Paryż, pracownia malarska ukryta w pełnym zieleni zaułku. Madeline właśnie ją wynajęła, żeby odpocząć i cieszyć się samotnością. W wyniku nieporozumienia w to samo miejsce trafia Gaspard, młody pisarz ze
Stanów Zjednoczonych, który chce w spokoju popracować nad nową książką. Los skazuje tych dwoje wrażliwych samotników na dzielenie jednej przestrzeni życiowej.
Pracownia należała do słynnego artysty, Seana Lorenza; we wnętrzu wciąż widać jego fascynację kolorami i światłem. Pogrążony w smutku po śmierci syna malarz zmarł rok wcześniej, pozostawiając po sobie trzy
obrazy, które wkrótce przepadły bez wieści. Madeline i Gaspard, zafascynowani talentem i zaintrygowani tragicznym losem poprzedniego lokatora, postanawiają połączyć siły, aby odzyskać te niezwykłe dzieła.
Zanim jednak odkryją sekret Seana Lorenza, będą musieli zmierzyć się z własnymi demonami, a prowadzone przez nich śledztwo na zawsze odmieni ich życie.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2018-08-01
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: Un appartement a Paris
Język oryginału: francuski
Tłumaczenie: Joanna Prądzyńska
Guillaume Musso "Apartament w Paryżu"🗼❤ Madeline, policjantka po traumatycznych przeżyciach wyrusza do Paryża, by zacząć życie na nowo. Ląduje w pracowni wybitnego, zmarłego już malarza Seana Lorenza. Napotyka tam Gasparda, słynnego dramatopisarza. Za sprawą nieporozumienia są zmuszeni mieszkać razem. W niewyjaśnionych okolicznościach zaginęły trzy dzieła, które namalował przed śmiercią artysta. Historia Lorenza ich fascynuje. Madeline i Gaspard prowadzą własne śledztwo, które doprowadzi do zaskakującego punktu ich życia.
Bardzo podobało mi się, gdy narrator oprowadzał czytelnika po paryskich ulicach czy Nowego Jorku. Czułam się jakbym tam była! Dużo odniesień do kultury, piękna sztuki, muzyki klasycznej, poezji.
Melancholijna opowieść. Każdy ma swoje tragedie. Ludzie pozbawieni jakiejkolwiek nadziei na poprawę swojego losu. Musso pokazuje nam, że na każdego czeka promyczek.
Ta książka mnie przygnębiła, nie ukrywam, że uroniłam parę łez na końcówce... Ale również zachwyciła. To nie tylko kryminał, to podróż w głąb ludzkiej psychiki, bohaterowie poszukują "własnego ja". Autor skupia się na emocjach i ulotności.
Książkę czyta się jednym tchem. Porywa od pierwszej do ostatniej strony.
Czy nie kojarzycie pannę Madeline? 😉 Tak, to ta sama z "Telefonu od anioła". Znajdziecie dużo smaczków z innych powieści pisarza.
Guillaume jak zwykle w świetnej formie! Takiego go uwielbiam! Wierna fanka 😁 🗼Uważam, że to jest piękny cytat: "Nasze życie rodzinne pozwoliło mi coś zrozumieć: pojawienie się dziecka wymazuje wszelkie mroki poprzedniego życia. Absurdalność świata, jego brzydotę, straszliwą głupotę ponad połowy mieszkańców planety, a także tchórzostwo wszystkich tych, którzy polują w stadzie. Kiedy masz dziecko, w jednej chwili gwiazdy porządkują się na niebie! Twoje błędy, pomyłki i grzechy odkupione zostają jednym spojrzeniem twojego dziecka."
Francuska opowieść z takim czymś
Guillaume Musso to chyba jeden z najpopularniejszych współczesnych pisarzy, którego każda nowa powieść trzęsie blogosferą wywołując burzę emocji. Podobno Musso albo się kocha albo nienawidzi, nic pośrodku. Przeczytałam do tej pory tylko dwie książki autora. Jedna mi się podobała, była całkiem niezła, a druga trochę mniej. Wtedy stwierdziłam, że jego twórczość raczej nie dla mnie.
