Jak się czujesz, wkładając ulubioną sukienkę? Na co wtedy liczysz? Za czym tęsknisz? Być może za tym samym, co klientki pracowni krawieckiej Leonarda Kittaya.
Najlepsze materiały i doskonałe wykonanie to znaki firmowe niewielkiego zakładu mieszczącego się w kamienicy na Staromiejskiej. Ale to miejsce wyróżnia się czymś jeszcze. Czymś, czego nie da się kupić nigdzie indziej.
Dzięki niemu spełniają się najskrytsze marzenia.
Wyhaftowane kryją się w zamówionych sukienkach. Aby się ziściły, marzycielce wolno polecić pracownię wyłącznie jednej kobiecie. Być może w tym właśnie tkwi przyczyna kłopotów finansowych właściciela?
On, w przeciwieństwie do swoich klientek, nie wierzy w magiczną moc kreacji. Choć daje nadzieję innym, podchodzi do stworzonej przez siebie legendy z dystansem. Dlaczego? Przyczyną jest niespełniona miłość. Leonard pogodził się z losem, lecz nigdy nie przestał kochać.
Niebawem do jego drzwi zapuka Dagna, dziennikarka lokalnej gazety, zwabiona opowieściami przyjaciółki. Uważa, że krawiec jest pospolitym oszustem, który żeruje na kobiecej naiwności i postanawia napisać o tym artykuł. Żeby jednak zrobić to rzetelnie, musi zebrać jak najwięcej informacji. Najlepszym sposobem na wysondowanie tematu wydaje się zamówienie sukienki...
Jakie jest marzenie Dagny? Co się wydarzy po publikacji tekstu? Czy zwykła sukienka potrafi odmienić życie? Czy zawsze na dobre?
"Szczęście na miarę" to historia, która kładzie się ciepłem na sercu. Opowiada o życiowych wyborach, pragnieniach i tęsknotach. Lecz przede wszystkim o miłości, która potrafi trwać - mimo wszystko.
Agata Kołakowska (ur. 1984) - wrocławianka z urodzenia i zamiłowania. Autorka szesnastu powieści obyczajowych.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2021-01-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 408
Wtedy uważał, że prawda sama się obroni. Ale prawda, wbrew temu, co się o niej mówi, jest cicha i nigdy nie wyrywa się do oświadczeń. Nie krzyczy: "To ja! To ja!". Tylko czeka. I przez to wiele psuje.
Leonard jest krawcem z wieloletnim doświadczeniem i ogromną wyobraźnią. Wybiera tylko najlepsze materiały, a jego projekty są bardzo dopracowane. Szycie to całe jego życie, ale ma zasadę. Szyje tylko i wyłącznie sukienki. Do pomocy ma tylko jedną, zaufaną i zdolną pracownicę. Zakład, w natłoku takich nastawionych na komercyjne szycie dla wielkich sklepów, prządł z coraz większym trudem. Nie był też zbyt znany na rynku, ponieważ krawiec postanowił, że zadowolona klienta mogła polecić jego usługi tylko jednej osobie.
Tymczasem zmęczona trudami w życiu osobistym i zawodowym dziennikarka postanowiła wziąć na tapet właśnie zakład Leonarda. Przyjaciółka była u niego i stwierdziła, że dzięki sukience spełniło się jej marzenie. Wszystko przez wszywane w zamówione ubranie … marzenia. Okazało się, że przyjaciółka nie była jedyną kobietą, która tak sądziła. Dagna postanowiła, że musi przeprowadzić dziennikarskie śledztwo. Zdawało jej się, że krawiec po prostu bezczelnie oszukuje swoje klientki i chciała ujawnić jego niecne machlojki. Cuda zdarzają się przecież tylko w filmach, a marzenia spełniają tylko w bajkach. Prawda czy fałsz? Co kryje się za tajemniczymi i magicznymi wszywkami?
„Przychodzi czas, kiedy nieważne jest, czy się mówi, czy milczy. Dlatego lepiej jest milczeć”.
