Czy można wejść dwa razy do Tej samej rzeki? Nowa powieść Edyty Świętek!
Małgorzata odlicza dni do momentu, kiedy będzie mogła opuścić męża. Jej związek, choć na pozór idealny, przepełniony jest strachem i przemocą, a małżeńskie więzy podtrzymuje tylko troska o niepełnoletniego syna.
Całkowicie uzależniona od męża, jedynie w pracy czuje się spełniona i potrzebna. Gdy do biura zostaje przyjęty nowy pracownik, Małgosi szybciej bije serce. Ma wrażenie, jakby znała Darka od zawsze. Dwójka szybko znajduje wspólny język i nawiązuje bliższą znajomość. Łączy ich wiele, a najbardziej: nieszczęśliwa miłość. Ona ma męża tyrana, on - chorą żonę, której nie kocha.
Oboje wiedzą, że razem mieliby szansę na upragnione szczęście, jednak kierując się dobrem swoich rodzin, postanawiają zakończyć relację zanim będzie za późno...
Czy uda im się zapomnieć o łączącym ich uczuciu? W jaki sposób maskuje się przemoc domowa? Czy małżeństwo bez miłości jest odpowiedzialną decyzją? Czy geny wpływają na nasze relacje?
Opowieść, która wbrew wszystkiemu daje nadzieję.
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2021-01-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Edyta Świętek pisze nietuzinkowe powieści, więc, kiedy tylko zobaczyłam okładkę najnowszej, wiedziałam, że będę zachwycona równie mocno jak poprzednio. Wcale się nie pomyliłam.
„Czasami myślała, że być może jest przewrażliwioną histeryczką i sama wyolbrzymia słowa męża rozdmuchując drobne problemy do rozmiarów wielkiej góry.”
Małgorzata to matka cudownego syna Szymona oraz żona Piotrka, który jest tyranem. Tak naprawdę małżeństwo, które miało być dla niej czymś pięknym i niezastąpionym okazało się porażką i ciągłym utrapieniem. Mąż krytykuje ją na każdym kroku z byle przyczyny. Najchętniej zamknąłby ją w czterech ścianach i nigdzie nie wypuszczał. Gosia tak naprawdę dobrze czuje się tylko w pracy, tam może oddychać pełną piersią. Pewnego dnia do jej pracy zostaje przyjęty sympatyczny Darek z którym się zaprzyjaźnia. Z czasem rodzi między nimi uczucie. Oboje jednak doskonale zdają sobie sprawę, że mają swoje rodziny i obowiązki z tego wynikające, więc kończą znajomość zanim na dobre mogliby przepaść. Czy Małgorzata zamierza spędzić całe życie u boku męża tyrana tylko i wyłącznie ze względu na swojego syna?
Autorka napisała kolejną niesamowitą powieść, obok której nie można przejść obojętnie. Porusza w niej niezwykle ważny problem przemocy w rodzinie ze strony męża. Niestety jest to jak najbardziej aktualny problem miliona kobiet na całym świecie. Kobiet, które żyją w toksycznych związkach, nie umiejąc się z nich wyrwać. Na przykładzie naszej bohaterki pokazuje nam, że życie takich kobiet jest straszne i że wbrew pozorom odejście od takiego męża nie zawsze jest proste. Tutaj pojawiają się groźby, szantaże emocjonalne, które tylko pogłębiają przeświadczenie, że taki mąż jest w stanie zrobić wszystko, aby uprzykrzyć im życie. Najgorzej, jeśli w takim związku są dzieci, bo to najczęściej właśnie one stają się jedynym fundamentem, który utrzymuje taki związek jako tako w całości. Kobiety boją się, że mężowie odbiorą im dzieci, a do tego przekabacą ich na swoją stronę, czyniąc z matki tę najgorszą osobę w rodzinie.
„Zapewniał, że nigdy jej nie skrzywdzi, nie wykorzysta przeciw niej posiadanej wiedzy. Stwierdził, że takie było przeznaczenie, a los postawił go na drodze Małgorzaty właśnie po to, by po latach tęsknoty, marzeń i emocjonalnej pustki zyskała w końcu kogoś, kto się o nią zatroszczy i otoczy ją niezmierzoną miłością. Uwierzyła, gdy z zapałem mówił o swej życiowej misji. A teraz płaciła za to przygnębiającą cenę. Była bezwolną lalką, służącą jego uciechom.”
