Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2016-08-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 458
Arthur Costello jest młodym lekarzem. Właśnie odziedziczył latarnię morską, Latarnię Dwudziestu Czterech Wiatrów. Podczas przekazywania mu latarni ojciec zastrzegł, że są dwa warunki. Po pierwsze nigdy nie wolno Arthurowi sprzedać nikomu tej latarni, a po drugie nigdy nie wolno mu otworzyć metalowych drzwi, zamurowanych w piwnicy przy latarni. Jak to często bywa w takich sytuacjach, ciekawość zwyciężyła. Arthur rozbił mur i otworzył metalowe drzwi. Gdy wszedł do środka po chwili dziwnie się poczuł. Miał dreszcze, czuł, że spada w dół i wyraźnie czuł w powietrzu zapach kwiatu pomarańczy. Później ocknął się w zupełnie niespodziewanym, obcym miejscu. Okazało się, że minął rok od kiedy otworzył drzwi w piwnicy. Po 24 godzinach Arthur znowu zaczyna się dziwnie czuć i kolejny raz znika aby pojawić się dopiero za rok. Mężczyzna musi odkryć tajemnicę latarni, musi zrozumieć co się z nim dzieje. Pomóc może mu w tym dziadek, który przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Arthur poznaje w barze Lisę, która zgadza się pomóc mu wykraść dziadka ze szpitala. Między Lisą a Arthurem pojawia się uczucie. Arthur odkrywa, że wchodząc przez metalowe drzwi ściągnął na siebie klątwę latarni. Przez kolejne 24 lata będzie żył tylko jeden dzień w roku. Jak pogodzić się z taką sytuacją? Jak żyć, jeśli żyje się jeden dzień w roku? Czy da się utrzymać związek w takiej sytuacji? Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Guillaume Musso i mam mieszane uczucia. Do końca nie wiem jak ocenić tę książkę. Sama koncepcja była bardzo ciekawa. Choć nie przepadam za fantastyką, te elementy zupełnie mi tu nie przeszkadzały. Czytałam z wielkim zainteresowaniem. Książka jest wciągająca. Czytałam i nie mogłam się doczekać co się stanie gdy miną te 24 lata. Niestety zakończenie okazało się rozczarowaniem. Niby książka ma przesłanie i skłania do refleksji, ale spodziewałam się czegoś innego. Tymczasem tu zrobiło się po prostu dziwnie. Okazuje się, że nic nie jest takie jak nam się wydawało przez całą książkę. Według mnie całość wypada raczej średnio. Ale myślę, że jeszcze kiedyś dam autorowi szansę i sięgnę po jego inną książkę.
Musso powoli stał się autorem książek, które czytam dosyć często. Polubiłam jego styl, humor, a przede wszystkim fabułę jego opowieści. Tym razem postawiłam na powieść o nieco dziwnej fabule, która może w pewien sposób rozszerzyć wyobraźnię, a mowa o książce pt. ,,Ta chwila".
Guillaume Musso od pewnego czasu dosyć często gości na mojej półce. Powoli zaczął być jej stałym bywalcem. Zaczęło się od przeczytania ,,Uratuj mnie", gdzie byłam pod wrażeniem zdolności pisarskich autora. Później przyszedł czas na inne książki Musso. Czytając opis ,,Potem" przypomniała mi się wyżej wymieniona historia. To właśnie przez to czytacie dzisiaj tę recenzję.
Nad rodziną Arthura Costello krąży klątwa. Po wejściu do zamurowanego pomieszczenia w małym domku na przystanią mężczyzna traci przytomność. Budzi się w zupełnie innym miejscu, okazuje się, że minął rok od tamtego dnia. Niestety tym razem także traci przytomność. Dzieje się tak za każdym razem, nie pamięta wielu miesięcy, jedynie jeden dzień z każdego roku, ten w którym żył.
Wie, że nie chce tak żyć, lecz także to, że nie ma wyjścia. Ściągnął na siebie klątwę, tak jak jego dziadek wiele lat temu, który przeżywał to samo. Arthur pragnie powrotu do własnego życia, lecz nie wie czy będzie to kiedykolwiek możliwe.