Książki Agaty Kołakowskiej mają to do siebie, że czytają się same. Język Autorki jest tak swobodny, przyjemny i plastyczny, że nie można się oderwać. Trochę jak z ulubionym smakiem lodów. Cieszymy się jak dzieci, gdy niesiemy je do domu. Po otwarciu delektujemy się każdą sekundą cudownego smaku rozchodzącego się na języku. W momencie, w którym ujrzymy dno pustego pojemnika, czujemy rozczarowanie, że to już koniec i mamy uczucie niedosytu. Tak jest i z tą historią, żałuję, że już skończyłam czytać. Bohaterowie byli zróżnicowani i wyraziści. Można się z nimi zarówno utożsamiać, jak i niekiedy na nich zdenerwować. Nawet bardzo, bo postać pani Marii drażniła mnie jak drzazga pod paznokciem.
Dodatkowo Autorka potrafi napisać coś z niczego. Krawiec i jego klientki - brzmi banalnie, a nawet kojarzy się, że treść może przypominać operę mydlaną. Nic bardziej mylnego. To bardzo ciepła, wzruszająca historia, dająca nadzieję, że zawsze wszystko może się ułożyć. Opowieść o niespełnionych marzeniach, miłości, rozczarowaniach, rozterkach i o trudnych wyborach, które mogą zaważyć na naszym dalszym losie. Ciekawa jestem, jaką sukienkę mistrz Leonard zaprojektowałby dla mnie. Też mam ważne, ale średnio realne marzenie. Może by się spełniło…
„Osiągnięcia tylko po części są efektem talentu, determinacji i pracy. Cała reszta to zbiegi okoliczności, sprzyjający czas, ludzie, których spotyka się na swojej drodze, zwykły fart. Trzeba go mieć!”.
Wszystkim życzę zwykłego fartu. Może marzenia spełnią się bez wyhaftowanego życzenia…
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Gdyby tak można uszyć sobie sukienkę pomyślnego losu…
Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za możliwość napisania recenzji książki "Szczęście na miarę". Nie ukrywam, że dość niecierpliwie czekałam na egzemplarz książki Agaty Kołakowskiej ponieważ zaintrygował mnie opis książki, gdzie akcja kręci się wokół kwestii szycia i ubioru. Nie mogłam odmówić sobie przyjemności czytania o sprawach, z którymi zawodowo spotykam się na co dzień. Nie zawiodłam się choć...muszę przyznać, że czuję też niedosyt.
Akcja książki jest wielowątkowa ale wszystkie historie zaczynają się od wizyty w kameralnej pracowni krawieckiej pana Leonarda Kittaya. Pracowni dość oryginalnej bowiem jedynym asortymentem który można tam zamówić są sukienki. Sukienki z wszytymi największymi pragnieniami klientek. Chwyt marketingowy, który początkowo miał jedynie wyróżnić pracownię skromnego krawca stał się kanwą do całej historii, która jak się okazuje jest słodko-gorzka z posypką niepewności i nadziei. Autorka dobrze pokazała jak wielką moc ma siła sugestii i wiary w to, że są „magiczne” możliwości otrzymania pomocy w sprawach, z którymi (pozornie) nie możemy poradzić sobie sami. Sam pan Leonard wykazywał się niemal do końca sceptycznym podejściem do owej „mocy sprawczej” szytych przez niego sukienek choć oczywiście były również momenty pełnego zwątpienia czy absolutnej pewności, że magia wszywki działa.
Postać drugiej bohaterki, Dagny wydaje mi się być dość...niekonkretna, w jej zachowaniu nie było tego zdecydowania, które moim zdaniem powinno cechować dociekliwego dziennikarza i przenosiło się to również na jej życie prywatne. Muszę przyznać niestety, że dla mnie postać Dagny, jej życiowych i zawodowych rozterek mogłoby w tej powieści w ogóle nie być, jest taką mgłą, która co jakiś czas pojawia się i znika. Podobne odczucie mam do reszty bohaterów.
Natomiast postać pana Leonarda Kittaya, historia jego miłości do Małgorzaty, ale przede wszystkim pasji do szycia...to jest ta najlepsza i najbardziej magiczna część powieści. Brakuje mi jednak informacji o młodym Leonardzie, co wpłynęło na jego decyzję, by zostać krawcem, jak tworzyła się w nim miłość do mody, co działo się w jego młodym sercu, gdy poznał i stracił Małgorzatę. Chciałabym przeczytać o tym więcej, wniknąć w świat tego bohatera świat zanim stał się tym, kim był gdy poznałam Go jako czytelnik. Zdecydowanie jest to postać warta takiej uwagi i rozwinięcia jego historii, która wówczas być może nadałaby większej magii opisywanej współczesności.