Edyta Świętek w realny, a przede wszystkim namacalny sposób ukazuje nam życie kobiety zastraszanej, poniżanej, dotkniętej najpierw przemocą psychiczną, a później także fizyczną, która ze względu na dobro swego dziecka trwa u boku męża tyrana. Wszelkie emocje jakie odczuwa Gosia przechodzą również na nas.
Czasem naprawdę ciężko zrozumieć, jak takie kobiety są w stanie przez tak długi czas trwać w tym pseudo małżeństwie. A później nachodzi mnie refleksja, co ja zrobiłabym będąc na jej miejscu? Czy postąpiłabym tak samo? I nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Najgorsze w takim przypadku jest myślenie kobiet, które ze względu na dziecko i jego rzekomą dobroć nie chcą odchodzić od takich typów. Ale czy dziecko tkwiące w takiej rodzinie może czuć się szczęśliwe? Czy wysłuchując obelg z ust ojca skierowanych do ich matek, mają poczucie bezpieczeństwa? Nie sądzę.
„-Wszystko będzie dobrze. Nie popadaj w zwątpienie. Jeśli na tym cholernym świecie jest jakaś sprawiedliwość, to gdy miną wszelkie zawirowania i burze, czeka cię długie i szczęśliwe życie. Przynajmniej ja tak sądzę. Trzeba mieć nadzieję na lepsze jutro, bo inaczej człowiek do reszty by zwariował. Jestem z tobą, mała. Nigdy o tym nie zapominaj.”
Świetna kreacja bohaterów, w których tętni ogrom życia. Postać Piotrka od początku była u mnie na przegranej pozycji. Tego faceta nie dało się polubić nawet w minimalnym stopniu. Gdybym mogła, udusiłabym go gołymi rękami.
Małgorzatę polubiłam od razu. Było mi jej żal, jednak momentami miałam ochotę potrząsnąć i nią, by w końcu się obudziła i odeszła od tego drania.
Największą sympatią obdarzyłam zaś jednak Darka – mężczyznę o złotym sercu. Takich to tylko ze świecą w dłoni dzisiaj szukać. Troskliwy, opiekuńczy i nad wyraz cierpliwy.
Cała fabuła została dopięta na ostatni guzik. Poznajemy historię Gosi obecnie, ale przeplatają się stare czasy, które pozwalają nam lepiej spojrzeć na pewne sprawy. Edyta Świętek posługuje się niezwykle kunsztownym językiem, który sam w sobie sprawia, że czytelnik nie chce odkładać lektury choć na moment.
"Ta sama rzeka" to powieść trudna, bolesna, uświadamiająca nam, że nigdy nie należy wchodzić dwa razy do tej samej rzeki. Historia, która wzbudza naszą irytację, gniew, ale także daje promyk nadziei na to, że w życiu nic nie jest przesądzone i że tylko od nas samych zależy jak dalej będzie wyglądało nasze życie. Gorąco zachęcam do przeczytania.
Zastanawialiście się, ile bylibyście w stanie znieść upokorzeń w imię wyższego dobra? Ile cierpienia w samotności, ale z myślą, że jeszcze trochę i wszystko się zmieni? Małgorzata, bohaterka najnowszej książki "Ta sama rzeka" daje sobie czas, aż do uzyskania przez syna pełnoletności. Długo, bo chłopiec ma dopiero 10 lat...
Edyta Świętek napisała powieść pełną emocji, zarówno tych dobrych, jak i złych. Strach mieszający się z nadzieją, bo zawsze jest jakieś jutro, niepewne, jednak jest. Główna bohaterka to kobieta, którą szczerze podziwiam. Za siłę, bo choć sprowadzona do roli przysłowiowego mebla, nie poddaje się i walczy o siebie, o swojego syna, o lepszą przyszłość. Drugą postacią, która również wywołała we mnie wiele pozytywnych uczuć, był Darek. Uśmiechnięty i ciepły człowiek, opiekujący się chorą na stwardnienie rozsiane żoną. Facet w pełni znaczenia tego słowa, niebojący się odpowiedzialności, choć w głębi ducha nieszczęśliwy.
