Kontynuacja powieści "Tajemny ogień". Taylor i Sacha ukrywają się w oksfordzkim Kolegium Świętego Wilfreda. Tu, pod opieką alchemików, są bezpieczni – przynajmniej na razie. Taylor trenuje, by móc stawić czoła siłom mroku, a Sacha w starych księgach szuka wskazówek na temat swojego losu. Czas płynie nieubłaganie. Ciemne moce przybierają na sile i zaczynają zagrażać całemu światu. Za siedem dni chłopak skończy osiemnaście lat, a wtedy pradawna klątwa, która do tej pory go chroniła, ma sprawić, że Sacha zginie. Jest tylko jeden sposób, aby to powstrzymać. Bohaterowie muszą dotrzeć do miejsca, gdzie ród L’hiverów został przeklęty, i zmierzyć się z demonami. Taylor i Sacha wyruszają w niebezpieczną podróż. Stawką jest życie tych, których najbardziej kochają. Pradawna moc i śmiertelna klątwa, szaleńczy wyścig z czasem i walka z przeznaczeniem. Akcja "Tajemnego miasta" pędzi jak rollercoaster!
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2017-01-11
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: The secret city
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Hesko-Kołodzińska Małgorzata
Czy bylibyście w stanie porzucić swoje dotychczasowe życie, aby wypełnić los, jaki ktoś dla was spisał kilkaset lat temu? A może próbowalibyście walczyć z przeznaczeniem?
Po dość spektakularnym wydarzeniu, jakie odegrało się przy połączonych siłach Taylor Montclair i Sachy Winters nie mogą oni dłużej zostać na wolności. Po pokazie swych umiejętności zostają eskortowani i objęci ochroną przez alchemików urzędujących w oksfordzkim Kolegium Świętego Wilfreda. To właśnie tam Taylor trenuje, aby móc stawić czoło swojemu największemu wrogowi, kiedy to Sacha spędza każdą wolną chwilę na romansowaniu ze starymi księgami, poszukując w nich wskazówek mogących pomóc zdjąć z niego śmiertelną klątwę.
Niestety czas nie jest dla nich łaskawy. Osiemnaste urodziny chłopaka zbliżają się wielkimi krokami, a oni dalej pozostają w punkcie wyjścia. Wizja śmierci Sachy martwi już nie tylko młodych, ale również tych, którzy zdążyli się zaangażować w tę skomplikowaną historię. Jednakże ich bezradność jest na rękę największemu wrogowi, którego czarna magia przybiera na sile mogącej zagrozić całemu światu.
Po wielu nieudanych próbach w końcu udaje im się odnaleźć sposób na powstrzymanie śmiertelnej klątwy. Niestety wymaga ona odnalezienia miejsca, gdzie to wszystko miało swój początek. Taylor i Sacha nie czekają ani chwili i czym prędzej wyruszają w niebezpieczną podróż.
Czy ich próba się powiedzie? A co, jeżeli w trakcie misji stanie im się coś złego? I jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, byle tylko móc uratować kogoś, kogo kochamy?
Nie byłabym sobą, gdybym zaprzepaściła okazję wzięcia udziału w kolejnym Book Tour organizowanym przez Wybranych, stronę prowadzoną na facebooku. Oczywiście starałam się sama prowadzić swoją drużynę, lecz - tradycyjnie - miałam pecha, ponieważ wybrano inne osoby. Moje nieszczęście nieco zmalało, kiedy to udało mi się dostać do drużyny Anity z Legendary Booklover i zapoznać się z [Tajemnym miastem] zaraz tuż po niej. Oczywiście zostałam zalana pozytywnymi opiniami na temat tego tytułu, ale wiecie jak to ze mną jest: Najpierw muszę coś poznać, a dopiero później stanąć po jednej ze stron. Czy jestem skłonna stanąć ramię w ramię z Anitą i zachęcać ludzi do zajrzenia do tego niezwykłego świata? A może autorki wyczerpały limit pomysłów, przez co, nie napotykając niczego nowego, postanowiłam porzucić Sachę i Taylor?
