czego oczekuję od książki osadzonej w innych czasach niż współczesne! Dodatkowo doceniam zabieg „wstępu” do każdego rozdziału – uwielbiam takie wtręty, które rzeźbią ciekawość Czytelnika i absolutnie nie zdradzają nadchodzącej fabuły na tyle, aby tylko nimi się zadowolić.

Maryla Szymiczkowa to twór literacki Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego. Obydwaj mają historyczne zamiłowania i to widać w tej książce – jest i odpowiedni język, jest i odpowiednie tło. Niewątpliwie krakowskie korzenie Piotra też pozwoliły na znakomite oddanie charakteru ówczesnego Krakowa. „Tajemnica domu Helclów” to genialnie zaprojektowana fabuła, pełna poczucia humoru, mrożących krew w żyłach zbrodni i omdlewających zakonnic. Jest motyw kryminalny, jest tło historyczne, jest logiczna spójność i z „Tajemnicy domu Helclów” aż tryska dziewiętnastowieczny Kraków, z całymi swoimi ułomnościami rzecz jasna.

Wyrazista postać profesorowej, która ma więcej wad niż zalet, a mimo to Czytelnik pokocha ją od pierwszego wrażenia, zaśmiewając się z jej ułomności z pobłażającym uśmieszkiem, dodaje wiarygodności i charakteru całej historii. Naszą główną bohaterkę pokochałam od razu. Czystej krwi średnia klasa, hipokrytka pełną gębą, która wstaje rano z myślą, jaki dobry uczynek sprawi, że będą o niej mówić na salonach, a zasypia zastanawiając się, jak rozwikłać zagadkę zniknięcia pensjonariuszy Domu Helclów. Samo życie towarzyskie opisane w książce jest aż nazbyt prawdziwe (wszystkie nieszczerości, niedopowiedzenia i ironiczne uśmieszki) nawet w dniu dzisiejszym. Różnica jest taka, że kiedyś było pięknie zawoalowane i ludzie umieli mimo wszystko nie gubić ze sobą kontaktu (Internet to zło).  

Z natury jestem ciekawska, więc zrobiłam sobie mały research. Faktycznie istnieje dom Helclów w Krakowie i jest on dokładnie tym, czym jest w książce – Domem dla Ubogich imienia Ludwika i Anny Helclów.  Powstał w 1890 roku z inicjatywy Helclów, którzy bardzo angażowali się w działalność dobroczynną. Jak zapisała Anna w swoim testamencie – „Cały zresztą majątek (…) zapisuję i przeznaczam na zakład publiczny dobroczynny w mieście Krakowie dla ubogich chrześcijan religii katolickiej założyć się mający z majątku po mnie pozostałego”. Domem opiekować się miały Siostry Miłosierdzia (powszechnie zwane szarytkami), których Dom Zgromadzenia został wybudowany obok Domu Ubogich. Pierwszą przełożoną była siostra Jadwiga Zaleska (wszystkie elementy zgodne z książką!). Dzięki temu, że w Domu mieszkali także ludzie zamożni (wyższe piętra), mogli zostać bezpłatnie przyjmowani ci, których na taką pomoc nie było stać.

Choć od tego czasu Fundacja Helclów została zlikwidowana, a Domu Ubogich został przekształcony na Dom Pomocy Społecznej, to cele, które mu przyświecają, nie zmieniły się. Mimo trudnych czasów podczas wojen oraz niewłaściwego użytkowania w czasach komunistycznych, przetrwał i dalej niesie swoją pomoc. W 2015 roku Dom Helclów obchodzi 125-lecie posługi miłosierdzia dla potrzebujących. Swoją drogą na uwagę zasługuje fakt jego architektury - Tomasz Pryliński, miejski architekt, który projektował dom, stworzył go na wzór renesansu włoskiego.

P.S.

Plus za klimatyczną okładkę!