Autorka w "Tej samej rzece" poruszyła bardzo dużo różnych tematów, które w tej powieści zagrały się idealnie. Niechciana ciąża, przemoc psychiczna powoli zmieniająca się również w fizyczną, wielka pustka w miejscu przeszłości, gdzie powinna być rodzina, wyniszczająca choroba, ale żeby nie było tak zupełnie pesymistycznie, mamy równowagę, czyli spełnienie zawodowe, radość z rodzicielstwa, docenienie drobnych gestów. Jest dużo mroku, jednak gdzieś tam na końcu tli się malutkie światełko, znak, że nie wszystko skończone.
"Ta sama rzeka" to powieść, którą można czytać wielokrotnie i za każdym razem znaleźć w niej coś innego, coś nowego. Polecam!
Ta sama rzeka nie jest książką łatwą tematycznie. Porusza szereg ważnych tematów, które często są omijane. Między innymi mamy tutaj przykład wielu patologicznych zachowań jakie mogą wystąpić w związku z pozoru ,,idealnym’’, bo za takie uchodzi małżeństwo Małgorzaty i Piotra. Kat pośród innych, obcych ludzi uchodzi za niemal chodzący ideał, tymczasem w domu, z życia bliskich robi piekło. Czy ktoś z otoczenia uwierzy ofierze, że w jej domu dzieje się źle? Przykład Małgorzaty pokazał, że niekoniecznie. Dlatego tak ważna jest ta książka. Być może uwrażliwi czytelnika na niepokojące sygnały jakie pokazują się w jego otoczeniu?
Oczywiście to tylko jeden przekład trudnego tematu jakie można znaleźć w tej książce, ale myślę, że wszystkie są warte są by je dogłębnie przemyśleć i w razie czego reagować. Tylko tak możemy zmienić myślenie.
Nie sposób nie napisać kilku słów na temat postaci jakie zostały wykreowane przez autorkę. Moim zdaniem każda z nich jest dopracowana w najmniejszym szczególe. Każda z nich jest inna, niepowtarzalna i posiadająca własne unikalne cechy charakteru. Dzięki temu czytelnik nie będzie miał najmniejszego problemu by ich zapamiętać i zająć względem nich jakieś stanowisko.
Ta książka, z pozoru niewinną okładką zawiera w sobie historię, która daje do myślenia. I chociaż kaliber tematów jakie się w niej znajdują jest ciężki, czyta się ją całkiem dobrze. Nie zauważyłam by było czegoś za dużo albo za mało. Moim zdaniem jest idealnie wywarzona. Ta sama rzeka pomimo smutku i łez jakie w sobie zawiera daje czytelnikowi promyk nadziei, bo w końcu to ona umiera ostatnia. Dzięki niej każdy ma szans na lesze jutro. Jeśli jeszcze ktoś jej nie poznał zachęcam by mieć ją na uwadze.
Bohaterkę opisaną w tej książce można spotkać w życiu. Gosia doświadcza przemocy psychicznej w małżeństwie, chociaż potem dochodzi także do przemocy fizycznej. Piotr nazywa Gosię swoją księżniczką, a zaraz potem wyzywa od suk. "Jak można kogoś jednocześnie kochać i tak mocno ranić?- pomyślała o mężu, który nigdy nie doceniał tego co robiła w domu, wciąż miał mnóstwo pretensji i zgłaszał rozmaite zastrzeżenia , wyzywając ją od idiotek. Chwilę później nazywał ją swoją księżniczką, sensem życia, ukochaną żoneczką." Zastanawiam się, czy gdyby Piotr poddał się terapii, można by było uratować ich związek. Przecież kochali się, byli zadowoleni ze swojej pracy, finansowo dobrze im się układało, mieli zdrowego, mądrego syna. Autorka porusza w swojej powieści również nieuleczalną chorobę, jaką jest stwardnienie rozsiane. Osoba doknięta tą chorobą musi mieć pomoc bliskich, wie, że choroba będzie postępować.
Moja przygoda z twórczością Edyty Świętek rozpoczęła się w roku 2013, gdy na rynku wydawniczym po raz pierwszy ukazało się „Zakręcone życie Madzi Kociołek” (obecnie książka ta ma już drugie wydanie, które pojawiło się jesienią ubiegłego roku pod szyldem Wydawnictwa Replika i nosi tytuł „Pełnia szczęścia”), od tamtej pory z ogromną przyjemnością czytam powieści autorki i chociaż nie znam jeszcze wszystkich to każda kolejna znajduje miejsce w mojej domowej biblioteczce i co pewien czas po nie sięgam, o czym czytelnicy mojego bloga doskonale wiedzą.