Zgłosiłam się do zrecenzowania tej książki zachwycona okładką i zachęcona opisem.
Trochę też ze względu na moje wykształcenie. Chociaż do technikum odzieżowego trafiłam z powodu braku miejsc w mojej wymarzonej szkole, mam do niej ogromny sentyment. Pozostało mi także wiele cudownych wspomnień, do których mogłam dzięki niej powrócić. Do czasów, kiedy w okolicy było jeszcze dużo takich małych zakładów krawieckich, ukrytych w starych kamienicach, do których docierało się jedynie z polecenia, jak ten Leonarda Kittaya. Hurtowni i sklepów z mnóstwem tkanin o różnych fakturach, wzorach i kolorach, do których biegałam po ścinki na lekcje materiałoznawstwa lub wyszukiwałam wyjątkowej tkaniny, aby na zajęciach praktycznych uszyć dla siebie jakiś modny ciuch według własnego projektu lub podpatrzonego w modowym magazynie albo katalogu przywiezionym zza zachodniej granicy. Fascynacja Leonarda postacią Catherine Deneueve przywołała także wspomnienia pokazów mody – uszytych przez uczennice kreacji (prac dyplomowych), podczas których czułam się, jak modelka prezentująca je publiczności na paryskim wybiegu w świetle reflektorów właśnie przy utworze w wykonaniu Catherine i Malcolma McLarena – Paris Paris.
Za te sentymentalną podróż chciałabym podziękować Pani Agacie i Wydawnictwu Prószyński i S-ka, dzięki któremu otrzymałam egzemplarz książki.
Szycie na miarę to przede wszystkim wolność wyboru. Wyboru projektu kreacji z wysokiej jakości tkaniny, idealnie skrojonej, dopracowanej w najdrobniejszym szczególe, dopasowanej nie tylko do naszej sylwetki, a przede wszystkim naszej osobowości i naszych marzeń. Takiej, w której poczujemy się wyjątkowe, pewne siebie i swojej urody.
Donatella Versace mówi, że „Moda polega na marzeniach i na tym, aby skłaniać do marzeń innych.”, Kittay jednak nie należy do osób, które wierzą, że jego sukienki z wszytymi marzeniami korzystających z jego usług kobiet posiadają magiczną moc, dzięki której się realizują, mimo że one są o tym przekonane. Przyczyną jego niewiary jest pewna żółta sukienka uszyta przed laty i niespełniona miłość.
Jest jeszcze jedna osoba, która tę magię uważa za bzdurę. To dziennikarka lokalnej gazety Dagna Zagórska, która by dowieść, że krawiec jest oszustem i napisać o nim artykuł, zamawia u niego sukienkę.
Co z tego wyniknie? O czym marzy Dagna i czy jej życzenie się spełni? Czy naprawdę sukienka potrafi odmienić życie?
„Szczęście na miarę” to bardzo przyjemna, ciepła lektura, którą czyta się szybko i wbrew pozorom zawiera wiele spostrzeżeń na temat życia, a mniej krawieckich kulis. Opowiada o marzeniach, tęsknotach, ludzkich relacjach i uczuciach.
Autorka zadaje pytanie – czy szczęście można zamówić, jak sukienkę u krawca? Czy wszystko to, o czym marzymy w danej chwili okazuje się spełnieniem naszych marzeń w dłuższej perspektywie czasu? Czego tak naprawdę oczekujemy od życia?
„Osiągnięcia tylko po części są efektem talentu, determinacji i pracy. Cała reszta to zbiegi okoliczności, sprzyjający czas, ludzie, których spotyka się na swojej drodze i zwykły fart”.
To cytat z książki, ale powinniśmy o tych słowach pamiętać na co dzień. Bo to, jak potoczy się nasze życie, czy spełnią się nasze marzenia zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Od odrobiny odwagi, chwili rozmowy, nieuciekania od problemów, podejmowania wyzwań. To my jesteśmy krawcami własnego losu i posiadamy tkaninę, z której uszyjemy szczęście na naszą miarę!
To z pewnością Książka na miarę mojego czytelniczego gustu.