Pewnego dnia poznaje dziewczynę, aktorkę, a właściwie budzi się w jej mieszkaniu. Jest to dla obojga szok, Arthur wie, że nie może stworzyć z nią dobrej relacji, pełnej zaufania i bliskości drugiej osoby. Mimo to spotyka się z nią w dniach, w których żyje.
Ta książka sama nasuwa mi refleksje, w które się zagłębiałam. Jest ich coraz więcej o upływie czasu, straconym życiu, miłości.
Przede wszystkim nie jest to książka Musso, którego pokochałam. Wprost przeciwnie jest całkiem inna, brak mi w niej thrillera, ale wszystkie książki nie mogą być takie same. Każda powinna być inna i nieść różne wartości.
Jeden dzień w roku, wyobrażacie sobie tak żyć? Jest to straszna perspektywa, bohater musi stawić temu czoła, nie ma wyjścia, cieszy się, że nie ma praktycznie rodziny i przyjaciół, dzięki temu nie musi się martwić, że nikogo nie zrani swoją nieobecnością. Jest to przykre. Skłania nas do myślenia co my byśmy zrobili w takiej sytuacji.
Wszystko się zmienia gdy Arthur poznaje kobietę, w której się zakochuje, ciężko nam patrzeć na ich ból, krótkie chwile i szybki upływ czasu. Dziwimy się jak szybko nam upływa czas, zaś ten Arhura boleśnie skraca piękne chwile i życie.
,,Walczysz z losem. To walka nierówna, zawsze z góry przegrana."
Tak czy nie? Tak, zabrakło mi typowego Musso, jednak książkę jak najbardziej polecam.
W końcu udało mi się dorwać książkę jednego z moich ulubionych autorów, których książki wybieram w ciemno, nawet bez przeczytania opisu z tyłu okładki. Jeszcze na żadnej książce Guillaume Musso nie zawiodłam się, dlatego już nie przedłużając, biorę się do prezentowania przeczytanej przeze mnie ostatnio książki tego autora, jaką jest "Ta chwila".
Jaki sekret skrywa tajemnicza latarnia morska? Aby go odkryć, trzeba otworzyć znajdujące się w niej tajemnicze drzwi (których lepiej nie otwierać)... Pewnego dnia młody lekarz Arthur dostaje w spadku tę latarnię. Ciekawość Arthura jednak zwycięża i otwiera tajemnicze drzwi. Od tego czasu nic już nie jest już takie jak przedtem. Życie młodego lekarza zmienia się w znaczącym stopniu. W międzyczasie poznaje on Lisę, zwykłą dziewczynę, która chce zostać aktorką. Oboje zbliżają się do siebie i rodzi się między nimi prawdziwe uczucie. Jednak przez nietypowy sposób, w jaki żyje Arthur, przez długie lata nie mogą stworzyć normalnego związku. Czy mimo wszystko ich miłość zwycięży i będą ze sobą szczęśliwi?
W książce tej występuje narracja pierwszoosobowa (Ostatnio ciągle trafiam na książki z taką narracją). Narratorem jest główny bohater, czyli Arthur, tylko jeden rozdział jest napisany z perspektywy Lisy, w którym ona jest narratorem. Książka dzieli się na pięć części, które ukazują coraz to inne fakty. Ogólnie szybko toczy się akcja, dlatego że aż 24 lata są opisane na ponad 300 stronach. Rozdziały podzielone są na podrozdziały, a każdy z nich rozpoczyna się mądrym cytatem. Oprócz tego, praktycznie każdy rozdział rozpoczyna się nowym rokiem, począwszy od 1991, a kończąc na 2015 roku. Przy okazji zostało uwzględnionych wiele ciekawostek historycznych, które miały miejsce w ciągu tych wszystkich lat. Ciężko mi określić gatunek literacki tej książki, bo Guillaume Musso w każdej swojej powieści łączy elementy thrillera, sensacji, kryminału, a także romansu i psychologii. Książka ta z początku wydaje się fantasy, ale oczywiście nią nie jest, bliżej jej do thrillera psychologicznego przeplatanego z romansem. Nie zabrakło w niej również dramatów i wzruszeń. Koniec książki był dla mnie smutny i jednocześnie szczęśliwy. Ze względu na przyjemny styl pisania autora i krótkie rozdziały powieść tę czyta się szybko, ponieważ bardzo wciąga.