Po „ Apartament w Paryżu „ sięgnęłam, dlatego, że byłam ciekawa połączenia z wcześniejszą znaną mi powieścią autora, ale podeszłam do czytania książki z chłodnym dystansem, nie oczekując zbyt wiele. W zasadzie po lekturze książki nie bardzo wiem, co mam napisać, gdyż nie potrafię jednoznacznie jej ocenić. Może, dlatego, że jest bardzo nierówna, momentami czytało mi się bardzo dobrze, ale były chwile, kiedy narracja była mocno przegadana i nie działo się właściwie nic. Fragmenty gdzie autor skupiał się na postaciach, ich uczuciach, problemach oraz sztuce, trochę mi się dłużyły, natomiast, kiedy z czasem tempo akcji zaczęło toczyć się wartko czytało mi się już świetnie.
„ Apartament w Paryżu „ opowiada historię dwójki bohaterów, którzy przypadkowo wynajmują to samo mieszkanie w zaułku Paryża. Madeline – była policjantka oraz Gaspard – dramatopisarz. Każde z nich dźwiga bagaż życiowych bolesnych doświadczeń i przyjechali do Paryża w poszukiwaniu spokoju i równowagi. Potrzebują samotności, dlatego za wszelką cenę próbują wyjaśnić nieporozumienie i znaleźć rozwiązanie niekomfortowej sytuacji, w jakiej się znaleźli. Początkowa wzajemna niechęć tych dwojga wkrótce się zmieni. Próbując naprawić niedogodność wspólnego mieszkania dowiadują się, że były właściciel apartamentu to znany nieżyjący już artysta, a ostatnie trzy jego dzieła, które stworzył tuż przed śmiercią, zaginęły w tajemniczych okolicznościach. Madeline i Gaspare chcą rozwikłać zagadkę i łączą swoje siły. Podczas poszukiwań będą musieli zmierzyć się z własnymi demonami z przeszłości, a to, co odkryją w sprawie tragicznego życia malarza, na zawsze zmieni ich życie.
„ Apartament w Paryżu „ jest to powieść obyczajowa z nutką kryminalną. To opowieść, w której jest wszystkiego po trochu. Tajemnica zaginięcia syna znanego artysty, sporo odniesień do kultury i sztuki i prowadzone śledztwo, które zbliża dwoje obcych ludzi. Moim zdaniem trochę tego dużo. Wątkiem głównym jest historia malarza, a w między czasie autor raczy czytelnika smaczkami z życia Madeline i Gasparda. Oboje bohaterów nie wzbudzają sympatii i dziwne jest ich podejście do śledztwa. Pisarz, który zachowuje się jak rasowy gliniarz, natomiast była policjantka nie żywi większych chęci poznania prawdy, aż do momentu, kiedy praktycznie nie zostało za dużo do wyjaśnienia. Jednym motywem wspólnym jest wszechogarniający smutek i antypatyczni bohaterowie, którzy wszyscy bez wyjątku to ludzie nieszczęśliwi, smutni pozbawieni większej nadziei na poprawę swojego losu. Akcja do połowy rozkręca się bardzo wolno i dopiero końcówka tak naprawdę zrobiła na mnie wrażenie, gdyż akcja toczyła się jak na rasowy kryminał przystało. Zagadka została rozwiązana dość ciekawie, chociaż nie powiem, że nie domyślałam się jej zakończenia. Pomimo, że książka ma elementy, które sprawiają, że jest to dobry thriller to ogólnie powieść nie wzbudziła jednak mojego zachwytu. Znalazłam powiązanie, którego poszukiwałam, rozpoznałam tu, bowiem, postać występującą w innej książce pisarza, ale właśnie tym pomysłem chyba jestem najbardziej rozczarowana. Madeline, którą wcześniej poznałam w niczym nie przypomina bohaterki wykreowanej przez autora w „ Apartamencie z Paryża „ Nie wiem, dlaczego Musso postanowił odświeżyć starych znajomych i przewrócić ich życie do góry nogami, to odnotowuję na minus. Natomiast plus za klimat i całą otoczkę z masą odniesień do sztuki i muzyki i podróż po Paryżu, w jaką zabrał mnie autor. W ogólnym rozrachunku książka podobała mi się średnio i jest to pozycja przede wszystkim dla wiernych wielbicieli Musso.