"Szczęście na miarę" jest zupełnie inną powieścią Agaty Kołakowskiej. Inną od tych autorki, które miałam przyjemność czytać. Przede wszystkim ta książka jest niezwykle ciepła, nastrojowa, przepełniona pasją i miłością do szycia sukni, ale to również historia nieszczęśliwie ulokowanego uczucia, a właściwie nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, który zaważył na dalszym życiu głównych bohaterów. Agata Kołakowska połączyła dwa różne klimatycznie światy, akcja dzieje się współcześnie, jednak kiedy przekraczamy próg pracowni Leonarda Kittaya mamy wrażenie, że cofamy się o dekady, gdzie piękne suknie kobiet były indywidualnie dopasowane do właścicielki, skrojone z najwyższej jakości materiałów, ale przede wszystkim szyte z sercem. Nie liczyła się ilość, ale jakość. Tak, wiem, że współcześnie też się szyje na miarę, jednak ta powieść pokazuje inny świat, trzeba by samemu po nią sięgnąć, by go poczuć. Sekretem pracowni Kittaya jest wszywanie w suknie kobiet ich marzeń, czy to w ogóle możliwe? Sprawdźcie sami.
Książka to w dużej mierze opowieść o samym właścicielu, Leonardzie, człowieku "starej daty", który kochał w życiu jedną kobietę. Czemu nie byli razem, choć uczucie było odwzajemnione? Poniekąd wiąże się to z jego pracownią, sukniami, taka mała tajemnica, która dopiero po latach wychodzi na jaw. Żeby nie było, że to tylko powieść o romansie z szyciem w tle, to mamy również watek sensacyjny oraz dużo dobrego humoru. Ten sensacyjny wątek najmniej przypadł mi do gustu, wiąże się on z dziennikarką prowadzącą "śledztwo", które ma zdemaskować Kittaya jako oszusta. Dagna jest bardzo nieobiektywna, a tym samym mało profesjonalna. Kiedy włączała się do bieżącej akcji, miałam ochotę zgrzytać zębami, do tego jako postać, osobę, bardzo łatwo ją znielubić. To jedna z najbardziej irytujących bohaterek książkowych, jakie znam.
Podsumowując "Szczęście na miarę" jest bardzo przyjemną powieścią, dzięki której kobieta może poczuć się wyjątkowa, bo to właśnie kobiety są tu najważniejsze. Polecam.
Jestem kobietą. Jak każda kobieta uwielbiam sukienki. Tak powinien brzmieć wstęp do recenzji książki Agaty Kołakowskiej "Szczęście na miarę". Jednak niestety muszę napisać, że w mojej szafie sukienek jest naprawdę mało. Można je policzyć na palcach u ręki. Niestety. Na co dzień ulubionym strojem są dżinsy, wygodna bluzka i sportowe buty. Nie byłby z tego zadowolony Leonard Kittay.
Kim jest wspomniany przeze mnie mężczyzna? To główny bohater powieści.
Pan Leonard jest właścicielem zakładu krawieckiego w starej kamienicy. Szyje tylko sukienki. Są to doskonałe, spersonalizowane, idealnie dobrane dzieła sztuki, uszyte z najlepszych jakościowo materiałów, wykończone odpowiednimi nićmi, stworzone z największą starannością. Kobiety, zakładając te sukienki, czują się spełnione, atrakcyjne, wyjątkowe. Te sukienki, za sprawą jednej magicznej rzeczy, spełniają ich najskrytsze marzenia. Przynajmniej do czasu...
Pana Kittaya poznajemy w momencie, gdy właśnie żegna się ze swoją wieloletnią pomocą, bardzo zdolną krawcową, Mirellą. Niestety rynek się zmienił, większość kobiet zmieniła sposób ubierania, sieciówki dosłownie zabijają takie małe zakłady rzemieślnicze. Do tego nasz bohater jest daleki od nowinek rynkowych, reklama to dla niego coś złego, nieodpowiedniego dla tego typu dzieł sztuki, bo tak trzeba napisać o tych kreacjach. Mirella zatrudnia się w sklepie z garniturami, Leonard zostaje sam w swoim zakładzie i żadne z nich nie jest szczęśliwe.
To dopiero początek fantastycznej historii. Historii niespełnionej miłości, przyjaźni, czekania, pragnień, nadziei.