Powieść "Ta chwila" polecam każdemu, kto lubi książki, od których ciężko jest się oderwać oraz kto lubi wątki miłosne, przy których można się wzruszać, mimo że nie jest ona typowym romansidłem. Książkę tę bardzo szybko się czyta, strony wręcz same się przewracają. Na pewno pozostanie ona długo w mojej pamięci.
Uwielbiam książki Guillaume Musso, który jest jednym z moich ulubionych autorów i jest to jeden z głównych powodów, dlaczego jest mi trudno napisać opinię na temat powieści "Ta chwila". Zacznę może od tego, że nie jestem fanką fantastyki i zawsze po podkreślałam. Jednak Guillaume Musso, który w swych thrillerach używa jej elementy, zrobił coś niesamowitego, a mianowicie sprawił, że je polubiłam i zawsze, gdy sięgam po jego twórczość, po prostu się ich doszukuję. Uwielbiam jego powieści, w których wykorzystuje ją i miesza mi nią w głowie. Tak, dokładnie miesza (nic mi się nie pomyliło), a czasem nawet robi pranie mózgu. Wszystkie jego pomysły na książki są świetne, a najlepszy jest fakt, że autor wykorzystuje i realizuje je w stu procentach. Mogłabym zachwalać jego twórczość godzinami. Więc dlaczego na początku napisałam, że będzie mi ciężko napisać opinię na temat powieści, swojego ulubionego pisarza, którą ostatnio przeczytałam? Otóż, uważam iż jest ona najsłabsza ze wszystkich. Choć w sumie, być może nie najsłabsza, gdyż komuś innemu może się bardzo spodobać. Mianowicie powinnam użyć takich słów: ze wszystkich książek Guillaume Musso "Ta chwila" podobała mi się najmniej (proszę o zwrócenie uwagi na słowo podobała). Czytało mi się ją bardzo szybko, czuć w niej było w stu procentach, że jest ona napisana przez jednego z moich ulubionych pisarzy, oczywiście były emocje i wszystko pokręcone, tak jak zawsze, a sam koniec zaskakujący. Dla mnie jednak było za dużo samej fantastyki. Ale dla jej fanów, to może być coś naprawdę wciągającego. Zatem, aby się przekonać polecam sięgnąć po tę lekturę i przekonać się samemu.
biblioteczkamoni.blogspot.com
Arthur otrzymuje w spadku latarnię z wyraźnym zastrzeżeniem, aby nie otwierał drzwi w piwnicy. Oczywiście taki zakaz to jakby zaproszenie...
Od chwili, gdy młody doktor wkracza w zamurowane dotąd pomieszczenie, jego dotychczasowe życie diametralnie się zmienia, a bohater zaczyna podróżować w czasie! Tylko szkolił w tym, że te podróże odbywają się samoczynnie. Nigdy nie wie dokładnie kiedy i gdzie się przeniesie. Jak ma sobie teraz ułożyć życie, które nagle zaczęło tak szybko przemijać?? Musso kolejny raz skłania do refleksji nad swoimi wyborami oraz zastanowienia jak wielki wpływ mamy na swoje życie.
I znowu Guillaume Musso zaskakuje. Nic tu nie jest oczywiste, Wędrujemy w czasie. Razem z głównym bohaterem poznajemy nowe postaci i odkrywamy ich powiązania. Zaczynamy tworzyć hipotetyczne rozwiązania, by na koniec pozwolić Autorowi ponownie nas zaskoczyć.
Kolejna znakomita powieść Guillaume Musso, autora niezapomnianego „Potem”, romantyczny kryminał, w którym świat rzeczywisty miesza się...
Elliott Cooper jest znanym chirurgiem zmagającym się ze śmiertelną chorobą. Największą radością jego życia jest dorosła już córka Angie, największym pragnieniem...