Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2008 (data przybliżona)
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Tytuł oryginału: School for Husbands
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Kopczewska Renata
„Szkoła dla mężów” to lekka, łatwa i przyjemna lektura, z której należałoby wyciągnąć pewne wnioski. Choć Wendy Holden porusza w książce poważny problem dotyczący kryzysu w małżeństwie, nie brak tu także zabawnych momentów, które sprawiają, że nie jest to nudna opowieść. Napisana prostym językiem, wciąga czytelnika i wzbudza zainteresowanie dalszymi losami bohaterów.
Poznajemy Sophie i Marka – małżeństwo z siedmioletnim stażem mieszkające w Londynie – gdy wybierają rodziców chrzestnych dla swojego sześciomiesięcznego synka Arthura. Z pozoru szczęśliwi młodzi rodzice borykają się z częstymi problemami wielu małżeństw. Mark właśnie zmienił pracę – zatrudnił się w nowo powstałym wydawnictwie, dużo pracuje by jak najlepiej wypaść w oczach nowego pracodawcy, co odbywa się kosztem rodziny. Sophie, na krótko po chrzcinach synka, wraca do pracy po urlopie macierzyńskim, a mały Arthur idzie do żłobka.
Z biegiem czasu sytuacja zaczyna się komplikować… Mark coraz więcej czasu spędza w wydawnictwie, nawet weekendy ma zajęte, a na żonę spada ogromna większość domowych obowiązków połączona z opieką nad dzieckiem. Atmosfera w firmie, w której pracuje Sophie również odbiega od doskonałości. Kobieta przytłoczona zaistniałą sytuacją jest przemęczona, staje się drażliwa, a od męża oczekuje zrozumienia, współczucia oraz odciążenia jej w niektórych sprawach. Swoje frustracje i niepowodzenia przenosi na Marka, który nie podziela jej zastrzeżeń tłumacząc, że jego kariera zawodowa poprawi ich sytuację finansową, a wszystkie podejmowane przez niego działania są skierowane „dla dobra rodziny”.
Tę niełatwą sytuację dodatkowo pogarsza wtrącanie się w ich kłopoty osób trzecich. I tutaj potwierdza się stara prawda, że małżonkowie powinni wyjaśniać nieporozumienia wyłącznie między sobą. Ingerencja osób postronnych nie służy szybszemu rozwiązaniu konfliktu, wręcz przeciwnie – pogłębia go. Dzieje się tak szczególnie wówczas, gdy „życzliwi” kosztem innych osób chcą załatwić swoje „interesy”. Shirley – matka Sophie, która nigdy nie przepadała za zięciem i Simon – ojciec chrzestny Arthura swoimi matactwami starają się doprowadzić do rozpadu małżeństwa Sophie i Marka.
Czy im się to uda?
Początkowo drobne sprzeczki o błahostki przeradzają się w poważne konflikty i kłótnie.
„Bo kiedy drobiazgi zaczynają doskwierać, po jakimś czasie przestają być drobiazgami, ale stają się poważnymi problemami”
Rozczarowana i sfrustrowana Sophie zaczyna podejrzewać męża o coś, co wcześniej wydawało jej się niemożliwe – o zdradę. Zrozpaczona i zaślepiona swoją złością wyprowadza się z domu i przenosi wraz z synkiem do swoich rodziców.
Mark natomiast kompletnie się pogubił, ale nadal kocha swoją żonę i nie wyobraża sobie życia bez niej i Arthura. Jednak kiedy to zrozumiał, świat jakby sprzysiągł się przeciw niemu. Co prawda mężczyzna osiąga sukces w pracy, ale płaci za niego ogromną cenę. Nasuwa się pytanie:
Czy kariera zawodowa jest warta utraty rodziny?
Stojąc w obliczu rozwodu zdesperowany mężczyzna decyduje się wziąć udział w dwutygodniowej terapii oferowanej przez „Szkołę dla mężów”. Traktuje to jak „ostatnią deskę ratunku” i sam otwarcie stwierdza:
„Jestem tu po to, by spróbować przekonać żonę, że żałuję i że ją przepraszam.”
Jak wygląda terapia w tytułowej szkole? Jak dalej ułożą się losy małżonków? Czy Mark potrafi się zmienić, a Sophie przebaczyć mężowi jego zaniedbania? Z jakimi jeszcze problemami przyjdzie im się zmierzyć? Czy małżeństwo głównych bohaterów uda się uratować?
Na te wszystkie i jeszcze wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź na stronach powieści. Choć książka chwilami może wydawać się tuzinkowa, a bohaterowie nieco naiwni, mnie osobiście zainteresował sposób przedstawienia problemu – może trochę uproszczony. Podziwiam determinację, z jaką Mark stara się walczyć o swoją rodzinę. Wspaniale, że zauważył swoje błędy, zreflektował się i zrozumiał co traci – lepiej późno niż wcale…
Polecam.
Kate Clegg - dziennikarka w lokalnym tygodniku, spec od relacji z prowincjonalnych konkursów. Mieszka z rodzicami i za wszelką cenę pragnie wyrwać...
Przeczytane:2016-11-08, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki w 2016 roku :),