Historia ta pokazuje nam, że wypowiadając życzenie, musimy się mocno zastanowić, czy tego właśnie chcemy, czy tego faktycznie pragniemy, bo co, jeśli ono zacznie się spełniać?
Agata Kołakowska przedstawiła nam doskonałą historię, w którą wplotła mnóstwo mądrości życiowych. Ilość wątków, bohaterów jest idealna. Magia i piękny język, jakim napisana jest książka sprawiły, że wyobraziłam sobie siebie w zakładzie pana Kittaya, przymierzającą piękną, stworzoną tylko dla mnie sukienkę, która pokazuje to, co ma pokazać, zakrywa to, co ma zakrywać. Poczułam jej miękkość, zobaczyłam jej kolor. Czy spełni moje marzenie? Myślę, że jeśli jej pomogę, to oczywiście, że tak. Bo marzenia się spełniają, tylko czasem trzeba im pomóc, nie liczyć na cud.
Polecam serdecznie tą książkę. Czyta się ją szybko i z uśmiechem na twarzy. Doskonała na zimowy wieczór, z kubkiem herbaty i przy ulubionej muzyce.
Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i Ska za możliwość przeczytania książki.
To powieść o mężczyźnie, do tego nieco starszym i dość oschłym dla innych. Samo to czyni książkę inną, wyjątkową- mało jest bowiem takich bohaterów. Co dziwniejsze taki właśnie bohater obudził moją sympatię.
Jego historia urzeka, choć to "tylko" samo życie; życie człowieka, jego miłości, przyjaźnie, zawody, pasja... A bonusem od pisarki jest szczyptą magii, którą posypana jest opowieść. Poprzez zwykłe słowa autorka buduje niezwykły świat, pisze o prawdziwym oddaniu temu, co się robi - w dzisiejszych czasach tacy rzemieślnicy z powołania to rzadkość. I tę piękną pasję pani Agata zestawia z brutalną rzeczywistością, z tłumem, który wierzy tylko w to, co widzi, a wszystkie niewyjaśnione zdarzenia odrzuca, piętnuje, obrzuca tam "modnym" hejtem. Ciekawiło mnie bardzo czy Leonard podda się presji czy też poszuka w sobie sił do obrony swego talentu. Bo talenty warto bronić i warto pielęgnować!
Mimo, iż Agata Kołakowska ma już w swoim literackim dorobku kilkanaście powieści to dopiero dzięki najnowszej z nich nastąpiło moje pierwsze spotkanie z jej twórczością. Było ono bardzo udane, więc z całą pewnością chociaż było tym pierwszym to nie będzie ostatnim.
Nie od dzisiaj wiadomo, że właściwie dobrany strój wpływa na nasze dobre samopoczucie, nastrój oraz kondycję psychiczną.
Bohater książki „Szczęście na miarę” to Leonard Kittay, który w swojej mającej wieloletnie korzenie pracowni krawieckiej szyje niezwykłe sukienki, w które wszywa paski materiału z wyhaftowanymi życzeniami swoich klientek. Utalentowanemu, a zarazem niezwykle skromnemu krawcowi w jego pracy od wielu lat towarzyszy Mirella, dla której szycie również jest ogromną pasją. Dla Leonarda szycie jest całym życiem, gdyż ten uroczy, cichy i ogromnie nietuzinkowy starszy pan od wielu lat jest sam.
Poznajemy także Dagnę Zagórską dziennikarkę Tygodnika Miejskiego oraz jej przyjaciółkę Lidkę, która ma „magiczną” sukienkę od pana Kittaya.
Dagna właśnie rozstaje się z mężem, więc targają nią ogromne emocje, nie wierzy w moc sukienek z wszytym życzeniem, jednak by zdemaskować podejrzewane oszustwo krawca, a jednocześnie mieć super temat na artykuł i zyskać uznanie w oczach szefa, sama zamawia u niego sukienkę, co z kolei uruchamia lawinę różnych wydarzeń, o których dowiecie się już z kart powieści.
Autorka w swoją nieco magiczną i bardzo ciepłą opowieść wplotła także historię trwającej przez wiele lat, niespełnionej miłości Leonarda i Małgorzaty, która to relacja kryje w sobie zaskakującą tajemnicę.