„ Nie ma gorszego głuchego, niż ten, który nie chce słuchać „
Tytułowy apartament w Paryżu skrywa w sobie wspomnienia i tajemnice. Słynny malarz, Sean Lorenz, tworzył tutaj swoje dzieła. Po śmierci artysty pracownia nie straciła dawnego uroku - pełnia kolorów, gra światła i zdjęcia synka malarza nadają temu miejscu nutę wyjątkowości. Sprawiają, że ma ono duszę. I jego obecny właściciel postanowił to wykorzystać poprzez stworzenie w tym miejscu apartamentu.
Madeline potrzebuje spokoju i wyciszenia. Aby je znaleźć postanawia wynająć apartament w pełnym zieleni zaułku w Paryżu.
Gespard pragnie w samotności pracować nad swoją nową książką. W tym celu szuka klimatycznego miejsca w Paryżu. I znajduje je.
Losy Madeline i Gesparda zostają połączone za sprawą przypadku. Kobieta i mężczyzna zostali wprowadzeni w błąd i na kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia wynajęli ten sam apartament - apartament w Paryżu. Początkowa niechęć spowodowana zburzeniem planów każdego z bohaterów zmniejsza się, gdy odnajdują oni wspólny temat do rozmowy - twórczość Seana Lorentza. Okazuje się, że malarz pozostawił po sobie więcej obrazów, niż sądzono dotychczas. Madeline i Gespard postanawiają odnaleźć trzy zagubione dzieła. Niespodziewanie trafiają na o wiele większą zagadkę...
Tak naprawdę opis fabuły, który przed chwilą przeczytaliście jest zaledwie odłamkiem tego, co faktycznie dzieje się w powieści. Jednak odnoszę wrażenie, że gdybym napisała cokolwiek więcej, zbyt wiele mogłabym zdradzić. Po przeczytaniu kilku książek Musso wiem, że nie sposób nudzić się podczas czytania jego twórczości. Autor potrafi zaskoczyć, zamieszać i poplątać wątki w sposób, który nie przeszedłby mi nawet przez myśl. Oprócz przytoczonych powyżej wydarzeń, które są tak naprawdę zaledwie wstępem do właściwej opowieści, w "Apartamencie w Paryżu" odnajdziecie również osobiste historie głównych bohaterów, poznacie ich przeszłość, będziecie świadkami ich przemiany. W tej książce spotkacie nie tylko mnóstwo pięknych i inspirujących cytatów o sztuce i życiu, weźmiecie również udział w śledztwie, pospacerujecie ulicami Paryża, zmienicie niejednokrotnie strefę czasową, a nawet poczujecie strach. Musso miesza gatunki, w zaskakujący sposób splata losy bohaterów, wprowadza czytelnika w błąd, a następnie wskazuje poprawną drogę i właśnie to wszystko powoduje, że jego książki są tak nieoczywiste. Można dyskutować, że niektóre wydarzenia są nielogiczne, a rozwiązania problemów nierealne. Mi akurat to nie przeszkadzało. Myślę, że Guillaume Musso to autor, którego albo pokochacie, albo znienawidzicie. Będziecie do niego wracać lub już nigdy nie sięgniecie po jego książkę. Chyba warto się przekonać?
Paryż przyciąga większość ludzkości. A przede wszystkim artystów. I takim oto sposobem przyciągnął bohaterów - Madeleine oraz Gasparda.
Wynajęli dom słynnego malarza. Malarz zmarł. Wcześniej.
Malarz wiódł niezbyt szczęśliwe życie i dom, w którym mieszkał, oddziałuje na życie bohaterów mieszkających w wynajętym domu. Bohaterowie rozpoczną również "śledztwo" ujawniające losy malarza. Praca Madeline w policji pomoże rozwikłać pewne zagadki.
Pięknie brzmi w teorii, prawda?
Spoilerowania na dzisiaj tyle.
Jak się czytało?
Powiem szczerze, że pierwszy raz miałam do czynienia z twórczością pana Musso. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, zatem nie mam też możliwości do odwołania się do innych książek autora. Krótko po przeczytaniu widziałam kilka książek w Empiku, aczkolwiek nie o tym ta recenzja.