W związku z powyższym nie mogło być inaczej w kwestii najnowszej publikacji, którą chciałabym Wam nieco przybliżyć.
Małgorzata Kowalska (obecnie Jurczyk) od narodzin nie miała w życiu łatwo, porzucona przez matkę wychowywała się w domu dziecka. Gdy była młodą kobietą, niedługo po opuszczeniu murów bidula w głowie zawrócił jej przystojny, zamożny, szarmancki i zakochany w niej po uszy Piotr.
Jednak po pewnym czasie mężczyzna zaczął pokazywać swe zupełnie inne oblicze i choć początkowo nie używał wobec żony przemocy fizycznej to nękał kobietę psychicznie i emocjonalnie. Sytuacja nie dotyczyła wyłącznie Małgorzaty, ale także 10-letniego syna Jurczyków – Szymona. Chłopiec również nie spełniał oczekiwań ojca i także stał się obiektem drwin, wielu docinków i uszczypliwości ze strony Piotra. Gosia nie była szczęśliwa w małżeństwie, lecz z obawy przed tym, że jeśli odejdzie to mąż zabierze jej syna, czym nieustannie ją straszył, postanowiła wytrwać w związku małżeńskim do 18-tki swej latorośli. Oprócz w/w zawirowań pojawiają się również kolejne niespodziewane wydarzenia, które skutecznie gmatwają jej życie.
Jedyną odskocznią dla przytłoczonej życiem kobiety jest praca, w której chociaż przez chwilę może być tak naprawdę sobą, a nie tylko niedowartościowaną, zagubioną i przytłoczoną życiem szarą myszką. W firmie pojawia się znajomy Gosi z młodzieńczych lat, którego życie, chociaż w zupełnie innym kontekście, również nie należy do najłatwiejszych – o co dokładnie chodzi dowiecie się z kart opowieści.
Między Małgorzatą, a Darkiem stopniowo zawiązuje się coraz silniejsza nić porozumienia i wzajemnego wsparcia.
Jeśli po tym, co przeczytaliście powyżej przeszło Wam przez myśl, że książka ta jest ckliwym romansem to muszę Wam powiedzieć, że jesteście w ogromnym błędzie. Autorka porusza w niej bardzo wiele trudnych tematów takich, jak np. syndrom porzuconego dziecka i związane z nim mocno zaniżone poczucie własnej wartości, życie w toksycznym związku, gdzie fasadą jest gra pozorów, czy poświęcenie rodzica dla dziecka. To zaledwie kilka aspektów ujętych w tej wielowątkowej prozie.
Jest to także opowieść o nadziei, poszukiwaniu własnego miejsca w świecie, budowaniu życia od nowa i potrzebie bliskości z drugim człowiekiem, które to pragnienie koniec końców wycisza wszystkie nagromadzone w bohaterach przez lata obawy i lęki.
Edyta Świętek poprzez perypetie swoich bohaterów ukazuje, iż los potrafi pisać zaskakujące scenariusze. Postacie wykreowane w „Tej samej rzece” są wyraziste, a sytuacje, z jakimi się zmagają z całą pewnością są codziennością w wielu polskich domach i rodzinach.
Powieść tę warto przeczytać, gdyż jej treść skłania do wielu refleksji nad relacjami międzyludzkimi oraz tym, jak mocno mogą one wpływać na dokonywane przez człowieka wybory i podejmowane decyzje.
Gorąco polecam!
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2021/02/jedyna-wolnosc-to-zwyciezyc-siebie.html
"Wolność to ułuda. Tak naprawdę nikt z nas nie jest wolny. Każdy uwikłany jest w jakieś zobowiązania, które pętają ręce i paraliżują kroki".
Nie skłamię jeśli napiszę, że nowa powieść Edyty Świętek, autorki kojarzonej z wciągającymi sagami rodzinnymi to w dużej mierze książka zaangażowana społecznie, gdyż w swoim przewodnim wątku porusza bardzo ważny problem. Jestem przekonana, że na kartach tej opowieści, swoje losy odnajdzie wiele czytelniczek, co jest równie smutne, jak i w pewien sposób budujące, bo pozwoli uświadomić skalę i wymiar problemu toksycznych związków.