Kiedy tylko zaczęłam czytać pierwszy rozdział, w mojej głowie powoli narastały pewne obawy. To nadzwyczaj zrozumiałe, gdyż po mocnym wejściu w [Tajemnym ogniu] byłam gotowa na identyczną petardę, kiedy to otrzymałam... ,,sielankę". Chyba właśnie w ten sposób mogę ująć to, co mnie spotkało. Jednakże autorki zrobiły to specjalnie. Uśpiły moją czujność, aby uruchomić pisarską bombę w najmniej spodziewanym momencie. Wybuchnęła ona znienacka, a ja byłam pod wrażeniem jej siły wrażenia. Siedziałam jak na szpilkach, pochłaniając słowa, a moja ciekawość była wręcz niezaspokojona! Bacznie obserwowałam zmagania z okropną klątwą dobrze mi znanych bohaterów. Sacha i Taylor mieli niewiele czasu na zniszczenie jej, a nikt im nie ułatwiał sprawy. Nieraz to drżałam o ich życie, obgryzając przy tym - już i tak krótkie - paznokcie, wręcz przygryzając palce. Obie panie zadbały również o to, żebym nie umiała przewidzieć większości ich ruchów, co naprawdę im się udawało. Byłam zaskoczona ich kreatywnością, gdzie jest to nie lada wyczynem, jeżeli chodzi o fabułę w kontynuacjach serii. Ten jakże trudny egzamin zdały ocenę bardzo dobrą! A dlaczego tylko na bardzo dobrą? Ponieważ zdarzały się również drobne potknięcia. Może to wina tłumaczenia albo korekty, ale natrafiałam na drobne powtórzenia w zdaniu po zdaniu, gdzie chciałam krzyczeć: Synonimy! Te słowa posiadają synonimy! Także zakończenie tej części także było dla mnie częściowo przewidywalne, jednak duet Daugherty&Rozenfeld dodał do niego drobny element zmieniający nieco moją ocenę całokształtu. Oczywiście nie jest on negatywny. Wręcz przeciwnie - panie przemieniły banał na coś przyswajalnego dla mojego wymagającego umysłu.
,,Przeszłość nie ma znaczenia - przypomniała sobie. - Przeszłość cię nie zrani, jeśli jej na to nie pozwolisz. Możesz uniknąć bólu, zapominając".
Ponownie przyszło mi powiedzieć, że jeżeli ktokolwiek kazałby mi wybierać między Sachą oraz Taylor pod kątem lepszego ,,pokrzywdzonego przez los" bohatera to bez wahania wskazałabym na naszego wspaniałego francuza. Strasznie mu współczułam tego uwięzienia między alchemikami, pomiędzy którymi czuł się jak przybysz z obcej planety, kiedy tak naprawdę to on był ich eksponatem muzealnym. Nieraz nie wytrzymał tego napięcia, przez co miał ochotę uciec od tego wszystkiego, gdzie wcale mu się nie dziwię. Ja sama w takiej sytuacji planowałabym ewakuację. Niestety w Taylor ponownie wybudziło się wcielenie pilnej uczennicy niepotrafiącej łamać zakazów i nakazów. Dopiero gdy ta dwójka ponownie spędzała ze sobą czas (wcześniej pracowali oddzielnie) dziewczyna zmieniła swoje nastawienie. Ponownie stała się odważna i gotowa na wszystko.
W tej części autorki pozwoliły również wyjść z szeregu drugoplanowych postaci samej Louisie. Ta charyzmatyczna i szczera do bólu dziewczyna już w [Tajemnym ogniu] podbiła moje serce i bardzo się cieszę z takiego posunięcia tego kobiecego duetu. Tym samym mogłam poznać ją znacznie lepiej, utwierdzając w zdaniu, że naprawdę nie wolno oceniać ludzi po wyglądzie czy też krótkiej rozmowie. Chociaż Louisa nadal nie znosi sprzeciwów i działa pod wpływem impulsu to wykazuje empatię i gotowość poświęcenia się dla najbliższych. A to bardzo odważny krok w czasach, kiedy panuje epidemia znieczulicy społecznej.
Pozwolę sobie teraz zwrócić się ku pozostałym bohaterom, bo oni również zasługują na uwagę. Ponownie zostali oni dopracowani pod każdym względem, gdzie nawet miałam wrażenie, że niektórzy z nich jadą na dwa fronty. Zapewne to specjalny zabieg, gdzie tak zarysowane postacie miały skupiać na sobie naszą uwagę, odciągając myśli od innych sfer książki. Także ogromne brawa należą się za antagonistę, wroga publicznego numer jeden, którego chciałam rozszarpać własnymi rękoma. Miałabym w nosie konsekwencje - liczyłoby się to, że próbowałam się go pozbyć. Tym samym można zauważyć, iż doskonale odegrał swoją paskudną rolę. Tylko to jego imię kojarzące mi się z pewną postacią z jednego popularnego symulatora życia... Można to wyciąć, nieprawdaż?
,,- Jakoś nie przyszło mi do głowy, że dziś jest apokalipsa, Alastair. Nie dostałam informacji."
Panie Daugherty oraz Rozenfeld nie obijały się, dzięki czemu utrzymały książkę w tym dobrze mi znanym klimacie. Ich kunszt pisarski trzyma poziom, dzięki czemu z lekkością wbiłam się w fabułę, wręcz towarzysząc bohaterom w ich niecodziennych zmaganiach. I chociaż pojawiły się drobne zakłócenia to sygnał ich nadawania okazał się bardzo silny, dzięki czemu naprawdę nie żałuję poznania ich wspólnej twórczości.
