Megan spuściła córkę z oka tylko na kilka sekund. Wydawało się, że nic złego nie miało prawa się stać. Tymczasem mała Emma zniknęła bez śladu. Rodzina i policjanci byli bezsilni. Dziewczynka jakby zapadła się pod ziemię. Mijały dni, tygodnie miesiące... Wszyscy stracili już nadzieję. Tylko Megan nie chciała pogodzić się z myślą, że nie nigdy nie odzyska córki. Szukając Emmy to opowieść o sile matczynej miłości i o tym, jak wiara i nadzieja pozwalają pokonać największe nawet przeszkody.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2013-08-21
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Na świecie w ciągu roku znika kilkadziesiąt tysięcy dzieci. W samej Polsce jest to kilkanaście zgłoszeń miesięcznie. A ile zaginięć nie jest zgłaszanych. Czasem są to ucieczki z domu, zagubienie się dziecka. Wiadomo, że czasem wystarczy chwilą nieuwagi by dziecko samo się oddaliło. Tak było w przypadku trzyletniej Emmy. Wystarczyła chwila by dziecko zniknęło.
Wydarzenie to bardzo silnie odbiło się na rodzinie. Matka przez dwa lata próbuje odnaleźć córkę. Niestety nie zauważa, że jej działania doprowadzają do powolnego rozpadu rodziny. Megan przestaje zauważać męża i dwie starsze córki. W trakcie czytania zastanawiałam się czy uda się jej ogarnąć i uratować małżeństwo i rodzinę.
W tym samym czasie dwójka starszych ludzi wychowuje malutką wnuczkę, która niespodziewanie pojawiła się u nich w domu. Babcia dziewczynki wręcz obsesyjnie kontroluje każdy jej krok, czemu usilnie sprzeciwia się mąż kobiety. Nieoczekiwanie dziewczynka zaczyna opowiadać dziwne historie, które budzą w mężczyźnie niepokój.
Zakończenie jest przewidywalne chociaż ostatnie rozdziały trzymają w napięciu. Cieszę się, że to tak się skończyło. Ale cały czas miałam z tyłu głowy, że taka historia mogła się zdarzyć. A może nawet zdarzyła się.
Książka napisana jest lekkim językiem a tempo akcji jest szybko. Historia opowiadana jest przez wszystkowiedzącego narratora w trzeciej osobie, który opowiada wydarzenia dziejące się w obu rodzinach. Naprawdę polecam.
Historie oparte na prawdziwych wydarzeniach mają tę przewagę nad nawet najlepiej skonstruowaną fikcją literacką, że gdzieś i kiedyś naprawdę się wydarzyły...
Historia małej trzyletniej Emmy Tylor nie odbiega w zasadzie od kanonu powieści o zaginionych, czy porwanych dzieciach, które odnajdują się cudownym zbiegiem okoliczności za sprawą bezgranicznej miłości, wiary i wytrwałości ich matek. Nie brak tu skrajnie trudnych emocji, bólu i rozpaczy oraz problemów małżeńskich i rodzinnych, z którymi muszą zmierzyć się rodzice i rodzeństwo zaginionej dziewczynki. Znajdziemy tu również morze nadziei, która nigdy nie umiera i pozwala przetrwać najtrudniejsze momenty zwątpienia.
Skoro zatem powieść „Szukając Emmy” Steeny Holmes nie odbiega od przyjętych schematów, to dlaczego tak bardzo chwyta za serce, a jej lektura wzbudza tak wiele emocji… Otóż jest to opowieść prawdziwa, jakich można usłyszeć wiele w Stowarzyszeniu Zaginionych Dzieci, bądź innych tego typu organizacjach.
Kiedy uświadomimy sobie jak wiele rodzin musi zmierzyć się z problemem utraty dziecka – niewinnego, małego człowieka, który pewnego dnia znalazł się w nieodpowiednim miejscu, bądź spotkał nieodpowiednią osobę i od tej pory jego dotychczasowe życie „wywróciło się do góry nogami”, to nie możemy pozostać obojętni na takie historie, jak opowieść o małej Emmie.
Dziewczynka miała dużo szczęścia, że była kochana przez swoich nowych „dziadków” i traktowana jak „księżniczka”. Ale nie zawsze tak się dzieje. Ile z tych dzieci jest krzywdzonych, ile z nich traci życie i niestety nie wszystkie mają to szczęście, aby mogły wrócić do swoich rodzinnych domów.
W tego typu powieściach nie tak ważna jest forma, liczy się natomiast treść i problemy, na które nikt nie powinien pozostać obojętny. Czytajmy je z zastanowieniem, a także ku przestrodze. Nie bądźmy nieczuli na czyjąś krzywdę, czy nieszczęście. A jeśli nawet już kiedyś poznaliśmy podobną historię, to zapewne w nieco innych okolicznościach.
Chętnie sięgnę po drugą część losów Emmy wydanych pod tytułem „Sekret Emmy” oraz po opowieść o losach nowych „dziadków” dziewczynki- Jacka i Dottie zamieszczoną w powieści „Dear Jack”, kiedy tylko pojawią się na polskim rynku wydawniczym.
Serdecznie polecam.
GDY PRZESZŁOŚĆ TRZYMA KLUCZ DO NAJWIĘKSZYCH SEKRETÓW... Brian jest zachwycony, gdy dowiaduje się, że jego żona Diana jest w ciąży. Pora na dziecko...
Przeczytane:2016-07-25, Ocena: 4, Przeczytałam, 12 książek 2016,