Edyta Świętek urodziła się w Krakowie, jest z wykształcenia ekonomistką. Autorka zadebiutowała w 2008 r. Swój wolny czas spędza na aktywnym wypoczynku, słuchaniu muzyki i oglądaniu filmów. Interesuje się zarządzaniem zasobami ludzkimi oraz modą i obyczajami XIX wieku. Podczas pisania asystują jej Przemysław Kot oraz suczka Kleo.
Małgorzata wiedzie na pozór szczęśliwe życie u boku męża Piotra i syna Szymona. Pod taflą idealnego związku z mężem, kryje się bowiem psychiczna przemoc, zastraszanie i strach spowodowany trudną przeszłością bohaterki. Małgorzata ma jednak plan, który zamierza zrealizować, gdy jej syn osiągnie pełnoletniość. Niespodziewanie los na jej drodze stawia mężczyznę, którego obdarza prawdziwym uczuciem.
Nowa powieść Edyty Świętek to niezwykle przejmujące i przede wszystkim pogłębione studium chorej relacji, jaka może wiązać ze sobą dwie osoby. Autorka przedstawiając kulisy wspólnego życia Małgorzaty i Piotra, pokazała w pełnej krasie mechanizmy, na jakich oparte są toksyczne związki. Jest tu bowiem wszystko – psychiczne znęcanie się, chora zazdrość, szantaż emocjonalny oraz realne groźby. Codzienność głównej bohaterki to istny koszmar, w którym dzięki wnikliwości autorki, czytelnik namacalnie uczestnicy. Nie jest to łatwa przeprawa, bowiem podczas poznawania psychopatycznego umysłu Piotra i niemocy Gosi, pojawiają się różne odczucia i emocje, jakich nie może zabraknąć w tego typu powieści.
"Ta sama rzeka" skłoniła mnie do wielu przemyśleń, nie tylko w kwestii przemocy domowej, ale także w kilku innych, gdyż Edyta Świętek rozbudowała fabułę swojej powieści, dotykając innych, równie ważnych problemów. Bohaterami targają bowiem dylematy moralne oscylujące wokół zdrady i tematu wiary. Pojawia się także dość niecodzienne nawiązanie do kwestii znaczenia genów w życiu człowieka i wpływu przeszłości na podejmowane decyzje. Z pewnością sporo refleksji wyzwalają także przemyślenia Gosi czy też Szymka i Gabrysi dotyczące rodzinnej spuścizny, zarówno tej fizycznej, jak i mentalnej.
Edyta Świętek konstruując fabułę ukazanej przez siebie historii, pokusiła się o umiejscowienie akcji w trzech planach czasowych - lata 90. XX wieku, początek XXI wieku i czasy współczesne. Dzięki temu czytelnik układa sobie w głowie ciąg przyczynowo-skutkowy wydarzeń z życia głównej bohaterki. Zabieg ten w żaden sposób nie wpływa na komfort czytania, a wręcz przeciwnie - buduje swoiste napięcie i większą chęć poznania losów Gosi.
Wydawałoby się, że ta powieść zbudowana została w oparciu o same smutne i trudne wątki, jednak oprócz gorzkiego wymiaru prawdziwego życia, jakie pokazuje autorka, pojawia się także jego słodka strona. Pośród wielu wątków mamy bowiem prawdziwą miłość, chwile szczęścia, wygraną walkę o swoją tożsamość, a także wyrwanie się z toksycznej relacji. Wszystko to w połączeniu z dramatyczną warstwą powieści, mimo wszystko pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość.
Symboliczny tytuł tej książki idealnie oddaje kwintesencję jej problematyki. Dzięki wyrazistej postaci psychologicznej Małgorzaty z tą bohaterką niewątpliwie można się utożsamiać, co potęguje doznania podczas zgłębiania jej przejmującej historii. Historii, która daje pokrzepienie i uświadamia, że można wygrać walkę o własną wolność.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Małgorzata odlicza dni do momentu, kiedy będzie mogła opuścić męża. Jej związek, choć na pozór idealny, przepełniony jest strachem i przemocą, a małżeńskie więzy podtrzymuje tylko troska o niepełnoletniego syna.