[Tajemne miasto] uświadamia nas, że chociaż byśmy byli w fatalnej sytuacji to nie powinniśmy się poddawać. Musimy walczyć dalej, pokonywać wszelkie przeciwności losu i drwić z tych, którzy rzucają nam kłody pod nogi. A kiedy już naprawdę jesteśmy na przegranej pozycji to i tak bądźmy dumni, że się staraliśmy. Niekiedy porażka jest znacznie lepsza od stania z założonymi rękoma.
Podsumowując:
[Tajemne miasto] to kolejna z wielu książek uderzających mnie w twarz i krzyczących, że kontynuacje serii naprawdę mogą być dobre. Dlatego też, zapominając o niezbyt miłym czytelniczym posmaku związanym z pierwszymi stronami, mogę śmiało powiedzieć, że ten tytuł trzyma poziom swojej poprzedniczki. Ba - nawet nieco podniósł poprzeczkę! Ponowne zetknięcie się z tym pełnym magii światem zasponsorowało mi wiele wspaniałych godzin spędzonych z lekturą. Prędkość akcji może nie dorównuje formule jeden, ale gdybyśmy ją wypuścili na ulicę to fotoradary nie nadążałyby z robieniem zdjęć.
Nie znacie jeszcze Sachy i Taylora? Koniecznie to nadróbcie! Warto!
C. J. Daugherty jest autorką bestsellerowej serii "Wybrani". Urodziła się w Teksasie, od lat mieszka jednak w Anglii. Niegdyś była reporterką kryminalną i dziennikarką śledczą.
Carina Rozenfeld najpierw podjęła pracę we francuskich pismach młodzieżowych, w międzyczasie pisząc wieczorami własną powieść, jednak pełnoetatową autorką została po opublikowaniu swojej pierwszej książki. Obecnie mieszka w Paryżu, a na swoim koncie ma ponad dwadzieścia nagród literackich i prawie dwadzieścia poczytnych książek.
"Tajemne miasto" to kontynuacja powieści "Tajemny ogień". W tej części bohaterowie stają się dojrzalsi, ciężko trenują, aby pokonać klątwę rzuconą na rodzinę Sachy wieki temu. Przyjdzie im się zmierzyć z największym koszmarem, zmorą i własnymi lękami. Ponadto niebezpieczeństwo zaczyna wyłaniać się z każdej strony. Już nawet mury Akademii nie są w stanie ich obronić. Kto wygra wojnę, potężny demon czy dwójka nastolatków?
Jeśli w poprzedniej części zdało się wyczuwać napięcie, to w obecnej nie ustępuje ono nam na krok. Cały tom drugi to jedno pole walki. Sama przyłapywałam się na wstrzymywaniu oddechu. Już na samym początku wybrałam stronę po której się opowiem, mimo rychłej śmierci, która była zapowiadana od pierwszych rozdziałów.
Bohaterowie są dojrzalsi, świadomi niebezpieczeństwa i ogromu cierpienia. Z całą świadomością są w stanie poświęcić swoje życie za życie przyjaciela. Ich moce rosną w sile, a fakt, że zbliżają się osiemnaste urodziny Sachy wywołuje niepokój. Jednak starają się oni zachować zimną krew, niezbędną do odczynienia klątwy.
Wątek romantyczny to coś, co mnie najbardziej zadziwia w całej tej serii. Autorki nie skupiają na nim całej uwagi, przewija się on przez kartki w sposób niezauważalny, delikatny i naturalny, jak u dzieci. Najpierw pojawia się zafascynowanie, a dopiero później stopniowo czytelnik wyczuwa coś jeszcze. Jednak bohaterowie podchodzą do tego z ogromną nieśmiałością, sami przed sobą ukrywając prawdziwe uczucia.
Choć całość skupia się na dwóch głównych bohaterach, to kreacja pozostałych również zasługuje na uznanie. Nie odczuwamy mniejszego zainteresowania Louisą czy inną postacią, ponieważ w równym stopniu została im poświęcona uwaga.
Niezmiennie zadziwia mnie również fakt, że autorki potrafią zachować ciągłość wydarzeń. Mam wrażenie, że są stworzone, by razem współpracować. W powieść w żaden sposób nie wkrada się chaos, systematycznie wprowadzana akcja i jednolici bohaterowie nie pozwalają odczuć, która z obecnych pisarek stworzyła dane fragmenty. Nadaje to spójności i nie rozprasza czytelnika.
W tej części pojawiają się również liczne opisy stworów, co wskazuje na bogatą wyobraźnię. Mamy do czynienia ze zmorami, demonami, trupami i innymi potworami, które swoim wyglądem potrafią zmrozić krew w żyłach. Plastyczne opisy rozbudzają i nasz umysł, w którym zaczynają się pojawiać obrazy tych postaci, tak umiejętnie przedstawione przez autorki.
