Nowa książka-wyszywanka autorki ,,Liczypiesków" oraz ,,Ja, Bobik!".
Pan i pani szop są czyściochami. Bez wytchnienia piorą i sprzątają, ale mają też wielkie zmartwienie: ich dzieci okropnie się brudzą! Co rodzice upiorą, małe szopy natychmiast ubłocą, zatłuszczą i zaplamią, robiąc przy okazji straszliwy bałagan. Czy jest coś, co sprawi, że te dwa światy się połączą? Że dzieci zaczną sprzątać (przynajmniej od czasu do czasu), a rodzice pozwolą sobie na odrobinę szaleństwa?
To urocza, pełna ciepła historia o rodzinie, o praniu (białym, ale i kolorowym), a także o tym, że na wszystko jest miejsce i pora pod słońcem.
Jednym z pierwszych wspomnień Ewy Kozyry-Pawlak jest graffiti, które przyszła artystka z wielką pasją wykonała kredkami świecowymi na ścianie swojego pokoju (korzystając z okazji, chciałaby przeprosić późniejszego właściciela tego lokalu). Bardzo wcześnie, z absolutną powagą, poświęciła się sztukom plastycznym, a szczególnie rzeźbie w plastelinie, haftom i szydełkowaniu. Gdy tylko ukończyła studia na ASP we Wrocławiu, niezwłocznie wróciła do klejenia, szycia i dziergania. Zilustrowała kilkanaście książek dla dzieci, pisze wiersze, kaligrafuje i tłumaczy, a w jej pracowni znajdują się tysiące kolorowych szmatek. Sypia na nich biało-rudy kocur, bohater bajki ,,Ja, Bobik, czyli prawdziwa historia o kocie, który myślał, że jest królem".
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2016-07-13
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 32
Jedna z najbardziej znanych piosenek dla dzieci w kartonowej ksiązeczce z niezwykłymi ilustracjami. Dla najmłodszych....
W tym wpadającym w ucho wierszu dla najmłodszych kryje się urocza historyjka o dziesięciu bezdomnych pieskach. Pełna niespo?dzianek, pięknie zilustrowana...
Przeczytane:2016-08-28, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016 - dzieciaki,
Mój chrześniak oszalał na punkcie bajeczki "Liczypieski" Ewy Kozyry-Pawlak, dlatego bez wahania postanowiliśmy sięgnąć po kolejną książeczkę tej autorki. Tym razem pisarka skupiła się na rodzince szopów praczy oraz - jak sama nazwa bohaterów wskazuje - praniu.
Książka już od pierwszych stron ogromnie mnie zaskoczyła. Spodziewałam się zwyczajnych rysunków, a ilustracje zawarte w niej zdają się być zdjęciami barwnego, "tekstyliowego" świata. Z materiału są tu postacie, z materiału rośliny, nawet pralka jest tutaj z materiału! Jest to bardzo oryginalny pomysł, dotychczas przez nas niespotkany, dzięki któremu od razu powitaliśmy rodzinkę szopów z uśmiechem na ustach, choć za praniem żadne z nas nie przepada.
"Szopięta" to króciutka, kilkunastozdaniowa opowiastka o niesfornych, małych brudasach (mój chrześniak zdecydowanie się z nimi identyfikuje) oraz ich zapracowanych rodzicach, którzy nie mają za wiele czasu na zabawę ze swoimi pociechami. Wpływają na to dwa czynniki: brak pomocy ze strony dzieci oraz talent maluchów do czynienia brudu naprawdę brudnym. Pewne wydarzenie sprawia jednak, że szopięta zmieniają swoje zachowanie, dzięki czemu Pani Szop i Pan Szop znajdują czas nie tylko na figle z maluchami, ale i na... brudzenie!
Ewa Kozyry-Pawlak stworzyła kolejną świetną bajeczkę. Historia rodziny szopów jest ciepłą i zabawną opowieścią, zawierającą zarówno przestrogę, jak i życzliwe przesłanie - "na wszystko jest miejsce i pora". Książeczka zachęca maluchy do pomocy rodzicom, ponieważ nawet dzięki najmniejszym gestom opiekunowie mają szansę na zyskanie odrobiny więcej czasu, który mogą poświęcić swoim ukochanym rozrabiakom.
Zdecydowanie warto z tą pozycją zapoznać dziecko. Może pomóc mu zrozumieć zapracowanie rodziców oraz niematerialne korzyści, które może przynieść nawet najdrobniejsza pomoc. Atutem są tutaj również niebanalne ilustracje, o których wcześniej wspominałam. Materiałowy świat nie tylko cieszy oczy, ale pobudza także wyobraźnię malucha i może być pomysłem na stworzenie własnego świata ze starych ubrań i guzików. Nam udało się stworzyć już pieska i... szopo-pieska. Mój chrześniak zwyczajnie kocha szczekające czworonogi.
"Szopięta" polecam osobom, które w swej rodzinie posiadają niewyrastające ponad stół łobuziaki. Podarujcie tym huncwotom tę książeczkę, a kto wie, może nieco zmienią swoje zachowanie? Mój chrześniak do pomocy się nie kwapi, ale po tej lekturze mniej rozrabia. A to też sukces, prawda?