Książka stylistycznie i w fabule sprzedaje się świetnie. Nie zaprzeczam. Jednak jest jedno "ale".
Dlaczego ta książka jest tak "krótka"? :) Czytałam tę książkę z zapałem, a mało "obcych" książek czytam w ten sposób. Chętnie sięgnę po następną książkę tego autora! I polecam wszystkim tym, którzy uwielbiają francuskie klimaty.
Tak się jakoś złożyło, że dotąd nie sięgnęłam po żadną książkę Guillaume Musso, a po lekturze „Apartamentu w Paryżu” widzę, że przede mną bardzo przyjemne nadrabianie zaległości. Książka bardzo mi się podobała, chociaż czytając opis na okładce spodziewałam się bardziej spektakularnej akcji, śledztwa itp. W zamian dostałam opowieść, która ma tak niezwykły klimat, że aż nie chciało mi się jej odkładać – a z drugiej strony – chciałam ją odłożyć, żeby czytać jak najdłużej 😊 Czyli stałe dylematy książkoholika, kiedy trafi na świetną powieść. .
Dwoje bohaterów – Gaspard i Madeline – to na pozór ludzie, którzy różnią się od siebie w każdym calu. Ona to była policjantka, kobieta rozchwiana emocjonalnie, mająca za sobą próbę samobójczą. Leczy się w klinice niepłodności, bo pragnie mieć dziecko. On – mizantrop, stroniący od ludzi, dramatopisarz, alkoholik, trochę niedzisiejszy (nie ma komórki!!). Przyjeżdża do Paryża (którego nienawidzi), żeby napisać nowy dramat – robi tak co roku, w okresie Bożego Narodzenia, bo ten czas i to miasto sprawiają, że Gaspard nie ma ochoty nigdzie wychodzić – tylko siedzi i pisze, żeby jak najszybciej opuścić znienawidzoną stolicę… Los sprawia, że Gaspard i Madeline wynajmują ten sam dom – dom słynnego, nieżyjącego już malarza Seana Lorenza (nie szukajcie go w sieci – to postać wymyślona). I ten dom, a raczej – postać jego właściciela – połączy tych dwoje ludzi, którzy zapragną rozwikłać zagadkę zaginionych dzieł malarza oraz śmierci jego synka.
Tym, co mnie w tej książce urzekło – jest niesamowity talent autora do oddawania klimatu miejsc: niemal czułam upał i duchotę w poczekalni na lotnisku, lodowaty deszcz na zewnątrz, czar domu Lorenza… Jeśli ktoś lubi zanurzać się w takich opisach, czuć atmosferę różnych miejsc – to świetnie trafił. Ja… sądziłam, że nie przepadam za czymś takim, ale w wykonaniu Musso – jestem urzeczona!
Drugą kwestią, która mnie zaintrygowała, był sposób, w jaki przedstawia postać malarza – byłam przekonana, że autor mówi o kimś, kto naprawdę istniał – opisy jego dzieł, jego życia, jego stylu są tak plastyczne, że szukałam go w sieci, żeby obejrzeć wspomniane prace, ponieważ interesuję się sztuką i myślałam, że przegapiłam tak świetnego i niezwykłego twórcę…
Trzeci zachwyt dotyczył mott umieszczanych na początkach rozdziałów – są świetnie dobrane, tyle w nich głębi, że chwilami nad samym mottem zamyślałam się na długo.
Akcja toczy się tutaj raczej wolno, nie ma jakichś spektakularnych zwrotów, nie ma pościgów, strzelanek itp. – to jest spokojne śledztwo dwojga zafascynowanych ludzi, którzy powoli, krok po kroku, odkrywają kolejne elementy układanki i składają z niej coraz bardziej tajemniczy obraz. Czasami autor prezentuje nam różne spojrzenia na to samo wydarzenie, opis danej sytuacji z punktu widzenia różnych osób – to niezwykły zabieg, który sprawia, że sami – tak jak Gaspard i Madeline – uczestniczymy w śledztwie i musimy wyrabiać sobie własną opinię na temat tego, co mogło się zdarzyć. Lorenzo wydaje się błagać ich zza grobu, aby się nie poddawali, aby w tym labiryncie zdarzeń odkryli, co naprawdę wydarzyło się wiele lat temu… A prawda jest zaskakująca! Finał wywołał u mnie zdumienie – i choć może całe zdarzenie jest bardzo mało prawdopodobne, to jednak przymykam na to oczy, bo Musso pięknie to napisał.