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - AlicjaC
AlicjaC
Przeczytane:2015-07-27, Ocena: 3, Przeczytałam,
Zacznę od pozytywów. Przede wszystkim książka jest elegancka i napisana bardzo dokładnie, z pietyzmem należnym staremu Krakowowi oraz jedynej w swoim rodzaju epoce. Widać, że autorzy włożyli w nią duszę. Ciekawie zarysowana główna bohaterka, sprytna i energiczna pani Zofia Szczupaczyńska, zachęca do lektury, jej zabawna charakterystyka jest obietnicą dla czytelnika, że będzie ciekawie i żywo. Niestety (tu krytyka) akcja przebiega jak po grudzie. Wszystko przez nadmierną drobiazgowość oraz chęć połączenia wątku kryminalnego z bardzo rozbudowanymi opisami. To jest chyba największa wada tej książki, ponieważ sprawia, że fabuła zamiast wartko płynąć ugina się niemiłosiernie pod ciężarem tego ogromnego ładunku informacji. A przecież mawia się czasem o powieściach, że „czyta się je jak kryminał”! To samo, co tak bardzo obciążało akcję „Lali”, obciąża i tę książkę. Kryminał i encyklopedia to niestety dwie różne rzeczy.
Link do opinii
Avatar użytkownika - anek7
anek7
Przeczytane:2015-07-22, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki w 2015 roku, Mam,
W 1890 roku na obrzeżach ówczesnego Krakowa, przy końcu ulicy Długiej, otwarto Dom Ubogich, którego fundatorami byli Ludwik i Anna Helclowie. Instytucja prowadzona była przez zakon szarytek, a jej głównym zadaniem było zapewnienie godziwej starości najbiedniejszym mieszkańcom miasta. Większość pensjonariuszy faktycznie stanowiła biedota, jednak część budynku przeznaczona była dla osób zamożniejszych,wymagających, najczęściej z powodu choroby, stałej opieki, której nie mogła lub nie chciała zapewnić rodzina. Przez jakiś czas Dom Helclów funkcjonował bez zarzutu, jednak wkrótce wszystko się zmieniło - najpierw zaginęła jedna z pacjentek, a kilka dni później inna została znaleziona uduszona we własnym łóżku. Na mieszkańców i personel domu padł blady strach... "Tajemnica domu Helclów" której autorstwo przypisuje się niejakiej Maryli Szymiczkowej (za tym pseudonimem kryje się spółka autorska: Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński) przenosi nas do Krakowa końca XIX wieku. Jest połowa października 1893 roku. Nad monarchią austro-węgierską panuje miłościwie cesarz Franciszek Józef I, krakowska socjeta z niecierpliwością oczekuje otwarcia nowego Teatru Miejskiego, pospólstwo dla odmiany ekscytuje się przedstawieniami cyrku Sidolego, Tadeusz Żeleński studiuje medycynę na Uniwersytecie Jagiellońskim, a skłócony z Radą Miasta Jan Matejko odmawia ewentualnego pochówku w krypcie zasłużonych na Skałce. I faktycznie, kiedy niespodziewanie umiera dwa tygodnie później jego trumna zostaje złożona w rodzinnym grobowcu na Rakowicach. Jednak te wszystkie wydarzenia bledną wobec tego co dzieje się u Helclów. Na szczęście dla zabieganych sióstr i przestraszonych pensjonariuszy w Domu Ubogich pojawia się ONA - Zofia z Glodtów profesorowa Szczupaczyńska. O problemach z ginącymi pacjentami pani Zofia dowiaduje się przypadkowo, ale jako wielbicielka opowiadań kryminalnych szybko postanawia rozwiązać tę zagadkę. Oj, będzie miał się z pyszna każdy, kto stanie jej na drodze... Zofia Szczupaczyńska stanowi wręcz wzorcową krakowską matronę - pobożna (choć bez przesady), oszczędna (momentami wręcz skąpa) i gospodarna, trochę snobka (w końcu jej mąż jest profesorem Uniwersytetu), zajęta działalnością charytatywną (właśnie organizuje loterię na rzecz dzieci skrofulicznych) i uwielbiająca plotki. Chociaż chwilami przypomina inną słynną krakowiankę, a mianowicie panią Anielę Dulską, ma nad nią niewątpliwą przewagę - Zofia jest osobą inteligentną i potrafi całkiem nieźle kojarzyć fakty. I pomimo różnych swoich wad jest dosyć sympatyczna... "Tajemnica domu Helclów" to powieść kryminalna, trochę w stylu (przynajmniej moim zdaniem) Agathy Christie a profesorowa Szczupaczyńska ma wiele cech wspólnych z panną Marple. Jednak tym co mnie w powieści szczególnie urzekło nie jest sam wątek fabularny, ale obraz Krakowa sprzed 120 lat. Autorzy włożyli niemało pracy w odtworzenie klimatu i historii miasta. W powieści występuje całkiem spore grono osób, które mieszkały w tamtym okresie w Krakowie, opisane są również wydarzenia historyczne: spory przy pracach budowlanych na placu Św. Ducha, otwarcie Teatru Miejskiego (dzisiejszy Teatr im. Juliusza Słowackiego), pogrzeb Jana Matejki czy, ciągle żywe we wspomnieniach ówczesnych, wydarzenia rabacji galicyjskiej z 1846 roku. Wnikliwy czytelnik znajdzie tu również masę różnego rodzaju anegdot, jak chociażby wspomnienie całkiem nieudanego małżeństwa Henryka Sienkiewicza z Marią Romanowską czy problemów zaistniałych w czasie pogrzebu Adama Mickiewicza. Bohaterowie fikcyjni to pokaźna galeria typowych krakowskich postaci znanych chociażby z komedii Bałuckiego, dramatów Zapolskiej czy pism Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Profesorstwo Szczupaczyńscy, ich krewni i znajomi sportretowani są w sposób ironiczny, co nieco złośliwy, jednak nie pozbawiony sympatii. Wydaje się, że autorzy książki świetnie się bawili przy jej pisaniu. A ja jako czytelnik świetnie się bawiłam przy jej lekturze.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Justyna641
Justyna641
Przeczytane:2020-05-06, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2020,

