Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2010-01-13
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 192
Sięgając po Szninkela spodziewałem się czegoś innego niż dostałem, fabułę niestety zawiodła, nie żeby była jakaś tragiczna po prostu nie ma zachwytu, za to rysunki Rosińskiego trzymają poziom, ujęcie dynamiki scen jest bardo dobre jedynie wyrażanie niektórych emocji wydawało się nieraz za mało precyzyjne. Tym czym zawiodła mnie fabuła jest mocno ograniczona, ilość tekstu co nie pozwala odpowiednio przestawić sytuacji, zdarzają się całe plansze gdzie nie ma nawet jednej chmurki, za to ukazywana jedna scena w 20 klatkach. Sam Daar jest słabo przestawiony i ciężko przez to wczuć się w klimat, za to J'on moim zdaniem Van Hamme-owi udał się doskonale, sposób ukazania jego charakteru jest wręcz przykładem jak w innych powieściach graficznych powinno się go ujmować. I jeszcze dwa zarzuty, pierwsze dziury fabularne np.: Szninkiel J-on pod koniec kiedy jest przypięty do monolitu nagle wie o przywarach nieśmiertelnych mimo że wiedział tylko o Cyklopce, można uznać, że odgadł, że nieśmiertelni są tak naprawdę wcieleniem heretycznego przywódcy który doprowadził nacje szninkieli do upadku, drugi to, że rysunki były pierwotnie czarno białą i w wersji pokolorowanej widać to, przez to bardziej podoba mi się ta pierwsza.
POKÓJ ZAPANUJE, KIEDY TRÓJKA SIĘ ZJEDNOCZY
„Szninkiel” to komiks legenda. Może nie w ogólnoświatowym pojęciu, ale na rynku europejskim, a w Polsce chyba w szczególności, darzony jest swoistym kultem. Nic w tym jednak dziwnego, bo Jean Van Hamme, jak w żadnym innym ze swoich dzieł, wspomina się tu na wyżyny swojego talentu, serwując nam jedną z nielicznych w swej karierze ambitnych fabuł. Od strony graficznej zaś, nasz rodzimy artysta Grzegorz Rosiński, oferuje tradycyjnie urzekające realizmem i dopracowaniem grafiki. Jako całość zaś „Szninkiel” to po prostu rewelacyjne dzieło, które poznać powinien każdy dorosły (album przesycony jest mocną erotyką) miłośnik opowieści graficznych.
Akcja „Szninkla” dzieje się na planecie Daar, miejscu rozdartym konfliktem trzech potęg. Jak to zawsze w takich sytuacjach bywa, najbardziej cierpią ci, którzy nie powinni. Wśród nich są Szninkle, niepozorne także pod względem wzrostu istoty, które nie mają szans w starciu z wojną. A może jednak? Tak się bowiem składa, że to właśnie jeden z nich staje się wybrańcem O’na – boga. Wybrańcem mającym zażegnać konflikt i ocalić świat i niezliczone istoty. J’on, bo tak ma na imię, wyrusza więc w podróż, ale im dłużej wędruje i im większych cierpień i prób doświadcza, tym bardziej wątpi, że jest w stanie zjednoczyć trójkę i zmienić wojnę w pokój. Czy rzeczywiście jego misja będzie miała jakikolwiek sens?
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2021/01/szninkiel-jean-van-hamme-grzegorz.html
Aaricia zostaje porwana (akurat w dzień ślubu) przez tajemniczego osobnika, który zabiera ją na dziwną wyspę otoczoną lodem. Thorgal wyrusza na wyprawę...
Przeczytane:2002-08-15, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Kiedy byłam dzieckiem, kupiono mi ten komiks... i zabrano tak szybko, jak tylko było to możliwe. Nagość i przemoc, którymi epatuje "Szninkiel" zapewne nie było dobrą pożywką dla kilkuletniej dziewczynki, jednak nawet wówczas - jako miłośniczkę bardziej stonowanego "Thorgala" - zachwyciła mnie kreska Rosińskiego. Była w niej głębia, która przykuwała wzrok i sprawiała, że nawet ośmiolatek zaczynał marzyć.