„Apartament w Paryżu” to lektura, która na pewno spodoba się miłośnikom klimatycznych powieści, zagadek z przeszłości, a także sztuki. I wszystkim, którzy lubią po prostu dobrą literaturę.
„Ona była iskrą, która rozpaliła w nim płomień geniuszu, tylko po to, żeby później spowodować pożar, który zniszczył jego życie.”
Kto z nas nie zechciałby przechadzać się po paryskich uliczkach, czy napić się kawy w uroczej paryskiej kawiarni? Bardzo chciałam się tam znaleźć, jednak Musso pokazał mi Paryż od ciemnej strony…
Madeline, była inspektor policji pragnąc poukładać swoje życie postanawia wynająć mieszkanie na obrzeżach Paryża. Pech chciał, że na ten sam pomysł wpada Gaspard, nieco ekscentryczny i stroniący od wszelkich nowinek autor sztuk teatralnych. Biuro odpowiedzialne za wynajem doprowadziło do pomyłki, w której to dwie nieznane sobie osoby zostały lokatorami apartamentu nieżyjącego artysty Seana Lorenza.
Początkowo Madeline jak i Gaspard nie pałali do siebie zbytnio sympatią, jednak połączyła ich chęć poznania tragicznej historii malarza. Zafascynowani jego przeszłością pragną odkryć sekret, w wyniku którego rozpoczynają swoje śledztwo.
„Nie przyznawali się do tego, oboje jednak wierzyli nierozsądnie, że tajemnice malarza pozwolą im dotrzeć do jakiejś głęboko ukrytej prawdy – szukając obrazów Lorenza, szukali bowiem również siebie.”
To moje pierwsze spotkanie z Guillaume Musso i myślę, że jest udane. Książka napisana jest w lekkim stylu, choć dotyka ciężkich tematów, jakim są myśli samobójcze, zdrada ze strony żony, czy też śmierć ukochanej osoby. Musso w świetny sposób połączył dwa gatunki: thrillera i powieści obyczajowej, co w efekcie dało nam mieszankę wybuchową. Choć nadmierne opisy kunsztu malarskiego artysty nieco mnie zraziły, to zagadka kryminalna okazała się być fascynująca i nieprzewidywalna. „Apartament w Paryżu” opływa w wiele tajemnic i zawiera wartką akcję, przy której na pewno nie będziecie się nudzić.
Myślę, że w przyszłości sięgnę po nieco starsze pozycje Guillaume'a Musso , aby na dobre zagłębić się w jego twórczości.
Podsumowując, „Apartament w Paryżu” to idealna lektura dla fanów tajemniczych thrillerów, w których to, co na pozór wydaje się być oczywiste, wcale takie nie jest.
Jestem spod znaku wagi. Ponoć mogłabym się sprawdzić w zawodzie artysty. Jednak mnie wychodzi z artysty tylko czytanie o sztuce. Tak niech już pozostanie.
Drugi raz w tym roku przebywałam we Francji i drugi raz w tym roku obcowałam ze sztuką. Powiem wprost, nie znam się na sztuce, ale autor w sposób delikatny potrafi zauroczyć tym, co znajduje się na sztaludze, że nawet ja jako laik, dałam się ponieść malowanym obrazom jego słowami. No i gdzie obcować ze sztuką jak nie w Paryżu. Bardzo dobrze umilało mi czas czytanie o obrazach i ciekawostki o pigmentach. Spodziewałam się dobrej książki, jednak ta była o dużo lepsza. Tak Guillaume Musso rozpalił i to nie jedną gwiazdę.
Gespard pisze raz do roku sztukę, to jego zarobek na życie. Bez tv i internetu wg niego można spokojnie żyć. By móc pracować w ciszy i spokoju, raz do roku opuszcza kraj i wyjeżdża do Francji. Samotnik dosłownie.
Madeline, była policjantka w tym samy czasie co Gespard trafia do Francji.