Czy po latach rozłąki można na nowo odnaleźć szczęście i spełnienie? Jaki bagaż doświadczeń ma każdy z bohaterów tej historii? Jak wpływa on na ich życie i w co ten wpływ przekują? – Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie w „Szczęściu na miarę”.
Jeśli zatem macie ochotę na pełną emocji i wzruszeń opowieść o marzeniach, przyjaźni, miłości i tęsknocie oraz o tym, że życiowych zmian nie trzeba się bać, bo mogą przynieść one ze sobą wiele pozytywów. A także, jeżeli dobrze czujecie się w świecie stylowych kreacji i chcecie poznać perypetie pewnej zdeterminowanej, lecz jednocześnie umiejącej przyznać się do własnych błędów, a z czasem również do głęboko skrywanych pragnień, dziennikarki to na pewno miło spędzicie czas z proponowaną przeze nie książką.
Ja już przekonałam się, że Agata Kołakowska potrafi tworzyć urzekające i ogromnie klimatyczne historie – z całą pewnością za jakiś czas sięgnę więc po jej kolejną opowieść.
A czy Wy – znacie już prozę tej autorki? Bez względu na to, jaka jest Wasza odpowiedź dajcie się porwać tej najnowszej wręcz magnetyzującej opowieści, która skradła moje serce.
Polecam!
*https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2021/03/pracownia-krawiecka-leonarda-kittaya.html
„Szczęście na miarę” to piękna historia wypełniona ciepłem, nostalgią i uczuciami w różnej postaci. Na pierwszy plan wysuwa się miłość, która nigdy nie gaśnie, ciągle jest żywa, mimo upływu lat i różnych zakrętów życiowych. Nie brakuje też przyjaźni, zazdrości, ludzkiej zawiści ale też humoru, w postaci wścibskiej sąsiadki Leonarda. To także opowieść o pasji, przemijaniu, tęsknocie i urzeczywistnianiu marzeń. Czyta się ją niespiesznie, lekko, czasami z zadumą nad tym, czego w życiu pragniemy i co jest dla nas ważne. Na tle wielu wydarzeń wyłania się refleksja, że marzenia się spełniają ale warto losowi czasami warto mu pomóc… gdyż największymi i najlepszymi magami jesteśmy my sami.
Całą recenzja: https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2021/02/720-szczescie-na-miare.html
Kto ma wpływ na nasze własne szczęście? – tylko my sami. Autorka „Szczęścia na miarę” historią Dagny, Leonarda i Małgorzaty właśnie to pokazała.
Krawiec Leonard szyje sukienki, które mają rzekomo mieć wpływ na realizację marzenia, którego treść krawiec zaszywa w sukienkach. Ma wierne grono klientek, które sekretem dzielą się tylko z jedną wybraną osobą. Sceptycznie nastawiona Dagna, postanawia udowodnić, że opowiadane historie są wyssane z palca. Jednak pozostaje pytanie, czy aby na pewno pięknie skrojone sukienki, nie pozostają bez wpływu na ich właścicielki i ich losy? Przez przypadek artykuł Dagny przyczynia się do wzrostu zainteresowania atelier Leonarda, pod jego drzwiami ustawiają się kolejki kobiet, bo każda chce wszyć w sukienkę własne życzenia.
To co dzieje się dalej pokazuje kilka prostych prawd. Po pierwsze piękny strój, ubranie, coś w czym kobieta czuje się dobrze, nie pozostaje bez znaczenia, im pewniej czujemy się ze swoim wyglądem tym śmielsi jesteśmy, łatwiej nawiązujemy kontakty, czujemy się pewniej. Po drugie musimy bardzo uważać na to czego sobie życzymy – nasze życzenia, marzenia, powinny być realne i osiągalne przy własnym zaangażowaniu, wszystko inne co staje się naszym celem a jest poza naszym zasięgiem, przyniesie nam tylko gorycz rozczarowania.
Ta książka pokazuje, że każdy jest kowalem swojego losu i tylko my sami mamy wpływ na to jakie będzie nasze życie, żadne amulety, talizmany, zaklęcia nam nie pomogą. Autorka ukazała tu również siłę mediów, zarówno tą, która pozytywnie wpływa na biznes Leonarda, jak i moc oczerniającego artykułu. Słowo wypowiedziane czy napisane ma ogromną moc i o tym też zawsze należy pamiętać.