Całkowicie uzależniona od męża, jedynie w pracy czuje się spełniona i potrzebna. Gdy do biura zostaje przyjęty nowy pracownik, Małgosi szybciej bije serce. Ma wrażenie, jakby znała Darka od zawsze. Dwójka szybko znajduje wspólny język i nawiązuje bliższą znajomość. Łączy ich wiele, a najbardziej: nieszczęśliwa miłość. Ona ma męża tyrana, on – chorą żonę, której nie kocha.
Oboje wiedzą, że razem mieliby szansę na upragnione szczęście, jednak kierując się dobrem swoich rodzin, postanawiają zakończyć relację zanim będzie za późno…
Czy uda im się zapomnieć o łączącym ich uczuciu? W jaki sposób maskuje się przemoc domowa? Czy małżeństwo bez miłości jest odpowiedzialną decyzją? Czy geny wpływają na nasze relacje?
"(...) nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki, bo...
- Wiem. Bo rzeka jest za każdym razem inna."
Bohaterowie to bez dwóch zdań postacie z krwi i kości. Bez problemu możemy wczuć się w ich położenie. Autorka wiarygodnie oddała emocje, jakie nimi targały. Szczególnie pogłębiła portret psychologiczny Małgorzaty. To kobieta, która dla dobra syna "godzi" się znosić ze strony męża, upokorzenia. Tłamszona, zastraszana, bez prawa własnego zdania marzy o wolności. Polubiłam ją i pragnęłam, by uwolniła się od męża tyrana. Z kolei Piotr to despota mający na uwadze tylko swoje potrzeby, nie liczy się z nikim i z niczym. W żaden sposób nie można go polubić. Jest jeszcze Darek - zupełne przeciwieństwo Piotra. Tylko sęk w tym, że ten również ma pewne zobowiązania wobec nieuleczalnie chorej żony Iwony. Kobieta ta także zaskarbiła sobie moją sympatię.
"Zapewniał, że nigdy jej nie skrzywdzi, nie wykorzysta przeciw niej posiadanej wiedzy. Stwierdził, że takie było przeznaczenie, a los postawił go na drodze Małgorzaty właśnie po to, by po latach tęsknoty, marzeń i emocjonalnej pustki zyskała w końcu kogoś, kto się o nią zatroszczy i otoczy ją niezmierzoną miłością. Uwierzyła, gdy z zapałem mówił o swej życiowej misji. A teraz płaciła za to przygnębiającą cenę. Była bezwolną lalką, służącą jego uciechom."
Edyta Świętek w swojej najnowszej powieści dotyka wielu ważnych tematów, o których nie zawsze głośno się mówi. Przemoc fizyczna, psychiczna, seksualna czy ekonomiczna, odrzucenie przez najbliższą osobę, chęć poznania własnych korzeni, choroba, strata, niechciana ciąża, oddanie, lojalność, dylematy moralne i aspekt wiary - to tylko część z nich. A wszystko przedstawione prawdziwie, popychające czytelnika ku refleksjom.
"Czasami myślała, że być może jest przewrażliwioną histeryczką i sama wyolbrzymia słowa męża rozdmuchując drobne problemy do rozmiarów wielkiej góry."
Autorka uważnie przygląda się zagadnieniu zdrady, która w tej historii nosi wiele twarzy. Zdrada bowiem nie tylko dotyczy kwestii łóżka. Zdradzić można na różne sposoby. Tu do głosu często dochodzi poczucie moralności, odpowiedzialności za drugą osobę, aspekt pozorów.
Warto zwrócić uwagę na wątek trudnej przeszłości, który odgrywa tu bardzo istotną rolę. Uświadamiamy sobie, jak traumatyczne wydarzenia z dzieciństwa wpływają na dorosłe życie. Stawia także pytanie, czy geny odpowiadają za nasze wybory i zachowanie.
"Przecież nie była ani pozbawiona emocji. Umiała kochać całym sercem, tylko trafiła na niewłaściwego człowieka."
Autorka wyszła poza utarte schematy i ramy. Lektura naprawdę jest zaskakująca, wstrząsająca, ostrzegająca. Przebija się w niej nadzieja na lepsze życie, ale tylko od nas zależy jakie ono będzie. Historia ta wyzwala w czytającym przekonanie, że czasem warto być egoistą, pomyśleć tylko o sobie i swoich potrzebach.