Mało tego, przypadkowo trafiają na siebie w tym samym pięknym domu, którzy oboje zamówili do wynajęcia. Problemem jest to, że dom nie chce opuścić żadne z nich.
Przeurocza posiadłość należała kiedyś do malarza Seana Lorenza, który zmarł, zmagając się z chorobą.
Mimo swoich problemów, obecnych i przeszłych, mimo swoich planów śmierć tego artysty połączyła ich na kilka dni.
Nie śmieli tego przyznać na głos, ale wyglądało na to, że stali się parą detektywów!
Artysta jak każdy z nas miał swoje tajemnice. Jednak Sean przed śmiercią zostawił ich aż nadto. Im więcej dowiadują się o jego śmierci i życiu, tym bardziej zaczyna być dla nich intrygującą zagadką. Przed jego śmiercią miały miejsce w tragicznych skutkach wydarzenia łączących jego rodzinę. Po jego śmierci zostały płótna, które uznano za zaginione.
Co tam się zaczyna dziać! Nikt nie jest w stanie przewidzieć tego, co nam zmalował pisarz. Koniec książki to zaskoczenie. Musso maluj dalej.
Jestem zachwycona powieściami autora. Co mnie urzekło w tej książce, to to, że historia ta opowiadana jest na przemian przez bohaterów. Wyszło to rewelacyjnie.
Jego książki są niby spokojne, bez dużych napięć, a ta wyjątkowo ze strony na stronę budowała to napięcie. To bardzo dobra książka. Historia ta skrywa wiele sekretów i tajemnic. Są one brudne, dramatyczne i trzeba sięgnąć głęboko w przeszłość, aby je wykopać. Przyznam szczerze, że książka zdecydowanie zrobiła na mnie pozytywniejszy wpływ, niż myślałam.
Świetna książka, którą przeczytałam jednym tchem. Od samego początku zaciekawia a im dalej tym robi się bardziej ciekawa. Wątki nie nudzą, nie rozciągają się, a wręcz nabierają tempa. Fajna zagadkowa akcja to zdecydowanie to co lubię w książkach tego typu. Bardzo polecam :)
Główny bohater - Gaspard Coutances - jest dramatopisarzem, prezentującym postawę - świat jest zły, ludzie są okrutni. Żyje na bakier z technologią - telefony i internet, to dla niego wymysły szatana - i izoluje się od ludzi. Tuż przed Bożym Narodzeniem ląduje w apartamencie w Paryżu, by pisać kolejną ze swoich genialnych sztuk i ogłuszać się alkoholem. Niestety jego spokój zostaje zakłócony przez Madeline, która przez gapiostwo wynajmującego wybrała to samo lokum i znalazła się w nim pierwsza. Bohaterka pracowała wcześniej w wydziale kryminalnym. Po dziewięciu miesiącach od próby samobójczej szuka wyciszenia i chce na nowo pokładać swoje sprawy.
Wynajęty apartament jest tak naprawdę pracownią nieżyjącego malarza - Seana Lorenza. Bohaterowie są bardzo poruszeni dramatem, który dotknął rodzinę tego człowieka. Wkrótce zaczynają badać sprawę trzech zaginionych obrazów artysty. Nikt ich nie widział na oczy, lecz przyjaciel mężczyzny żywi przekonanie, że zostały one naprawdę namalowane.
Gdy wydaje się, że sprawa z płótnami zmierza ku końcowi, pojawia się kolejna kwestia, która nie daje spokoju Gaspardowi. Dramatopisarz próbuje przekonać Maddie, by nadal prowadzili wspólne śledztwo.
Długo mi się zeszło z tą książką. Odkładałam ją, nie odczuwałam większej potrzeby, by wracać do lektury. Peany na rzecz talentu Seana Lorenza zaczęły mnie już nudzić. A nawet miałam postanowienie wykreślić Pana Musso z listy obywateli i w przyszłości konsekwentnie unikać jego dzieł.
O dziwo, historia ostatecznie rozwinęła się w naprawdę ciekawym dla mnie kierunku. Swój udział w wydarzeniach miała nawet postać mocno pokręconego osobnika. Im bliżej końca, tym bardziej byłam zaintrygowana i naprawdę zirytowana, że wcześniej się to tak wlekło.
