Porywająca nowa książka Bartosza Sadulskiego, laureata Nagrody im. Kościelskich!
Pełna humoru, tajemnic i skandali historia w duchu powieści płaszcza i szpady.
W 1673 roku ze szpitala Salpetriere w Paryżu zostaje uprowadzonych 16 kobiet. Z polecenia króla Ludwika XIV mają dopłynąć okrętem ,,Dunkerquoise" na wyspę Bourbon, by wyjść za mąż za francuskich kolonistów. Zagadkowe tożsamości i często kontrowersyjne losy Francuzek sprawiają, że tak daleka podróż okazuje się dla nich szansą, a nie zagrożeniem.
Pod dowództwem despotycznego kapitana na statku płyną między innymi zdziwaczały misjonarz Jean, podejrzana heretyczka Beli, diaboliczny kot Lucjan czy nastoletnia Françoise Châtelain (która ponoć umarła w 1661 roku...). Podróżni w drodze do celu zatrzymają się w portach Teneryfy, Wysp Zielonego Przylądka i Madagaskaru. Czy jednak wszystkim uda się przetrwać tę daleką i niebezpieczną wyprawę?
Szesnaście na Bourbon to szkatułkowa historia oparta na prawdziwych wydarzeniach, przedstawiona tak barwnie, że ciężko rozróżnić, co jest prawdą, a co fikcją.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2024-09-11
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 256
Czytaj globalnie, zwiedzaj lokalnie. Malta i Gozo w serii Pascal 360° to wyspy, jakich nie znasz. Nie przegap największych atrakcji i miejsc znanych...
Megalityczne świątynie i podwodny raj! Jeszcze nigdy marzenia tak łatwo się nie spełniały! #Błękitna grota - cudo przyrody #Ggantija - megalityczna...
Przeczytane:2024-11-14, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, czytam regularnie, Egzemplarz recenzencki,
Czy lubicie, gdy w powieści doprowadzenie akcji do końca schodzi na drugi plan, by zrobić miejsce opowiadaniu historii? Zawsze robiły na mnie wrażenie powieści szkatułkowe, w których opowieść kryła się w kolejnej opowieści - zadziwiał mnie kunszt pisarski, pozwalający na zręczne użycie tego zabiegu. I jakoś mnie nie dziwi, że pisząc o szesnastu kobietach zabranych ze szpitala Salp?tri?re na tytułową wyspę Bourbon, płynących na pokładzie statku La Dunkerquoise, Bartosz Sadulski wypełnił ładownię niezliczoną liczbą beczek i skrzyń kryjących opowieści.
W swojej debiutanckiej powieści, Rzeszocie, autor udowodnił, że potrafi świetnie pisać, ma dryg do stylizacji języka i formy, potrafi korzystać ze źródeł i czerpie z historii, zmyślając fabułę w prawdziwym świecie. W Szesnastu na Bourbon Sadulskiemu udało się osiągnąć może nawet więcej niż w poprzedniej książce, zarówno pod względem prowadzenia narracji, jak i grzebania w piaskownicy historii. Jedno prawdziwe wydarzenie, czyli uprowadzenie tytułowej szesnastki w 1673 roku na tytułową wyspę, będącą częścią kolonii francuskiej, staje się przyczynkiem do stworzenia barwnej, zabawnej i z lekka łotrzykowskiej opowieści, a raczej zbioru opowieści. Podczas lektury przychodziły mi na myśl porównania z prozą Laurenta Bineta czy Umberta Eco, ale forma oryginalniejsza od Francuza, a fraza ma trochę więcej werwy niż u Włocha; widoczna jest inspiracja dziełami podróżniczymi, pamiętnikarskimi i powieściowymi XVII wieku - Sadulskiemu wspaniale wyszła stylizacja na literaturę tamtej epoki.
Podoba mi się, że książka nie została podporządkowana akcji, ale potrzebie snucia opowieści. Narratorzy zmieniają się, a wraz z nimi sposób opowiadania i język; jak La Dunkerquoise porusza się po morzach, często zwalniając lub zawijając na dłużej do jakiegoś portu, tak samo w rwanym tempie porusza się naprzód akcja - najciekawiej robi się, gdy nagle się zatrzymuje, a czytelnik zaczyna zaglądać do środka przepastnych szkatuł z gawędami. Dzięki nim możemy dostrzec, jak bogate i solidnie przygotowane jest tło historyczne, a także jak wiele smakowitych kąsków pozostawił autor do odkrycia - opowieść o przetrwaniu katarów, wariacje na temat niektórych polskich królów (zwłaszcza Jana Kazimierza), anegdotki o życiu francuskiego dworu czy plotki z bankietów, pałacowych korytarzy i alkowy. W tych fragmentach, stanowiących pewnie dwie trzecie całości, odnaleźć można najbardziej soczyste frazy, gdzie prawda oddaje się z niewinnym chichotem rozpustnym zabawom z prawdopodobieństwem i konfabulacją, a czytelnik ma z tego radochę, o ile liczył na przygody w trakcie podróży, a nie szybkie dotarcie do celu.
Dla mnie Szesnaście na Bourbon stały się literacką zabawą wysokich lotów, bo jak każda dobra zabawa, książka została wzięta przez Sadulskiego na poważnie - wszystkie śmieszki wybrzmiewają dzięki włożonej pracy, konsekwencji w trzymaniu się reguł i świadomym ich łamaniu. Każdą kolejną powieść autora będę brał w ciemno, bo nie zawodzi w żadnym elemencie.