W tej powieści zewsząd otacza nas siła, determinacja, rosnące uczucia i poświecenie. Wartka akcja pozwala na pełne skupienie, a lodowate macki demona próbują sięgać duszy odbiorcy. Wytwarza się w nas empatia, która w końcowym rozliczeniu może powalić na kolana. Z niecierpliwością wyczekiwałam urodzin Sachy, pełna obaw i lęku o moich bohaterów, którym kibicowałam z całego serca.
Recenzja znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Przeczytane:2017-04-28, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017, Wyzwanie - fantastyka 2017,
"Jeśli była jedyną nadzieją swoich przyjaciół, czekała ich rychła śmierć."
Klątwa jest przekleństwem Sachy.
Czas jest jego wrogiem.
A jego zbawieniem ma być dziewczyna, która nie panuje nad swoją mocą.
Zauroczona jakże fenomenalnym pierwszy tomem "Tajemnym ogniem" koniecznie musiałam sięgnąć również po drugi. Jakże mogło być inaczej, skoro tak fajnie czytało się początek bardzo dobrze zapowiadającej się serii?
Świat alchemii fascynował mnie i tak też pozostało. Ale czy drugi tom jest lepszy od pierwszego?
Do urodzin Sachy pozostał tylko tydzień. Jego życie wisi na włosku, nieuchronnie zbliża się koniec. Jego jedynym wybawieniem jest Taylor, która musi opanować swoje alchemiczne zdolności. Jednak czasu jest zbyt mało.
Zło nadciąga i przybiera w siłę. Nie wiadomo komu można ufać. Wiele spraw jest do rozwiązania, ale najgorsza we wszystkim jest bezradność i zagrożone życie Sachy. Bez poświęceń nie obejdzie się.
"Trzeba zabijać je tak, jak się zabija ludzi. To jedyny sposób. Szybko i bez skrupułów. Należy od razu celować w serce."
Zostałam bardzo miło zaskoczona. Z początku nie mogłam wgryźć się w historię, ale z każdą stroną zmieniało się moje nastawienie. Wpadłam w wir wydarzeń i nie mogłam otrząsnąć się po zakończeniu całości. Drugi tom jest zdecydowanie lepszy od pierwszego.
Zacznijmy jednak najpierw od bohaterów.
Jeśli chodzi o Sachę i Taylor, to jakoś nie potrafię obdarzyć ich "książkową miłością". Są w porządku, ale po prostu tylko są. Odkrywają swoją rolę i tyle. Jednak nie przeszkadza mi to w degustacji książką.
Bardzo miło zaskoczyła mnie fabuła. C.J. Daugherty oraz Carina Rozenfeld miały fantastyczny pomysł, który w pełni zrealizowały i w umiejętny sposób przedstawiły. Ich książka ocieka oryginalnością oraz wyjątkowością. Bardzo podoba się mi magia alchemików i cząsteczki, które oni widzą. Te niezwykłe pasma mocy, czerpanie jej z otoczenia oraz wykorzystywanie w każdy możliwy sposób robią wrażenie.
Genialnym pomysłem jest klątwa i walka z czasem. Wywiera to emocje podczas czytania i buduje pytania "Czy Sacha przeżyje?", "Czy Taylor nauczy władać się swoją wewnętrzną siłą?". Bardzo spodobało się mi, że autorki potrafił zbudować napięcie, które utrzymywało się przez większą część czytania. Uwielbiam, kiedy niepewność nie opuszcza mnie. To sprawia, że czytanie staje się jeszcze bardziej przyjemne.
"Witaj w alchemicznych świecie. Tutaj nawet księgi zabijają."
W książce nie brakuje także akcji. Ciągle coś dzieje się. Życie Sachy jest zagrożone i co chwilę pojawiają się nowe niebezpieczeństwa. Walka ze złem intryguje, bo nigdy nie wiadomo, kto zwycięży potyczkę.
Na samym początku akcji jest niewiele, płynęłam powoli i posuwałam się do przodu, ale później uderza grom i szaleje burza. I to bardzo lubię! Pędziłam z akcją, emocjami i wrażeniami jak na rollercoasterze.
A na samym końcu jest ogromne wytchnienie, emocje opadają, a ja jestem szczęśliwa, że mogłam przeczytać tak fajną książkę. I chociaż zakończenie nie było tak wystrzałowe jak powinno, to mimo wszystko jestem zadowolona. Cudownie czytało się całość, a styl autorek bardzo spodobał się mi. Szkoda tylko, że książka jest tak chudziutka i szybko skończyła się.
Mam nadzieję, że wszystkie wasze wątpliwości dotyczące książki zostały rozwiane i z entuzjazmem dacie jej szansę.