Ponieważ to moja pierwsza książka Guillaume Musso, kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Liczyłam na kolejne smęty, prowadzące do równie smętnego zakończenia, a tu autor naprawdę mnie zaskoczył. Doszłam do wniosku, że może jednak dam mu jeszcze szansę :)
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz do recenzji :)
Guillaume Musso pomimo swojego specyficznego stylu jest jednym z moich ulubionych autorów. Potrafi w fantastyczny sposób łączyć kilka gatunków.. sensacja, romans, fantastyka :). Jak było tym razem?
"Apartament w Paryżu", to książka, która nie zrobiła na mnie aż tak dużego wrażenia jak chociażby "Dziewczyna z Brooklynu". Akcja do połowy "rozkręca" się bardzo wolno. Autor skupił się tutaj na postaciach, ich uczuciach, problemach, a także na sztuce. Nie będę ukrywać, że dopiero końcówka zrobiła na mnie największe wrażenie, a każdą kolejną stronę czytałam z jeszcze większą fascynacją. Może dlatego, że po prostu uwielbiam kryminały i thrillery :).
To moja trzecia książka tego autora i póki co, jak dla mnie najlepsza. Jak zwykle dobrze napisana, w stylu typowym dla Musso. W moim przypadku to książka relaksacyjna, do odpoczywania. Fabuła wydała mi się interesująca i bardzo przejmująca. Temat jest ważny, a opisanie go wymagało sporo empatii i wrażliwości i to się panu pisarzowi udało. Było mi w tej książce, zatrważająco i ciepło jednocześnie. Nieczęsto zdarza mi się tak bardzo przejmować bohaterami. Fabuła też jest dobrze rozpisana, wartko i niebanalnie, ze sporą dawką poczucia humoru. Bardzo mi się podobało.
Audiobook zaczął się dla mnie topornie. Miałam wrażenie, że autor powtarza swoje schematy i po prostu nie byłam zaciekawiona akcją... Do pewnego momentu, bo w chwili, gdy losy bohaterów i ich cele i pragnienia wydały mi się prawdziwe, a ich postacie niepapierowe, to się wciągnęłam. A cóż to się z nimi stało? Otóż ona zapragnęła mieć dziecko, a on też poczuł, że świat wokół potrzebuje takiego introwertyka jak on. To bardzo prawdziwe i bardzo gorzkie przeżycia. W tle rozgrywa się historia kryminalna zapoczątkowana obcowaniem ze sztuką. W sumie to udane połączenie romansu i kryminału, a Musso to autor pocieszający czytelnika i przywracający wiarę w ludzi.
„APARTAMENT W PARYŻU”
Guillaume Musso Wydawnictwo Albatros
Czy wierzycie w zbiegi okoliczności? A może los tak chciał? Przez pomyłkę Madeline oraz Gaspard trafili do tej samej pracowni w Paryżu. Obydwoje przez przypadek ją wynajęli. Pracownia należała do słynnego artysty Seana Lorenza. Niestety artysta umarł a jego ostatnie dzieła zaginęły.
Madeline i Gaspard to dwójka samotników. Czy los chce ich połączyć? On jest dramatopisarzem. Ona za wszelką cenę pragnie posiadać dziecko. Postanowiła poddać się zabiegowi invitro. Czy jej się uda zdobyć upragnionego potomka?
Obydwoje poznali tragiczną historię artysty. To ich do siebie zbliżyło. Wspólnie zajęli się sprawą poszukiwania zaginionych dzieł. Do czego to ich doprowadziło? Co takiego odkryli? Ich życie odmieni się na zawsze.
Jeżeli lubicie długie opisy to dobrze trafiliście. Musso jest bardzo szczegółowy. Uwielbiam to w jego powieściach, są inne niż wszystkie. Mają to coś w sobie. Przyciągają. „Apartament w Paryżu” również wciąga. Nie jest ciężka, idealna na wieczór.
Polecam.
Moja ocena 9/10
Musso to jest moja wielka miłość od pierwszego zaczytania. Uwielbiam jego styl, tak trudny do naśladowania, pełen tajemnic, kryminalnych intryg, sporej dawki thrillera.