"Ta sama rzeka" to przejmująca, wiarygodna i nieprzewidywalna powieść skłaniająca do przemyśleń i refleksji. To książka o miłości zakazanej, iluzorycznej, pełnej poświęceń i tej rodzicielskiej. To studium toksycznej relacji z jej konsekwencjami. Czy miłość obarczona poczuciem winy ma szansę się ziścić? Sprawdźcie!
Poruszająca historia o tym, że życie ma czasami dla nas zupełnie inne plany... Czterech przyjaciół z wojska - Darka, Michała, Tomka i Witolda - łączy...
Historia samotnego macierzyństwa i powolnego rozpadu pewnej rodziny. Dla Sylwii samotne macierzyństwo oznacza brak wsparcia ze strony męża Karola oraz...
Przeczytane:2021-01-26, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku - 110, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021,
Krakowską pisarkę Edytę Świętek wielu zna i chwali. Ja... no cóż, też znam, nawet osobiście :) Najnowsza książka autorki - "Ta sama rzeka" - to powieść o wielu traumatycznych przeżyciach, toksycznym związku oraz próba odpowiedzi na pytanie czy warto wchodzić dwa razy do tej samej rzeki...
Małgorzata od urodzenia miała "pod górkę", lata szkolne wcale nie okazały się być szczęśliwe... I tak aż do momentu, gdy w życiu Gosi pojawił się istny książę! Wykształcony, majętny, z perspektywami i mieszkaniem w Bochni. Nie zastanawiała się długo. Dała się porwać uczuciu, zaślepiona czułymi słówkami, kulturą i obietnicami świetlanej przyszłości, porzuciła Kraków i dopiero z czasem zaczęła "odzyskiwać wzrok" poznając prawdziwe oblicze Piotra.
Doświadczała przemocy psychicznej oraz fizycznej. Rozczarowana małżeństwem znosiła wszystkie upokorzenia dla synka, bowiem nie chcąc go stracić musiała czekać do jego osiemnastych urodzin. Piotr był apodyktycznym despotą, uwięził żonę groźbami, nie akceptował jej zdania, wciąż poniżał, obrażał, wyzywał, traktował jak własność i próbował uzależnić finansowo.
Jak długo Gosia będzie znosiła zachowania męża? Czy uda jej się uciec? Czy odnajdzie jeszcze swoje szczęście?
Edyta Świętek poruszyła tą powieścią we mnie wiele czułych strun - czytelniku, kobiecie, matce, żonie. Wielokrotnie odczuwałam ból, strach i gorycz wraz z bohaterami. Chwilami nie mogłam uwierzyć - choć to fikcja literacka - że ktoś mógłby tak krzywdzić innych ludzi, dorosłych czy dzieci. Zdarzały się momenty - niestety - kiedy miałam wrażenie, że czytam o swoim życiu.
Autorka nie tylko odniosła się do losów porzuconych dzieci, ich funkcjonowania w domu dziecka, ale też wieloletniej traumy, że przeniosą dalej niewłaściwe geny. Dorzuciła do tego wątek zdrady, poronienia, przemocy domowej, marzeń o szczęściu i miłości, ale również przyjaźni czy przewlekłej choroby.
Historię Małgorzaty poznajemy w kilku płaszczyznach - nie tylko współcześnie, ale przenosimy się do lat 90. XX wieku czy początków XXI wieku, dzięki czemu nie wszystkie szczegóły, decyzje i reakcje są nam od początku znane. Zabieg ten spowodował, że napięcie rośnie a czytelnik pragnie odkrywać przyczyny znanych już skutków. Po lekturze retrospekcyjnych fragmentów łatwiej również zrozumieć co kierowało bohaterką w poszczególnych etapach życia.
Podsumowując - "Ta sama rzeka" to bardzo dobra powieść z wątkami społecznymi. Nie brakuje w niej wzruszeń, złości, nienawiści, oddania, poświęcenia, namiętności czy niespodzianek i tajemnic z przeszłości. To zupełnie inna opowieść niż znana seria autorki Spacer Aleją Róż, której pierwszy tom miałam okazję czytać. To współczesna opowieść o kobiecie, która znosi zniewagi dla dobra dziecka, która pragnie jeszcze kochać i być kochaną. To hołd oddany tym, którzy walczą. Którzy poświęcają się dla chorych bliskich. Dla tych, których nie warto określać mianem "człowiek".
Podobała mi się ta książka, poruszyła i wciągnęła - polecam!