To naprawdę sympatyczna książka, którą czyta się bardzo szybko. Polecam na długie zimowe wieczory.
"Nie musimy oddawać naszego szczęścia w niczyje ręce. I to jest właśnie najpiękniejsze"
No właśnie od czego zależy czy ktoś jest szczęśliwy czy też nie, czy kocha każdy rozpocznynający się dzień czy z obawami otwiera rano oczy ? Czym jest szczęście czy to tylko ułuda czy może jednak coś niezwykle cennego?
Z takimi pytaniami na pewno szły do krawca Kittaya klientki, aby zamówić sukienkę. Możecie drodzy czytelnicy być ciut zaskoczeni co ma jedno do drugiego, a jednak ma bo cała tajemnica właśnie tkwi w sukience i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ale po kolei krawiec Kittay zajmuje się szyciem tylko i wyłącznie sukienek i są one niezwykłe, bo zawierają dodatek niespotykany nigdzie. Podczas zamawiania kreacji klientka oczywiście określa jak mniej więcej ma wyglądać suknia marzeń co jest zupełnie zrozumiałe, ale oprócz tego przekazuje także swoje jedno marzenie, które chce aby się spełniło. Owo marzenie jest haftowane na specjalnym pasku materiału, a potem wszywane pod zakładkę. Klientki są również zobowiązane do tego, że mogą polecić zakład tylko jednej osobie.
Jakimś dziwnym trafem życzenia te się spełniają. O niezwykłym krawcu dowiaduje się Dagna, pracuje ona w jednej z miejscowych gazet. W archiwum trafia na stary artykuł o sukienkach spełniających życzenia i postanawia sprawdzić czy krawiec wciąż karmi klientki słodkimi kłamstwami. Jedynym sposobem aby się przekonać o co w tym wszystkim chodzi jest zamówienie sukienki, ale nie tylko kobieta szuka kontaktu z klientkami Kittaya, aby sprawdzić co one o tym myślą.
Może i ta historia wydaje się na pozór trochę banalna, bo jakże to wierzyć w sukienkę, która spełnia marzenia. Ale jest w tym głębszy sens, bo każdy z nas chyba o czymś marzy i podświadomie szuka sposobu aby móc je zrealizować. Czasem brak odwagi, czasem wiary w powodzenie przedsięwzięcia, a czasem po prostu zbieg różnych okoliczności pozbawia możliwości realizacji zamierzenia. W czym więc tkwiła moc sukcesu sławnych sukienek - chyba w tym, że dawały kobietom odwagę do działania. Bo tak to już jest, że dobrze dobrana garderoba wpływa na nasze podejście do sprawy. Wiedza o tym ci wszyscy, którzy choćby starali się o pracę w wymarzonym miejscu. Tu nie ma miejsca na żadne uciskające gumki czy pijące pod pachą koszule.
A wracając do naszego krawca jego sukces polegał na dawaniu dobrze dobranej kreacji, wymarzonej, wyśnionej, balowej lub zwykłej ale tylko mojej i przez to wyjątkowej.
A jak się czytało tę powieść wszyscy którzy znają pióro Agaty Kołakowskiej wiedzą, że pod pozornie banalnym tematem kryje się mocne i prawdziwe przesłanie. i ja jako kobieta, która nie przepada za sukienkami czułam się właśnie wyjątkowo, bo wciąż otulały mnie szyfony, tiule, dżerseje, szlachetne tafty, kolorowe i jednolite dzianiny. W myślach wybierałam z bohaterkami krój i towarzyszyłam w przebieralni ... i czekałam na realizację tego jednego wyjątkowego marzenia.
ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA TEJ WYJĄTKOWEJ POWIEŚCI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU PRÓSZYŃSKI I S-KA
Trzy kobiety. Trzy skrajnie różne charaktery. Trzy odmienne życiowe historie. Opowieść o kobiecej przyjaźni wbrew złośliwemu chichotowi losu. Wiktorię...
To lato nie zaczęło się dla Ruby najlepiej. Gdyby było jej choć trochę do śmiechu, mogłaby uznać, że jest niczym stereotypowa bohaterka nielubianych przez...
Zbyt często zapewniamy o uczuciach, które w nas nie wybrzmiewają. Za mało jednak mówimy o tych, które tkwią w nas od lat...
Więcej