Ta książka, tak jak wcześniejsze, które przeczytałam również mnie nie zawiodła. Bohaterowie tej powieści, są niekonwencjonalni i zarazem bardzo intrygujący. Ich osobowości nie należą do łatwych, nie są oni pozbawieni wad, każdy z nich ma coś na sumieniu, co jest ich mroczną stroną, ale nie należą również do bohaterów czysto negatywnych.
Niesamowite sploty różnych wydarzeń, towarzyszące prowadzonemu przez dwoje obcych sobie ludzi śledztwa sprawiają, że od tej książki trudno jest się oderwać, bo ciekawość tego co będzie dalej jest silniejsza od wszystkiego.
Autor zabiera czytelników w podróże do Paryża i Nowego Jorku, przedstawiając zarówno te piękne jak i mroczne strony tych dwóch miast. A czytając, ma się wręcz ochotę przenieść w te miejsca, które przyciągają swoim pięknem i brzydotą jednocześnie.
Poznając bliżej bohaterów tej powieści czytelnik nabiera przekonania do tego, aby uwierzyć w sprawiedliwość, która gdzieś tam w świecie biurokracji policyjnej pozwoliła na zakończenie śledztwa, które tak właściwie zostało raczej zatuszowane niż zakończone. Często zbyt małe zaangażowanie policji, brak dostatecznych dowodów, staje się dramatem osób poszkodowanych. Tak jest i tutaj, niewinne śledztwo dotyczące zaginionych obrazów doprowadza do miejsca prawdziwiej tragedii. Doprowadza do miejsca, o którym nikt nawet nie myślał że istnieje i jest mrocznym podłożem wielkiego dramatu. Zwykła kradzież obrazów prowadzi do uprowadzenia dziecka.
Wspólny cel może zbliżyć do siebie nawet ludzi tak wrogo do siebie nastawionych jak bohaterowie tej powieści.
Autor w zaskakujący sposób przedstawia różne toki myślenia, jakie kierowały prowadzącymi śledztwo w stronę ukrytej prawdy. Pokazał również, że nie tylko profesjonalizm, jak w przypadku byłej policjantki się liczy, ale również logika w dedukcji.
Przyznam szczerze, że sięgając po tę powieść spodziewałam się czegoś w rodzaju romansu, okraszonego nutką sensacji. Otrzymałam jednak coś zupełnie innego. Nie jestem zawiedziona, ale mile zaskoczona fabułą pełną tajemniczych zdarzeń, niespodziewanych zwrotów akcji i… nieoczekiwanym zakończeniem. No, ale cóż… to przecież Musso.
Polecam tę książkę zwłaszcza miłośnikom dobrych kryminałów i thrillerów. Fanom książek tego autora nie muszę tej powieści polecać, bo oni wiedzą, że na tego autora zawsze można liczyć.
A książki wydawnictwa Albatros, to jedne z najlepszych książek które mam w swojej biblioteczce, bo nie dość, że są ładnie wydane (na ładnym, czyli białym a nie szarym papierze), to jeszcze nigdy nie zawiodła mnie fabuła żadnej z nich.
Dwa dni wystarczyły, by dwójka nieznajomych samotników została nierozerwalnie związana. Tym razem to nie miłość łączy Madeline i Gasparda a wielką, niewyjaśniona tajemnica. Oboje tak bardzo chcą ją rozwiązać, że staje się ona częścią ich życia.
Musso uwodzi swoim stylem i wyobraźnią. Snuje historię, która nie może być realna, a jednak nie jest całkiem niemożliwa.
Szczególnie spodobała mi się wizja ostatniego obrazu Seana Lorenza (możliwy jest taki rodzaj sztuki?), jak również zebra w mozaice (bardzo wpasowane w obecną rzeczywistość). Nie chcę zdradzać zbyt wiele, aby nie odbierać nikomu przyjemności odkrywania sekretów "Apartamentu w Paryżu".
Najnowsza powieść mistrza thrillera i jednego z najpoczytniejszych pisarzy w historii literatury francuskiej. 8 rano. Alice i Gabriel budzą się na ławce...
Emma mieszka w Nowym Jorku. Ma 32 lata i ciągle szuka tego właściwego mężczyzny. Matthew mieszka w Bostonie. Odkąd jego żona zginęła w wypadku, samotnie...