Przeczytałam "Szninkla" dopiero po długich latach i zdałam sobie sprawę, że nawet gdyby nie był to komiks brutalny, a sceny seksu nie pojawiałyby się, i tak nic bym nie zrozumiała z podtekstów i znaczeń, które - ubrane w fantastyczną otoczkę - przekazywał "Szninkiel".
Van Hamme stworzył arcydzieło komiksu. Opowieść o Zbawicielu, który samotnie staje naprzeciwko ciemiężycielom, to nic innego jak inna wersja losów Chrystusa. W zasadzie, kiedy przyjrzymy się Biblii bliżej, wcale nie jest ona mniej brutalna od "Szninkla". Sama historia Jezusa to ból i wyrzeczenia, poświecenie i ofiara. By to zaakcentować, autorzy stworzyli wyjątkowo niesprawiedliwy, brudny świat, w którym życie maluczkich nie znaczy więcej od pyłu przyklejonego do podeszwy buta. To świat nieustannych, niekończących się wojen, które są toczone tak długo, że nawet nie pamięta się ich powodu. Trzej Nieśmiertelni są niczym grzechy, które zmazać ma tytułowy Szninkiel, niziołek o imieniu J'on.
Wszechobecna beznadzieja sytuacji rasy Szninkli tylko podkreśla ciężar roli, jaką nałożył na J'ona O'n - bóg. Rozkazuje mu zniszczyć Nieśmiertelnych i położyć kres wojnom. Jakie ma szanse niziołek przeciwko trzem potężnym władcom, których armie wyżynają się każdego dnia, tocząc koło nienawiści?
Jednak J'on- zupełnie jak Frodo - idzie, chociaż nie zna drogi, gotów, pomimo przeciwności ocalić świat, który przyniósł mu tylko zniewolenie i ból. Jednak Chrystus cierpiał za grzechy tych, którzy go nienawidzili na równi z tymi, którzy go kochali. Zaznaczam, że nie jestem chrześcijanką, jednak analogie same się nasuwają. Myślę, że tego właśnie chcieli autorzy komiksu, dać pożywkę myślom, pokazać, że pod powłoczką bajki, można ukryć ważne przesłanie.
Jakie więc przesłanie ukazuje "Szninkiel"? Kluczem do zrozumienia wolności jest wybór. I przydałoby się, żeby co poniektórzy politycy przeczytali ten komiks. I zrozumieli go. Bóg nie kieruje każdym krokiem człowieka, nawet tych, którzy w niego wierzą. Nie spływa na nas łaska, która wszystko za nas zrobi. Człowiek jest stworzony by popełniał błędy - i uczył się na nich, bądź nie. Sami w zasadzie wykuwamy naszą przyszłość.
Szninkiel to także mrugnięcie okiem do czytelnika, który zna dobrze popkulturę. Władca Pierscieni jako pierwszy przychodzi do głowy, jednak dla mnie jest to nie tylko mrugnięcie okiem, ale potężny cios w szczękę Ciemnego Kryształu. J'on ze "Szninkla" - Jen z filmu Hensona, Szninkle - gelflingi, Nieśmiertelni - skeksy. Także zakończenie jest poprawieniem ciosu w szczękę wspomnianego kukiełkowego filmu.
Co czyni "Szninkla" unikalnym, to nie tylko alegorie i ukryte easter eggi. To także epicki rozmach całego dzieła, który ma znamiona prawdziwej wielkości. To się po prostu czuje. Ta wielkość, prawie boska, jest wpisana w każdy kadr. "Szninkiel" to wspaniały komiks, który każdy powinien przeczytać. Niekoniecznie jednak w wieku ośmiu lat.