Kraków końca XIX wieku, dwa morderstwa i detektyw amator - pani Profesorowa Zofia Szczupaczyńska przez której głowę "myśli zawsze pędziły jak czwórka Chełmońskiego". Bardzo dobry kryminał retro. Świetnie się bawiłam czytając. Polecam.

Link do opinii

Kraków z końca XIX wieku, charakterne postacie i ginące bohaterki - mieszanka które zapewnią świetną lekturę i choć jest to kryminał to nie brak w nim humoru ;)

Link do opinii

Przepyszny, przezabawny i niesamowicie klimatyczny kryminał w stylu retro.

Główna bohaterka profesorowa Szczupaczyńska to jejmość z ogromnym temperamentem i nadmiarem energii. Prowadzi ustabilizowane życie, właściwe ówczesnej damie, w którym troszeczkę się nudzi. Kiedy więc w Domu Helclów giną staruszki, profesorowa odkrywa w sobie żyłkę detektywistyczną i rozpoczyna własne śledztwo. Jej ciekawość, dociekliwość i natręctwo doprowadzają do rozwiązania zagadki i ujęcia prawdziwego sprawcy.

Sama intryga jest bardzo dobrze pomyślana i poprowadzona a zakończenie zaskakujące. Nawet nie śmiałam stawać z profesorową w szranki i choćby spróbować rozwiązać tajemnicę Domu Helclów. Jednak muszę przyznać, że tym razem samo śledztwo było dla mnie sprawą poboczną. Z ogromną przyjemnością towarzyszyłam Zofii Szczupaczyńskiej i chłonęłam klimat ówczesnego Krakowa: na targu, w teatrze, na cmentarzu… Z dużą ciekawością oglądałam toalety pań, słuchałam plotek i obserwowałam codzienne życie mieszkańców. Ten niesamowicie plastyczny opis miasta i społeczeństwa końca XIX wieku to prawdziwy smaczek, dla mnie ciekawszy niż samo śledztwo.

Pani profesorowa kupiła mnie całkowicie. Jest inteligentna, bystra, wścibska i świetnie manipuluje ludźmi, którzy robią dokładnie to co ona chce. Nie jest to żadna omdlewająca mimoza tylko dama z charakterem. Tu zakręci, tam zaintryguje, tu namówi, tam urobi i odwróci kota ogonem tak, że zawsze wyjdzie na jej. Uwielbiam ją :)

W książce mamy specyficzne poczucie humoru, z odrobiną ironii i szczyptą drwiny, ale trafione w punkt. Mnie bardzo przypadło do gustu, śmiałam się podczas czytania jak wariatka, czego moja rodzina kompletnie nie rozumiała – ich nie śmieszyło, więc nie każdemu się spodoba.

„Tajemnicę Domu Helclów” czyta się błyskawicznie. Jest klimat, zagadka, intrygująca bohaterka oraz rewelacyjny styl autorów i poczucie humoru. Czego chcieć więcej? Ja bawiłam się wybornie i z przyjemnością sięgnę po kolejne książki o pani profesorowej.


Link do opinii
Avatar użytkownika - Fretka
Fretka
Przeczytane:2019-08-09, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2019,
Inne książki autora
Seans w Domu Egipskim
Maryla Szymiczkowa0
Okładka ksiązki - Seans w Domu Egipskim

Profesorowa Szczupaczyńska na tropie nowej zbrodni. Dekadencja, wirujący stolik i zbrodniarz z zaświatów. Jesień roku 1898. W Genewie zamachowiec...

Śmierć na Wenecji. Śledztwa Profesorowej Szczupaczyńskiej
Maryla Szymiczkowa0
Okładka ksiązki - Śmierć na Wenecji. Śledztwa Profesorowej Szczupaczyńskiej

Tonący Szczupaczyńskiej się chwyta   Ulewny lipiec 1903 roku. W Rzymie kona papież, a Kraków nawiedza wielka woda - Wisła występuje z brzegów i zatapia...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy